Wigilia dla niekatolików

W piątek nie będzie żadnych lekcji, tylko wigilia. Dlatego część uczniów nie przyjdzie tego dnia do szkoły. Nie mogą lub nie chcą brać udziału w tej uroczystości.

Wigilia w mojej klasie wychowawczej to spotkanie przy stole, który przypomina stół wigilijny. Jest opłatek, kilkanaście potraw, które przynieśli uczniowie, w tle słychać kolędy. Są też prezenty: każdy coś daje i każdy coś otrzymuje. Wygłaszam krótką mowę, składam życzenia uczniom, proszę o przekazanie życzeń rodzicom. Obecni są absolwenci, nauczyciele, którzy nie mają wychowawstwa, wpada też dyrekcja. Dzielimy się opłatkiem. Potem część uczniów idzie na wigilię pracowników i śpiewa tam kolędy. Jest też wspólna modlitwa pod kierunkiem księdza, słowa z Pisma Świętego i niezła porcja pobożnej radości.

Ateiści, a takich jest sporo wśród nastolatków, raczej przychodzą. Religijność szkolną traktują z przymrużeniem oka. Nieobecni są niektórzy członkowie innych wyznań. Tłumaczą się, że nie obchodzą Bożego Narodzenia albo że wiara zabrania im brania udziału w ceremoniach obcych wyznań. Prawda bowiem jest taka, że szkolna wigilia jest do bólu katolicka. I raczej inna być nie może.