ZNP popiera protest nauczycieli
Nauczyciele, którzy strajkują poprzez zwolnienia lekarskie, dostali poparcie związku. ZNP zachęca pedagogów do troski o swoje zdrowie. Inaczej tego nazwać nie może, gdyż byłoby to namawianiem do przestępstwa (szczegóły tutaj).
W ogóle język w tej sprawie kłamie. Zwolnień lekarskich się oczywiście nie bierze, bo one nie leżą w przychodniach jak ulotki. Zwolnienie można otrzymać od lekarza, gdy ten stwierdzi niezdolność do świadczenia pracy. Nie nazywa się też ono od wielu lat L4, ale ZLA lub e-ZLA, tak samo jak stacja benzynowa od wielu lat nie nazywa się CPN. Takich przejęzyczeń w opisie zachowania nauczycieli jest bardzo dużo.
Chorować każdy może. Gdy choruje 10 proc. załogi, to jest to normalne. Gdy 50 proc. lub 100, wtedy mamy do czynienia z ewenementem. Jeśli pracodawca ma uzasadnione podejrzenia, że pracownik korzystający ze zwolnienia jest zdolny do pracy, powinien powiadomić ZUS, aby skontrolowano daną osobę.
Zdarzyło mi się kiedyś, że dyrektor głośno powątpiewał w moją chorobę. Powiadomiłem lekarkę, bo uznałem, że jak się podejrzewa chorego o symulowanie, to lekarz powinien o tym wiedzieć. Pani doktor była tak krewką osobą, że natychmiast zadzwoniła do mojego szefa i go dokumentnie opierdzieliła. Między innymi zapytała, czy kończył medycynę, a skoro nie, to jakim prawem podważa kompetencje lekarza. A mówiąc mniej zawoalowanym językiem, dlaczego jest takim d…?
Przepraszam, przypomniałem sobie, że publiczne używanie tego słowa jest karalne, więc sobie daruję. I o podobne hamowanie się proszę wszystkich, którzy komentują ten strajk. Nie przekłamujmy rzeczywistości, troszczmy się o swoje zdrowie i dbajmy o czystość języka.
Komentarze
„Między innymi zapytała, czy kończył medycynę, a skoro nie, to jakim prawem podważa kompetencje lekarza.”
Och, wystarczy czasami zwykła kontrola z NFZ. W mojej rodzinie pewna kobieta pracuje w NFZ i jest w biurze kontrolującej lekarską dokumentację. Teraz „siedzą” w roku 2012, poziom naciągania, nierzetelności i zwykłej nieuczciwości jest niesamowity. „Udawane” operacje”, „udawane” zabiegi, leki, badania itd. itp.
Do czego prowadzi zadawanie prac domowych…
https://pbs.twimg.com/media/DunuM0aWkAAr03X.jpg:large
Gdyby L4 było na ciążę za ajentem CPN-u, agendy rządowe byłyby ach-zach-wycone
Co się jednak stanie, gdy minsitry, którym też nie starcza do pierwszego, w geście solidarności z nauczycielami, pielęgniarkami i policmajstrami również pójdą na L4?
Z dyskusji na „Wyborczej”:
- Dla wszystkich co im się protest nie podoba sugeruje zróbcie wszytko aby oświata została sprywatyzowana. Wtedy nie będzie problemu. Zapłacicie odpowiednio wysokie czesne – nauczyciele zarobią i będą pracować po 8h ale szkoła im zapewni narzędzia do pracy a wy będziecie szczęśliwi bo nie będą strajkować.
- Ale oni by chcieli, żeby za oświatę płacili jak za Malucha, ale dostawali za to Maybacha. A najlepiej żeby płacili inni, a oni tylko dostawali 500+ w nagrodę za robienie dzieci. Ale za naukę dla tych dzieci to już płacić nie musieli.
- Super lekcja dla dzieci …Oszukuj , kłam , idź na lewe zwolnienie lekarskie a dostaniesz podwyżkę. Szkoda że to tylko „działa” w budżetówce.
- Broniarz to wrzód na d.pie polskiej edukacji. Wyciąć natychmiast!
- O jakie zastraszani tow. Broniarzowi chodzi? Dlaczego ZUS ma prawo sprawdzać innych a nauczycieli czy policjantów nie? To jakieś święte krowy? Czasy równych i równiejszych się skończyły. Im szybciej PZPR-owski beton to zrozumie tym lepiej dla niego
- Lewe zwolnienia , olbrzymie koszty ZUS czyli PODATNIKÓW i to jeszcze medialnie nagłośnione.
Złodziejstwo i oszustwo „zalecane” i „akceptowane” , a ZUS oczywiście ŚLEPY !!!
- Spoko. Za podwyżki budżetówki i tak zapłacimy MY podatnicy w wyższych podatkach . W normalnych firmach jest tak że jak nie odpowiadają CI warunki to rezygnujesz i szukasz nowej pracy. Ale widać w budżetówce SIĘ NALEŻY …
- Za kilka dni nauczyciele zaczynają przerwę świąteczną , czyli będą mieli 2 tygodnie wolnego , oczywiście płatnego 100% …
- Ten Broniarz to komuszy prymityw. Żeby zaistnieć to robi tylko i wyłącznie strajki i akcje protestacyjne które tak po prawdzie zohydzają nauczycieli w oczach społeczeństwa
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,24289967,prezes-znp-zaczynamy-ogolnopolski-protest-jest-powtorka-nagonki.html
Oczywiście, że zwolnienie lekarskie (tzw. L4) można bez trudu otrzymać od lekarza, gdy ten stwierdzi niezdolność do świadczenia pracy. Tyle, że w sektorze prywatnym i skomercjalizowanym, to praktycznie nikt takich zwolnień nie bierze, chyba że jest bardzo ciężko chory, jako iż każde takie zwolnienie pociąga za sobą bardzo realne ryzyko utraty pracy. W sektorze prywatnym i skomercjalizowanym to jeśli kierownictwo firmy ma uzasadnione podejrzenia, że pracownik korzystający ze zwolnienia jest zdolny do pracy, to zwyczajnie się takiego bumelanta i symulanta pozbywa. Procedura brania tzw. L4 oraz zawiadamiania ZUS-u w przypadku wątpliwości co do zasadności tegoż L4 istnieje więc tylko w sektorze budżetowym, gdzie się nie pracuje, a tylko jest się na etacie i gdzie jest się płaconym nie za efekty pracy, ale za samo tylko posiadanie etatu, nawet nie za przychodzenie do pracy. Oczywiste jest więc, że Polski i Polaków nie jest stać na utrzymywanie aż tylu chorowitych nauczycieli, którzy nie uczą a tylko przebywają ciągle na zwolnieniach lekarskich.
Poza tym, to symulantów wyławiają nie dyrektorzy szkół czy innych urzędów, a lekarze, a dokładniej komisja lekarska (organ ZUS-u), która ma prawo i obowiązek weryfikować zwolnienia wystawiane przez lekarzy „domowych” („rodzinnych”).
Ten dyrektor nie powinien więc telefonować do lekarki, która wystawiła zwolnienie, ale zawiadomić o swoich podejrzeniach komisję lekarską, która zweryfikowałaby stan zdrowia osoby przebywającej na zwolnieniu lekarskim. Oczywiście – taka biurokracja ma miejsce tylko w budżetówce, a nie w sektorze prywatnym, i skomercjalizowanym gdzie jeśli ktoś jest naprawdę chory, to zawiadamia o tym szefa i nie musi przedstawiać żadnych zwolnień lekarskich, gdyż pracownik w tym sektorze wie doskonale, że jeśli będzie zbyt wiele chorować, to zwyczajnie straci pracę.
Uwazam więc, że należy pozbyć się nadmiernie chorowitych nauczycieli, gdyż niewielki jest z nich pożytek, a koszta ogromne – nie dość, że trzeba im płacić zasiłki chorobowe, to jeszcze trzeba ich ciągle leczyć, a wszytko to na koszt podatnika pracującego w sektorze produkcyjnym, czyli prywatnym albo skomercjalizowanym, który nie korzysta ze zwolnień lekarskich i zasiłków chorobowych, gdyż wie, że to będzie go kosztować utratę miejsca pracy.
Tak więc najskuteczniejszym lekarstwem na tę epidemię zwolnień lekarzach wśród nauczycieli jest od dawna postulowana przeze mnie prywatyzacja systemu edukacji. W jej wyniku nie będziemy mieć chorych nauczycieli, tak samo jak nie mamy chorych pracowników w sektorze prywatnym i skomercjalizowanym.
Anna 18 grudnia o godz. 19:15 259121
Otóż to!
ZNP, czyli ZUS idzie na zwolnienia
–
Poparcie protestu w belferskim marszu do wziątek zwolnienia najbardziej popierają pracownicy ZUS, a osobliwie kontrolerzy.
Przy takiej presji na wynik i ponadwymiarowej liczbie kontroli, jakie mu zadano, każde pójście na zwolnienie zamiast na kontrolę musi zaowocować podwyżką, a co najmniej płatnym czasem na zakupy świąteczne.
Przynajmniej tak uczy szkoła, a w szkołę trzeba wierzyć.
Płace w ZUSie, w tym dla lekarzy-orzeczników są istotnie niższe niż publicznych nauczycieli.
Można się spodziewać wybuch solidarności i masowej ucieczki z podatników z kraju masowej edukacji.
Jak dobrze, że już beze mnie, na starość nie stać mnie na takie lifelong learning społeczeństwo na zwolnieniu do moich podatków.
Bóg więc zapłać, od małego 😉
–
@ Dariusz Chętkowski
…dyrektor głośno powątpiewał w moją chorobę…
–
Otóż, Panie Dariuszu, serdecznie współczuję, choć dupkiem w tej historii był tylko derektor.
Z mocy prawa może on podważyć każde chorobowe pracownika, tyle, że nie na korytarzu a składając wniosek do orzecznika.
Gdyby był lepiej wyedukowany, miałby Pan pewność czy był Pan chory, a nie tylko głos lekarza za sobą, przyprawiający o gorączkowe rumieńce wstydu.
😉
Powtarzam, że ten dyrektor NIE powinien więc telefonować do lekarki, która wystawiła zwolnienie, ale zawiadomić o swoich podejrzeniach komisję lekarską z ZUS-u, która zweryfikowałaby stan zdrowia osoby przebywającej na zwolnieniu lekarskim. Oczywiście – taka biurokracja ma miejsce tylko w budżetówce, a nie w sektorze prywatnym, i skomercjalizowanym gdzie jeśli ktoś jest naprawdę chory, to zawiadamia o tym szefa i nie musi przedstawiać żadnych zwolnień lekarskich, gdyż pracownik w tym sektorze wie doskonale, że jeśli będzie zbyt wiele chorować, to zwyczajnie straci pracę.
A co na to nauczycielska „Solidarność” i jej szef czyli Piotr Duda?
Ad CPN:
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/51,54420,24268605.html?i=0
Na koniec – najskuteczniejszym lekarstwem na tę epidemię zwolnień lekarzach wśród nauczycieli jest od dawna postulowana przeze mnie prywatyzacja systemu edukacji, jako iż w jej wyniku nie będziemy mieć chorych nauczycieli, tak samo jak nie mamy od dawna chorych pracowników w sektorze prywatnym i skomercjalizowanym.
W kraju, w którym pracuję, wzięcie nienależnego zwolnienia lekarskiego traktowane jest tak, jak traktowane być powinno – jako oszustwo.
Popełnienie oszustwa oznacza równocześnie utratę prawa wykonywania zawodu zaufania społecznego – lekarza, sędziego, nauczyciela czy policjanta. Utratę dość szybką i nieodwołalną.
I tyle.
@turpin
Podejrzewam jednak, że w Twoim kraju nauczyciele PRZYZWOICIE zarabiają 😉
@belferxxx
Nieważne ile i czy przyzwoicie zarabiają. Nie upoważnia to NIKOGO do oszustwa. Jeśli nauczyciele nie chcą pogodzić się ze złymi zarobkami niech zmienią zawód.
Turpin 18 grudnia o godz. 23:48 259136
Rozumiem, że chodzi ci o tzw. lewe zwolnienia, brane przez osoby zdolne do pracy, czyli o pretekst do wyłudzenia pieniędzy od firmy w której są zatrudnieni (w przypadku pracowników budżetówki od państwa, czyli podatników) albo od systemu ubezpieczeń zdrowotnych, nie ważne w tym miejscu czy od państwowego tak jak w Polsce (ZUS) czy też od prywatnego. W takim przypadku zgadzam się z Tobą na 100%. I jak to już pisałem, problem „lewych” zwolnień lekarskich istnieje więc tylko w sektorze budżetowym, gdzie się nie pracuje, a tylko jest się na etacie i gdzie jest się płaconym nie za efekty pracy, ale za samo tylko posiadanie etatu, nawet nie za przychodzenie do pracy. Natomiast w sektorze prywatnym i skomercjalizowanym, to praktycznie nikt takich zwolnień nie bierze, chyba że jest bardzo ciężko chory, jako iż każde takie zwolnienie pociąga tam za sobą bardzo realne ryzyko utraty pracy. Po prostu w sektorze prywatnym i skomercjalizowanym to jeśli kierownictwo firmy ma uzasadnione podejrzenia, że pracownik korzystający ze zwolnienia jest zdolny do pracy, to zwyczajnie się takiego bumelanta i symulanta szybko pozbywa. Nie muszę tu chyba znów dodawać, że Polski i Polaków nie jest stać na utrzymywanie aż tylu chorowitych nauczycieli, którzy nie uczą a tylko przebywają ciągle na zwolnieniach lekarskich i że nauczyciel, a generalnie urzędnik państwowy, jako osoba zaufania publicznego (a dotyczy to szczególnie nauczycieli, którym powierzamy przecież nasze dzieci) musi być ponad jakimikolwiek podejrzeniami co do stanu jego etyki zawodowej i prywatnej, a więc nauczyciel wyłudzający nienależne mu zwolnienia lekarskie powinien być wyrzucony z pracy w trybie natychmiastowym, jako osoba nieuczciwa i zdemoralizowana, a więc niezdolna do bycia nauczycielem.
Pozdrawiam.
Belferxxx 19 grudnia o godz. 0:10 259137
1. Nie broń, proszę Cię, nieuczciwych, zdemoralizowanych nauczycieli wyłudzających nienależne im zwolnienia lekarskie od ZUS-u, czyli w praktyce od ciężko pracujących Polaków z sektora prywatnego i skomercjalizowanego.
2. Jaką masz definicję PRZYZWOITYCH zarobków? Czy według Ciebie przyzwoicie zarabiają w Polsce np. robotnicy z fabryk należących do zagranicznych koncernów motoryzacyjnych (Fiat, Opel, VW etc.) albo magazynów np. Amazona? Przecież oni zarabiają cztery razy mniej niż ich odpowiednicy na tzw. Zachodzie, a konkretnie np. w sąsiednich Niemczech. Podobnie pytam się Ciebie, czy PRZYZWOICIE zarabiają np. polscy kierowcy tzw. TIR-ów, którzy przecież zarabiają kilkakrotnie mniej iż ich koledzy z Niemiec, Francji, Belgii czy Holandii? A jednak ci w/w polscy pracownicy, ciężko pracujący i wytwarzający realny Dochód Narodowy, nie strajkują. Nauczyciele zaś nieuczciwie wykorzystują fakt, że są oni chronieni przez różne przepisy, bedące przeżytkami z czasów PRL-u, czyli np. tzw. Kartą Nauczyciela. Stąd też uważam, że należy te przeżytki PRL-owskie z Kartą Nauczyciela włącznie jak najszybciej zlikwidować, gdyż nieuczciwe i amoralne jest chronienie tylko osób wykonujących jeden zawód, tu konkretne nauczycieli, a pozbawienie takiej prawnej ochrony osób wykonujących inne zawody.
3. Na epidemie „lewych” zwolnień lekarskich najskuteczniejszym lekarstwem jest więc prywatyzacja systemu edukacji powszechnej i oparcie jej na systemie bonów edukacyjnych (oświatowych). Zyskają na tym podatnicy, uczniowie, ich rodzice i dobrzy nauczyciele, a że źli nauczyciele odejdą wtedy z tego zawodu, to będzie to z korzyścią dla całego społeczeństwa.
Głodowe pensje nauczycieli? Co za idiota to pisał? Za tyle godz. aktywnej pracy w tygodniu każdy by chciał mieć takie zarobki. Pensum od 18 do 30 godz pracy z ustawowej normy 40 h tygodniowo, ustawowa po 45 min. pracy przerwa, 3 x roczny płatny urlop zdrowotny w całym życiu zawodowym, które w np. szkolnictwie specjalnym może wynieść aż 20 lat.
(Forum Wyborczej)
JohnKowalsky . Ach jakże sobie cenię te nauczycielskie frukta … Proponuję i zapraszam, do szkół, do szkół. Czekają wolne etaty, a z czasem będzie ich coraz więcej i więcej. Wkrótce będzie można zatrudnić się nie na jednym, lecz kilku etatach. Dzięki temu, że onże wynosi jeno godzin 18, będzie można popracować na dwóch etatach z kawałkiem. Jeśli więc jesteś jakimś przedmiotowcem (najlepiej fizykiem, chemikiem, może matematykiem, a być może anglistą). Jeśli jesteś inżynierem – może mechatronikiem, albo budowlańcem – rzuć dotychczasową pracę. Szkoły czekają … Zapraszamy
@JohnKowalsky
A Ty naprawdę sądzisz, że w prywatnych firmach (np. szkołach) nie ma strajków??? 😉
turpin
18 grudnia o godz. 23:48
–
Słuszna racja…
Tyle, że to jest belferblog, więc wynikający z edukacji po polsku, na miarę kraju, jaki sama tworzy.
Skądinąd nie inaczej byłoby na blogu lekarskim, bo przecież zbiorowe (jeśli nie ma epidemii) „chodzenie na zwolnienie” to po prostu wycieczka do pasera po ukradziony towar.
Jedak: no moral, no (cywilizowany) kraj.
Łatwiej i mądrzej zmienić kraj, niż usiłować nabyć tu edukacją moral. Słuszna decyzja.
–
JohnKowalsky
Nim pan łaskawie zacznie wypisywać bzdury których nie da się komentować o zarobkach nauczycieli, proszę łaskawie się zatrudnić i samemu się o tym przekonać jak napisał,
Endo
19 grudnia o godz. 10:32
Komu najbardziej zależało na likwidacji publicznej edukacji? Hitlerowi o chciał stworzyć z Polaków naród debili i taniej niewolniczej siły roboczej dla nowych Panów III Rzeszy. Po co Polakom wykształcenie dobry zawód zawsze mogą być tanim bydłem roboczym jak za okupacji hitlerowskiej. Po co nam kapitał ludzki ? Bez edukacji nie będzie rozwoju technologii, automatyzacji, awansu społecznego, wzrostu zarobków, ale za to będzie więcej idiotów głosujących na PiS , jak chciał zrobić z Polaków Hitler.
Po co korporacje mają inwestować w Polsce w technologie jak dzięki PiS-owi mają zapewnione tanie bydło robocze dzięki 500+ czyli programowi reprodukcji taniego bydła roboczego.
Lo, ło! Pan Broniarz wziął zwolnienie, aby wesprzeć chorujących nauczycieli. Podziw z mojej strony, bo trochę mu mniej zapłacą ze składek nauczycieli.
Belferxxx 19 grudnia o godz. 11:04 259143
To porównaj, ile jest rocznie strajkowi i utraconych z ich powodów godzin pracy, na powiedzmy tysiąc zatrudnionych, w firmach prywatnych i ile jest ich w budżetówce? Jeśli chcesz, to przytoczę ci dane z Polski, które wyraźnie wskazują, że na skutek dokonanej przez Balcerowicza i skę prywatyzacji i komercjalizacji przedsiębiorstw państwowych, ilość strajków i utraconych z ich powodów godzin pracy, drastycznie zmalała w Polsce w latach 1990-tych w porównaniu do lat 1980-tych. Dziś w Polsce, tak jak praktycznie na całym świecie, strajkują głównie pracownicy budżetówki: urzędnicy, policjanci, nauczyciele etc., a nie, jak dawniej np. w XIX i XX wieku, pracownicy przemysłu i usług materialnych. Jeśli nawet strajkują ci ostatni, to tylko w wielkich firmach typu dużych spółek kolejowych czy lotniczych (u nas ostatnio w PLL LOT), gdzie państwo ma albo spory udział (np. w PLL LOT) i gdzie na ogół są silne związki zawodowe. Większość pracowników sektora prywatnego pracuje zaś w małych firmach, gdzie państwo nie ma żadnego udziału ani interesu i gdzie związków zawodowych albo nie ma, albo też są one za słabe, aby odważyć się na strajk. Takie a nie inne są realia realnego kapitalizmu, o który nauczyciele tak dzielne walczyli w latach 1980-tych i dlatego też prywatyzacja szkół jest panaceum na obecne strajki, jako że w szkołach prywatnych nauczyciele są oceniani i wynagradzani na podstawie wyników ich pracy, a nie jak dziś na podstawie formalnych, praktycznie nieliczących się kwalifikacji, stażu pracy i widzi mi się dyrektora. W takich szkołach nie ma więc złych nauczycieli jako iż są oni eliminowani przez prawa rządzące rynkiem, tak jak wszędzie w sektorze prywatnym, a więc są tam tylko dobrzy, dobrze opłacani nauczyciele, którzy reprezentują wysoki poziom etyczny i myślą o poprawianiu jakości swojej pracy, a nie jak obecni polscy nauczyciele zrzeszeni w ZNP, o strajkowaniu i wyłudzaniu nieprawdziwych („lewych”) zaświadczeń o niezdolności do pracy a tym samym o wyłudzaniu pieniędzy od uczciwie i ciężko pracujących polskich podatników.
Endo 19 grudnia o godz. 10:32 259142
Dziękuję, ale nie skorzystam. Nie widzę po prostu sensu nauczania dzieci i młodzieży na poziomie ponadpodstawowym w państwie, gdzie nie ma praktycznie nauki (w sensie „science”, czyli nauki ścisłe i techniczne) ani też przemysłu (poza montowniami będącymi własnością obcego kapitału), gdzie przede wszystkim nie ma przemysłu wysokich technologii (high tech), a więc nie ma realnego zapotrzebowania na wysoko wykwalifikowane kadry. Natomiast wymienieni przez ciebie fachowcy, to znajdą znacznie lepszą pracę zagranicą, także i w szkołach, ale tylko tam, gdzie jest ów sektor wysokich technologii (high ech), czyli tam, gdzie jest realne zapotrzebowanie na wysoko wykwalifikowanych fachowców.
Widzisz, problemów polskiej szkoły nie można rozpatrywać w oderwaniu do innych problemów z którymi zmaga się i to od roku 1989 współczesna Polska, szczególnie w oderwaniu od problemów wynikłych z tego, że Balcerowicz i ska zniszczyli i to z premedytacją polski przemysł, a szczególnie zaś nasz polski sektor wysokich technologii (high tech) i co za tym idzie zniszczono z premedytacją polską myśl techniczna i polską naukę, a więc Polska jest dziś państwem, które ma typową neokolonialną kompradorską gospodarkę, opartą na imporcie nowoczesnej technologii i na taniej sile roboczej, eksportowanej zagranicę i zatrudnionej w w/w montowniach będących cudzą własnością, czyli państwem z gospodarką, która nie potrzebuje naukowców ani inżynierów, a najwyżej potrzebuje garstkę menedżerów, księgowych, techników i trochę robotników wykwalikowanych do utrzymania w ruchu owych montowni, będących własnością zagranicznego kapitalu. Taki zacofany technologicznie i naukowo kraj jak współczesna Polska, co jest przecież wręcz oczywiste, nie potrzebuje szkół wyższych, ani nawet średnich ogólnokształcących, a najwyżej kilkanaście techników i kilkadziesiąt dobrych zasadniczych szkół zawodowych. Nie widzę bowiem sensu, aby relatywnie biedna Polska miałaby dostarczać, i to praktycznie za darmo, wysoko wykwalifikowane kadry dla relatywnie bogatych państw tzw. Zachodu.
Martin L 19 grudnia o godz. 13:12 259145
1. Płace nauczycieli są w Polsce zbyt wysokie w relacji do efektów ich pracy i włożonego w tę pracę wysiłku. Przypominam, że jesteśmy krajem relatywnie biednym, że nie jest nas stać na płacenie nauczycielom tyle, ile płacą im nasi zamożni zachodni czy północni sąsiedzi. Poza tym, to pracowałem jako nauczyciel akademicki w Polsce i na wiele spraw mogłem narzekać, ale nie na wynagrodzenie.
Martin L 19 grudnia o godz. 13:12 259145
2. Nie powtarzaj tych bredni o Hitlerze. Podczas okupacji istniały przecież w Polsce legalne szkoły wyższe, np. wyższe szkoły inżynierskie w Warszawie czy Lwowie (w tej ostatniej matematykę wykładał sam Stefan Banach), a o licznych technikach i szkołach zawodowych już nie wspomnę. A dziś jest w Polsce gorzej niż za Hitlera, gdyż nasi nowi okupanci, też znów Niemcy, ale tym razem pod sztandarami Unii Europejskiej, a nie III Rzeszy, doszli do wniosku, przy poparciu POPiSu, SLD, PSL, Nowoczesnej etc., że Polakom nie jest potrzebne dobre wykształcenie, jako że w UE mają oni być tanią siłą roboczą dla zachodniego, głównie niemieckiego kapitału. Polsce nie jest więc potrzebny, zdaniem Komisarzy z Brukseli, kapitał ludzki. Polska nie być przecież według Komisji Europejskiej centrum dobrej edukacji, nowoczesnych technologii, automatyzacji, komputeryzacji, robotyzacji etc. Polska według unijnych planów NIE ma dostarczać Polakom okazji do awansu społecznego czy wzrostu zarobków. Unii przy pomocy POPiSu et al., chodzi tylko o to, aby utrzymać u nas status quo, czyli typową neokolonialną kompradorską gospodarkę, opartą na imporcie nowoczesnej technologii i na taniej sile roboczej, eksportowanej zagranicę i zatrudnionej w w/w montowniach będących cudzą własnością, czyli Polskę jako państwo z gospodarką, która nie potrzebuje naukowców ani inżynierów, a najwyżej potrzebuje garstkę menedżerów, księgowych, techników i trochę robotników wykwalikowanych do utrzymania w ruchu owych montowni, będących własnością zagranicznego kapitalu
Oczywiste jest także, że zachodnie korporacje nie będą inwestować w Polsce w nowoczesne technologie, jako iż dzięki POPiS-owi, PSL, SLD, Nowoczesnej etc., mają one zapewnioną w Polsce tanią siłę roboczą i rynek zbytu. Natomiast 500+ NIE jest programem reprodukcji taniej siły roboczej, a przede wszystkim programem mającym zapewnić w Polsce spokój społeczny, aby te montownie, bedące własnością obcego kapitału, pracowały wydajnie i bez zakłóceń. Dziwne, że nie potrafisz albo nie chcesz tego zrozumieć.
JohnKowalsky. Cóż, z twojej wypowiedzi aż bije pycha. Rozumiem, ty wiesz lepiej, lepiej czego nam trzeba – żadnych szkół, ani wyższych, ani średnich, „najwyżej kilkanaście techników i kilkadziesiąt dobrych zasadniczych szkół zawodowych” (to cytat z Twojej wypowiedzi). A teraz coś z Himmlera – przytaczam z pamięci a więc niezbyt dokładnie – Polak powinien umieć liczyć do pięciuset, a wiedzieć, że Niemiec jest panem. Żadnej innej edukacji nie potrzebuje. I nie zasłaniaj się Balcerowiczem, który zniszczył przemysł high tech w Polsce. Rozumiem, że jemu i jemu podobnym (oraz ich liderowi Sorosowi) chodziło o to, aby zniszczyć przemysł mogący zagrozić pierwszym potęgom świata. No sorry, ale nie ośmieszaj się i nie rozśmieszaj czytelników.
A więc nie chcesz pracować w szkole, gdyż szkoda twojego wysiłku dla tępych debili z Polski (?), nie będziesz kształcił kadr dla bogatych państw Zachodu (?), a może umiejętności by jednak nie starczyło. Zastanawia mnie skąd to charakterystyczne dla minionych epok słownictwo. „Kompradorska”, tak to chyba jednak pokłosie studiów na WUML.
Endo 19 grudnia o godz. 15:00 259151
Nie ma tu żadnej pychy, a tylko obiektywne stwierdzenie, że od roku 1989 znajdujemy się w kapitalistycznym bagnie, a od roku 2004 utraciliśmy nawet reszki niezależności, stając się de facto protektoratem Brukseli, czyli w praktyce Berlina. Nie ma więc tu żadnej pychy, a tylko stwierdzenie faktu, że będąc krajem zależnym od Niemiec, nie potrzebujemy żadnych szkół ponadpodstawowych – ani wyższych, ani średnich, a najwyżej kilkanaście techników i kilkadziesiąt dobrych zasadniczych szkół zawodowych. Twoje cytaty są zaś nic warte, skoro nie są one poparte żadnymi faktami, w tym źródłami, a przypominam, że prawda jest taka, że podczas okupacji istniały przecież w Polsce legalne szkoły wyższe, np. Wyższe Szkoły Inżynierskie w Warszawie czy Lwowie (w tej ostatniej matematykę wykładał sam Stefan Banach), a o licznych technikach i szkołach zawodowych już nie wspomnę. Ponadto w Krakowie istniał tzw. Instytut Niemieckiej Pracy na Wschodzie (Institut für Deutsche Ostarbeit), w którym zatrudniono sporą część kadry UJ, a w Warszawie w budynkach SGH funkcjonowała legalna Miejska Szkoła Handlowa, w której realizowano w praktyce pełny program SGH – patrz np. Bronisław Gralak „Szkolnictwo wyższe i nauka polska pod okupacją niemiecką i radziecką 1939 – 1945” (dostępne w Sieci). Nie zasłaniam się też Balcerowiczem, który zniszczył przemysł high tech w Polsce. Jemu i jemu podobnym (oraz ich liderowi Sorosowi) chodziło przecież o to, aby zniszczyć przemysł mogący potencjalnie zagrozić (choćby tylko trochę) pierwszym potęgom świata – takie a nie inne są bowiem realia realnego kapitalizmu: zwalcza się każdą konkurencję, choćby tylko potencjalną, jako że inaczej, to konkurencja zwalczy ciebie.
I zgoda, nie chcę pracować w polskiej szkole, gdyż to jest poniżej moich kwalifikacji oraz dlatego, że szkoda jest mojego wysiłku dla kształcenia darmowych kadr dla zachodniego kapitału. I nie obrażaj tu polskich uczniów, jako że oni nie są winni temu, ze Polska dwukrotnie ostatnio utraciła niepodległość – w roku 1989 i 2004, że polskie prawo nie jest dziś tworzone w Warszawie, a w Luksemburgu, w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej przez anonimowych sędziów, pochodzących z nominacji wielkiego zachodniego kapitału i tegoż kapitału interesy reprezentujących.
„Kompradorska” to jest zaś język współczesnej ekonomii politycznej i politologii – patrz np. pod „Komprador” w Wikipedii czy też pod Stanisław Michalkiewicz „Polityczny kapitalizm kompradorski” (Kwartalnik „Cywilizacja” http://www.cywilizacja.ien.pl 14 sierpnia 2012). I wiem, że prawda w czy kole…
Endo 19 grudnia o godz. 15:00 259151
Ukończyłem nie WUML, a m.in. SGPiS, The University of Melbourne i Monash University w Melbourne.
Endo 19 grudnia o godz. 15:00 259151
Prawda w czy kole…
Endo 19 grudnia o godz. 15:00 259151
Prawda w oczy kole…
JohnKowalsky
19 grudnia o godz. 16:10 259153
Ukończyłem nie WUML, a m.in. SGPiS, The University of Melbourne i Monash University w Melbourne.
I z takim wykształceniem opłaca się „trolować” – przepraszam – moderować dyskusję na blogu nauczycielskim ?
kwant25 19 grudnia o godz. 17:02 259156
Co ten twój wpis ma do tematu dyskusji na tym blogu?
Pamiętaj kwancie, że masz zerową masę spoczynkową.
Ten JohnKowalsky to chyba jakaś choroba.
JohnKowalsky. I tak od spraw nauczycielskich, przeszliśmy do kwestii zasadniczych, czyli ideologicznych. Początkowo wydawało mi sie, ze jest to raczej niezrozumienie, ale kilka dłuższych wypowiedzi pokazało, ze jest to świadomy zamysł. Jego podstawą jest nienawiść – do Polski i Polaków. Wnioskuję tak na podstawie wypowiedzi gloryfikujących III Rzeszę i prowadzoną przez nią politykę. Chciałeś cytatu, proszę: Dla nie-niemieckiej ludności Wschodu nie mogą istnieć szkoły wyższego typu niż czteroklasowa szkoła ludowa. Zadaniem takiej szkoły ludowej ma być tylko: proste liczenie najwyżej do 500, pisanie nazwiska, nauka, że przykazaniem boskim jest posłuszeństwo wobec Niemców, uczciwość, pilność i grzeczność. To słowa H. Himmlera przytoczone przez K. Leszczyńskiego, Okupacja niemiecka w Polsce, Warszawa 1961. Są one zresztą powszechnie znane. Szerzej na temat realizacji tzw. Generalplan Ost, który zakładał likwidację Słowian patrz: Andrzej Szcześniak: Generalplan Ost. Plan Zagłady Słowian. Radom, 2001. A przywołany przez ciebie Instytut Niemieckich Prac na Wschodzie doprawdy nie zajmował sie kształceniem polskiej młodzieży. A czym, to juz sobie poszukaj.
A teraz szerzej – tylko nienawiść do własnego (?) narodu pozwala na przywoływanie takich patronów i ich zasług. I ukończone faktultety niczego tu nie zmienią.
Popan 19 grudnia o godz. 19:07 259159
A ty jesteś (ś)wirusem czy też np. krętkiem bladym?
Endo 19 grudnia o godz. 19:50 259160
Nie da się analizować spraw nauczycielskich w oderwaniu od kwestii zasadniczych, czyli ideologicznych. I gdzie ty tu widzisz tą moją rzekomą nienawiść do Polski i Polaków? Ja widzę tylko nienawiść do Polski i Polaków u polityków rządzących Polską od roku 1989, czyli u polityków POPiS-u, PSL czy też np. SLD.
Podaj mi też dokładne źródło cytatu, który zamieściłeś, gdyż jest on wyraźnie w niezgodzie z faktami, które przytoczyłem np. za opracowaniem Bronisława Gralaka „Szkolnictwo wyższe i nauka polska pod okupacją niemiecką i radziecką 1939 – 1945”.Odróżnij przede wszystkim propagandowe deklaracje polityków od prowadzonej przez nich polityki. Przecież mój ojciec był nauczycielem szkół powszechnych w Generalnej Guberni, a moja mama ukończyła w tejże GG technikum odzieżowe, a ja mam na to wszystko dokumenty, tak samo jak mam dowody na to, że podczas okupacji istniały w Polsce legalne szkoły wyższe, np. Wyższe Szkoły Inżynierskie w Warszawie czy Lwowie (w tej ostatniej matematykę wykładał sam Stefan Banach), a o licznych technikach i szkołach zawodowych już nie wspomnę. Ponadto w Krakowie istniał tzw. Instytut Niemieckiej Pracy na Wschodzie (Institut für Deutsche Ostarbeit), w którym zatrudniono sporą część kadry UJ, a w Warszawie w budynkach SGH funkcjonowała legalna Miejska Szkoła Handlowa, w której realizowano w praktyce pełny program SGH. Już w roku 1940 roku Niemcy utworzyli w Warszawie, w budynkach Szkoły Wawelberga, szkołę samochodowo-lotniczą, dla osób, z ukończonym gimnazjum (małą maturą). Natomiast w roku 1942 zaczęła znów legalnie działać Politechnika Warszawska, jako iż Niemcy zgodzili się na uruchomienie Państwowej Wyższej Szkoły Technicznej (PWST) z polskim językiem wykładowym czyli dwuletniej szkoły inżynierskiej, która w ciągu tych 2 lat nauczała tego samego, co przed wojną zajmowało 3 lata. Zajęcia PWST odbywały się w pomieszczeniach Politechniki Warszawskiej, której gmach główny, zniszczony w roku 1939, został w tym celu odbudowany. Personel nauczający stanowili nauczyciele akademiccy Politechniki Warszawskiej oraz obecni w Warszawie wykładowcy z Politechniki Lwowskiej. Podstawą do przyjęcia do PWST było zdanie egzaminu konkursowego. Jej szefem był Prof. Guettinger, który został oddelegowany do PWST z jednej z bardziej znanych politechnik niemieckich. Podczas pierwszej wojny światowej utracił on na froncie zachodnim obie nogi i zdobył krzyż żelazny. Do czasu przyjazdu do Warszawy stracił w drugiej wojnie dwóch synów. Okazał się on być bardzo przyzwoitym człowiekiem – tak przyzwoitym, że podczas Powstania Warszawskiego pozwolono mu wyjść z terenu Politechniki zajętej przez oddziały AK, gdzie zastał go wybuch Powstania. Uzgodniono z atakującymi Niemcami krótkotrwałe przerwanie ognia, aby umożliwić przejście prof. Guettingerowi przez linię frontu. Po wojnie jedna z pierwszych uchwał senatu politechniki zawierała wyrazy uznania za jego postawę podczas wojny, a było to bezpośrednio po wojnie, gdy świeża była jeszcze pamięć wszystkich zbrodni i ludobójstwa popełnionych przez Niemców, a więc musiały istnieć poważne i niepodważalne dowody godnej postawy dyrektora PWST (Maciej Bernhardt „Z Miodowej na Bracką. Opowieść powstańca warszawskiego” ISBN: 978-83-925052-9-7). Zgoda, przywołany przez ciebie Instytut Niemieckich Prac na Wschodzie nie zajmował się kształceniem polskiej młodzieży, ale umożliwił on przetrwanie i egzystencję dziesiątkom polskich naukowców, którzy dzięki temu mogli zaraz po wyzwoleniu Krakowa przez tak dziś nielubianą w Polsce Armię Czerwoną, przystąpić do odtwarzania Uniwersytetu Jagiellońskiego. To są wszytko „nagie” fakty, wzięte z rzetelnych opracowań, a nie jak w twym przydatku z propagandowych komunistycznych (PZPR-owskich) broszurek, którymi ty się posługujesz. Rzeczywistość okupacyjna w Polsce nie była przecież czarno-biała, jak to się wciąż Polakom wmawia. Ogromna większość Polaków, szczególnie na wsi, kolaborowała z okupantem, gdyż nie miała innego wyjścia, szczególnie na ziemiach przyłączonych do Rzeszy. W GG funkcjonował np. Bank Polski emitujący złotówki, działały polskie sądy kryminalne i cywilne, istniała polska administracja lokalna aż do szczebla burmistrzów oraz polska policja (tzw. granatowa) a tysiące polskich, jak byśmy ich dziś nazwali, biznesmenów, robiło fortuny na produkcji np. części zamiennych dla Wermachtu, Luftwaffe czy Kriegsmarine. Dziś najwięcej mówi się o garstce desperatów, którzy bawili się w tzw. konspirację, a która zresztą nam nic nie dała, poza niepotrzebnym zniszczeniem Warszawy z jej bezcennymi skarbami polskiej kultury i poza zupełnie niepotrzebną śmiercią setek tysięcy Warszawiaków.
Nie było też żadnego planu zagłady Słowian a tylko plan ich germanizacji. Mylisz tu wyraźnie Słowian z Żydami. Zresztą spora część Słowian (Czesi, Słowacy, Chorwaci, Bułgarzy, Ukraińcy a nawet i Rosjanie – np. Własowcy czy Kozacy) kolaborowali i to aktywnie z Hitlerem. Czy wiesz, że we wrześniu 1939 roku na Polskę napadła nie tylko III Rzesza czyli Niemcy, ale także i Słowacja, państwo jak najbardziej słowiańskie i jak najbardziej katolickie i jak najbardziej sprzymierzone z Hitlerem. Dyskusja z tobą nie ma więc sensu, jako iż jest odporny na fakty.
Endo 19 grudnia o godz. 19:50 259160
Dyskusja z tobą nie ma więc sensu, jako iż jesteś odporny na fakty.
Wygląda na to, w świetle faktów, że Gospodarza porwało Kriegsmarine, a admina Własowcy.
A rolka fak(t)ów się rozwija.
Żaden, choćby prosty zwój,
protestu ni …uj.
Ma nauczycielstwo swoją nauczkę
że nauka pisania powraca
zbrzydzeniem czytania.
–
To jednak stan umysłu drogi Johnie. Jesli mi nie wierzysz zapytaj innych.
@Endo
Szach i mat. Z faktami się nie dyskutuje.
JohnKowalsky
19 grudnia o godz. 14:46
2.” Nie powtarzaj tych bredni o Hitlerze. Podczas okupacji istniały przecież w Polsce legalne szkoły wyższe, np. wyższe szkoły inżynierskie w Warszawie czy Lwowie”
To było za okupacji sowieckiej we Lwowie! Istniała tylko podstawia i zawodowa mająca służyć do kształcenia taniego bydła roboczego dla nowych panów III Rzeszy. Z łaski swojej niech pan nie wypisuje bzdur! Czym było „Sonderaktion Krakau”?
Gdzie za okupacji hitlerowskiej istniała legalna wyższa szkoła ?
To co robi PiS z edukacją jest konsekwencją ich poparci 90% wyborców PiS to osoby z wykształceniem podstawowym tępe intelektualnie nie zdolne do samodzielnego myślenia i do tego z radością będą tylko tanim bydłem roboczym dla nowych Panów z PiS i jak kiedyś dla Panów III Rzeszy, ich dzieci będą czyścić buty pisowskim kacykom tak jak chciał Hitler zrobić z Polaków.
Dmowski owszem obudził demony ksenofobi ale przynajmniej chciał żeby Polacy byli narodem wykształconym.
JohnKowalsky
19 grudnia o godz. 14:46
Dla pańskiej żałosnej niewiedzy prof. Banach zajmował się w czasie okupacji Hitlerowskiej żeby przeżyć zajmował się karmieniem wszy, dla panów Hitlerowskich w ramach doświadczeń medycznych. Powtórzę niech pan nie wypisuje bzdur!
@Martin I.
„W czasie okupacji niemieckiej Lwowa (1941–1944), z powodu zamknięcia przez Niemców uczelni wyższych, pozbawiony możliwości pracy zawodowej, wraz z wieloma innymi przedstawicielami nauki, kultury, członków ruchu oporu, młodzieży gimnazjalnej i akademickiej we Lwowie był (wraz z synem Stefanem, studentem medycyny) karmicielem wszy w Instytucie Badań nad Tyfusem Plamistym i Wirusami profesora Rudolfa Weigla, dzięki czemu posiadał dokument, który skutecznie chronił go przed represjami okupantów. Od 1942 do 1944 był wykładowcą matematyki na Państwowych Technicznych Kursach Zawodowych.”
https://pl.wikipedia.org/wiki/Stefan_Banach
Czyli co robił oprócz karmienia pcheł? , czyż nie o to chodziło JK?
Grzecznie bym przeprosił za taki „drobiażdżek”. Prof.Banachowi nic nie ubędzie.
Przecież mówię wyraźnie: jakaś choroba.
Panie Martinie, jak już się tak Pan podpisuje swoim wyższym wykształceniem i wiedzą, to proszę chociaż bez nadmiaru błędów, które są w Pana wpisach. Słowa pełne pogardy dla tych, którzy inaczej niż Pan wybierali itd. itp.
A tak dodam:
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/wybory-pis-z-najwiekszym-poparciem-wsrod-najlepiej-wyksztalconych,589077.html
Anna 20 grudnia o godz. 9:04 259172
Dajmy Martinowi spokój. Przecież on ma poważne problemy ze zdrowiem psychicznym.
Optymatyk 20 grudnia o godz. 0:54 259170
Jak to już pisałem, wszelaka dyskusja ze zwolennikami POPiSu, PSL, SLD, Kukiza, Biedronia, Palikota „Nowoczesnej” i tego co z niej zostało etc. nie ma sensu, gdyż oni są z definicji odporni na fakty. Oni nic nie wiedzą i wiedzieć nie chcą, oni przecież tylko wierzą. A wiara jest przecież z definicji ślepa i bezrozumna – inaczej nie jest ona przecież wiarą, a tylko wiedzą.
Martin L 19 grudnia o godz. 23:47 259169
Znów podajesz, jak typowy POPiS-owiec, tylko ćwierć-prawdę, czyli kłamiesz w 3/4. Cała prawda jest bowiem taka, a o czym pisał tu już np. Optymatyk, że prof. Stefan Banach prowadził w latach 1942-1944 wykłady z matematyki na Państwowych Technicznych Kursach Zawodowych we Lwowie (niem. Staatliche Technische Fachkurse Lemberg). Była to de facto politechnika a studia trwały na niej 4 lata. Specjalności tam wykładane obejmowały budowę maszyn, chemię przemysłowa, elektrotechnikę, miernictwo, budowę dróg i mostów, architekturę, budownictwo lądowe i wodne, rolnictwo i leśnictwo. Kierownikiem tych Kursów był doktor Teodor Bödefeldt, profesor maszyn elektrycznych politechniki w Monachium. Zaangażował on do pracy wszystkich dotychczasowych profesorów, docentów, asystentów i służbę administracyjną Politechniki Lwowskiej. Formalnie językiem wykładowym był niemiecki, jednak przeważał zdecydowanie język polski. Wykładowcami tych Kursów byli m.in. profesorowie Janusz Groszkowski, Stefan Banach i Stanisław Łukasiewicz. Kadra naukowa kursów działała w większości w ruchu podziemnym, prowadząc także tajne nauczanie według przedwojennych programów, co ułatwiło absolwentom uznanie egzaminów czy dyplomów po roku 1945 (Wikipedia).
Martin L 19 grudnia o godz. 23:16 259168
To co się od roku 1989 dzieje z polską edukacją jest konsekwencją tzw. transformacji z lat 1990-tych, polegającej przecież na celowym zniszczeniu przez Balcerowicza i skę (głównie dzisiejszy POPiS, PSL, SLD, zwolennicy Kukiza, Biedronia, Palikota, „Nowoczesnej” i tego co z niej zostało) polskiego przemysłu wysokich technologii (high tech) a więc też i polskiej myśli technicznej i polskiej nauki razem ze systemem całego polskiego szkolnictwa. Jemu i jemu podobnym (oraz ich liderowi Sorosowi) chodziło przecież o to, aby zniszczyć przemysł mogący potencjalnie zagrozić (choćby tylko trochę) wielkim zachodnim korporacjom – takie a nie inne są bowiem realia realnego kapitalizmu: zwalcza się w tym systemie każdą konkurencję, choćby tylko potencjalną, jako że inaczej, to konkurencja zwalczy ciebie.
Natomiast Hitler zarządził, aby Polaków kształcić na studiach de facto wyższych, np. na Państwowych Technicznych Kursach Zawodowych we Lwowie (niem. Staatliche Technische Fachkurse Lemberg). Była to de facto politechnika a studia trwały na niej 4 lata. Podobnie było w Warszawie, gdzie w budynkach SGH funkcjonowała legalna Miejska Szkoła Handlowa, w której realizowano w praktyce pełny program przedwojennej SGH. Ponadto już w roku 1940 roku Niemcy utworzyli w Warszawie, w budynkach Szkoły Wawelberga, szkołę samochodowo-lotniczą, dla osób, z ukończonym gimnazjum (małą maturą). Natomiast w roku 1942 zaczęła znów legalnie działać Politechnika Warszawska, jako iż Niemcy zgodzili się na uruchomienie w jej kampusie Państwowej Wyższej Szkoły Technicznej (PWST) z polskim językiem wykładowym czyli dwuletniej szkoły inżynierskiej, która w ciągu tych 2 lat nauczała tego samego, co przed wojną zajmowało 3 lata. Zajęcia PWST odbywały się w pomieszczeniach Politechniki Warszawskiej, której gmach główny, zniszczony w roku 1939, został w tym celu odbudowany. Personel nauczający stanowili nauczyciele akademiccy Politechniki Warszawskiej oraz obecni w Warszawie wykładowcy z Politechniki Lwowskiej. Podstawą do przyjęcia do PWST było zdanie egzaminu konkursowego. To wszystko są FAKTY, a nimi dyskutować się po prostu NIE da.
Endo 19 grudnia o godz. 22:15 259165
Ja w nic i w nikogo nie wierzę i niczego też na wiarę nie przyjmuję. Ja tylko wiem to co wiem.
Martin L 19 grudnia o godz. 23:00 259167
Wyraźnie mylisz te dwie, a własciwie trzy a nawet cztery czy pięć okupacji Lwowa, w tym austrowęgierską, polską, niemiecką, radziecką i obecną ukraińską. Raz jeszcze odsyłam cię więc (na początek) do:
- Bronisław Gralak „Szkolnictwo wyższe i nauka polska pod okupacją niemiecką i radziecką 1939 – 1945” i
- Maciej Bernhardt „Z Miodowej na Bracką. Opowieść powstańca warszawskiego”.
popan 20 grudnia o godz. 8:26 259171
Twoja? 😉
Na koniec – nie ważne czy dana uczelnia zwie się uniwersytetem, wszechnicą, akademią, szkołą wyższa, czy też szkołą główną czy też jakąkolwiek inną. Ważny jest tylko jej program nauczania i jej poziom, w tym poziom jej kadry. A uczelnie, o których ja piszę w tym wątku, były bez wątpliwości uczelniami wyższymi, z poziomem wyższym niż obecne polskie politechniki czy też obecna SGH.