Regulamin oceniania nauczycieli

Dyrektorzy piszą regulaminy oceniania nauczycieli. W każdej szkole inne, ponieważ tak każe MEN. Muszą być gotowe na 1 września. Nieliczni szefowie będą pytać nauczycieli o zdanie, większość napisze regulamin wg własnego widzimisię.

Są usprawiedliwieni. Po pierwsze, w wakacje nauczycieli nie ma w pracy, dyrektorzy nie mogą pytać ocenianych o zdanie, muszą pracować sami. Po drugie, zasady oceniania uczniów też powstają bez udziału najbardziej zainteresowanych.

W większości szkół pracuje się wg zasady „wszystko o was bez was”. Rządzenie w szkole polega na narzucaniu zasad. Nauczyciel jest zawsze mądrzejszy od uczniów, dyrektor wie lepiej niż nauczyciele, kuta na cztery nogi jest tylko woźna. Tak działa szkoła, czyli typowo po polsku.

Pamiętam, jak poprzedni dyrektor zorganizował debatę wszystkich stron w szkole na temat zmian w statucie. Nie minęła godzina, a szef złapał się za głowę, bo okazało się, że kompletnie nie zna ani nauczycieli, ani uczniów. Jakimś cudem spadła zasłona iluzji i ludzie zaczęli gadać prawdę. Jeszcze chwila, a zatrzęsłyby się mury Jerycha.

Szef więc przerwał debatę, ogłosił, że wszystkie uwagi weźmie sobie do serca i postara się uwzględnić. Potem i tak zrobił wszystko po swojemu – inaczej się nie da. A jak komuś marzy się demokracja, to od razu dostaje ocenę naganną i może zapomnieć o premii za dobre zachowanie.