Wakacje na kwalifikacje
Niektórym nauczycielom podpowiada dyrektor, aby wakacje poświęcili na zdobycie dodatkowych kwalifikacji. Inaczej nie będzie dla nich pracy. Inni sami wpadają na ten pomysł.
Nikt się nie chwali, na jakie studia wakacyjne się wybiera. To się robi po cichu. We wrześniu okaże się, że przybyło w szkole fachowców. Są nauczyciele, którzy po każdych wakacjach przynoszą nowy dyplom. Po paru latach mogą uczyć wszystkiego.
Jakie kwalifikacje są obecnie na topie? Dawniej była to wiedza o kulturze, przygotowanie do życia w rodzinie, edukacja prozdrowotna oraz zarządzanie oświatą. Obecnie najbardziej liczy się edukacja patriotyczna. Są firmy, które swoim wakacyjnym studentom nadają od razu tytuł lidera edukacji patriotycznej. Człowiek będzie w szkole prawie dyrektorem.
Jeśli firmy te organizują kurs na plaży Westerplatte albo jeszcze lepiej na plaży Omaha, to ja się piszę. Poproszę tylko wersję all inclusive, abym nie musiał się rujnować na drinki.
Komentarze
Czy kwalifikacje powinny mieć wakacje?
–
Kompletne niezainteresowanie kwalifikacji służeniem nauczycielom, to kolejna obraźliwa mina, jaką rzeczywistość czyni tej cenionej i bez kwalifikacji grupie zawodowej.
Wypoczynek wakacyjny nauczycieli, połączony z komercyjnym smażeniem tołpygi i zaplataniem warkoczyków (donosiła o takich zaangażowniach wakacyjnych belfów prasa) mógłby zstać dostrzeżony przez kwalifikacje i uznany w postaci jakiejś wizyty u zapracowanych nauczycieli.
Najlepiej, aby kwalifikacje nawiedzały belfrów nocą, gdy korki śpią.
Nie brak ofert edukacji przez sen, więc ignorowanie przez kwalifikacje tej oczywistej misji zarobkowej na rzecz belfrów, zakrawa na obrazę zawodu i zawód obrazu belfra niekwalifikowanego nawet po przebudzeniu.
Zamiast na wakacje, kwalifikacje należałoby wysłać na obozy pracy ku czci wypoczynku belferskiego.
Niech więc każda kwalifikacja na początek strzeli sobie tołpygę od belfra w Mielnie, przyczyniając się do swego wzrostu, a może i po przetrawieniu skutkując dyskretną ewaluacją.
I to dopiero byłoby all excluziw, że Omaha Boska, panie Chętkowski szanowny, co nie?
–
Licencjonowanym belfrem od matematyki lub fizyki, chemii czy biologii mógłby szanowny Gospodarz zostać za jakieś półtora roku i ok. 3,5 tys złociszy, nie ruszając się nawet z domu. Jak by co – mogę podać adres szkoły 2.0, czyli naliniowej (nałączowej?), czyli online. To jest dopiero jazda bez trzymanki!
A jak już ostatni wykwalifikowany nauczyciel odejdzie z światy i zostaną w niej sami belfrzy, to rząd będzie mógł drożyć nową reformę.
@Płynna Rzeczywistość
Nooo….