Wizerunek nauczycieli
Rada pedagogiczna poświęcona RODO nie była tak burzliwa, jak się spodziewano, ale parę razy krew się ludziom zagotowała. Na przykład wtedy, gdy dowiedzieliśmy się, że wizerunek ucznia podlega ochronie, a nauczyciela nie.
Interpretacja przepisów jest taka. Aby upublicznić zdjęcie ucznia, należy mieć na to zgodę jego rodziców. Natomiast nauczyciela nikt nie musi pytać o zdanie, ponieważ jest on w pracy. Można więc go śmiało fotografować przy tablicy, podczas pełnienia dyżurów na korytarzach czy w trakcie uroczystości szkolnych.
W środę była w mojej szkole impreza sportowa, lekcje się nie odbywały. Biegaliśmy, graliśmy, walczyliśmy o wyniki, bawiliśmy się. Tłumu paparazzich nie widziałem, ale parę osób latało z komórkami i łapało ludzi w obiektyw. Wizerunku uczniów – przypominam – nie wolno upubliczniać bez zgody rodziców, natomiast z nauczycielami można robić, co się chce. W końcu byliśmy w pracy i nie wolno nam się z tym kryć.
Komentarze
Regulacje z gatunku tymczasowych. Oraz napisanych przez starych dziadów, żyjących wspomnieniami o „corocznym zdjęciu klasy”.
Sam mam kilka takich zdjęć.
Karnie siedzi w ławkach klasa 1a, 2a, 3a, 4a, 5a…
Wszystkie zdyscyplinowane buzie patrzą w obiektyw.
Tylko Waldkowi nie schodzi łobuzerski uśmieszek, jak zwykle.
Basia zrobiła się na bóstwo i warkocze upięła na głowie, idiotka.
W tyle klasy, w kącie przy drzwiach, stoi pani wychowawczyni.
Też patrzy w aparat.
Nie mam pojęcia, czy ona też jak ta Baśka, nie pamiętam ówczesnej mody.
Wszystkie dzieci w mundurkach.
Na ławkach porządek, wszystko równo poukładane.
Na ścianach porządek, wszystko równo powieszone.
Zdjęcie robione w kierunku „od tablicy”, więc nie widać co wisiało a co nie wisiało nad tablicą.
Dokument czasów.
Robiony raz na rok, oficjalnie.
Jasne, że wtedy łatwo byłoby zabronić „upowszechniania wizerunku”.
Fotograf do klasy by nie przyszedł i tyle.
Dzisiaj? Gdy każdy codziennie ma przy sobie komórkę z aparatem/kamerą? Gdy portale społecznościowe i różne aplikacje rozpoznają twarze na zdjęciach?
Uczniowie musieliby do szkoły ubierać się w kominiarki jak funkcjonariusze tajnych służby czy żołnierze wojskowych oddziałów specjalnych.
Tajne przez poufne.
–
Wizerunek pracy nauczycieli istotnie lepiej, aby był tajny, skoro już owoce jego wyłażą skąd mogą, jak Szydło na stolce, wprost z krzewionej szkołą polską ciemnoty worka.
Posłużyłyby temu tajne komplety, tak tajne, aby bezczelni uczniowie unijnym prawem cywilizacji śmierci chronieni, schowali się przed pracą nauczycieli gdzieś na antypodach.
Byłby to komplet edukacyjny, „jak-za-Gierka”, trwały do dziś w szkołach, gdzie godności umęczonej klasie (belferskiej, pracującej, a nie uczniowsko żerującej na pracy) nie śmiał szkodzić żaden klient, którego-nie-obsługujemy.
–
Rodo-srodo, prawo-sprawiedliwość, autostrada-pod prąd, a gumno-g…rulez w edukacyjnych szatniach, a’la: „co mi Pan zrobi, skoro nie mamy Pana płaszcza…”
–
🙂