Zatrzymać najlepszych

Trudno złego nauczyciela zwolnić, ale jeszcze trudniej dobrego zatrzymać. Przekonaliśmy się o tym, gdy kolega – jeden z najlepszych – postanowił odejść. Dyrekcji bardzo szybko zabrakło argumentów.

Wystarczyłoby tysiąc złotych miesięcznie więcej i kolega by został. Niestety, dyrekcja nie ma ani złotówki. Gdyby chciała dać jednemu więcej, musiałaby odebrać komuś innemu. Żeby mieć tysiąc zł dodatku motywacyjnego, musiałaby odebrać dwudziestu nauczycielom. Teraz połowa zespołu się wyróżnia, więc otrzymuje 100 zł premii. Druga połowa nie ma nic, nawet jeśli część z tej grupy zasługuje na dodatek do pensji. Nie załapali się.

Przy okazji odejścia kolegi podyskutowaliśmy sobie o tym, co dyrekcja może. Właściwie jej moc ogranicza się do słów. Może nas straszyć albo chwalić. Konkretów jednak nie ma. Choćby wynosiła kogoś pod niebiosa, nie przełoży się to na podwyżkę. Niektórym nie wystarczają już słowa, dlatego odchodzą. A gdyby chciała kogoś ukarać, to właściwie nie ma z czego odbierać. Motywuje więc słowami oraz symbolicznymi nagrodami.

Jak człowiek jest naprawdę dobry, to w końcu dociera do niego, że w szkole się marnuje. I kolega właśnie przejrzał na oczy. Uczniowie będą rozpaczać, ale, cóż, muszą zadowolić się tymi, którzy zostali, czyli nami.