Kto zapłaci za RODO w szkołach?

Żadnych środków finansowych nie otrzymały szkoły na wprowadzenie RODO. Nauczyciele zostali tylko poinformowani na piśmie, że mają np. „dane uczniów przechowywać na służbowym pendrivie lub na służbowym dysku zewnętrznym”. Tymczasem nie mamy ani jednego, ani drugiego narzędzia pracy. Powinniśmy więc najpóźniej dzisiaj otrzymać je od pracodawcy.

Dyrekcje szkół są w trudnym położeniu. Nie otrzymały od Organu Prowadzącego żadnych pieniędzy na wdrożenie RODO, a muszą nakazać pracownikom stosowanie się do nowego prawa. Wypisują więc bzdury, że pracownik musi, jest zobowiązany itd. Ludzie udają, że nie widzą tych nonsensów, a dyrekcja udaje, że nie rozumie, co pisze. Będzie więc tak, jak było, tylko bardziej po kryjomu.

W końcu pewnie te pendrive’y czy zewnętrzne dyski pamięci dyrekcja zakupi. Jednak nie za środki publiczne, gdyż tych Organ Prowadzący nie da. Jak zwykle trzeba będzie poprosić Radę Rodziców o wyłożenie pieniędzy. Ewentualnie znaleźć jakiegoś innego sponsora. W ostateczności nauczyciele kupią za swoje i będą udawać, że to służbowe.

Na przykładzie RODO można sobie wyobrazić, co będzie, gdy do liceów przyjdzie podwójny rocznik. Szkoły będą przygotowane, o ile za wszystko zapłacą rodzice, dzieci i nauczyciele. Państwo polskie poza zmianą prawa nie da nic.