Maturzyści a socjalizm

Na minę weszli maturzyści, którzy na egzaminie z polskiego na poziomie rozszerzonym zdecydowali się analizować wiersz C. K. Norwida pt. „Nerwy”. Natknęli się bowiem w tekście na słowo „socjalizm” (arkusz maturalny tutaj – zob. temat drugi).

Egzaminatorzy donoszą, że „socjalizm” podziałał na maturzystów jak płachta na byka. Zamiast więc interpretować wiersz Norwida, piszą, że są prawdziwymi Polakami i nienawidzą komuny. Nie bardzo wiadomo, jak takie wyznanie wiary ocenić. Za postawę patriotyczną należy się celujący, za umiejętności polonistyczne – niedostateczny. Nauczyciele sprawdzający matury nie wiedzą, co robić. Ozłocić czy zdyskwalifikować?

Jeśli zdyskwalifikują pracę, która kipi nienawiścią do wrogów obecnego ustroju, narażą siebie. W systemie totalitarnym dostaliby za to kulę w łeb, a dzisiaj trudno powiedzieć, nowy ustrój dopiero się tworzy. Obawiam się, że słowo „socjalizm” nie pojawiło się na egzaminie przypadkowo.

Nie sprawdzam matur, więc bezpośrednio mnie ten problem nie dotyczy. Widzę jednak, jak wystraszeni są koledzy. Niektórzy próbują obrócić wszystko w żart, ale dobrze wiedzą, że to nie są żarty. Młodzież jest prawicowa i bardzo na lewicowych belfrów cięta. Tylko czeka, aby donieść do prokuratury, że pod skórą legitymacji nauczycielskiej ukrywa się wróg narodu. Kłopoty więcej niż pewne.