Wojowanie podpisami
Podpisywałem się wczoraj pod różnego rodzaju protestami, skargami i petycjami. Inni nauczyciele też składali podpisy. Ludzie chcą czegoś większego niż machanie długopisem, jednak ZNP hamuje zapędy belfrów. Wciąż ograniczamy się do słów i papierów.
Doły nauczycielskie rwą się do walki, ale być może władze ZNP wiedzą, że to tylko puste gardłowanie. W gębie belfer mocny. Jednak jak przyjdzie do czynów, to ludzie zaczną się wycofywać. Na barykadę nie pójdzie nikt. Dlatego związek wciąż pisma pisze i zbiera podpisy.
Wnioskujemy m.in. o odwołanie Anny Zalewskiej (info tutaj). W długopisowej wojnie można wszystko. W walce wręcz nie możemy nic. Niejeden ma ochotę wbić sobie długopis w oko i wycofać się z tej dziwnej walki prosto na zwolnienie lekarskie lub urlop zdrowotny. Nauczycieli, których nie ma w pracy z różnych powodów, istne zatrzęsienie. Innymi słowy, maruder marudera maruderem pogania, a pani minister się śmieje.
Komentarze
„W gębie belfer mocny. Jednak jak przyjdzie do czynów, to ludzie zaczną się wycofywać. Na barykadę nie pójdzie nikt. ”
Nabrałam się kiedyś jako nauczycielka na ZNP, w l.90, strajk, zamknięta szkoła, podpisy itd. itp. efekt- wpis, że mam „przerwaną pracę”. P. Broniarz ustawił się dobrze i niech sobie dalej stoi. Nie ze mną.
Wojowanie podpisami! To jest gra pozorów. P.Broniarz zadowolony ze swojego portfela nie zrobi nic aby radykalnie działać. Zbieranie podpisów to jest dobre na czasy stabilne. Teraz trzeba walczyć adekwatnie do zachowań ministrów. Im się należy bo ciężko pracowali! To co, pozostali biorą pensję za friko! Przegońcie tego szefa bo jak tak dalej pójdzie to już niedługo będziecie pracować dla idei. Czy wy członkowie ZNP uważacie, że tylko Broniarz i nikt więcej? Zbliżają się matury,to jest właśnie ten moment na to aby wiecznie uśmiechnięta p.o.ministra zrozumiała, że żarty się skończyły! Coś mi się wydaje,że aby zrobić strajk to Broniarz nie jest potrzebny! Ruszcie tyłki a nie długopisy!
Kocie wojny o więcej kleju.
–
Ja zakładam że w tytule „wojowanie podpisami” tkwi zjadliwa i gorzka ironia.
Piękne to słowa między wierszami papieru.
Natomiast, jak czytać na poważnie, to w passusie „wciąż ograniczamy się do słów i papierów” widać dobroduszną ignorancję.
Przecież z tego bierze się nie od dziś belfer publiczny, to go tworzy, konstytuuje, uprawnia i świadczy o kompetencji.
Słowa (obłudnie puste) i papiery (copypastowane).
Bez tego belfer w szkole nie utrzyma się ani tygodnia, prawda?
To czym ma ten powszechny belfer walczyć, gdy sam jest manekinem, ulepionym z papierowych słów?
–
Ci, co się utrzymali słowem i papierem, „walczą” wszakże nieustannie – o więcej kleju na własnym siedzisku etatu.
Dopiero w kontekście celu widać, czy gdakanie i papierzenie w tym celu pomaga.
–
Że pomaga, świadczy naprawdę mizerny, niewidoczny strumyczek tych odklejonych, co do walki z prawdziwym życiem, poza upasionymi publicznym karcianymi hodowlami pokojów gogicznych, gotowi byliby się zmierzyć.
–
Walka tych związkowych tłustych kotów jest o publiczną, kleistą słoninkę, a nie z myszami, jak to w papierach i w gębie związkują na polu.
Pozoranctwo, jak i cała publiczna etatystyka oraz jej wyniki, inaczej być nie może bo nie ma kim i z czego, ani po co.
–
Szkoda dzieci.
@janadam48
tylko jak przegonić szefa? co szary, szeregowy członek ZNP może? Może płacić składkę i tyle. Na nic nie ma wpływu, o nic go nie pytają. W mojej szkole nawet tych podpisów ZNP nie chciało się zbierać.
Co do prezesa ZNP – pełna zgoda niestety. Nie wiem jak człowiek tak pozbawiony charyzmy może tak długo być szefem największej organizacji związkowej zrzeszającej nauczycieli… Może szefowie oddziałów boją się, że ich koniec nadejdzie wraz z końcem prezesa Broniarza i stąd bierność?