Wagarować czy nie wagarować?

Za chwilę udam się do szkoły, aby prowadzić lekcje. Chociaż nie wiem, czy ma to sens, przecież dzisiaj Dzień Wagarowicza. Może od razu powinienem pójść na Piotrkowską i zobaczyć, czy są tam moi uczniowie.

A nawet jeśli tam są, to co mi do tego? Większość z nich ma przy sobie kartkę od rodziców, że proszą o zwolnienie, usprawiedliwienie nieobecności i biorą pełną odpowiedzialność za bezpieczeństwo syna czy córki. Powód? Ważne sprawy rodzinne. Nieliczni rodzice chcą, aby dziecko – jeśli zerwie się ze szkoły – poniosło odpowiedzialność za wagary i otrzymało od wychowawcy naganę.

Część uczniów czuje, że wagary za zgodą rodziców to jednak nie wagary. Poza tym pogoda niefajna. No i na Piotrkowskiej można dostać w mordę od mniej kulturalnej młodzieży. Oczywiście, do szkoły przyjść tego dnia też nie wypada. Najlepiej zostać w domu i wagarowania doświadczyć przez internet. Na pewno ktoś wrzuci fajny filmik i będzie można się pośmiać.

A ja idę do roboty – dla tego jednego ucznia, który zapomniał, jaki dzisiaj mamy dzień, albo po prostu nie wagaruje.