Wagarować czy nie wagarować?
Za chwilę udam się do szkoły, aby prowadzić lekcje. Chociaż nie wiem, czy ma to sens, przecież dzisiaj Dzień Wagarowicza. Może od razu powinienem pójść na Piotrkowską i zobaczyć, czy są tam moi uczniowie.
A nawet jeśli tam są, to co mi do tego? Większość z nich ma przy sobie kartkę od rodziców, że proszą o zwolnienie, usprawiedliwienie nieobecności i biorą pełną odpowiedzialność za bezpieczeństwo syna czy córki. Powód? Ważne sprawy rodzinne. Nieliczni rodzice chcą, aby dziecko – jeśli zerwie się ze szkoły – poniosło odpowiedzialność za wagary i otrzymało od wychowawcy naganę.
Część uczniów czuje, że wagary za zgodą rodziców to jednak nie wagary. Poza tym pogoda niefajna. No i na Piotrkowskiej można dostać w mordę od mniej kulturalnej młodzieży. Oczywiście, do szkoły przyjść tego dnia też nie wypada. Najlepiej zostać w domu i wagarowania doświadczyć przez internet. Na pewno ktoś wrzuci fajny filmik i będzie można się pośmiać.
A ja idę do roboty – dla tego jednego ucznia, który zapomniał, jaki dzisiaj mamy dzień, albo po prostu nie wagaruje.
Komentarze
Wagary z klasą.
–
Dobra wiadomość, że wagary uczniów są obciachowo nielegalne, gdy bezprawnie zaświadczone przez rodziców.
Trzeba trzymać fason tradycji szkolnej.
Nie byłbym jednak pewny, czy w klasie p. Chętkowskiego czeka tylko jeden uczeń.
To prawdziwa gratka, mieć pedagogiczne tete-a-tete 1:1 z dobrym belfrem.
Idąc za tą inspiracją, ja udaję się z bloga na wagary – a p. Chętkowskiemu życzę fantastycznego dnia pracy z przyjemnością.
😉
@Gospodarz
Kiedyś dnia wagarowicza nie było. A potem, po to żeby stworzyć okazję uczniom do konfrontacji z milicją, środowisko opozycjonistów edukacyjnych skupione wokół obecnego wiceprezydenta Warszawy Paszyńskiego zaczęło upowszechniać pomysł 1 dnia wiosny jako „Dnia Wagarowicza” ze wszystkimi konsekwencjami … 😉 Pomysł chwycił, powstała „tradycja” no i mamy to, co mamy … A p.Paszyński w międzyczasie zdążył być kuratorem, wiceministrem edukacji (w rządzie SLD L.Millera) i wreszcie trafić na obecny stołek. A (zła!) tradycja stworzona przez niego trwa … 🙁
Za moich czasów i w moim mieście Ciecinie, dzień wagarowicza był 1 kwietnia. Byłem w szóstej klasie SP jak kupowałem w kiosku tygodnik „Przygoda”, który to był rok?. Pozdrawiam serdecznie Pana Darka ( przepraszam za poufałość). Blog czytam ale nigdy nie zabierałem głosu. Życzę Gospodarzowi wytrwałości. NIE LUBIĘ dzieci. Ps. Na wagary chodziśmy do Lasu Arkońskiego. Czasami pływaliśmy w Goplanie.
Jak wagarować, to tylko będąc nauczycielem!
http://wyborcza.pl/7,162657,23166011,pokoj-nauczycielski.html
Jeśli nauczyciele się nie obudzą z tego letargu… Jaka przyszłość? Co z moim życiem? Jak sobie poradzę?
Te pytania pojawiają się w głowie każdego poranka, kiedy pokonuję 60 km pociągiem, by dojechać do przedszkoli na terenie Gdyni. Tam pracuję w trzech różnych miejscach. Kiedy kończę pracę z dziećmi, przyjemną, acz nie zawsze łatwą, wsiadam w kolejny pociąg i jadę 20 km, by kontynuować pracę w szkole podstawowej i gimnazjum. Bieganie i jazda pociągiem stały się już rutynowymi czynnościami.
…
4 miejsca pracy – 2 różne miasta
23 klasy – przedział wiekowy: od 3 do 16 lat
110 km dziennie w pociągu – 550 km tygodniowo – 2200 km miesięcznie – dojazd do pracy i powrót do domu
350 zł – koszty biletów miesięcznych
A to wszystko za jedyne 2200 zł na rękę.
…
Czy tak pani minister sobie wyobraża polską szkołę? Czy za kilka lat nie będzie chętnych do pracy w takim miejscu, na tak odpowiedzialnym stanowisku? Nie można mówić o reformie polskiego szkolnictwa, jeśli ci, od których najwięcej zależy, są traktowani w tak ordynarny sposób. Jeśli nauczyciele się nie obudzą z tego letargu, jeśli nie przestaną się bać, to każdy rząd będzie z nami robił, co chciał. Niestety.
Czy to jest w ogóle możliwe, te 23 oddziały w 4 placówkach trzech różnych typów, od przedszkola po gimnazjum, czy ktoś sobie żarty robi?
A ja myślę, że w ciągu kilku lat nauczycielami staną się uchodźcy z innych krajów. Zawód nauczyciela przestanie się polskim obywatelom opłacać. Tak jak zbieranie truskawek czy praca na budowie. I ten wywiad z Wyborczej – może i przerysowany – o tym świadczy.
@Płynna Rzeczywistość
Ja miałem 12 w jednej, i 4 w drugiej. Tylko 14, ale to dwie placówki. Więc tak, to możliwe i nikt sobie jaj anie robi.
Sorry, to jakaś bujda na resorach. Ktoś, kto uczy grupy 3-16 uczy języka. W każdej klasie od 2 do 3 godzin tygodniowo, w przedszkolach nie mniej niż 2 godz (fakt o 0,5 godziny opłacane gorzej niż w szkole, chyba, że przedszkole prywatne). Ile godzin ma ten nauczyciel? Nawet jeśli jakimś cudem po 1, to jednak jakieś nadgodziny ma. Ale zakładając choć 2 godziny to daje 46 godzin!. Wyborcza jak zwykle wymyśa, albo nauczyciel tłucze nadgodziny nieprzytomnie, ale wtedy nie zarabia 2200 na rękę.
belfrzyca,
Ja wykombinowałem, że od przedszkola do Opola może uczyć tylko katecheta. Ale katecheta miałby 2 godziny w tygodniu… Może „pan od muzyki”?
A co stoi na przeszkodzie, by nauczyciel miał uprawnienia do nauczania kilku przedmiotów?.
Do uczenia w SP czy nawet średniej nie potrzeba jakieś super wiedzy naukowej.
Gdy ja uczęszczałem do SP uczyli nas absolwenci Liceów Pedagogicznych.
Zamiast specjalność nauczycielska na kierunkach typu matematyka, fizyka , chemia itp. stworzyć kierunki nauczycielskie ze specjalizacją w KILKU, pokrewnych przedmiotach. Znam przypadek, gdzie katechetka uczy także matematyki ( skończyła stosowne studia podyplomowe )..
Zawsze łatwiej wtedy „nazbierać” stosowną ilość godzin w jednej szkole niż biegać między kilkoma szkołami.
@kaesjot
Kiedyś każdy magister(a nawet niemagister tylko stawka była niższa!) mógł uczyć w szkole każdego przedmiotu, oczywiście jeśli dyrektor uznał, że się do tego nadaje. No ale później(około roku 2005) związki zawodowe, głównie ZNP, wymogły niezbędność odpowiednich kwitów, ostatecznie studiów podyplomowych. No to mamy to co mamy – kompletnie NIEELASTYCZNY, IRRACJONALNY system 🙁