Uczniowie dyskutują o zarobkach nauczycieli

Uczniowie prowokują nauczycieli do dyskusji o zarobkach. Młodzież chce wiedzieć, ile zarabiamy. Nieliczni nauczyciele udzielają pełnej informacji, większość uważa, że to nie jest sprawa uczniów.

Pamiętam starą ankietę Amnesty International, chyba sprzed 15-20 lat, na temat przestrzegania praw człowieka w szkole. Jedno z ostatnich pytań brzmiało tak:

„Pracownicy w mojej szkole dostają dostatecznie wysokie wynagrodzenie, zapewniające im życie w zdrowiu i dobre samopoczucie (włączając w to kwestię mieszkaniową, wyżywienie, niezbędne świadczenia socjalne i ubezpieczenie na wypadek bezrobocia, choroby i podeszłego wieku) ich samych i ich rodzin.”

Uczniowie wtedy najczęściej odpowiadali „nie wiem” i wcale nie mieli ochoty wiedzieć. Takimi sprawami nikt się nie interesował. Czasem ktoś pytał, ale to były wyjątki. Obecna młodzież wykazuje większe zainteresowanie. Chce znać prawdę i chce ją usłyszeć nie z mediów, ale prosto z ust swoich nauczycieli. Jednak nauczyciele przeważnie nie chcą o tym rozmawiać. Być może wynika to ze wstydu.

Ankieta Amnesty wskazuje, że uczniowie powinni zdawać sobie sprawę z sytuacji finansowej pracowników szkoły. Nie tylko nauczycieli, wychowawców, dyrekcji, ale też woźnych, portiera, sekretarki, księgowej itd. Czy przekazanie tej wiedzy ma jakiś sens? Podejrzewam, że znacznie większy, niż nam się wydaje.