40 tysięcy nie zdało matury
Ponad 40 tysięcy uczniów nie zdało w tym roku egzaminu dojrzałości (zob. dane CKE). Nie mają matury, więc nie mogą studiować. To wielka strata dla uczelni. Niejedna z tego powodu upadnie.
Szkoły wyższe od lat domagają się, aby z maturą było jak z egzaminem po gimnazjum. Żeby liczył się sam fakt przystąpienia. Pojawiłeś się na egzaminie, złożyłeś podpis na teście, zatem zdałeś. Wyniki nie miałyby znaczenia. Na świadectwie byłoby wprawdzie napisane, ile maturzysta zdobył z danego przedmiotu, czy zero, czy sto procent, ale matura należałaby się każdemu.
Potem uczelnia decydowałaby, jakich wyników wymaga od swoich studentów. Może zero procent z polskiego nie przeszkadza w studiowaniu informatyki albo totalne nic z matematyki nie ma znaczenia, gdy ktoś wybiera się na anglistykę. Można być przecież orłem w jednej dziedzinie i zerem w innej.
Nie ma się co oszukiwać. Obecnie większym osiągnięciem jest ukończenie liceum czy technikum niż zdanie matury. Żeby przebrnąć przez wszystkie klasy szkoły średniej, trzeba się nieźle namęczyć, no i mieć przy tym anielską cierpliwość do nauczycieli. Dlatego każdy, kto nie rzucił tego w diabły, powinien dostać maturę niejako w komplecie ze świadectwem ukończenia szkoły. Niech idzie na studia i niech się z nim męczą – skoro tak bardzo chcą.
Komentarze
A dlaczego na polonistykę nie przyjmować takich, co dostali zero z matury z polskiego? A na matematykę – takich, co dostali na maturze zero z matematyki? Naprawdę Pan myśli, że na studia techniczne nie przyjmuje się zer rozszerzonych z matematyki, a na humanistyczne – z polskiego?
Bo te 40 000 powinno skończyć szkoły zawodowe, których nie ma. Z powodu tych 40 000 pozostali uczeni byli byle jak, bo nauczyciela rozlicza się z pracy z uczniem słabym, a nie z dobrym, więc traci bezowocnie czas na tych, którzy nie są w stanie, albo nie mają zamiaru uczyć się. I to jest problemem, a nie ich niezdana matura.
” Żeby liczył się sam fakt przystąpienia. Pojawiłeś się na egzaminie, złożyłeś podpis na teście, zatem zdałeś. Wyniki nie miałyby znaczenia.”
Bo to przecież nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera.
Dziś NIE ZDAĆ matury to wielka sztuka – trzeba naprawdę się starać! Więc te jednostki powinny być wystawione na widok publiczny !!! 😉 Chyba, że podchodziły ot tak – a nuż się uda – a matura im do niczego potrzebna nie jest …
@Płynna nierzeczywistość
>Naprawdę Pan myśli, że na studia techniczne nie przyjmuje się zer rozszerzonych z matematyki, a na humanistyczne – z polskiego?<
No to teraz oczekujemy przykładów stosownych UCZELNI, które z ZEREM z matury rozszerzonej tak właśnie przyjmują – ZERO z polskiego = humanistyka, ZERO z matematyki = studia techniczne. Owszem, mogą tego nie żądać w rekrutacji, ale dostać ZERO to wielka sztuka ..
Proponuję wydawać świadectwo maturalne razem z aktem urodzenia – uczelnie będą miały kandydatów, zaoszczędzi się na nauczycielach i szkołach, uniknie się niepotrzebnego stresu – same korzyści.
„Ponad 40 tysięcy uczniów nie zdało w tym roku egzaminu dojrzałości (zob. dane CKE). Nie mają matury, więc nie mogą studiować. To wielka strata dla uczelni. Niejedna z tego powodu upadnie.”
To tylko strata dla różnych Akademii Lansu i Fajansu, które oferują za pieniądze dyplom niewart papieru na którym go wydrukowano. Jeżeli kilka z nich upadnie, to bardzo dobrze.
Jeszcze lepiej by było, żeby upadły wszystkie. Nie każdy musi mieć wyższe wykształcenie. Kraj potrzebuje wykwalifikowanych robotników, techników i inżynierów oraz prawdziwych naukowców. Także dobrych nauczycieli, którzy tych fachowców będą umieli wykształcić a ilość oblanych matur świadczy o tym, że z kwalifikacjami nauczycieli dobrze nie jest…..
Jakim impotentem umysłowym trzeba byc aby nie zdac matury? Te osoby nie nadaja się na studia. Uczelnie nie chca takich studentów no chybe, ze te humanistyczne bo tam biora kazdego głąba jak leci.
_sens
13 września o godz. 12:41 253618
„… no chybe, ze te humanistyczne bo tam biora kazdego głąba jak leci.”
A potem tacy „idą do polityki” i obejmują stanowiska prezydenta, marszałka sejmu, senatu, premiera i ministrow.
Jakie tego konsekwencje – każdy widzi….
Ja uważam inaczej – uchroniono szkoły wyższe przed czterdziestoma tysiącami kompletnie niekompetentnych głąbów. Uczę na kierunkach technicznych (uczelnia z pierwsze piątki w kraju i taka sobie szkoła prywatna); już teraz mam wystarczająco dużo studentów, którzy powinni się zatrzymać na etapie budowy łopaty, a nie zajmować czas nauczycieli akademickich. Jakim dnem musiało być tych 40 tys. nieszczęśników, że nie przebrnęli przez absurdalnie niskie progi? Moja państwowa uczelnia z ich powodu nie upadnie, a jeśli nie będę ich miał na zajęciach w prywatnej, to być może uniknę kompletnego osiwienia z rozpaczy.
Ten wpis to jest żart, prawda? To nie jest strata dla uczelni, które w najmniejszym stopniu wykonuje swoją rolę. Ci ludzie i tak nie przeszliby pierwszej sesji.
Skoro przejście liceum lub technikum jest większym osiągnięciem, to jakim cudem ci abiturienci nie zdali matury?
Nie matura lecz chęć szczera …
skąd my to znamy?
Nie rozumiem dlaczego osoby nie potrafiące liczyć, czytać lub poprawnie się wysłowić miałyby studiować
To pytam się w czym problem, że tyle tysięcy nie zdało. To znaczy, że sami sobą reprezentują dno totalne. Bo sama matura to dziś – pestka. Właśnie matura powinna stanowić bramę na uczelnie. I to ona powinna być na poziomie przynajmniej 5 razy wyższym niż dziś, ze szczególnym naciskiem na przedmioty ścisłe. Wówczas poziom uczelni dorósłby tym zachodnim, naprawdę renomowanym. A co dziś mamy? Hordy licencjatów, którzy w głowach nie mają nic i w 40% stanowią bezrobocie. To po co są te uczelnie? Jak nie wiadomo o co chodzi to wiadomo, że chodzi o kasę. Baranów nie sieją. System nauczania powinien być całkowicie zmieniony od pierwszej klasy szkoły podstawowej. A jaki jest teraz? Kogo to państwo chce wykształcić? Ministrantów? Bo tylko w tym kierunku są najbardziej posunięte zmiany. Więc te ileś tam tysięcy, może sobie być tymi ministrantami, bo im wystarczy wpoić paciorek i posłuszeństwo. W czasach PRL jakkolwiek by się o tym czasie nie mówiło, poziom uczelni był znacznie wyższy niż dziś. Dziś liczy się ilość, a nie jakość. Bólu głowy nie ma, bo te 40 000 zasili w większości szarą strefę lub kościół, może co niektórzy dorobią sobie na kursach szycia lub spawania. To też pożytek, nieprawdaż?
Zlikwidować maturę, zlikwidować licea ogólnokształcące (zostawić tylko licea zawodowe), przywrócić egzaminy na studia.
500+ dla wybitnych nauczycieli http://www.oswiata.abc.com.pl/czytaj/-/artykul/nowa-sciezka-awansu-i-zmiany-w-wynagrodzeniach-przyjete-przez-rzad zostało przyjęte, ale pieniądze zacznie wydawać dopiero następny rząd z zysków za polskie samochody eklektyczne. Znacznie szybciej podwyżkę dostaną nauczyciele-stażyści, bo już wkrótce ich pensje spadną pod ustawowe minimum.
Zero z polskiego przeszkadza we wszystkim
Czy należy winić za to uczniów, a może system, który po czasach komuny chciał z Polaków zrobić super ludzi. Patrzą na dzisiejszą młodzież, co widzimy, w ręku telefon komórkowy, super ciuchy, szkoły na zamówienie, prace na zamówienie. W dzisiejszym czasie nie jest problemem „zrobić studia” jedyny wymóg to zapłacić za nie, i to jest dzisiejszy „magister”. Uczelnie nie przywiązują wagi do nauki, a jedynie do pieniędzy. Dzisiaj mamy samych „magistrów” z wiedzą szkoły podstawowej.
Piosenka dla tych co nie zdali matury
a zamierzają robić karierę w polityce
To łatwe jak dwa razy trzy
otworzyć okno, zamknąć drzwi
i zaczynamy tak co wieczór
serią przysiadów bez pośpiechu
następnie kładziesz sie na wznak
nogi…nożyczek znaczą ślad
na koniec pompek robisz kilka
i jesteś zdrowy… jak brat wilka
Po roku ćwiczeń znajdziesz radość
a świat nabierze nowych treści
sąsiadka może znajdzie pretekst
…jej klucz do zamka się nie mieści?
spacer zadziwi cię urokiem
taniec odzyska wdzięk płynności
a ty nabierzesz tak potrzebnej
do płci odmiennej…tej skłonności
To łatwe jak dwa razy trzy
otworzyć okno, zamknąć drzwi
itd…
Tylko się szybko nie zniechęcaj
tylko ćwiczenia… czynią mistrza
ci… co podgórkę szli do szkoły
to w polityce teraz wystrzał
więc i przed nami jasna przyszłość
gdy nie ustawisz się… z rezerwą
aby zabłysnąć w lidze mistrzów
to nie rezygnuj już przed przerwą
To łatwe jak dwa razy trzy
otworzyć okno, zamknąć drzwi
itd…
A ja z Panem się po części zgadzam. Jestem tegoroczną maturzystka i powiem wam ze nic nie wiecie o tym jak się czuje człowiek na maturze. Zacznijmy od tego ze szkoły kompletnie nie przygotowują do matury bo nie maja na takie rzeczy czasu. Muszą przerobić materiał, który nijak sie ma do matury. Jeden z moich nauczycieli któremu zależało na naszej maturze zostawał po swoich godzinach praktycznie codziennie i pomagał w nauce. I co najlepsze ze nie ukrywal tego ze chodząc 3 lata do liceum nie jest w stanie powtórzyć z nami materiału na samych lekcjach( za które mu płacą) Tylko trzeba to robić po godzinach. Co roku materiału bylo więcej i więcej a czasu w dalszym ciągu tyle samo. Wydałam fortunę na dodatkowe korepetycje, siedziałam w domu i sie uczyłam i były tego efekty na próbnych maturach. Przyszła matura właściwa i Co? Nie zżarł mnie stres… po prostu w połowie rzeczy „nie trafiłam w klucz” lub były rzeczy których nie zdążyło się przerobić. Dlatego tak bardzo żałuję ze nie jestem troszkę młodsza albo starsza żeby iść tym starym (teraz nowym) systemem edukacji i mieć w liceum te 4 lata nauki a w technikum az 5.
Apel Andrzeja Jarczewskiego do warszawskich polonistów:
Pracowałem przez wiele lat w „Lelewelu”, liceum ogólnokształcącym na Żoliborzu. Uczęszczali tam m.in. bracia Lech i Jarosław Kaczyńscy. Ale nie skończyli tej szkoły. Odeszli po przedostatniej X klasie w okolicznościach kuriozalnych. Zwłaszcza Jarosław, którego losem pokierował ważny działacz komunistycznej partii. To był rok 1966. Pierwszym sekretarzem PZPR był Władysław Gomułka, premierem Józef Cyrankiewicz. A stołecznym kuratorem oświaty – Jerzy Kuberski (później członek KC PZPR i minister oświaty). Lech zdał z X do XI (maturalnej) klasy, natomiast Jarosław oblał. Jeśli dobrze pamiętam miał oceny niedostateczne z języka polskiego i angielskiego. Decyzją rady pedagogicznej miał powtarzać klasę. Wtedy do dyrektora „Lelewela” pana Nikodema Księżopolskiego – pedagoga bezpartyjnego i niespotykanie praworządnego (czasem aż do przesady), zatelefonował Kuberski. I mówi: – Dyrektorze tam u was jednego z bliźniaków nie promowaliście. Ja ich znam. To są bardzo dobrzy chłopcy. Proszę to naprawić i drugiego też promować.
Dyrektor zdumiał się: – Panie kuratorze ja nie znam przepisu prawnego, który by mnie upoważniał do arbitralnej zmiany decyzji rady pedagogicznej.
– A co mi pan dyrektorze opowiada! Zwołajcie na jutro o godz. 15 radę pedagogiczną, ja przyjadę i sprawę załatwimy – zażądał Kuberski.
Byłem na tej radzie. Nauczyciele, a wśród nich późniejsza senator Anna Radziwiłł, przyparli „towarzysza” do muru. Pytano m.in. jak rozumieć, że kurator miasta stołecznego przyjeżdża do szkoły w sprawie promocji jednego miernego ucznia. Czy innych też tak dziwnie broni i osobiście wstawia się za nimi?
Kuberski zbaraniał i odszedł z niczym. „Załatwił” Jarosławowi przeniesienie do innego liceum i… promocję. Z niemałym zdumieniem dowiedzieliśmy się po wakacjach, że – mimo ocen niedostatecznych – kontynuuje on naukę w klasie maturalnej. Rodzice zabrali z „Lelewela” także Lecha, ale w jego przypadku nie było nic zdrożnego.
Zastanawialiśmy się później w szkole z jakiego powodu kurator i ważny działacz PZPR mocno nadwyrężył swój autorytet w sprawie promocji Jarosława. Słyszałem różne opinie, ale nie będę się nimi dzielił, bo nie mam pewności. A może ktoś dokładnie wie i wyjaśni?
Jeśli ktoś nie potrafił zdać obecnej matury (przypominam, że obecnie wystarcza 30% poprawnych odpowiedzi) to jego brak na studiach nie jest wcale stratą. Taki ktoś byłby tylko obciążeniem dla szkolnictwa wyższego. Naprawdę nie każdy musi być magistrem.
@Płynna nierzeczywistość
1.W tamtych czasach chłopak, który grał jednego z bliźniaków w „O dwóch takich … ” to był celebryta.
2. IBL PAN(blisko związany z ówczesnymi elitami, później „siedlisko” opozycji, więc pewnie i agentów!) stworzył i w nim pracował ówczesny b.wpływowy w kręgach naukowych członek KC PZPR prof.Stefan Żółkiewski (usunięty po 1968 roku z PZPR (i KC, ale nie IBL) . Wystarczyło, że matka JK poprosiła go o interwencję i umówienie spotkania – to był dla niego jeden telefon.
3. Najciekawsza jest sytuacja z radą – dyrektor nie wykonał telefonicznego polecenia kuratora i … nic.
@Płynna nierzeczywistość
Na dodatek dyrektor był … bezpartyjny …
30% z podstawy zrobić… To nawet się uczyć nie trzeba.
Czyżby resortowe dziecko?
A może po prostu zamiast jednego egzaminu matura powinna się składać z kilku ocenianych elementów? W ten sposób uczeń nadal musiałby włożyć wiele pracy w uzyskany dyplom, ale jego przyszłość nie zależałaby od jego samopoczucia w dniu egzaminu.
Matura Międzynarodowa (IB), która staje się coraz bardziej popularna w ostatnich latach, jest własnie tak zorganizowana: uczeń z każdego przedmiotu maturalnego oddaje krótką pracę badawczą, egzamin majowy jest podzielony na dwa arkusze w różnych dniach, a np. na egzaminie ustnym z polskiego uczeń odpowiada z konkretnego zakresu lektur, który jest ogłoszony odpowiednio wcześnie.