Szkolna przemoc
Uczniowie doświadczają coraz większej przemocy, jednak takiej, która niby jest, ale jakoby jej wcale nie było. NIK alarmuje, że szkoły nie radzą sobie z cyberprzemocą (szczegóły tutaj).
Istnieje stary sposób na ustalenie, czy dziecko doświadczyło agresji. Należy obejrzeć osobnika od stóp do głów. Tu potrzebna jest współpraca nauczyciela z rodzicami. Jedne części ciała ogląda bowiem belfer, a resztę rodzic, czasem szkolna pielęgniarka lub lekarz. Jak nie ma siniaków, wnioskujemy, że dziecko nie zostało pobite, czyli jest OK. Inne rodzaje przemocy to przecież nic wielkiego. Mnóstwo szkół chwali się, że u nich jest bezpiecznie. Oznacza to tylko i wyłącznie, że tutaj nie biją.
Raport NIK zwraca uwagę, że program antyprzemocowy w szkołach często nie obejmował nauczycieli i rodziców, a jedynie uczniów. Tymczasem to właśnie starsze pokolenie, dla którego przemoc to taka agresja, po której zostają znaki na ciele, najbardziej potrzebuje pomocy. Seniorzy muszą przejrzeć na oczy.
Dzieci, które doświadczyły cyberprzemocy, często nie zwracają się o pomoc ani do rodziców, ani do nauczycieli, bo zostałyby zlekceważone. Czy można skopać kogoś przez internet albo nawalić po mordzie przez smartfon? Nie podoba ci się coś w internecie, to przestań tam zagladać. Tak rozumuje wielu doświadczonych pedagogów. Najlepsza rada: wyłącz telefon i pochyl się nad książką, a problem zniknie.
Komentarze
@Gospodarz
NIK za ciężkie pieniądze, które zarabiają jego pracownicy (jakieś 10 tys. miesięcznie średnio) musi udawać, że coś robi. Dopóki nie zetknąłem się parę razy z kontrolami tej instytucji w różnych placówkach oświatowych. Zawsze jest to samo – panie i panowie o ZEROWYCH doświadczeniach szkolnych (a innej wiedzy też mikrej) usiłują różne rzeczy do tematyki badania doczepić na siłę i je od strony papierowej (nic nie ma znaczenia poza papierami i pieczątkami przebadać. Ot mieli przebadać np. zapobieganie samobójstwom młodzieży przez szkołę. Co badali naprawdę – dokumentację kół zainteresowań (w szkole, która ma ich szalenie dużo!). Rekrutację, frekwencję, regulaminy za 5 lat wstecz. Nie mieli o niczym pojęcia, więc do każdej sprawy podchodzili czysto formalnie. BTW – akurat w tej szkole przynajmniej w III RP samobójstw nie było. No i potem jakiś raport zdaje się NIK wypichcił. Nawet nie zaglądałem, bo to czysta sufitologia jest … 😉
@Gospodarz
errata „Podchodziłem do tych raportów poważnie, dopóki….”
To jest nic w porównaniu do apokalipsy, która dzieje się w szkołach po rozpoczęciu tzw. reformy.
Brak podręczników (moja córka ma 3 książki do ćwiczeń i to wszystko)
Brak nauczycieli, tam gdzie są potrzebni
Praca na zmiany a w innej szkole obok miniaturowe klasy
Tak jest w Warszawie na Woli. Czemu o tym nie piszecie?!
@kalder,
napiszę i o tym. Dziękuję za zwrócenie uwagi na ważne tematy.
Pozdrawiam
Gospodarz
@autor- drogi autorze, przepraszam, ale opowiada pan bzdury (mgę złagodzić stwierdzając, że oszczędnie gospodaruje Pan prawdą). Problem z przemocą internetowa jest waśnne taki, że siniakw nie widac i tak długo jak dziecko terroryzowane w sieci czy ktoś z jego otoczenia nie powiadomi dorosłych nnie mamy możliwości zareagowania. Potrafi Pan wejść do zamkniętej grupy na „fejsie”? Zna Pan wszystkie grupy? Zagąda Pan do poczty uczniów? Oczywiście, nie. Bo to niemożliwe. Natomiast powiadomieni nie lekceważymy zagrożena i na tyle, na ile możemy interweniujemy- sama doprowadziłam do zamknięcia strony na fejsie, na której obrażano i wyszydzano pewną uczennicę. Tyle, że informację o owej stronie zdobyłam absoutnie przypadkiem. Nie jest w naszej mocy kontrolowanie internetu. Natomiast nie znam nikogo, kto lekceważyłby cyberprzemoc. Może tak dzieje się w szkołach średnich Łodzi. U nas nie. A NIK rzeczywiście ma takie pojęcie o życiu internetowym nastolatków, że strach się bać.
przepraszam za literówki- klawiatura szaleje
@Belfrzyca, i chwała Ci za to, co robisz. Nieprawda jest, że (to do gospodarza), że nauczyciel nic nie robią. Są szkoły i szkoły. W szkole córki w gimnazjum reakcja była szybka i sprawy rozwiązywano szybko. Fakt, że rodzice byli solidarni i wspierali szkołę, przynajmniej w mojej klasie. W szkole syna rodzic pod zgłoszeniu o wyzwiskach na fejsie zareagował i sprawę załatwiono. Procedury są. Całkowity zakaz korzystania z komórek, może być ale schowana w teczce. Inaczej konfiskata i odbiór przez rodzica. Jak tatuś kilka razy odbierze to pogada z dzieckiem. To samo u córki w LO. Ale akurat gronu pedagogicznemu się chce. I Dyrekcji też. Może top sygnał od rządzących, że wychowanie bezstresowe się skończyło.