Klasa z dobrą nazwą

Zespół rekrutacyjny w moim liceum skończył pracę. Wszystkie klasy wypełnione mamy do ostatniego miejsca. Udało się, choć nie było łatwo.

A wszystko przez to, że nie każda klasa cieszą się jednakową popularnością. Na przykład do medycznej waliły tłumy, a do politechnicznej nie, mimo że obie oferują to samo. Różnią się tylko nazwą. Jednak nazwa klasy to podstawa.

Dawniej zauważyliśmy pewną niechęć w wyborze klasy humanistycznej, a mieliśmy takie dwie. Najtęższe głowy w szkole usiadły więc i przemianowały jedną na prawniczą, a drugą na dziennikarską. To był strzał w dziesiątkę. Od lat nie mamy problemu z naborem do tych klas. O niebo lepiej brzmi informacja, że dziecko dostało się do prawniczej czy dziennikarskiej, niż że do humanistycznej. My to rozumiemy, dlatego oferujemy dobre nazwy.

Mamy pięć klas, w tym trzy doskonale nazwane (medyczna, prawnicza, dziennikarska). Jedną mamy tradycyjną, czyli tzw. mat-fiz, a z ostatnią mamy problem, gdyż nie potrafimy znaleźć nazwy idealnej, dobrej na lata. Dotychczasowe nazwy sprawdzały się na rok-dwa, np. europejska, ekonomiczna, menadżerska, turystyczna i ostatnio politechniczna. Wprawdzie klasa oferuje zawsze to samo, więc nazwa nie ma większego znaczenia, ale dla kandydatów to właśnie liczy się najbardziej.

W tym roku stało się jasne, że musimy szukać dalej. Koledzy proponują klasę „polityczną”, „chrześcijańską” albo „narodową”, ale chyba jaja sobie robią, chociaż kto wie – może jedna z tych nazw chwyci najbardziej.