Lekcje estetyki od prezesa PiS

Każde pokolenie zasługuje na to, aby na lekcjach uczyć się wiedzy potrzebnej i wartościowej. Gdyby posłuchać młodzieży licealnej, to mielibyśmy w szkołach psychologię. Jarosław Kaczyński, zapewne świadomy, że istnieje pilna potrzeba odświeżenia listy przedmiotów, proponuje estetykę.

Estetyka należy do filozofii. Obok m.in. logiki, etyki, metafizyki, ontologii czy historii filozofii. Estetyka byłaby więc drugim klockiem, obok etyki, należącym do filozofii, który trafia do szkół jako przedmiot. Choćby dlatego pomysł wydaje się dobry – lepszy rydz niż nic. Jednak prezes PiS chce, aby estetyki nauczali bezrobotni i biedni artyści, a państwo, płacąc za lekcje, udzielało im niejako wsparcia (info tutaj – teza o uldze podatkowej dla artystów).

W Łodzi takich artystów mamy na pęczki. Jeden z nich zaczepił mnie niedawno w barze Anna (ostrzegam, bez obstawy proszę tam nie wchodzić), proponując, że za łyk piwa opowie coś niesamowitego i godnego najwyższego uznania. Podbiłem stawkę, oferując całą butelkę. Artysta przyjął piwo i zaszczycił mnie opowieścią niby o cudach muzyki (grał kiedyś na gitarze, ale ją przepił), a właściwie o tym, gdzie grał i z kim chlał. Obstawa, z którą byłem w barze Anna, uznała mnie za idiotę. Zmarnowałem piwo na jakiegoś głupka. Obawiam się, że podobną ocenę zyska prezes Kaczyński, gdy zrealizuje swój pomysł.