Analiza wyników matury – najgorzej wiedza o Polsce
Najgorzej w tym roku wypadła matura z wiedzy o społeczeństwie (średnia kraju w liceach ogólnokształcących to 29 proc), historii oraz geografii (po 36 proc.). Aż trudno uwierzyć, że tak słabo można napisać maturę z wiedzy o Polsce.
Oczywiście, najbardziej spolonizowanym przedmiotem jest język polski. Gdyby z polskiego oceniano tylko wiedzę, np. znajomość literatury, wtedy też mielibyśmy dno. Jednak dzięki punktom za znajomość języka ojczystego maturzysta odbija się od dna. Średnia krajowa w liceach ogólnokształcących z polskiego to 59 proc. To dowód, że młodzi jeszcze nie wyrzekli się mowy przodków.
Wyrzekli się za to wiedzy o Polsce. Wiedza o społeczeństwie, historia i geografia to najbardziej – nie licząc polskiego – polskie przedmioty w szkole. To po prostu trzy przedmioty o naszym kraju ze światem w tle – o współczesnej Polsce, o dawnej, o klimacie i o polskich ziemiach. Wyniki matury dowodzą, że młodzież nie ma wiedzy o swoim kraju. O niebo lepiej wypadł język angielski (61 proc.), całkiem nieźle matematyka (45 proc.). Jak to możliwe?
Nauka przedmiotów, które dotyczą Polski, ma się niedługo zmienić. Niebawem wszystko zostanie postawione na głowie, wejdą nowe programy, nowe cele i zasady uczenia. Nauczyciele mają uczyć tak, aby Polska była Polską. Dzięki temu za kilka lat maturzyści będą zdawać egzaminy z ww. przedmiotów wyśmienicie i skończy się cały ten wstyd z wynikami. W takim stylu przynajmniej analizuje się wyniki tegorocznej matury. Było źle, jest źle, ale wchodzi reforma, więc będzie, co ma być.
Wyniki z wszystkich przedmiotów tutaj.
Komentarze
o ile pamiętam, to na maturę z tego przedmiotu często decydują się uczniowie, którzy sądzą, że tego nie trzeba się uczyć, to się wie. Stąd wyniki.
Skoro regulamin Kluzik-Drożdżówki & młodego karierowicza Smolika nakazuje PRZYSTĄPIĆ do 1 egzaminu na poziomie rozszerzonym, ale nic więcej, to uczniowie się zgłaszają do takiego, na który nocka-dwie wystarczą. Potem się okazuje, że nic z tego, no to PRZYSTĘPUJĄ tylko bo wynik jest bez znaczenia. To wynik pozoranckiego regulaminu i wina jego autorów, a nie nauczycieli czy uczniów … 😉
Gorzej, że uczelnie nawet nie wiedzą nic o sprawiedliwszej skali centylowej i jej nie wykorzystują nadal do rekrutacji – wina młodego karierowicza Smolika, nominata wielopartyjnej Kluzik-Drożdżówki niestety 🙁
Bo wos to tak prosty przedmiot do zaliczenia 😀
Ciekawe, że w moim powiecie najlepiej wypadły w egzaminach gimnazja katolickie, a w maturach takież licea. W większości przypadków różnica jest duża (na korzyść katolickich). Uczę też w liceum i ci, którzy przyszli z takich gimnazjów, to najczęściej najlepiej przygotowani uczniowie. W głowę zachodzę, jak oni to robią, że osiągają tak dobre wyniki i tak dobrze przygotowują młodzież do dalszej nauki.
Z moich obserwacji wynika, że wos i historię wybierają najsłabsi uczniowie.
@Gregsp
Choć sądzę, że wypowiedź jest ogólnieniem, to myślę, że powody są trzy:
1. Mniejsze klasy, a więc lepsze warunki do nauki
2. Większa dyscyplina w szkole
3. Rodzice zainteresowani przyszłością swych dzieci, a więc i pilnujacy, aby dzieci się uczyły.
To nie jest kwestia „katolickości”, bo to samo można powiedziec o wielu szkołach niepublicznych.
@Gregsp
Szkoły katolickie pobierają jednak czesne ( a do tego mają subwencję taką jak publiczne!) choć umiarkowane, a za większą kasę można zapewnić lepsze warunki – mniejsze klasy, podkupieni co lepsi nauczyciele etc.
Ważniejsze jest co innego – oni mają SWOBODĘ doboru uczniów – kogo zechcą (i on zechce_ tego przyjmą, więc menelstwa i blokerstwa już tam nie ma, i kogo zechcą – usuną. I tak to właśnie działa również np. w USA … 😉 A publiczne MUSZĄ każdego przyjąć i praktycznie nikogo się nie mogą pozbyć, choćby całą szkołę terroryzował .. 🙁
Na WOS sporo zależy od interpretacji. Jeżeli przy ocenianiu przyjęto PiSowską interpretację faktów, a uczniowie odpowiadali tak jak jest w podręczniku z którego korzystali, to wynik jest taki jaki jest. Jeżeli idzie o szkoły katolickie, to ważny jest nie wynik ostateczny, tylko różnica między wynikami osób przyjętych i osób opuszczających takie szkoły. Jeżeli osoba osiągająca wyniki nauki w 95 centylu spadnie do 90 to jej wyniki wciąż będą świetne ale jej poziom spadnie, a jeżeli osoba z 50 centyla awansuje do 60 to jej wyniki wciąż będą średnie ale jej poziom podniesie się. Oczywiście trzeba uwzględnić w puli również wyniki uczniów wyrzuconych i dopiero wtedy można oceniać jakość nauczania.
Gregsp
„Z moich obserwacji wynika, że wos i historię wybierają najsłabsi uczniowie.”
Tak było i w czasach PRL-u co widać po obecnych politykach z „pierwszej linii”, którzy w tym czasie się kształcili.
A że kariery nigdzie zrobić nie mogli to poszli do polityki.
belferxxx – widać nie dla każdego jest to oczywiste. Swoja drogą jestem zwolennikiem możliwie najwcześniejszego podziału odpowiednio do zainteresowań i możliwości uczniów.
Głupi Jaś – też uważam, że o jakości szkoły nie tyle świadczy to, ile „punktów” ma jej absolwent gdy kończy w niej naukę lecz to, ile mu „przybyło” w trakcie nauki w tej szkole.
Polska to nieciekawy, odstręczający i nieprzyszłościowy kraj. Wiedza o społeczeństwie w Polsce nie ma większego praktycznego znaczenia. Taka wiedza się praktycznie przydaje tylko w wolnym i demokratycznym społeczeństwie.
Więc te wyniki mnie w ogóle nie dziwią. Są raczej świadectwem, że z racjonalnym myśleniem i intuicją u polskiej młodzieży nie jest źle.
Zróbcie przedmiot „Wiedza o społeczeństwie brytyjskim, niemieckim, amerykańskim, francuskim”. Wyniki będą od razu dużo lepsze. W tych społeczeństwach jest przyszłość. Dla polskiej młodzieży też.
Jako tegoroczny maturzysta wiem z doświadczenia, że przedmioty takie jak polski rozszerzony, historia rozszerzona, WOS rozszerzony i geografia rozszerzona najczęściej wybierają osoby, które myślą, że na to nie trzeba się uczyć, bo to jest przecież takie oczywiste. Wystarczy znać parę dat i wiedzieć co to demokracja i już 70%. Stąd pewnie takie słabe wyniki 😉
Dlatego cieszę się, że ministerstwo myśli nad wprowadzeniem progu na maturze rozszerzonej (chyba miało to być 40%?) – wtedy może ze strachu przed oblaniem chociaż trochę się do tych przedmiotów przygotują. Albo z nich zrezygnują. Bo statystyki naprawdę są straszne. Moje 70% z historii według OKE Poznań jest w kategorii „bardzo wysokie wyniki w województwie”. Nie wiem czy głupio mi czy miło.
@Gospodarzu, ale trend był widoczny już od kilku lat. Wyniki matury z WOSu z lat 2015 i 16 to okolo 36% podczas gdy wcześniej (od 2014 do 2009) średnia była w okolicach 45-50%. Mówię o poziomie podstawowym, ale poziom rozszerzony miał prawie taką samą średnią.
A mnie tam cieszą dobre wyniki z matematyki. Nie można być dobrym jednocześnie ze wszystkiego, a logicznego i spójnego myślenia uczy właśnie matematyka (i pozostałe przedmioty reprezentujące nauki ścisłe) Co więcej, ta nauka myślenia jest czymś, czego się nie da wyguglować, w przeciwieństwie do listy lewych dopływów Wisły ułożonej alfabetycznie wspak. No i stanowi potencjał, dzięki któremu można przejść przez przyzwoite studia, zdobyć atrakcyjny zawód i dobrze płatną pracę w nowoczesnej firmie. Dobry angielski też pasuje do obrazu człowieka, który ma się odnaleźć w nowoczesnym świecie.A daty dawno zapomnianych bitew… no cóż, kiedy młody człowiek uzna, że warto się nimi zainteresować to je znajdzie, ale „kapitał początkowy” do startu w życie jest to nadzwyczaj skromny. No chyba, że dla oenerowców, ale ci na dobrych z matematyki nie wyglądają, chociaż wyraźnie wielkie nadzieje się w tej łysawej młodzieży pokłada.