Wyrąbali system
Matura się skończyła, teraz czekamy na wyniki. Będą dopiero 30 czerwca. Jednak abiturienci już się chwalą, że wyrąbali system.
Absolwenci otwarcie mówią, że nie chodzili na lekcje, a skończyli szkołę. Nie czytali lektur, nie uczyli się, a mają całkiem dobre oceny. Wielu zdało nieźle ustny egzamin z polskiego bez elementarnej znajomości literatury. Z pisemnego egzaminu też nie spodziewają się wtopy. Będzie dobrze, chociaż olewali szkołę i wszystkie przedmioty. Jeśli dostaną świadectwo zdanej matury, będzie to dowód, że wyrąbali system.
Nie wiem, dlaczego tak mówią. Mam wrażenie, że nie byli gorsi od poprzednich roczników. Może taki mamy klimat w kraju, że chwalenie się nieuctwem jest w modzie. Pokażcie mi osobnika, który oświadczy, że uczył się pilnie, a na pewno będzie kosmitą. Istota ludzka nie przyzna się, że zarywała noce, kuła się na maksa, ślęczała godzinami nad książkami, rezygnowała z imprez, byle tylko nauczyć się wszystkiego i otrzymać najwyższe noty. Zresztą przykład idzie z góry. Nie słyszałem, aby ktokolwiek z elity chwalił się, że był prymusem. Wszyscy rąbali system na maksa, a proszę, jak wysoko zaszli.
Komentarze
„Absolwenci otwarcie mówią, że nie chodzili na lekcje, a skończyli szkołę. Nie czytali lektur, nie uczyli się, a mają całkiem dobre oceny.”
…………………..
No cóż…. ja na taką „okoliczność”, mam takie powiedzenie:
„Dawniej (przed „reformami”) trzeba było się napracować żeby zdać.
Obecnie trzeba się napracować aby nie zdać” 🙂
„Absolwenci otwarcie mówią, że nie chodzili na lekcje, a skończyli szkołę. ”
Ale jak się ich posłucha to wszyscy są bardzo zdolni i utalentowani. To nie są żadne matoły. Gdyby tylko chcieli to zaszliby wysoko, że ho ho!
„Może taki mamy klimat w kraju, że chwalenie się nieuctwem jest w modzie. Pokażcie mi osobnika, który oświadczy, że uczył się pilnie, a na pewno będzie kosmitą.”
Wśród czarnej części młodzieży w USA to się nazywa „acting white”.
Kumpel będzie szydził z kumpla, który dostał dobrą ocenę, że „zachowuje sie jak biały”.
@Gospodarz
Przy „reformie” Handkego założono, i to zostało jasno powiedziane, że NAJWAŻNIEJSZE jest żeby uczniowie do szkoły możliwie długo CHODZILI(zamiast przygotowywać się do pracy, a potem jej szukać!). I pod to ustawiono(jawnie i niejawnie!) m.in.system wymagań i wewnątrzszkolnych i egzaminów zewnętrznych. No to oni właśnie CHODZILI do szkół aż 12 czy 13 lat (z zerówką o rok dłużej) … 😉
Egzaminy PISA świadczą o tym, że dłuższe chodzenie do szkoły większości polskiej młodzieży wyszło na zdrowie.
@Płynna nierzeczywistość
Egzaminy PISA zostały zmanipulowane ze względów politycznych (próbka starosystemowa nie jest ekwiwalentna z próbką nowosystemową), a na dodatek cały system egzaminów zewnętrznych (czyli de facto system edukacyjny!) podporządkowano „sukcesowi” w PISA… 🙁
Prawdziwe skutki „reform” Handkego&Hall widać porównując wiedzę i umiejętności matematyczno-fizyczno-chemiczno (czyli w kluczowych dla rozwoju dziedzinach!!!) studentów 1 roku czołowych politechnik, wydziałów ścisłych i przyrodniczych uniwersytetów oraz akademii ekonomicznych obecnie i 25-30(już nie piszę 40!) lat temu!
Wystarczy porównać obecną „przepustkę na studia” czyli matury ze stosownych przedmiotów z zadaniami z egzaminów wstępnych na tego rodzaju uczelnie. Nasi obecni maturzyści są min. 2 lata do tyłu. Już nie piszę o porównaniach ze światem … 😉
Skoro nawet Bronisław Komorowski chwalił się że zdał mature z matematyki dzięki kolegom i nauczycielkom które mu pomagały mu w tym w trakcie to czego się spodziewać?
Z tym chodzeniem do szkoły różnie bywa. Moje dzieci były multiolimpijczykami w liceum. Nie musiały zdawać matury. Jednakże na tym poziomie szkoły im rzadziej ja odwiedzaly tym lepsze wyniki osiagaly. Tylko jedna z pan profesorek miała chęć im pomóc. Reszta chwalila się jedynie po fakcie ich sukcesami. W ich przypadku błogosławię gimnazjum. Była to szkoła dwujezyczna i tak jak chciał Handke połączona z liceum. Właśnie fakt, że mogły wykorzystywać „infrastrukture” licealna w postaci dobrze prowadzonych kół zainteresowań dostały takiego kopa intelektualnego, że ze strachu przed matura zostały laureatami kilku olimpiad.
@delfin
Handke niczego nie chciał. Gimnazja miały być ściśle rejonowe i bez ŻADNEJ SELEKCJI. Dopiero jak pod naciskiem rodziców pozwolono stopniowo na odejście od rejonów gimnazjów dwujęzycznych i co ambitniejsze i lepsze licea z tego powodu zaczęły takie gimnazja tworzyć(był egzamin sprawdzający predyspozycje językowe!), co odniosło sukces, to się do tego sukcesu przykleił. Ale ani nie przygotował płynnego(!) przejścia w ramach tego samego zespołu szkół ucznia z gimnazjum do liceum, ani nie załatwił kwestii podległości i finansowania. W jego „reformie” gimnazja podlegały i były finansowane przez gminy, a licea – powiaty. W wielkich miastach powiat i gmina się pokrywały, ale gdzie indziej … 😉
>>W jego „reformie” gimnazja podlegały i były finansowane przez gminy, a licea – powiaty.<<
I tu był pies pogrzebany. Komuś zabrakło wyobraźni i kompetencji. Przecież reforma Handkego w warstwie pragmatycznej była reformą ideologiczną, czyli pozbawioną pragmatyki. Wtedy chodziło o "zdekomunizowanie", a teraz o "odtuskowienie" i "unarodowienie" (w orwellowskim sensie) szkolnictwa.
@belferxxx
Mniej więcej przed tygodniem Handke udzielił wywiadu wp i tam wyraźnie powiedział, że gimnazja miały łączyć się z liceami i był wyraźny zakaz łączenia ich z podstawowkami. Dalej mówi tam, że właśnie psucie reformy rozpoczęło się od zdjęcia tego zakazu przez jego nastepczynie Krystynę Lybacka, na wniosek wójtów i burmistrzów. Może rzeczywistość jak twierdzisz wyglądała inaczej, ale nie zmienia to mojego poglądu i doświadczeń w tym zagadnieniu. Moje dzieci na połączeniu gimnazjum z liceum bardzo skorzystały.
@delfin
To co Handke mówi DZIŚ nie ma znaczenia – on kłamie,próbując bronić siebie i swojego „dzieła”. Ważne co mówił i ROBIŁ wtedy!!! BTW – kwestia „płynności” przejścia uczniów w ramach zespołu gimnazjum liceum oraz podległości i finansowania gimnazjum i liceum przez gminę vs powiat nie zostały rozwiązane DO DZIŚ. Gdyby Handke mówił prawdę, to te fundamentalne kwestie ‚załatwiono” by niewątpliwie w jego „reformie” … 😉
delfin,
Gimnazja powszechnie łączące się z liceami to koncepcja mająca w sobie wewnętrzną sprzeczność: skoro pierwszy z tych bytów ma charakter powszechny i rejonowy, a drugi elitarny; ponadto albo te gimnazja przy liceach byłyby molochami, albo część z nich lokowano by także przy technikach (i zawodówkach???), ale jak to pogodzić z rejonizacją i zasadą, że poziom kształcenia miał być wszędzie taki sam? Prawdopodobnie więc to, co się stało, że gimnazja w dużych miastach de facto przestały być rejonowe, a na wsiach zrosły się z podstawówkami, było zjawiskiem nieuchronnym, odpowiedzią na możliwości i potrzeby społeczne. Być może Łybacka popsuła jego reformę, ale równie dobrze da się uzasadnić, że dostosowała ją właśnie do realnych potrzeb i możliwości, innych w Warszawie, innych w Sycowie.
Tylko w jaki sposób likwidacja gimnazjów teraz, po blisko 20 latach ich funkcjonowania, wpłynie na poprawę poziomu wykształcenia polskiej młodzieży? Znalazł mi się kolejny artykuł prof. Waśki, chyba głównego ideologa obecnych zmian, https://pressje.pl/media/pressje_shop/article/article_20_issue2.pdf To jest przygnębiająca lektura, bo ten człowiek żyje w jakimś własnym świecie. Żadnej swojej tezy nie popiera badaniami, liczbami. Przecież teza „Walka z tradycyjnymi zasadami wychowania w imię „przyjaznej szkoły” wydała owoce w postaci eksplozji przemocy i wulgaryzmu, zwłaszcza w gimnazjach gromadzących młodzież w wieku szczególnie trudnym wychowawczo. Polska Wałęsy i Kwaśniewskiego wychowuje pokolenie galerianek” jest po pierwsze nieprawdziwa, a po drugie obraźliwa. Jeśli ktoś kiedykolwiek pokładał nadzieje w Dudzie, niech poczyta Waśkę, który jest jego głównym doradcą ds edukacji.
Eee… znacie jakieś gimnazjum połączone z technikum? Ja w Warszawie chyba nie znam, ale może gdzie indziej takowe istnieją.
@rabnietawariatka
Nie ma, bo też technika wg koncepcji „reformy” Handkego miały zniknąć wogóle, zastąpione przez icea zawodowe – Łybacka je uratowała .. -)
@belferxxx
Liceum zawodowe… brzmi jak kosmiczna koncepcja… masz coś do poczytania o tym? Bo zastanawiam się jakby to miało funkcjonować – przecież zdajemy te samą mature, mamy nawet 2 obowiązkowe rozszerzenia. Więc jaka to byłaby różnica w praktyce?
… za wiki…
„Liceum zawodowe rodzaj szkoły ponadpodstawowej w Polsce, zlikwidowanej w 1999 w wyniku reformy oświaty, powstałe w 1932 w wyniku reformy jędrzejewiczowskiej). Liceum zawodowe do 1948 było 3-letnie, następnie 4- lub 5-letnie, od 1993 wszystkie były 4-letnie.
Założenia liceów zawodowych: program ogólnokształcący i ogólnozawodowy.”
……………….
O ile dobrze pamiętam 🙂 (kolega taką szkołę ukończył) to takie liceum zawodowe „dawało” maturę, czyli możliwość studiowania, oraz kwalifikacje zawodowe na poziomie ZSZ, czyli robotnika wykwalifikowanego.
@x_troll
Czyli to samo co dzisiejsze technika.
Tylko że pewne zawody w zawodówce nie są dostępne. Np. informatyk. Nie, nie dziwię się temu stanowi rzeczy.
@rabnietawariatka, x-troll
1.Popełniłem błąd w nazewnictwie – twór Handkego nazywał się liceum profilowane (nie mylić z ogólnokształcącym z profilowanymi klasami!). Mało kto chciał tam iść … 😉
2.Akurat w przypadku informatyki technikum nie ma sensu – to ambitna dziedzina i potrzebne są studia. A i tak zostaną tylko najlepsi – resztę wyprą różne zautomatyzowane systemy … 😉
@belferxxx
Studia są potrzebne? Wiesz ilu jest informatyków bez studiów? Sama znam wielu takich.
Pamiętam raz osoba robiąca magistra inżyniera z informatyki zapytała mnie o coś z tej dziedziny. Chodziło o procesory. Znalazłam odpowiedź na pytanie z tejże osoby z moich wordów z zawodowych. A potem patrzę na jego działy które przerobił. Chyba ze 4 na 11 przerobiliśmy my. I myślę że to ilustruję problem. Żeby być informatykiem trzeba kształcić się samemu. To jedyna droga.
@rabnietawariatka
Owszem też znam sporo domorosłych informatyków, szczególnie specjalistów od gałkologii programów użytkowych – za 10 lat ich umiejętności będą bezużyteczne – programy się zmienią, wyprą ich automaty różnego typu itd. Żeby się rozwijać trzeba mieć pewną podbudowę (np. teorię algorytmów ) informatyczną i matematyczną … 😉
@belferxxx
Znam pracodawce który skarżył się że chce znaleźć informatyka w swojej firmie. Przychodzi taki człowiek po studiach. No dobra, panie, na czym pan się znasz. No na systemach operacyjnych. Dobra, to my tu mamy systemy Unixowe. Ale panie, ja się tylko na Windowsie znam. A wymagania jak z kosmosu. A jeśli chodzi o samokształcenie to chodzi mi głównie o programowanie – w tym trzeba się kształcić samemu.
Oczywiście, że technika informatyczne mają sens. O ile nie koncentrują się na aspektach matematycznych, czyli algorytmice. Ale już wymiana przepalonej karty graficznej, dodanie drugiego dysku twardego, zestawienie małej sieci w firmie, instalacja windowsów, inteligentne postawienie wordpressa i zarządzanie nim, wymiana wtyczki w skrętce etc. – jak najbardziej nadaje się do technikum.
http://informatyk.mechaniak.edu.pl/przedmioty.html
W praktyce i tak trzeba iść na studia (inżynierskie lub licencjackie), ale nie na UW, bo wytną na matematyce.
belferxxx,
Po co podbudowa algorytmiczna administratorowi sieci komputerowych? Za to znajomość języka angielskiego – bezcenna.
@Płynna Rzeczywistość
Ty podałeś godziny dla starego systemu, w którym w którym technikum kończyło się egzaminem zawodowym praktycznym i teoretycznym. Teraz mamy 6 egzaminów w trakcie nauki – 3 teoretyczne i 3 praktyczne.
@Płynna nierzeczywistość
1.A jak długo jeszcze ten administrator będzie człowiekiem???
2.Za mojego dorosłego życia komputery przeszły ewolucję od Odry (czy wielkiego Cybera!) do dzisiejszych laptopów, od lampowych do obwodów scalonych i dalej. Co robią dziś specjaliści z technikum, których uczono obsługiwać Odrę? 😉 A ten proces przyspiesza!!!
@rabnietawariatka
Większość zawodów wymagających kreatywnego, syntetycznego rozwiązania problemów wynikających z analizy rzeczywistości wymaga samokształcenia. Generalnie w tą stronę idzie chyba świat, ze sprofilowanym indywidualnie na cechy i możliwości ucznia kształceniem włącznie. Co prawda, jak pokazano na znakomitym angielskim filmie dokumentalnym, angielscy uczniowie tak ksztalceni przegrywają testy że swoimi kolegami uczonymi przez chińskich pedagogów metoda tradycyjna. Myślę jednak, że skuteczne rozwijanie indywidualnych predyspozycji może dać później radość z wykonywanej pracy, a nie męki i frustrację z uwiezienia w niej.
@belferxxx
Mr.Robot też chyba nie ma studiów informatycznych :-))
Moja firmę, na co dzień, obsługuje kilku panów techników informatyków, którzy całkiem nieźle dają sobie radę. Do pewnego poziomu znajomość praktyki, smykalka i samoksztalcenie całkiem wystarczają. Obecnie nafaszerowane elektronika współczesne samochody również naprawiaja technicy, ale wymyślają je inzynierowie.
Przecież nikt nie mówi że ktoś będzie wykonywać ten sam zawód całe życie. Dzisiejszy świat wymaga przekwalifikowywania się. Nie uciekniemy od tego.
@rabnietawariatka
Myślę, że w wysokokwalifikowanych, wymagających ciągłego samokształcenia wyspecjalizowanych zajęciach taka zmiana jest bardzo trudna, chyba wręcz nie możliwa. Przy najmniej u nas, bo większość tego typu zajęć jest jednak opłacajna dość nisko i bardzo trudno stworzyć sobie finansowa poduszkę bezpieczeństwa, w przypadku niepowodzenia w drugiej karierze. Faktycznie słyszę o takich próbach np w USA, ale jest to zupełnie inny pulap wyjsciowy.
@delfin
W Niemczech znaleźli rozwiązanie. Robić kandydatom testy czy się nadają do tego i tego zawodu, jeśli tak to kształcić a w międzyczasie utrzymywać. Tak, wiem że do tego trzeba środków finansowych.
@delfin
Mój znajomy jest inżynierem lotnictwa. Kiedyś serwisował Tu-154 i to wymagało kwalifikacji. Dziś w Boeingu 737 ma panele i kontrolki tych paneli. Jak który siada, to wymienia panel na gotowy . To już żadnej szkoły nie wymaga, ale też jest łatwe do automatyzacji… 😉
Jeśli „olewali szkołę i wszystkie przedmioty” to dlaczego skończyli szkołę? Powinni przynajmniej powtarzać kolejne klasy. Dostępność średniego wykształcenia ujawnia niedostatki edukacji „dla wszystkich”. Nie bez powodu powstawały szkoły specjalne: językowe, uniwersyteckie, katolickie i t d. Równocześnie bywały szkoły w których maturę zdawali nieliczni uczniowie. Matura zresztą tylko na początku dawać miała zdawalność na poziomie 30%, potem podlegać modyfikacjom. Jak to dalej poszlo widzimy obecnie.
@rabnietawariatka
Czyli to samo co dzisiejsze technika.
…………………………
Mylisz pojęcia.
Nie to samo co dzisiejsze technika. Liceum Zawodowe było taką „hybrydą” Liceum i Zasadniczej Szkoły Zawodowej – dawało zawód na poziomie ZSZ i wykształcenie średnie maturalne.
Po liceum zawodowym miało się wykształcenie średnie, plus matura, oraz to…”Robotnik wykwalifikowany – tytuł pracownika wykwalifikowanego, otrzymywany najczęściej po ukończeniu 2- lub 3-letniej Zasadniczej Szkoły Zawodowej”
natomiast technik to inna bajka ….”Technik – tytuł zawodowy, specjalista w zakresie odpowiedniej dziedziny wiedzy technicznej, mający zwykle średnie zawodowe wykształcenie.
By otrzymać tytuł technika w Polsce, należy spełnić następujące warunki:
ukończyć szkołę, która uczy danego zawodu (technikum, szkoła policealna lub kwalifikacyjny kurs zawodowy)
posiadać wykształcenie średnie zawodowe i ogólne”
@belferxxx 28 maja o godz. 13:11 252844
„Kiedyś serwisował Tu-154 i to wymagało kwalifikacji. Dziś w Boeingu 737 ma panele i kontrolki tych paneli. Jak który siada, to wymienia panel na gotowy . To już żadnej szkoły nie wymaga, ale też jest łatwe do automatyzacji… „
Wybacz @belferxxx ale masz słabe zrozumienie tego, z czego składa się obsługa/maintenace samolotu i jakim podlega uwarunkowaniom.
Po pierwsze trzeba pamietać, że samolot pasażerski zarabia tylko wtedy, kiedy lata. A zatem robi się wszystko, na co pozwala poziom techniki w danym czasie aby skrócić czas obsługi i naprawy na ziemi. Jeżeli poziom techniki (oraz ekonomiczność i niezawodnośc tego rozwiązania) pozwala na konstrukcję panelową to się tak robiło i robi. Top nic nowego.
Wtedy wymiana panela jest najszybsza, samolot wraca do pracy, ale to nie znaczy, że każdy popsuty panel jest wyrzucany do kosza. Tutaj sytuacja też nie jest prosta, bo wiele czynników decyduje o opłacalności naprawy takiego panela. Czasami wystarczy nowe/dobre oprogramowanie. Czasami trzeba diagnozować do poziomu komponentów na płytce. Czasami wymiana układu scalonego będącego procesorem albo mikrokontrolerem wymaga specjalistycznego wyposażenia i kwalifikacji i jest dokonywana tylko przez producenta danego panelu, jeżeli w ogóle.
Oczywiście elektronika Tu-154 była inna niż elektronika Boeinga 737 ale trochę wątpię aby, jeżeli była taka fizyczna możliwość, zamiast wymienić wadliwy panel na dobry, na płytę lotniska (czy do hangaru) wzywano wtedy pana inżyniera z oscyloskopem, multimetrem i lutownicą.
Oraz opasłym tomiskiem instrukcji serwisowej… 😉
@zza kałuży
Wadliwe panele odsyła się producentowi – jeśli gdzieś je poprawiają to tam … 😉
Ja relacjonuję wrażenia osoby, która bezpośrednio tego doświadczyła. Jeśli ktoś ma tu coś wiedzieć na pewno to raczej ona … 😉 Takie podejście pozwala zresztą producentowi na spore zyski z tego …
@belferxxx
Zyski producenta też, nie zaprzeczam, to każdemu z nas jest znane z samochodów, gdzie zmusza się nas do wymiany całego „czegoś” tylko dlatego, że to-to jest nierozbieralne i zalane jakimś tworzywem.
Innym aspektem jest globalizacja i tutaj akurat z punktu widzenia amerykańskiego technika sytuacja się bardzo pogorszyła, gdyż amerykańskie linie lotnicze przeniosły lub mają zamiar przenieść swoje centra serwisowe do tanich krajów. Może Trump coś tu zmieni 🙂
Jeżeli Boeing nie ma takiego centrum w Polsce to tylko świadczy o (i tu sobie wpisz to, co chcesz). Lufthansa i GE jak wiadomo już niedługo będą takie miały.
Niemiecki technik się cieszy…
Ale ta sprawa ma też ważny aspekt edukacyjny. Postęp miniaturyzacji zmienia a raczej gwałtownie zmniejsza możliwość wykorzystania w szkole, na kółkach zainteresowań czy w domu, w ramach hobby, produktów współczesnej techniki. To, co kiedyś hobysta-elektronik mógł sobie polutować w domu jest dzisiaj niewykonalne. Można sobie tylko programować wyprodukowane przez kogoś innego klocki. Mikrokontrolery itp.
To jest fajne dla informatyków i robotyków. Ale dla tradycyjnych elektryków i elektroników nie bardzo.
Moim (nieuczonym zdaniem) kiedyś było łatwiej nauczycielowi na fizyce wykorzystywać na lekcji wyciągnięte z bebechów otaczających nas urządzeń podzespoły. A dzisiaj (chyba) jest z tym coraz gorzej.
Witam, mam ważne pytanie. Czy jeśli na rozprawce o emigracji podałam przykład zesłania Raskolnikowa na Sybir, to jest to błąd kardynalny? 🙂
„Co robią dziś specjaliści z technikum, których uczono obsługiwać Odrę?”
Siedzą pod palmami na emeryturze Buza!
@Płynna nierzeczywistość
Arytmetyka!!!! 🙁 Odrę uczono obsługiwać w technikach jeszcze w latach 80-tych – ci faceci mają około 50 i na pewno jeszcze nie są na emeryturze … 😉