W trampkach na maturze
W tym roku już nie zdążę przyjść w trampkach na maturę, ale w przyszłym muszę się postarać o lepsze buty niż wiedenki. Chyba że moda się zmieni i trzeba będzie przyjść w klapkach albo boso. Obecnie dominują trampki, szczególnie u dziewczyn.
Tegoroczna matura przekonała mnie, że w sprawie mody muszę się jeszcze dużo nauczyć. Kiedy zobaczyłem pierwszą osobę w trampkach i w sweterku po starszym bracie, byłem pewien, iż to strój podróżny, który za chwilę zostanie zmieniony na coś bardziej godnego. Ja też podróżuję, aby nie rzucać się w oczy. W szkole natomiast wskakuję w garnitur i wypastowane buty, żeby nie uchybić powadze egzaminu maturalnego. Okazało się, że taki styl jest bardzo niemodny, czyli wstrętny.
Luźny styl to nie jest wyciąganie czegokolwiek z szafy, lecz jeszcze bardziej staranny dobór ubrań. Chodzi o taki strój, który podkreślałby, że dystansuję się od egzaminu maturalnego, kwestionuję jego zasady, a szkolny dryl poddaję w absolutną wątpliwość. Mówiąc mniej po inteligencku, mam to wszystko w dupie. Niestety, w tym roku nie dysponuję takim strojem, pozostaje mi jedynie podziwiać ubrania maturzystów. Zresztą nie tylko ich. Niektórzy nauczyciele dysponują tak fenomenalnym zestawem ciuchów, że od razu widać, jaki mają stosunek do matury. Jak się uda, spróbuję do nich w przyszłym roku dołączyć.
Komentarze
W normalnych czasach to nauczyciel był autorytetem i wzorcem do naśladowania. Dzisiaj nauczyciel usiłuje nieudolnie naśladować nieopierzonych młokosów…
Jacy rodzice, tacy maturzyści.
Ja do szkoły musialem chodzić w marynarce pod krawatem.
W dawnych czasach na Górnym Śląsku pójscie do ludzi : nieogolonym, w t-shicie, brudnych butach, juz nie wspomne o uroczystości w kosciele, było nie do pomyślenia.
Ale to się nazywało kindersztuba i wynosilo z domu.
andrzej52
10/10
Ba, panowie, w czasach Gilgamesza nauczyciel mógł krnąbrnemu uczniowi bezkarnie wydłubać oko trzcinką 🙂
U mnie wiele osób na pisemnych było w takim „półgalowym” (?) stroju. Typu: marynarka, czarne dżinsowe spodnie, normalne buty (adidasy/trampki). Na ustne już wszyscy byli w pełnych garniturach 😉
Zresztą, sam tak zrobiłem. Na pisemnym sami swoi a oceniający krzywo nie spojrzy, chyba, że mu się moje pismo nie spodoba 😉 Postawiłem na wygodę i tylę. Na ustnym to co innego oczywiście, bo tam już jakimś paniom które lubią tą sztuczną otoczkę matury jako egzaminu dojrzałości i w ogóle najważniejszy dzień w życiu może się strój nie spodobać 😀
Nie wiem, skąd ten dramat.
Sam dawno, dawno temu zdawałem maturę. Miałem szyty na te okazję garnitur (wyszedł umiarkowanie).
Jednakże wówczas matura była była jakimś miernikiem wiedzy i rozgarnięcia. Nie tak może wielkiego, jak za czasów mojego ojca, ale jednak, jeszcze trochę.
Obecnie, kiedy egzamin z polskiego sprowadza się do udowodnienia, że lepiej jest być dobrym niż złym, a z matematyki do pokolorowania drwala, strój jest adekwatny do rangi wydarzenia.
Pan Dariusz Chętkowski, w kontekście prezentowanych na blogu wulgaryzmów, powinien na maturze występować w dresie. Może być na boso.
„dystansuję się od egzaminu maturalnego, kwestionuję jego zasady, a szkolny dryl poddaję w absolutną wątpliwość. Mówiąc mniej po inteligencku, mam to wszystko w dupie.”
Musiałem być w tym wieku strasznym konformistą, bo zupełnie nie pamiętam jakiegokolwiek buntu związanego z wyglądem czy ubraniem. Pamiętam, że kupowaniem garnituru cieszyła się mama. Mnie nawet do łba nie przyszło za ten garnitur zapłacić samemu.
@ andrzej52
W nazizmie i bolszewizmie porządek był częścią zniewolonego systemu.
Dzisiaj na szczęście jest jako tak wolność i nie wszyscy muszą chodzić w tych samych mundurkach. Czy garniturkach.
@andrzej52 – ale to MY jesteśmy rodzicami ( niektórzy nawet dziadkami ) dzisiejszych maturzystów !
snakeinweb
14 maja o godz. 17:29 252720
Pamiętaj : jak cię widzą, tak cię piszą.
kaesjot
14 maja o godz. 19:10 252721
Nie podejrzewam Ciebie, że rozpuścileś swoje dzieci i pozwoliłeś im na maturę pójść w łachmanach.
Ale niestety masz rację.
Jest to wynik bezstresowego wychowania.
Obecnie matura pisemna to dla maturzysty przyjście do długiej i męczącej pracy – strój powinien być w pierwszej kolejności WYGODNY. Nauczyciele nadzorujący to tylko zestaw NADZORCÓW, który też przychodzi po prostu do pracy – ani on do tej matury przygotowywał, ani będzie ją sprawdzał. To dla OBU stron żadne święto ani uroczystość.
Co innego egzamin ustny – tu WZAJEMNY szacunek wymaga odpowiedniego stroju …
Polecam wszystkim monolog o córce imieniem Tradycja.
@Krzysztof Cywiński
Inna matura, to i inna córka(WYGODA) się nada… 😉 Mnie raczej martwi mało uroczysty moment WRĘCZANIA tych matur … 😉
Polonista i pisze „poddawać w wątpliwość”? Jakże to tak? 🙂
Mnie osobiście – jako nauczycielce – podoba się fakt, że dzieciaki noszą się swobodnie. W moich czasach ubrania były wyznacznikiem statusu społecznego i wiązało się to z niepotrzebnym stresem oraz umacnianiem podziałów. Jak kogoś nie było stać na porządny garnitur albo garsonkę, to donaszał na maturze jakieś „kościelne” zestawy po starszym bracie albo mamie – źle wyglądał, źle się czuł, ale galowo było. Teraz wszyscy chodzą w tych trampkach i zauważam, że dla większości nie ma znaczenia, czy trampki były drogie czy tanie, a wręcz rozmowa o takich trywialnych rzeczach jest obciachowa. Młodzi faktycznie mają coraz bardziej otwarte głowy i jeśli na czymś się snobują, to na zainteresowaniach, wiedzy, albo umiejętności bycia sobą – jasne, że też często oszukańczej, ale jakoś chyba szlachetniejszej niż ciuchy. I nie manifestują strojem maturalnym olewczego stosunku do egzaminu, tylko raczej olewczy stosunek do zbędnej otoczki ważnego egzaminu.
Uważam, że powinien obowiązywać formalny strój. Matura – skoro ma coraz mniejsze znaczenie jako egzamin wiedzy – to tym bardziej powinna się utrzymac jej funkcja jako egzaminu dojrzałości. Maturzysta jest juz osobą dorosłą – powinien sobie radzic ze stresem egzaminacyjnym (za chwilę będzie mial trudniejsze egzaminy na studiach i/lub zawodowe) i powinien umieć się właściwie zaprezentować – za chwilę będzie chodzil na rozmowy kwalifikacyjne, gdzie powinien się włąsciwie zaprezentowac. Ten garnitur czy garsonka to sie nie zmarnuje. Nie przesadzajcie z ta wygodą – wykrochmalone ciasne kołnierzyki i gorsety nie są obowiązkowe.
Ja nie rozumiem problemu. Na obronę swojej pracy dyplomowej poszłam w trampkach. Starych i brudnych – przynoszacych mi szczęście. I nikt nie powiedział mi złego słowa. W swojej pracy pokazałam, że trampki są czymś więcej niż tylko rodzajem obuwia. Oczywiście nie dla wszystkich, ale z pewnością dla sporej części osób, które je noszą. Antropologia rzeczy mówi o tym, że przedmioty mogą mieć działanie sprawcze, zwłaszcza dla tych, którzy są z nimi związani i wierzą, że to coś więcej niż obuwie. Idąc tym tropem, jeśli maturzysta wierzy, że jego trampki przyniosą mu szczęście, albo chociaż będzie czuł się w nich wygodniej, lub pewniej – czemu mamy się temu sprzeciwiać? Nasze nastawienie ma wpływ
na nasze działanie, ktoś kto czuje się źle z pewnością nie napisze lepiej egzaminu. Jeśli zalozy do tego garnitur, a dziewczyna elegancką sukienkę, to nie będzie
źle wyglądać Przecież to nie buty zdają egzamin.
Mamy w społeczeństwie tyle problemów, że skupianie się na butach na prawdę wydaje się nie na miejscu. Szanujmy siebie nawzajem, patrzmy na drugiego człowieka próbując go zrozumieć, a nie oceniać.
Pozdrawiam serdecznie!
@belferxxx
Słuszna uwaga i być może sprzężenie zwrotne. Mądre społeczeństwa wybierają właściwą i możliwą inżynierię społeczną.
@Anita O.
Swego czasu miałem okazję być na spotkaniu z p. prof. Kłak, która wspominała, o entuzjastycznej recenzji studentki polonistyki profesorskiego wykładu: ” Pani profesor! Ten wykład był zajebisty”. Słowo rozpowszechnione jak obecnie trampki. Estetyka pochodnej proweniencji: w końcu fakty pokazują, że Zenek Martyniuk to „lepsy” kompozytor niż Krystian Zimmerman.