Czy to na pewno matura z polskiego?
Przepraszam wszystkich, którzy uczyli się do matury z polskiego na poziomie podstawowym. Czytali lektury, siedzieli na lekcjach i wykonywali polecenia nauczycieli. Niepotrzebnie to robili. Ten egzamin da się zdać bez elementarnej wiedzy o literaturze. Wystarczy trochę cierpliwości.
Temat pierwszy. Napisać parę zdań o pracy każdy potrafi. Pasja czy obowiązek? Doprawdy nie trzeba uczyć się sztuki argumentacji, aby odpowiedzieć na to pytanie. A tekst Exupery’ego, który trafił do arkusza maturalnego, sam się czyta. Ani on z lektur, ani z kanonu (był w czteroletnim liceum). Cały wywód można oprzeć na wiedzy pozaszkolnej, na oczytaniu w internecie, na dowolnych przykładach. Po tegorocznej maturze tylko głupek sięgnie po kanon. Po co uczniom klasycy? Bez znajomości lektur da się zdać egzamin dojrzałości.
Temat drugi. Wiersz Kazimierza Wierzyńskiego. Poeta wartościowy, ale dzisiaj zapomniany. Wyparty w szkole przez Tuwima. Zaledwie wspominany. Uczniowie przekonali się, że nauka na lekcjach polskiego to jedno, a matura to drugie. No i poezja jest tylko dla desperatów. Na egzaminie będzie to, czego nie było na polskim. Twórcy matury robią niedźwiedzią przysługę nauczycielom. Tworzą egzamin z polskiego, ale całkowicie obok tego, co jest w podstawie programowej.
Dobrze, że matura jest przyjazna uczniom. Źle, że rozmija się z programem szkolnym. Tegoroczny egzamin można by dać gimnazjalistom, a też by sobie poradzili. Można by dojść do wniosku, że szkoda czasu na lektury, trzeba uczyć pisania o czymkolwiek. Niestety, doświadczenie uczy, że co roku matura jest inna. Skoro teraz mieliśmy zero szkoły, za rok egzamin może być wzięty w całości wprost z lekcji języka polskiego. I jak zwykle wszystkim szczęka opadnie.
Komentarze
@Gospodarz
Karierowicz Smolik (dyrektor CKE) dba o posadę – do TEJ matury nikt się, poza ambitnymi polonistami, nie przyczepi. 95% (poza skrajnymi nieukami, kretynami etc. ) ją zda. I jest sukces 😉
Przede wszystkim nalezy zlikwidowac ten cały cyrk zwany maturą. Ten cyrk krepuje ręce nauczycielom z pasją, którzy musza tresowac uczniów niczym bezmyślne małpki wg programów szkolnych dla półmózgów. Pojecie „matura” sie juz zdewaluowało dawno temu. Nalezy wprowadzić egzaminy na studia. Tylko to umozliwi prawdziwa selekcję tych zdolnych od tych małpek wycwiczonych do zdania matury na 30%.
Zgodzę się, że matury stają się zawstydzająco proste. Pan polonista jednak chyba zapomniał, że tak zwana nowa matura z polskiego to głównie test umiejętności czytania ze zrozumieniem, więc jak najbardziej powinny pojawiać się teksty nie omawiane na lekcjach! Ważniejsze, żeby taki młody człowiek umiał zrozumieć coś co przeczyta np. w gazecie (jeśli już po nią kiedyś sięgnie, bo statystyki czytelnictwa mówią same za siebie) i w miarę składnie wypowie się na jakiś temat, niż odtwarzał wkutą wiedzę pt. co autor musiał mieć na myśli. Nie nazwałabym się desperatką, choć na maturze kilka lat temu pisałam na temat wierszy, które czytałam po raz pierwszy w życiu i nikt mi wcześniej nie podsunął kluczy interpretacji. Tym się różnią umiejętności od samej wiedzy i właśnie zdobywania takich umiejętności obcowania z różnorodną literaturą i poezją życzyłabym Polakom kończącym szkoły średnie, a nie kanonu, schematów interpretacyjnych i kontestów historycznych 😉
Autor: „Napisać parę zdań o pracy każdy potrafi. Pasja czy obowiązek? Doprawdy nie trzeba uczyć się sztuki argumentacji, aby odpowiedzieć na to pytanie.”
To prawda, napisać parę zdań potrafi każdy. Ale czy każdy potrafi napisać ciekawie na ten temat? Czy każdy potrafi sformułować tezę na zadany temat i poprzeć ją w przekonujący sposób zrozumiałą i ciekawą dla czytelnika argumentacją?
Uważam że właśnie takie umiejętności powinien posiąść maturzysta. Umiejętności niezbędne w prawdziwym życiu: formułowanie opinii i obrona własnego zdania za pomocą zrozumiałej argumentacji. Znajomość literatury z przeczytanych pośpiesznie bryków do niczego nikomu nie jest potrzebna.
I znowu Autor: „Można by dojść do wniosku, że szkoda czasu na lektury, trzeba uczyć pisania o czymkolwiek.”
A ja mam nadzieję że ironia Autora stanie się faktem i szkoła zacznie uczyć pisać o czymkolwiek a lektura stanie się pomocą w doskonaleniu pisarskiego kunsztu, może też stanie się czytanie książek przyjemnością a nie przykrym obowiązkiem.
Pytania mnie nie zdziwiły, bo po to są pytania, żeby pomyśleć. Wiele mądrych myśli zaczęło się od głupich pytań. Ale gdy spojrzałem na odpowiedzi, jakie oczekuje się od maturzysty, to włosy stanęły mi dęba. Podejrzewam, że gdybym zobaczył słynny klucz, to miałbym fryzjera z głowy.
To się nazywa żuchwa.
Wracając do nauczycielskich pensji – wynagrodzenia „w gospodarce narodowej” w okresie 2013-16 wzrosły o 11%. Podobny trend obserwuje się co najmniej od 2004 roku. Jeśli on się utrzyma, efektywny wzrost pensji nauczycielskich wyniósłby całe 4%. Moim zdaniem będzie on jednak bliższy zeru, chyba że zadłużenie Polski przekroczy limit konstytucyjny, ale wtedy będzie świetna wymówka, by nie dać nic.
Tegoroczna matura z polskiego była śmiesznie prosta. Pytania do czytania ze zrozumieniem w stylu „co oznacza to zdanie?”, właściwie zero pytań które sprawdzają faktyczną wiedzę a do tematu o pracy można było upchnąć właściwie każdy gniot. Byle matematyka jutro taka była 😉
Zupełnie wyjątkowo , zgadzam się tym razem z każdym Pana słowem. Matura z polskiego to parodia a szczególnie zestawienie jej miernoty z z całym tym sztafażem: kody, komisje, straszliwe ostrzeżenia prze posiadaniem komórek. itd.
Czy na maturze powinno być to co uczniowie mieli na lekcjach np. Tuwim a nie Wierzyński? Na czym miałby polegać egzamin? Jeśli nauczyliśmy analizy poezji można tę wiedzę wykorzystać do dowolnego tekstu. Uczniowie z pasją dyskutują na lekcjach o bohaterach i problemach dotyczących lektur, ale poznali je czytając streszczenia w internecie. Nie oszukujmy się lektury czytają nieliczni! Matura w gruncie rzeczy bada sprawność języka. umiejętność argumentacji, zdolność przekonywania, to są wymagania potem stawiane w życiu. Chwała tym, którzy do tego są oczytani.
@Basiaa15
Zgadzam się, uczniowie powinni umieć pisać o tekstach nieznanych, nowych, ale wtedy trzeba by dać na maturze 5 godzin na stworzenie samego wypracowania. Obecnie maturzysta ma 170 minut na kilka czynności: dwa teksty sprawdzające czytanie ze zrozumieniem (ok. 60 minut pracy nad przeczytaniem i rozwiązaniem zadań). Na napisanie pracy zostaje mniej niż dwie godziny. Jeśli tekst jest nowy, trzeba go przez godzinę przemyśleć, napisać plan, ustalić tezę interpretacyjną. Po tych czynnościach zostaje mniej niż godzina na pisanie. Na korektę, wychwycenie błędów i przejęzyczeń nie zostaje nic. Podsumowuje się jednym zdaniem albo wcale. Dlatego jestem przeciwnikiem nieznanych tekstów. W tak krótkim czasie sensownie można pisać o rzeczach znanych, a o nieznanych tylko banały.
Pozdrawiam
Gospodarz
Niestety „czas nagli, czas na mnie…” musimy działać sprawnie i szybko nie tylko w korporacjach. Pisanie o tekstach omawianych na lekcjach skłaniają do powtórzenia „Słowacki wieszczem był”, eliminują świeżość spojrzenia, samodzielność. Pamiętam pięciogodzinne matury na których elokwentni maturzyści pisali 20 stronicowe prace, by dostać dobrą ocenę, a miarą udanej matury było określenie ile stron napisałeś.
Profesorze Gospodarzu, wbrew pozorom to ma sens. Czytanie lektur jest po to by przyswajać literaturę piękną, dać zarobić księgarnią itd. Nagrodą jest satysfakcja i pozytywne oceny. Oceny są potrzebne by zdać da następnej klasy, a na końcu legitymować się dumnie średnim wykształceniem. Matura jest dla cwaniaków i bogaczy (czyt. tych których stać na ,,korki”) , którzy chcą pójść na studia wyższe by w 80 procentach pracować w popularnej sieci fastfood. Ważne, że biznes się kręci Pan Gospodarz ma pracę, a dzieciaki są szczęśliwe ze zdanej matury. Proste?
W Angli do szkoły turlają się 4 latki.Jakie tematy maja na maturze.?A lud aby coś kupić ,musi być głupi.I to na tyle parszywej zmiany.
bo jesteśmy głodni inżynierów widać
A to ci dopiero!
Chciałbym przy tej okazji Panu Bogu świeczkę i diabłu ogareczek! Tylko kto jest kim w tym abiturienckim niebie? Dalipan – nie wiem. A w naszym: polonistyczno-zawodowym? Też na dwoje babka wróżyła z fusów lekko już zwietrzałych…
Poważnie rzecz ujmując, matura niewiele się różni od zeszłorocznej i tej sprzed lat dwóch… Wszystkie trzy młode są jeszcze, bo odwzorowują model z roku 2015… Czy model był trafny? Z punktu widzenia podstawy programowej raczej tak. Zamykał cały cykl w układzie myślowym, który wymyślili poloniści Z KUL-u i UŚ. Mnie się nawet podobał. W dobie kryzysu czytelnictwa zaczął się pojawiać wątek mający na celu dopasowanie kompetencji polonistycznych i językowych (bo to wciąż nie to samo) wszystkich zainteresowanych licealistów do potrzeb tego czasu i owego typu mózgowego. Jaki on jest, nie mnie oceniać. Oceniam matury i widzę, że wielu zawodników ma wciąż spore kłopoty ze zdaniem tej „łatwizny”. Matura nie jest tylko dla przyszłych studentów polonistyki. Wręcz przeciwnie. Powinna więc sprawdzać wiele różnych kompetencji, które przydadzą się absolwentom w czasach dotkliwie przyszłych. Wbrew opinii PT Gospodarza moim zdaniem matura jest zwieńczeniem pewnego stylu uczenia „polskiego” wg obowiązujących projektów ogólnych. Trudna specjalnie nie jest dla młodzieży, ale stawia wymagania polonistom, którzy muszą robić za orkiestrę i w ciągu 2,5 roku wyćwiczyć kompetencje komunikacyjne na wielu różnych instrumentach przedsiębrane.
Obecna matura jest całkiem dobrze pomyślana, szkoda tylko, że ostatecznie w arkuszu wykorzystuje się zadania najbardziej sztampowe, często odbiegające poziomem od tych prezentowanych w informatorze czy zbiorze zadań przygotowanych przez CKE.
Gdyby zadania były trudniejsze, a tematy ciekawsze, ambitniejsi uczniowie też mieliby szansę wykazania się i pochwalenia oczytaniem, a tak… cieszą się słabi, a narzekają lepsi.
Witam
Bardzo proszę o pomoc w rozwianiu moich wątpliwości.
Na maturze z j. polskiego wybrałem pierwszy temat a jako jeden z argumentów podałem postać Jankiela z Pana Tadeusza. Opisałem, że był karczmarzem i cymbalistą i jako dowód na wykonywanie tej pracy z pasją podałem przykład WESELA Tadeusza z Zosią…..
Nie wiem jak to możliwe że pomyliłem w amoku wesele z przyjęciem zaręczynowym ale stało się. Proszę o Pana opinię – czy moja praca ma jakąkolwiek szansę na pozytywny wynik czy sprawa jest już przesądzona czyli błąd kardynalny?
Pozdrawiam
Panie Gospodarzu,
Gdy zdawałem maturę z j. polskiego, pisałem *wypracowanie*. Teraz, sądząc po pytaniach maturzystów, pisze się *rozprawkę*. Czy istnieje istotna różnica między dawnym wypracowaniem a dzisiejszą rozprawką? Przyznam, że na podstawie pytań maturzystów zaczynam podejrzewać, że rozprawka to jakaś sztampowa forma wypowiedzi, w której gdzieś tam w miarę szybko stawia się tezę, potem broni jej lub obala kilkoma argumentami/przykładami, na końcu zaś podsumowuje się wypowiedź. Czytanie takich odbitych od jednej matrycy prac musi być przykrym zajęciem.
Całkiem możliwe, że moje wypracowanie maturalne miało podobną kompozycję, bo ona jest naturalna, ja jednak z pewnością nie liczyłem przykładów, argumentów, a z pojęciem błędu kardynalnego spotkałem się dopiero na tym forum. Więc jak to jest z tą maturą 35 lat temu i dziś?
@marcin_socha
Bardzo częsta pomyłka – zaręczyny, a nie wesele w PT. Maksymalna strata to 2 punkty za błąd rzeczowy. Żaden błąd kardynalny.
Pozdrawiam
Gospodarz
@Płynna Rzeczywistość
Obecnie nauczanie literatury polega na straszeniu uczniów maturą, szczególnie błędami kardynalnymi. Dawniej nauczyciele straszyli ortografią (trzy błędy = mogiła). Niestety, część uczniów daje się zastraszyć, a skutki widać tutaj. Pisze się nieco inaczej niż dawniej. tekst mam być argumentacyjny, dawniej dominował styl problemowy, obecnie dowodzenie.
Pozdrawiam
Goapodarz
@Dariusz Chętkowski
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Zyskałem dzięki Panu dwa miesiące spokojnego snu 🙂
Pozdrawiam,
Marcin
Dziękuję za wyjaśnienie. Faktycznie, tak pamiętam maturę – trzy błędy ortograficzne = mogiła! Na szczęście lub nieszczęście maturę poprawiał mój polonista, który wcześniej poinformował klasę, jakiego używa atramentu, więc do końca życia pozostanę w nieświadomości, czy moja jedyna piątka z wypracowania z języka polskiego to zasługa moja, czy tego atramentu…
Natomiast z dumą chciałem pochwalić się synem, który zdaje na poziomie rozszerzonym zarówno język polski (geny po matce-polonistce), jak i matematykę (a to już moje geny).