Zdenerwowani nauczyciele

Rośnie liczba zdenerwowanych nauczycieli. Widok takiej osoby nie należy do przyjemnych. Uczeń gotów pomyśleć, że to przez niego ktoś tak się wścieka. A przecież prawda jest zupełnie inna.

Mnie szlag trafił w piątek. Właściwie nie było powodu, ponieważ klasa zachowywała się typowo. Ani za dobrze, ani zbyt źle, po prostu normalnie. Zwykle to toleruję, jednak w piątek coś mną szarpnęło i kazało się wkurzyć. Sam byłem w szoku, że tak się wściekam.

Dzisiaj byłem świadkiem, jak wściekali się inni. Niektórzy w żaden sposób nie byli w stanie się uspokoić. Ochrzaniali uczniów, opierniczali każdego, kto się nawinął, walili mowy, że aż szło w pięty, ale im wciąż było mało. Co się dzieje?

Dopiero pod koniec dnia, przed dwiema godzinami, gdy wychodziliśmy ze szkoły, wyszło szydło z worka. Denerwujemy się, bo jeszcze nie kupiliśmy prezentów na święta. Wszyscy prosto ze szkoły pobiegliśmy do sklepów. Niestety, jeśli chodzi o mnie, to na próżno. Przed kilkoma minutami próbowałem kupić upatrzoną rzecz na prezent, ale okazało się, że jest tylko w rozmiarze XS, potrzebuję zaś L.

Sprzedawca sprawdził i okazało się, że większych rozmiarów nie ma już w całej Polsce. Internet też nie pomoże. Więc jak tu się nie denerwować. Aż się boję jutro iść do pracy, bo nie ręczę za siebie. Mam tylko nadzieję, że inni nauczyciele mieli na zakupach większego pecha. Przy ich nerwach moje wkurzenie może nie będzie aż tak bardzo widoczne.