Maturzyści fotografują swoje prace
Jesteśmy świadkami narodzin nowego trendu w sztuce fotografowania – robienia zdjęć własnym testom egzaminacyjnym. Obecny rocznik przejdzie do historii jako pierwszy, który miał taką możliwość. Ciekawe, jak z niej skorzysta.
W Łodzi prawie tysiąc osób pognało do OKE, aby obejrzeć swoje prace maturalne. Niektórzy fotografują je, aby mieć dowód w sprawie albo oryginalną pamiątkę. Wg szefowej tej instytucji tylko nieliczni z oglądających testy decydują się na zrobienie im fotki (info tutaj).
To dobrze. Wybuch jeszcze nie nastąpił. Zanim więc narodzi się moda i fotki matury zaleją internet, można być tym pierwszym, który ze swoich testów egzaminacyjnych – rozwiązanych i ocenionych – uczyni dzieło sztuki i np. opublikuje w formie artystycznego, interaktywnego albumu. Nie mogę się doczekać.
Gdzieś w Polsce, lipiec 2016 roku, pewien 19-latek przez kolejne dni i noce nie może ani jeść, ani spać. Dręczy go przeczucie, iż może stworzyć wyjątkowe dzieło. Wstaje, biegnie do OKE, korzysta z prawa wglądu do swoich prac egzaminacyjnych, robi im zdjęcia i… połowa ludzkości zastanawia się, co to wszystko ma znaczyć, a reszta zwyczajnie pada z wrażenia.
Komentarze
Autor jakby miał problemy przystosowawcze do dzisiejszej cywilizacji. Dzisiaj każdy, kto ma komórkę, czyli praktycznie każdy może na pstryknięcie palca zrobić fotkę a nawet filmik. Dlaczego więc nie uwiecznić swojej pracy egzaminacyjnej, gdy jest po temu możliwość?
Żałuję, że nie postawiłem na swoim i nie zachowałem chociaż kilku zeszytów moich dzieci tak, jak moja mama przechowała moje. Kochana żona konsekwentnie czyściła dom ze wszelkiego szkolnego śmiecia. Wrzuciłbym teraz kilka fotek stroniczek z zeszytów moich pociech, na których czerwony tusz nauczycielek matematyki, fizyki i angielskiego uwiecznił poziom ich nauczycielskiej wiedzy. Akurat te pamiętam; żona dostawała szału na widok poprawek w zeszytach nowej nauczycielki biologii.
Procentowo, biorąc pod uwagę liczbę dziecio-zeszyto-sprawdzeń, pewnie ewidentne wpadki belferskiego autorytetu były nieliczne, ale w porównaniu z czerwonymi uwagami w moich zeszytach – rzucające się w oczy. Moje nauczycielki jak coś kreśliły to miały rację, zeszyty moich dzieci – gdyby się zachowały – opowiedziałyby inną historię. Miejmy nadzieję, że to tylko statystyka…
@zza kałuży
Niedawno powstał przepis nakazujący prawo do wglądu pisemnych sprawdzianów dzieci. Szkoły miały tylko ustalić w statutach na jakich zasadach ma się to odbywać. Nie czekając na szkolne wytyczne zdobyłem prywatne adresy e-mail rodziców – za zgodą zainteresowanych – i zacząłem robić zdjęcia tych sprawdzianów (sprawdzonych i ocenionych). Świat się nie zawalił. Mój autorytet absolutnie nie ucierpiał. Rodzice są zachwyceni, a dzieci lepiej przygotowane do poprawy. Nawet jak ja się pomylę – zliczając punkty lub rachunkowo – co zdarza się sporadycznie, to sprawdzam jeszcze raz, uwzględniam, a rodzice nie mają pretensji, bo wszystko jest jawne i wyjaśnione już na drugi dzień. Problem jest tylko w tym, że tracę na sprawdziany 2 razy więcej czasu niż inni nauczyciele za te same pieniądze. I to jest ten problem, który blokuje współpracę z rodzicami, a nie brak kwalifikacji.
A interpretacja tego dzieła na maturze za rok
A jeszcze rok temu za rządów w MEN wielopartyjnej byłej gwiazdy PiS Kluzik vel Drożdżówki ten sam szef CKE Smolik twierdził (a Kluzik za nim!), że fotografowanie i inne prawa odwoławcze maturzystów są NIEMOŻLIWE po prostu. A teraz proszę – fotografowanie teraz, arbitraż za rok … 😉
@ „Dzisiaj każdy, kto ma komórkę, czyli praktycznie każdy może na pstryknięcie palca zrobić fotkę a nawet filmik.”
W kazdej szkole w ktorej uczylem telefon komorkowy na egzaminie byl zabroniony – automatyczne zero, kiedy znaleziony, w szeroko pojetym zasiegu, ucznia.
Tak dla ciekawosci jak to ma dzialac – napisalem prace, ide po telefon i fotografuje? Mam dostep do zakonczonej pracy?
@ schwarzerpeter
Z tekstu wynika, że to nie na samym egzaminie można fotografować pracę, lecz dopiero w centrali po sprawdzeniu są one udostępnione do wglądu.
Na egzaminie komórki byłyby nonsensem, chociaż przychodzą czasy, że ich wykrycie będzie coraz większym technicznym problemem.
To fotografowanie to świetny pomysł. Maturzyści mogą teraz mieć pewność, ze ich prace zostały rzetelnie sprawdzone lub… odwołać się od uzyskanych wyników. Wiadomo,że mimo szczegółowych kluczy odpowiedzi, niektóre aspekty oceny prac są rzeczą dosyć uznaniową. A 1 punkt potrafi zrobić różnicę.
@kwant25 24 lipca o godz. 20:44
Gdzieś pośrodku czytania zacząłem się zastanawiać, jak z ekonomią tego pięknego przykładu, na końcu znalazłem odpowiedź.
I (oceniając takie działanie bardo pozytywnie w kontekście istniejącego systemu) mam nieodparte wrażenie, że lepiej byłoby poświęcić ten czas na coś innego, niż sprawdziany. Przynajmniej w moim przypadku, mówię to patrząc na siebie jako na ucznia.
Tak, rozumiem, że wymagałoby to zmiany modelu i zmiany sposobu myślenia i jest niemożliwe…