Matura cieszy nauczycieli

Średnie wyniki matury okazały się lepsze niż rok temu, więcej osób też zdało ten egzamin. A to cieszy nauczycieli, dyrektorów szkół, pracowników CKE i OKE, raduje minister oświaty. Można odtrąbić sukces. Niestety, zdający czuli się zupełnie inaczej (info o wynikach tutaj oraz szerzej tutaj).

Wydawałem dzisiaj świadectwa i obserwowałem, jak wielu maturzystów się nie cieszy. Dla szkoły to bardzo dobry rok, dla nauczycieli świetny. Średnia nam wzrosła, czego więc chcieć więcej? Niestety, ambitnej jednostki nie interesuje średni wynik grupy, tylko wysoki rezultat indywidualny, a z tym jest gorzej.

Matura jest tak skonstruowana, że mnóstwo osób osiąga wynik ani dobry, ani zły, tylko przeciętny. Zmniejsza się liczba uczniów totalnie do niczego, ale też coraz mniej jest osób, których wiedza i umiejętności zapierają dech. Rewelacji nie ma, dna też – rośnie za to środek. Nie widać tej przeciętności w statystykach, więc żadna placówka nie bije się w piersi. Co z tego, że przybyło nam osób z przeciętnymi wynikami, skoro średnia szkoły rośnie? Nie ma totalnych nieuków, bo ci są wypychani ze szkoły odpowiednio wcześniej, więc spadek formy łatwo ukryć. I tak jest w całej Polsce. Wyniki coraz lepsze, a młodzież coraz słabsza.

Maturzyści brali świadectwa do ręki, patrzyli i zastanawiali się, czy ten przeciętny wynik wystarczy, aby dostać się na upragniony kierunek studiów. Wszystkim mówiłem to, co czuję, czyli że dyrektor, wychowawca, nauczyciele, rodzice, w ogóle cały kraj jest z was dumny. Medalu nie ma, do podium daleka droga, ale w sumie nie ma się czego wstydzić. PZPN zadowolony, kibice też, więc niech drużyna nie płacze. Jest lepiej.