Wyniki matury – manipulacja i krętactwo

5 lipca Centralna Komisja Egzaminacyjna ogłosi wyniki matury. Prawie tydzień później niż w zeszłym roku. Jak widać, coraz trudniej ocenić testy egzaminacyjne. Jeśli system się nie zmieni, w najbliższej przyszłości realnym terminem rozdania świadectw może być środek wakacji, a może nawet jesień.

CKE dwoi się i troi, aby dotrzymać terminu, ale sprawa nie jest prosta. Wszystko przez to, że maturzyści zyskali prawo do robienia kopii swojej pracy oraz odwoływania się od wyników do niezależnej komisji. Trzeba więc testy sprawdzić lepiej niż w poprzednich latach. Dlatego potrzebny był dodatkowy tydzień.

Ujawniony zostanie w końcu także klucz rozwiązań. Bardzo to dziwi, że CKE utajnia zasady oceniania matur. Egzaminatorzy, którzy sprawdzali testy, opowiadali, że byli bardzo pilnowani, aby nie wynieść tych zasad z sali. Nakazywano im zostawiać wszystkie materiały, nawet długopisy, aby tylko klucz nie wyciekł. Egzaminatorzy wyjaśniali, że klucz rozwiązań jest tajny dlatego, aby można było nim manipulować w trakcie sprawdzania. I tak właśnie było. Gdy pojawiało się niebezpieczeństwo, że wyniki będą zbyt słabe, korygowano zasady oceniania, aby więcej odpowiedzi można było uznać za poprawne. Tak się zresztą robi co roku, ale w tym podobno było to nagminne.

Można sądzić, że to dla dobra zdających, ale nie bądźmy naiwni. Tak naprawdę robi się to dla dobra całkiem innych osób. Gdyby bowiem wyniki matury okazały się fatalne, np. jedna trzecia by nie zdała, wtedy… no cóż, czarno to widzę. Winni nauczyciele, egzaminatorzy, CKE, MEN, rząd? Dlatego aby nie doszło do katastrofy, czuwano nad sprawdzaniem i pilnowano, żeby wyniki były podobne do zeszłorocznych, a może nawet lepsze. Oczywiście, nie ze wszystkich przedmiotów jest to w równym stopniu możliwe, ale jak się egzaminator postara, to i w błędzie może dostrzec jakieś zalety. No i trzeba pamiętać, że im lepsze wyniki, tym mniej chętnych do patrzenia ludziom na ręce.