Prawo i seks
W Urzędzie Miasta Łodzi w najbliższy poniedziałek odbędzie się konferencja propagująca znajomość prawa wśród młodzieży. Zapowiada ona cykl lekcji dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Gdyby to były lekcje o seksie, huczałoby całe miasto (tak było kilka lat temu – zob. tekst archiwalny). Ponieważ jednak ma być tylko o prawie, na temat inicjatywy cisza. Nawet na stronie UMŁ nie ma żadnej zapowiedzi. Czyżby to było spotkanie wyłącznie dla wtajemniczonych?
Program konferencji jest bardzo bogaty, ale na temat seksu nie ma, niestety, nic. Albo organizatorzy dobrze się kamuflują, albo będzie to konferencja bez seksu. Moim zdaniem, coś jednak będzie. O, chociażby punkt „h” programu „Wszyscy jesteśmy ludźmi” zdaje się coś sugerować. Także punkt „i” wydaje się dwuznaczny: „Czy mam się bać?”. Czy tylko mnie to się kojarzy z jednym?
Dostałem zaproszenie bezpośrednio od organizatorów, czyli Koła Prawniczego przy XXI LO im. B. Prusa w Łodzi. Przeczytałem, że konferencji patronują różne szychy, m. in. wojewoda łódzki prof. Zbigniew Rau, prezydent Łodzi Hanna Zdanowska oraz Rzecznik Praw Obywatelskich. Patronują, ale na swoich stronach nawet się nie zająkną o inicjatywie.
Zresztą co ja narzekam na innych, także moje liceum, mimo że patronuje, niczego na swojej stronie nie zapowiada. Ta cisza w instytucjach to niezbity dowód, że jednak będzie to bardzo podniecająca konferencja, a nie żadne nudy o poragrafach. Normalnie nie mogę się doczekać. Jeśli ktoś też ma ochotę wpaść, podaję namiary: 7 marca 2016, godz. 13-15, ul. Piotrkowska 104, Mała Sala Obrad UMŁ. Rejestracja tutaj.
Komentarze
Ludzie niech się zajmą seksem. 500 złotych na każdy (prawie) owoc czeka. A prawem i sprawiedliwością niech się zajmuje Ziobro.
Wykłady z przestrzegania prawa niech poprowadzi Pani Beata Kempa razem z Panem Ziobrą.
Na temat seksu w XXI LO dużo ciekawsze materiały ma gugiel. Jak jak lubię tego gościa! Wystarczyło wpisać „seks w XXI LO w Łodzi” i oto co dostałem:
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Konflikt w XXI LO
Marcin Markowski
11.10.2004
– Nie chciałam być tradycyjnym pedagogiem. Panią w garsonce, okularach, z kokiem na głowie i kamiennym spojrzeniem. Chciałam być sobą – mówi „Gazecie” Agata Sowińska, anglistka z XXI LO. Tuż przed jej zwolnieniem w szkole rozpętała się burza. Uczniowie pisali w jej obronie petycje, wysyłali delegacje. Na akademię, ostatnią z udziałem anglistki, przyszli ubrani na czarno z transparentem: „Nic o nas bez nas”. – To nasz hołd. Pożegnaliśmy Agatę jak uczniowie z filmu „Stowarzyszenie Umarłych Poetów” swojego ukochanego profesora Keatinga. Ona była naszym „kapitanem” – mówi Radek z IId.
Kto to widział?
Rozpoczęła pracę w XXI LO zaraz po studiach. Młoda, zgrabna, długie ciemne włosy spadające na szczupłe ramiona. – Przez pierwszy rok byłem nią zachwycony. Problemy zaczęły się po wakacjach – mówi Janusz Bąk, dyrektor szkoły. Najpierw zauważył, że nauczycielka jest z uczniami na „ty”. Spostrzegł też zmianę w jej wyglądzie. – Krótkie spódniczki, bluzki odsłaniające pępek, dżinsy z metalowymi sprzączkami – wylicza z niesmakiem. Coraz częściej słyszał też o spotkaniach pani Agaty z uczniami w pubach. Dwa razy wyszła z nimi z lekcji do kina, nikogo o tym nie informując. Aż wreszcie… – Usłyszałem coś niewiarygodnego – opowiada Bąk. – Zadzwoniła do mnie osoba, której ufam. Powiedziała, że moja nauczycielka tańczyła w stringach przy rurze w nocnym klubie i że są na to świadkowie. Natychmiast wezwałem panią Agatę. Usłyszałem od niej, że to bzdura i że w tym klubie nie ma nawet rury. Tym bardziej sprawę należało wyjaśnić.
Bąk powtórzył informatorowi wersję nauczycielki. Zablefował, że ta odda sprawę do sądu, bo to plama na honorze. Informator odparł, że jest gotów doprowadzić do konfrontacji Sowińskiej ze świadkiem jej tańca: – Poprosił, by nauczycielka do niego zadzwoniła i umówiła spotkanie. Niestety, nie zadzwoniła, konfrontacji nie było. Chyba więc to prawda, choć do dziś nie chcę wierzyć – reasumuje dyrektor.
– Dowcip roku – komentuje anglistka. – Przy żadnej rurze w stringach nie tańczyłam. Afera z niczego!
Nauczycielka twierdzi też, że zadzwoniła do informatora i umówiła się na konfrontację. Tuż przed spotkaniem – jak zapewnia – zadzwoniła drugi raz (by potwierdzić godzinę), ale nikt nie odbierał, dlatego nigdzie nie poszła. Potem już nie szukała okazji do ostatecznego wyjaśnienia sprawy. Nie poszła też do sądu: – Miałam tysiąc innych rzeczy na głowie – tłumaczy.
Prośby na nic
Wtedy dyrektor Bąk pierwszy raz pomyślał o zwolnieniu nauczycielki. Powiedział o tym w wywiadzie dla szkolnej gazetki. Na drugi dzień miał w gabinecie delegację uczniów ze wszystkich klas. – Przekonywaliśmy, prosiliśmy, błagaliśmy. Wszystko na nic – mówi 16-letni Robert.
– Ona może nie była jakąś rewelacyjną nauczycielką, ale wychowawcą świetnym – twierdzi Kaśka z IId. – Nie było tematów tabu, rozumiała nasze problemy, traktowała jak partnerów. Do niczego nie zmuszała, ale dla niej aż chciało się pracować. Na szkolnych imprezach nasza klasa miała najwięcej ciekawych projektów.
– Fakt, że różniła się od zwykłych nauczycieli. Obcisłe ubrania podkreślały jej kobiecą figurę i w ogóle wyglądała młodzieżowo. Nawet poseł Rokita, gdy gościł w naszej szkole, powiedział do niej: „dziewczynko, potrzymaj mi kwiaty” – wspomina Krzysiek.
Sowińska twierdzi, że doskonały kontakt z licealistami to zasługa mówienia na „ty”. – Bez dystansu uczniowie otwierali się przede mną. Zwierzali z kłopotów sercowych i rodzinnych. Poza tym w Anglii wszyscy mówią do siebie „you”( po angielsku „ty” – red.) Nic nowego nie wymyśliłam.
W wywiadzie udzielonym tej samej szkolnej gazetce dolała oliwy do ognia. Powiedziała: „Według dyrektora, ktoś, kto ma inne zainteresowania niż robienie na drutach, nie nadaje się na ciało pedagogiczne. A ja czuję się żywo związana z muzyką, kinem, kwitnie moje życie klubowe”.
Pretensje do wszystkich
– Przypominałem pani Sowińskiej wielokrotnie, że nauczyciel uczy i wychowuje. Musi dawać przykład, zachowywać się odpowiedzialnie. Gdy podpisywałem z nią umowę, powiedziałem o swojej wizji szkoły, przyznaję – dość tradycyjnej. I o wymaganiach wobec nauczyciela. Anglistka je zaakceptowała, a później konsekwentnie łamała. Nie miałem wyjścia – mówi dyrektor Bąk.
Rozstania z XXI LO nie żałuje też nauczycielka. Mówi, że w „takiej szkole, z takim dyrektorem, w takiej atmosferze” nie mogłaby dalej pracować. Tęskni tylko za uczniami: – Bo na tym polu wygrałam. Nauczyłam ich niezależności i odwagi w czynieniu tego, co sami uważają za słuszne.
Za nauczycielką tęsknią też licealiści. Zwłaszcza ci z IId. – Nasz nowy wychowawca jest tradycyjny. Karze za spóźnienia i już zapowiedział rozmowy z rodzicami, bo na szkolnej wycieczce trochę poszaleliśmy – mówią drugoklasiści. Ale dziś nie mają już pretensji wyłącznie do dyrektora. – Nikt nie wyjaśnił nam, za jakie konkretne grzechy pani Sowińska musiała odejść. Gdy o nie pytaliśmy, dyrektor odsyłał nas do nauczycielki, a ta do dyrektora. Wszyscy w szkole nas zlekceważyli.
Imię i nazwisko bohaterki teksu zostało zmienione na jej prośbę
Teraz zabieram się za szukanie nowym hasłem „jak dyrektor Bąk się z uczniem swojego liceum procesował”
Wyniki będą jak znalazł do tematu „prawo w XXI LO w Łodzi”.
Kilka wątków wcześniej odbywała się tu dyskusja na temat wyższości tradycyjnego donosicielstwa nad nowoczesnym monitoringiem w szkołach.
Przykład tradycyjnego donosicielstwa w akcji mamy w przypadku tej nauczycielki. Nauczycielka wywalona za tańce na rurze, których nikt nie udowodnił i których może nigdy nie było. Nawet rury może nie było. W dzisiejszych czasach parę zdjęć czy nawet filmik zrobiony komórką to jest trywialna sprawa. Skoro nawet takiego „dowodu” nie wymieniono to chyba jednak żadnych dowodów nie było.
Wydaje się, że Kaczyński i Ziobro ze swoimi spuszczonymi ze smyczy służbami to jednak najwłaściwsza siła przewodnia narodu w ramach polskiego „centralizmu demokratycznego”. Właściwi ludzie we właściwym czasie na właściwym miejscu.
zza kałuży,
stare czasy Pan przywołał. Tak rzeczywiście było kilkanaście lat temu. Sensacja goniła sensację. A dzisiaj dyrektor już inny, tamten bowiem nie żyje, i o nauczycielce podejrzewanej o prowadzenie kolorowego życia słuch zaginął. Żal serce ściska.
Pozdrawiam
Gospodarz