Wulgaryzmy świąteczne
Im bliżej świąt, tym więcej powodów do przeklinania. Nie tylko na ulicach czy w sklepach słychać wulgarną mowę, także szkoła przed Bożym Narodzeniem chamieje. Nauczyciele i uczniowie klną, bo inaczej się nie da.
Wyznaję zasadę, że grubiańskiej mowy należy używać tylko wtedy, gdy wysoka polszczyzna zawodzi. Na uczniów nie przeklinam, gdyż w nich zawsze wierzę. Gorzej z dorosłymi. Ostatnio uznałem, że Kochanowski i Mickiewicz nie wystarczą, nawet Stachura i Hłasko są za delikatni, tu trzeba szewskiej mowy. Rzuciłem na kolegę mięsem, ale też nie pomogło. Widocznie tyle wokół wulgaryzmów, że parę dodatkowych nie robi wrażenia. Tylko mi język sparciał od tej mowy.
Kilka godzin później byłem świadkiem innego rodzaju wulgarności. Koleżanka musiała jeszcze wierzyć w moc przekleństw, gdyż nie zawahała się ich użyć. Uznała jednak za stosowne przeprosić obecnych w sali księży, którzy mogliby poczuć się urażeni taką mową. Okazało się, że bardziej uraziły ich te przeprosiny. Co za pomysł, że wulgarna mowa przeszkadza tylko osobom duchownym? Powinna przecież przeszkadzać wszystkim – powiedzieli. Aż mi się chciało zakląć z powodu tej naiwności. Oj, nie przeszkadza, nie przeszkadza, a przekleństwa przed świętami to wręcz chleb nasz powszedni.
Komentarze
@Gospodarz
Ależ koleżanka prawidłowo przeprosiła, a księża tylko tak się krygowali. Skoro robią oni w Polsce za stróżów moralności, to akurat ICH niezadowolenie mogło koleżance nie wyjść na zdrowie … 😉
Gdy polityka zabiła rozum i język na polu zostają tylko wulgaryzmy. Te zjawiska na dole odpowiadają wiernie tym na górze. To jest zupełnie logiczne.
Zresztą jak można czegokolwiek uczyć, gdy już nie ma języka. Język to był wynalazek, który stał się fundamentem nauki, czyli przekazywania informacji i dzielenia się informacją.
Polityków i dziennikarzy należy „rozstrzelać”. I przywrócić ludziom rozum i język.
Ludzie, w tym gatunek podrzędny Nauczyciele maja takie samo prawo do wyrażania emocji jak każdy ssak aktualnie wałęsający się po tej planecie 🙂
„przeklinać na kogoś” – 612 rezultatów (w moim guglu)
„przeklinać kogoś” – 1280 rezultatów
Przyznam się, że się gubię bo ta druga wersja to chuba rusycyzm… to dlaczego bardziej popularny?
Aha, internety podpowiadają, że to różne znaczenia… ale w takim razie chyba idzie ku lepszemu? „Przeklinanie na kogoś” to tylko obrzucanie go błotem. Które można rozumieć dosłownie, jako zewnętrzne zabrudzenie.
Natomiast „przeklinanie kogoś” to rzucanie na niego przekleństwa, inaczej klątwy. Wygląda mi to na broń ciężką. To nie tylko zewnętrzne błocko, ot otrzepię się, umyję i z głowy.
Dobrze że ludzie tylko klną na siebie. Mogliby klątwy rzucać a z klątwami to już żartów nie ma.
Przed świętami, końcem semestru, roku, nad papierami i z bezsilności przeklinam. Obiecuję sobie, że nie będę i przeklinam. Może to i dobrze, przynajmniej wtapiam się w gimnazjalne tło.
Kolęda św. Niedasiów.
Idą święta, więc i odświętne tematy i klimaty zaprzątają szkołę i – jakżeby inaczej – belferblog.
A o dolegliwościach zawodowych nauczycieli, porażone znieczulicą społeczeństwo nie wie nic; mrożące krew w żyłach wieści, jak dobrze że docierają (dzięki belferblogowi) chociaż od święta. Tymczasem toksyczny wpływ świata zewnętrznego na nauczycieli i szkołę już dawno powinien być uznany za chorobę zawodową. Nie inaczej, jak donosi uprzejmie belferblog, przeklinające wkrąg społeczeństwo (typowy objaw zadumy przedświątecznej, jak widać z okien belferbloga), przenika i zatruwa atmosferę pokoi nauczycielskich.
Dochodzi w tych okolicznościach do nauczycielskich zaczadzeń społeczeństwem (jakże udatnie opisanych w belferblogu), które tylko światły kler, czuwający już szkołach na Rychłe Narodzenie …nowych kuratorów, potrafi utemperować, odspołecznić…
Od tej społeczno-świątecznej epidemii dotykającej nauczycielstwo jest jednak salwacja i sanacja, a są nimi niezawodne i sprawdzone kompetencje grona pedagogicznego, jakże obecne i wznoszone pod niebiosa na belferblogu, w każdym wpisie, tak na co dzień, jak i w przededniu dnia świętego.
Czy więc, wulgarne chamstwo społeczeństwa (i uczniów, i uczniów…) odpuści swój wpływ na nauczycieli, choćby w uszanowaniu uczuć przedświątecznych grona?
Bo przecież w warunkach takiego zatrucia zawodowego, jedna tylko i jakże uświęcona tradycją kompetencja tłumaczy bezwład i przymus kategoryczny wulgarnego chamstwa w wykonaniu nauczycieli (o czym dyskretnie donosi belfreblog).
Towarzysze wielebni nauczyciele, nie da się oprzeć? No, nie da się!
Najlepsze, najsoczystrze przeklenstwa znajdzie Pan w Krolu Learze. Naprawde polecam. Zwlaszcza w mloopolakim przekladzie.
Ciekawe, czy politycy PiS-u w Wigilię przemówią ludzkim głosem? Osobiście wątpię.
Nie przemowia i nie powinni. Niech mowia wlasnym szczerym baranim glosem. Bo inaczej ludziska znowu dadza ue nabrac.
Moje nowe hobby. Guglowanie.
Wpisujemy „uk teachers swear in class” i dostajemy:
**http://www.mumsnet.com/Talk/secondary/747691-teachers-swearing-at-class
Mama się pyta, czy nie jest przewrażliwiona. I jeszcze używa dokładnie tego samego zwrotu co @Gospodarz, bo o „wartości” jej chodzi.
„hi, i am looking for opinions please, as not sure if i over-reacting due to my own values.”
@Helena przetłumaczy co jej rodzice odpisali.
**http://teachertoolkit.me/2012/10/24/ttkitthunks-jpmason/
A tutaj tantejszy nauczyciel martwi się swoim przeklinaniem.
**http://www.theguardian.com/teacher-network/teacher-blog/2013/apr/22/schools-swearing-behaviour-teaching
No i wreszcie dziennikarze zabrali się za temat. I znowu mamy atak zagranicznej prasy karmionej materiałami z Czerskiej!
WHAT THE DUCK?!
O, przepraszam, my bad. Ten artykuł w Guardianie to nie artykuł tylko taki sam wpis na nauczycielskim blogu jak ten pana Chętkowskiego na polityka.pl. Nauczycielski blog!