Wychowanie patriotyczne

Wraca idea wprowadzenia przedmiotu wychowanie patriotyczne. Kiedyś promował ją tylko Roman Giertych, więc mu nie wyszło. Teraz zależy na tym wielu podmiotom, nie tylko rządowi, dlatego szanse realizacji tego zamierzenia rosną.

Pomysł poprą uczelnie, zresztą już naciskają, gdyż będą mogły otworzyć studia podyplomowe dla nauczycieli nowego przedmiotu. Studentów po maturze coraz mniej, cała nadzieja w osobach starszych, które szukają nowych kwalifikacji. Tracący pracę nauczyciele to bardzo ważny klient uczelni.

Na pewno za będą pedagodzy. Nowy przedmiot to nowe godziny do wzięcia. Wychowanie patriotyczne może się okazać miękką poduszką dla belfrów z likwidowanych gimnazjów. Pracujący tam ludzie mają największe doświadczenie w kształceniu patriotycznym. Jeśli więc trzeba komuś powierzyć, najlepiej im. W każdym razie lepsze to niż wyrzucenie kogoś na bruk.

Do tej pory wychowanie patriotyczne było elementem programu kilku przedmiotów: języka polskiego, historii, geografii, religii oraz godzin wychowawczych. Niestety, nauczyciele nie współpracowali ze sobą, każdy uczył patriotyzmu po swojemu, a uczniowie porównywali i mieli twardy orzech do zgryzienia. Działała tu zasada: „Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść”.

Gdzie wielu nauczycieli patriotyzmu, tam miłość do ojczyzny leży i kwiczy. Gdzie dwóch Polaków, tam trzy światopoglądy. Co innego jeden belfer w szkole odpowiedzialny za swój przedmiot, mający kwalifikacje moralne i dydaktyczne do wychowywania dzieci na patriotów. Wzór cnót i drogowskaz właściwego kierunku. Wydaje się, że tego nam właśnie potrzeba.