Oświata wykluczona
Władze Suwałk zadecydowały, że środki z Budżetu Obywatelskiego 2015 i 2016 nie mogą być przeznaczone na oświatę. Wszystko przez to, że w poprzedniej edycji zwyciężały głównie projekty związane ze szkołami.
W regulaminie Budżetu Obywatelskiego na rok 2016 czytamy:
„Utrzymano zasadę wprowadzoną w ubiegłym roku, że projekty nie mogą być zlokalizowane na terenie placówek oświatowych.” (p. 4, regulamin tutaj)
Budżet Obywatelski – jak sama nazwa wskazuje – jest dziełem obywateli. To mieszkańcy decydują, na co chcą przeznaczyć część swoich podatków. W Suwałkach chcieli wydać na szkoły, np. na remont boiska czy poprawę bezpieczeństwa uczących się dzieci. Niestety, władze oświatę wykluczyły. Tym samym Budżet Obywatelski stał się fikcją. Mieszkańcy nie mogą bowiem głosować na to, czego naprawdę potrzebują.
Oczywiście, projekty na rzecz oświaty nie muszą być finansowane ze środków Budżetu Obywatelskiego. Powinny być na to zarezerwowane środki w budżecie miejskim. Widocznie jednak nie są, skoro mieszkańcy korzystali z okazji i głosowali na rzecz szkół swoich dzieci.
Wykluczenie oświaty z Budżetu Obywatelskiego strasznie kłuje w oczy. Przypominają się czasy PRL, kiedy to obywatele niby mogli głosować, ale dziwnym trafem zawsze wybierali tak, jak chciała władza.
Komentarze
Rola obywatela w zderzeniu z instytucją ciągle przypomina tę z biura paszportowego PRL’u. Stojący godzinami, karnie w kolejce szary tłum, obserwujący spod spuszczonych oczu przemieszczających się dynamicznie z pokoju do pokoju urzędników, energicznie trzaskających drzwiami. Ileż, w tym przypominającym ruch cząstek Brauna poruszaniu się, było:
-władzy,
-tajemniczości,
-powagi spraw rangi wyższej,
-pokazania obywatelowi gdzie jego miejsce i trzymania go za mordę.
Gdzieniegdzie trochę może zelżało, oprócz trzymającej się najmocniej służby zdrowia. Tam czas stanął w miejscu, a chyba jest coraz gorzej. Zaciśnięte miny biegającego białego personelu, robiącego wrażenie poobrażanego na siebie nawzajem i świat zewnętrzny przy okazji, poluzować może jedynie ujednolicenie rozliczeń w sferze prywatnej i publicznej. Ukrócenie nakręcania kolejek wymaga pewnie takiej samej rewolucji jak z esbecją. Jak to zrobić? Na początek nie dać sobie w kaszę dmuchać urzędnikom, jak w Suwałkach. Jak fundusz obywatelski to obywatelski i wara im od wtrącania się na co maja pójść pieniądze. Bo wszędzie będziemy czuli się tak jak w poczekalni służby zdrowia!
Scharakteryzuj najważniejszą według Ciebie potać z historii i wyjaśnij, dlaczego właśnie Stalin
@mpn
– celnie, ale myślę, że Polak to jednak fasadowy homosovieticus, tak samo zresztą jak fasadowy katolik, taki raczej powierzchowny surfer mentalny. Może dla tego, że jesteśmy rejonem największej ilości przejść zerowych (pomiędzy plusową, a minusową temperaturą) i nie można skoncentrować się ani na kożuchu, ani na bikini. Zawsze o coś i z kimś walczymy, nigdy nie wiadomo kto do końca wygra i tak na prawdę w nic tak do końca się nie angażujemy. Podkreślę „tak na prawdę” bo na pokaz czynimy to z zaangażowaniem, zapałem, talentem aktorskim i toną hipokryzji. Ciekawe, które pokolenie przestanie być wreszcie kombatanckie, a stanie się wreszcie empatyczne i obywatelskie.
Życie urzędnika to bezustanna walka.
Do dwunastej walka z głodem.
Po dwunastej walka z sennością.
/zasłyszane jako głos słuchacza w Trójce/
delfin
25 sierpnia o godz. 14:54 245743
Prawie bym się zgodził, bo zgrabnie piszesz, ale nie bardzo się zgodzę. Podobnie jak urzędnicy i służba zdrowia mają z sobą w środku:
nauczyciele,
wojsko,
policja,
kolejarze,
górnicy,
związkowcy,
IPN,
pozostali słuszni.
A najsłuszniejszy jest ksiądz.
I nie jest to sprawa PRL-u.
Sprawy mają do siebie to, że toczy się ich tok: komunizm się ureligijnił zapatrzony w Cerkiew i Watykan. Wziął co się należało. Z feudalizmu i pańszczyzny. Przejął metody i środki – bogate i ubogie. I zgodnie z wzorami nimi gospodarował.