Nie czytają, bo nie pracują
W mojej rodzinie głównym tematem przy świątecznym stole była kwestia czytania książek. Nieliczni rodzice chwalili się, że ich dzieci trochę czytają. Większość musiała przyznać, iż w tej dziedzinie poniosła porażkę. Dzieci sięgają po książki prawie zawsze pod przymusem i czytają tyle, co kot napłakał, a potem są zmęczone jak po ciężkiej robocie.