Próbne matury non stop

Niektórym uczniom tak się spodobała próbna matura, że chcieliby ją mieć częściej, najlepiej zamiast normalnych lekcji. Każdy przecież może uczyć się w domu, szkoła byłaby od podawania zakresu materiału i organizowania próbnych egzaminów.

Może nie na wszystkich przedmiotach ten system by zadziałał, ale na języku polskim raczej tak. Skupię się więc na nauczaniu polskiego. Uczniowie zapewniają, że tyle, ile trzeba wiedzieć do matury, nauczą się sami z internetu, problemem jest zaprawienie się w boju. Chcieliby mieć więcej próbnych matur, np. raz w tygodniu, ale pod warunkiem, że do dziennika wpisywałbym najlepszy wynik z kilku kolejnych prób. Zgadzam się. Nie po to są próby, aby pognębić młodzież, ale by zaprawić i przygotować do właściwego egzaminu.

Próbna matura trwa prawie cztery godziny lekcyjne. Ponieważ w klasie maturalnej na poziomie podstawowym tyle mam właśnie godzin polskiego, niczym innym nie mógłbym się zajmować. Wyniki omawiałbym na dodatkowej godzinie, którą jako nauczyciel liceum mam obowiązek prowadzić raz w tygodniu dla chętnych. Komu więc mój pisemny komentarz by nie wystarczał, ten przyszedłby porozmawiać na tę dodatkową godzinę.

Może w klasie pierwszej czy drugiej warto prowadzić normalne lekcje i uczyć młodzież, ale w klasie maturalnej powinny być tylko i wyłącznie ćwiczenia, tj. próbne matury non stop. Tymczasem w wielu szkołach jest zupełnie inaczej. Nauczyciele przez dwa lata nie zdążyli zrealizować podstawy programowej, czemu się nie dziwię, więc teraz wciąż uczą, a na próbne egzaminy szkoda im czasu. Jedna próbna matura musi wszystkim wystarczyć.