Biją, gryzą, kopią, szczypią

Robi się nerwowo nie tylko w sklepach, także w szkole ludziom puszczają nerwy, a szczególnie nauczycielom. Widać, że święta tuż-tuż.

Mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia przed świętami, że jak ktoś do mnie podejdzie i przypomni, to gryzę. Dzisiaj z trudem zapanowałem nad sobą, gdy uświadomiono mi, że powinienem przeprowadzić w grudniu lekcję pokazową. Tylko nie w grudniu, bo będę kopał, szczypał i gryzł.

Uczniowie upomnieli się o kartkówki – ich błąd. Jak jeszcze raz to się zdarzy, obiecuję, że wszystkie zjem i nie będzie po nich śladu. Miły to ja będę od Wigilii, a na razie proszę w kontaktach ze mną być rozważnym i ostrożnym. Tyle roboty zwaliło się na mnie – w końcu święta idą, więc to normalne – że kopię bez ostrzeżenia. Zbliżysz się, człowieku, z niewyraźną miną, czyli pewnie czegoś chcesz, więc na wszelki wypadek gryzę i szczypię, abyś nawet nie próbował dawać mi dodatkowej roboty. Masz sprawę, przyjdź po świętach, a teraz zajmij się swoimi obowiązkami i nie męcz bliźniego swego.

Wychowawczyni mojej córki zorganizowała zebranie z rodzicami. W grudniu? Nie, tego się rodzicom nie robi, chyba że jest bardzo poważny powód. A powód był tylko taki, że nasze dzieci biją, gryzą, kopią, szczypią. O, przecież one wypisz, wymaluj zachowują się jak my wszyscy przed świętami. Nie ma się co denerwować. Ja już nawet nie liczę, ilu ludzi codziennie tak traktuję, jakbym miał rozum pięciolatka albo i gorzej.