Ferie świąteczne nie dla nauczycieli
Całe szczęście, pracuję w liceum. Gdybym był nauczycielem podstawówki lub gimnazjum, podczas ferii świątecznych musiałbym dyżurować w szkole. O takim obowiązku przypomniała w Liście otwartym do rodziców minister edukacji. Szkoły mają zapewnić dzieciom opiekę (zob. list).
Pani minister uruchomiła stronę internetową oraz podała numer telefonu, aby rodzice mogli zgłaszać przypadki szkół, które nie zapewnią dzieciom opieki. Dzisiaj u mnie w liceum wybuchła z tego powodu panika. Niektórzy nauczyciele bowiem już dawno temu wykupili wycieczki, zaplanowali wyjazdy w dalekie strony, ustalili, że odwiedzą rodzinę itd. Gdyby nagle musieli zostać w pracy, byłby to dla nich poważny kłopot. Wiem, że u niektórych osób z tego powodu małżeństwo zawisłoby na włosku. Żona czy mąż mają bowiem swoje wymagania i nawet list pani minister tego nie zmieni.
Ponieważ żal mi kolegów, zadeklarowałem, że mogę przyjść na dyżur. I tak będę w Łodzi, a żona w pracy, więc co mi szkodzi spędzać ten czas w szkole. Jeśli to uratuje kolegów, proszę bardzo. Może za rok czy dwa ja będę potrzebował takiej pomocy. Później okazało się, że list minister dotyczy podstawówek i gimnazjów. Licea nie muszą sprawować opieki nad dziećmi w okresie ferii świątecznych. Co nie znaczy, że nie mogą.
Wiem, że moja szkoła będzie w tych dniach otwarta. Niektórzy nauczyciele nawet zachęcają uczniów, aby przyszli na dodatkowe zajęcia. Tacy jesteśmy szaleni. Mam nadzieję, że pani minister nie wyśle do rodziców listu z przypomnieniem, że dzieci mają prawo do wypoczynku i spędzenia tych dni w gronie rodzinnym.
Komentarze
A z kim u diabła te dzieci mają spędzać czas między jednym a drugim świętem, kiedy mają wolne, a rodzice są w pracy?
A z kim spędzały go do tej pory?
Panie Nauczycielu.
Moja Pani Małżonka jest od prawie trzydziestu lat nauczycielka w przedszkolu i każde ferie normalne pracuje mając dyżur w przedszkolu. Mało tego, nie przysługuje jej, tak jak jej siostrze, bibliotekarce w szkole podstawowej, cale wakacje ferie płatny urlop, a tylko 26 dni urlopu jak każdemu pracownikowi.
nie jest to prywatne przedszkole, a normalne, samorządowe.
Brawo p. minister. Mamy nadmiar świętych krów, uznających iż prawo pracy ich nie dotyczy (długość okresu urlopowego).
Nie dziwię się zanadto reakcji ZNP, bo normalna praca to dla nich pojęcie obce.
Pani Kluzik posyła swoje córki do kosztownej prywatnej szkoły. Gardzi biedną oświatą państwową i ubogimi nauczycielami, którym sama szefuje.
Przeciętny nauczyciel pracue 16 godzin w tygodniu na lekacjach. Pracuje też poza tym, przygotowując się. Ja pracuję w tygodniu 38 godzin (bynajniej nie lekcyjnych). Pracuję też poza tym, przygotowując się. I jeszcze iść na dyżur nie można?
Ma to sens tylko w przypadku nauczycieli wf. Ale to powinno byc zapisane w zakresie ich obowiazkow sluzbowych.
Drobne sprostowanie, mpn. Przeciętny nauczyciel pracuje 20 godzin tygodniowo (18 + 2 karciane) w szkole i sporo w domu (to już w zależności od przedmiotu).
Nie znam tajników pracy bankowca, księdza, policjanta lub nauczyciela. Nie wypowiadam sie o nich pochopnie. Ciekawe, ze kilkoro moich znajomych pracownikow akademickich po roku pracy w liceum powiedziało „czapki z głów” o kolegach z liceum. Nie jest chyba tak lekko, jak sądzicie. Polacy najchętniej pouczają i krytykują. A jak z etosem pracy moich szanownych przedmowcow? I z pasja społecznikowska? Jak na lekarstwo jej u nas w kraju. Ceterum censeo: dzieci powinny spędzać wiecej czasu z rodzicami. Gabinety szkolnych pedagogów i psychologów pękają w szwach nawet w tzw. dobrych szkołach – dzieci przynosza tam problemy głownie rodzinne i domowe, nie szkolne. Co w takim razie gdzie indziej? Szkoła ma inne zadania; i owszem – ma wspierać rodziców, a musi często rozwiązywać, pośredniczyć, wyreczac. Słyszę tez, ze dzieci lgną do nauczycieli (sic!), bo to często jedyni dorośli, którzy ich wysłuchają…
Troche było nie na temat, ale czuje głęboka irytację z tej przyczyny, ze u nas wszyscy sie na wszystkim znają, a zwłaszcza na nauczaniu.
Wielopartyjna pani Kluzik odwraca po prostu uwagę od swojej totalnej niekompetencji, rozpętując awantury na marginesach oświaty a to w kwestiach światopoglądowych a to, jak teraz, feryjnych, mając nadzieję, że zyska na tym jakichś zwolenników. Nie liczy tylko tych, których przy okazji zrazi do siebie, i nie tylko o nauczycieli tu chodzi … 😉 Bo ona preferuje elektorat, który nie jest elektoratem jej partii – niezamożnych, skąpych, roszczeniowych i niezbyt zainteresowanych rozwojem swoich dzieci. To im zafundowała badziewiasty podręcznik ale, dla nich, darmowy podręcznik, teraz stwarza im pozory możliwości pozbycia się dzieci z domu … 😉
A na jakiej podstawie prawnej pani minister chce zobowiązać nauczycieli do świadczenia pracy opiekuńczej w okresie ferii świątecznych tj. od 22.12 – 01.01?
Odkąd pamiętam (również w czasach, gdy sama chodziłam do szkoły, a było to kilkadziesiąt lat temu) były to zawsze dni wolne od zajęć lekcyjnych i nikt się z tego powodu nie buntował. Jakoś ludzie mający dzieci radzili sobie z zapewnieniem im opieki przez te 3 dni. Dlaczego to nagle ma się od tego roku zmienić?
Zimowa przerwa świąteczna to nie są wszak „dodatkowe dni wolne od zajęć” jak np. w tym roku szkolnym dni : 02.01 i 05.01, o których jest mowa w Rozporządzeniu z dn. 18 kwietnia 2002 r.
Na podstawie wciąż jeszcze obowiązującego aktu prawnego:
USTAWA
z dnia 26 stycznia 1982 r.
Karta Nauczyciela
(Dz. U. z 2014 r. poz. 191 i 1198)
ogłoszono dnia 12 lutego 2014 r.
„Art. 64. 1. Nauczycielowi zatrudnionemu w szkole, w której w organizacji pracy przewidziano ferie letnie i zimowe, przysługuje urlop wypoczynkowy w wymiarze odpowiadającym okresowi ferii i w czasie ich trwania.
2. Nauczyciel, o którym mowa w ust. 1, może być zobowiązany przez dyrektora do wykonywania w czasie tych ferii następujących czynności:
1) przeprowadzania egzaminów;
2) prac związanych z zakończeniem roku szkolnego i przygotowaniem nowego roku szkolnego;
3) opracowywania szkolnego zestawu programów oraz uczestniczenia w doskonaleniu zawodowym w określonej formie.
Czynności, o których mowa w pkt 1-3, nie mogą łącznie zająć nauczycielowi więcej niż 7 dni.”
Nie ma tu zatem mowy o obowiązku prowadzenia zajęć opiekuńczych w dniach: 22.12 – 01.01 , który to pani minister chce nauczycielom narzucić!
Obowiązujące Rozporządzenie MEN w sprawie organizacji roku szkolnego z dnia 18 kwietnia 2002 r. z późniejszymi zmianami określa obowiązek organizowania przez szkołę zajęć dydaktyczno-wychowawczych w dniach ,o których mowa w § 5 ust.1 czyli dodatkowych dniach wolnych od zajęć dydaktyczno-wychowawczych ustalonych przez dyrektora szkoły ( czyli w tym wypadku 02.01 i 05.01 – co do tego nikt z nauczycieli nie miał żadnych wątpliwości i zastrzeżeń i żadne listy pani minister nie były potrzebne), a nie w czasie zimowej przerwy świątecznej, co tak zbulwersowało środowisko nauczycielskie.
W wypadku wymogu świadczenie pracy w okresie 26. 12 – 31.12 należałoby chyba zażądać polecenia na piśmie, wraz z zakresem obowiązków, zasięgnąć opinii prawnej i w razie wątpliwości udać się do sądu.
Czasem mam niestety smutne wrażenie, że nauczyciele to stado „baranów”, które daje sobie wmówić i narzucić wszystko i potulnie daje się prowadzić na postronku na rzeź.
Dzisiaj zapytałam gimnazjalistów i licealistów, czy mają ochotę skorzystać z oferty złożonej przez panią minister i przyjść do szkoły w okresie między świętami i Nowym Rokiem. Nie zrozumieli, a potem popatrzyli na mnie jakbym się z choinki urwała. Już widzę tłumy gimnazjalistów chętnych na „zabawy” z nauczycielami w czasie przerwy świątecznej.
Coś takiego mógł wymyśleć tylko albo ktoś zupełnie oderwany od szkolnej rzeczywistości, albo ktoś bardzo złośliwy, kogo celem jest „upupienie” nauczycieli, czyli zmuszenie do siedzenia w pustej szkole, tak dla zasady, żeby zwykłe ludziska miały satysfakcję, że w końcu tym „nierobom” ktoś „dokopał”. Znam szkoły, gdzie dyrektor nakazuje całemu gronu siedzieć po kilka godzin dziennie w pustej szkole.
Po co??? Jakie to polskie i jakie smutne jednocześnie.
Na marginesie – pani minister swoim populizmem i nie do końca przemyślanymi deklaracjami bardzo skutecznie zraża nauczycieli do siebie i do urzędującego rządu, promującego jej działania. Nie przypominam sobie ministra edukacji, który wzbudzałby tyle negatywnych emocji wśród nauczycieli. Czy to jest droga do skutecznego zarządzania oświatą? Wątpliwe….
Komu i czemu miał ten list pani minister służyć?
Z pewnością udało się zantagonizować rodziców z nauczycielami, stworzyć nagonkę na tych „nierobów” nauczycieli, tylko czy taka jest rola ministra edukacji?
Jestem mocno zniesmaczona całą tą sytuacją.
O ile w poprzednich wyborach na obecnie rządzącą partię głosowała znakomita większość nauczycieli to w następnych wyborach, po tylu wpadkach oświatowych obecnej ekipy raczej na poparcie pedagogów PO nie ma co liczyć. Ale chyba mało kogo to obchodzi….
Jeśli ministrze Kluzik-Rostkowskiej tak bardzo leży na sercu dobro rodziców, niechże zlikwiduje przerwę świąteczną [bożonarodzeniową, a później wielkanocną], skoro tak bardzo przeszkadza rodzicom, bo mocno koliduje z ich pracą zawodową. Od 22 do 24 grudnia, potem od 29 do 31 grudnia, 2 i 5 stycznia dzieci obowiązkowo powinny być w szkole na lekcjach, wtedy w stołówce zjedzą obiad, na świetlicy będą mieć zapewnioną opiekę przynajmniej do 16.30 i będzie okey. Nauczycieli – zwłaszcza przedmiotowców – nie będzie się zmuszać do organizowania jakichś mało konkretnych zajęć opiekuńczo-wychowawczych, poprowadzą normalne lekcje z poszczególnych przedmiotów i przynajmniej zdążą wszystko zrealizować, powtórzyć, utrwalić. A przede wszystkim nikt nie będzie im wymyślał od świętych krów i leniów uchylających się od roboty.
Jutro , na pół dnia (pewnie wrócę po 16) jadę całkowicie za darmo z dziecmi na imprezę mikołajkową. Mam odruchy wymiotne, gdy po blisko 30 latach pracy wciąż słyszę, że jestem nierobem, niedouczonym frajerem i zżeram pieniądze podatników. Chce mi się wręcz żygać ( a co, ulżę sobie). Już dawno nie byłam tak zniechęcona, a tymi, którzy odbierają mi chęć do pracy jesteście wy, moi drodzy, zawistni współobywatele. Obiecałam sobie solennie, że to ostatni raz, kiedy robię cokolwiek z odruchu serca. Mam dosyć. Nie zasługujemy, ani ja, ani moi koledzy na te wiadra pomyj, którymi się nas zlewa. A pani Ministrze szczególnie dziękuję za tak miły prezent pod choinkę. I nie chodzi mi o ten dyżur, gdy będą „robić” za niańkę, zamiast nauczać. Chodzi mi o tę obrzydliwą, podłą burzę, którą rozpętała. Mam nadzieję, że się Pani czuje lepiej, droga Pani.
przepraszam za orta – oczywiście „rzygam”, ale efekt tak samo spektakularny
Pani minister rzekomo zachęca do donosów na nauczycieli.
Ci jednak sami, nie od dziś, spieszą niezaproszeni pogrążać się
wzajemnymi donosami.
Na przykład, tylko z ostatnich dni:
a/ belfrzy z gimnazjów nie uczą kropek
b/ różni tacy, z rodzinami, wybywają na lewe „ferie” w dniach, w których mogą być zgodnie z prawem wezwani do świadczenia pracy w szkole.
Na szczęście, są też donosy pozytywne.
a/ Gospodarz o nieuctwie kropek wie, ale uczniom nie powie (płaca mu za coś innego niż kropki).
b/ Gospodarz szlachetnie gotów jest stawiać się do pracy w miejsce kolegów (po tym wpisie to już chyba byłych…).
A ktoś tu gdzieś pisał, że szkoła nic nie uczy.
Szkoła może nie, ale nauczyciele uczą się nawzajem, że aż w ministerstwie furczy.
Tyle, że to nauki – pożal się bloże.
Uściski.
Czytam ten blog z ciekawości, co tak naprawdę myślą nauczyciele o swoim zawodzie.
Czasami jestem pełna podziwu, czasami niezrozumienia dla waszych opinii.
Dziś jestem w kropce. Rozumiem intencje p.minister [która wyszła na przeciw oczekiwaniom rodziców małych dzieci z początkowych klas szkoły podstawowej; ich samych w domu zostawić się nie da,urlopu wypoczynkowego z powodu zamknięcia szkoły wydłużyć też się nie da], ale sposób w jaki chciała to załatwić woła o pomstę do nieba. Z góry można było przewidzieć, że wzbudzi opór nauczycieli i zantagonizuje ich z rodzicami. Temat był do załatwienia dwa miesiące temu i nie za pomocą zachęcania rodziców do donosów na szkoły.
Z drugiej strony nauczyciele, którzy zawsze narzekają i buntują się. Mieć wychowawstwo źle, bo to dużo dodatkowych obowiązków a pieniądze małe. Wyjścia pozaszkolne ,źle, bo to odpowiedzialność i kosztem czasu prywatnego. Zebrania z rodzicami, źle, bo to stresujące. Sprawdzanie prac klasowych, źle, bo po godzinach pracy w szkole. Rodzice się nie interesują a dzieci coraz gorsze.
Kochani Nauczyciele! Taka specyfika waszego zawodu. 20 godzin pracy w szkole a pozostałe godziny pracy w domu[ przypominam, że w innych zawodach to 40 godzin pracy w tygodniu a czasami dłużej i nikt z tego powodu wielkiego larum nie podnosi].
Miło byłoby usłyszeć z ust nauczyciela coś pozytywnego. Więcej zaangażowania i kreatywności. To na pewno przysporzy wam sympatii i zrozumienia ze strony tych „zawistnych współobywateli”.
Pozdrawiam i życzę, mimo wszystko, odpoczynku w przerwie świątecznej.
Pani ministra tym listem odwraca uwagę od kontroli NIKu.
cyt.”Najwyższa Izba Kontroli bije na alarm: w polskich szkołach panoszy się patologia i przemoc – czytamy w „Naszym Dzienniku”. Najwięcej zachowań patologicznych odnotowuje się w gimnazjach. Drugie miejsce zajmują szkoły podstawowe.”Tu ministra milczy, lepiej wywołać wojnę między nauczycielami a rodzicami niż zająć się realnym problemem. Zawsze się zastanawiałem skąd premier bierze takie sieroty na do rządzenia. Co następny minister oświaty to większa miernota.
Problem jest taki, że dzisiaj prawie każdy pracuje sporo poza oficjalnymi godzinami pracy, w domu, w pracy czy gdzie popadnie.
belfrzyca
5 grudnia o godz. 23:09
gratuluję fachowości, dzięki takim „fachofcom” mamy taki poziom nauczana , jak mamy.
„Rzal” mi Twoich wychowanków.
hilda
5 grudnia o godz. 22:42
Droga Hildegardo.
Proponuje pokazać Karte Nauczyciela zatrudnionym na umowach cywilno -prawnych, którzy maja zero urlopu, proponuje pokazać 2 mln rzemieślników osób samozatrudnionych, którzy maja zero urlopu.
Prowadze mikrofirme 30 lat i wiem, że jak zrobie sobie za dlugi urlop, to będę chodził głodny.
Zapomnialas dodac o innych przywilejach, jak np. roczny urlop płatny na „podratowanie zdrowia”.
Jeszcze niedawno mieliście możliwość przechodzenia na emeryture w wieku 50 lat. skwapliwie wykorzówce.ystala to koleżanka mojej Żony przeszla na emeryture, natychmast zatrudniając sie na 1/2 etatu w tej samej placówce.
Reprezentujesz wyjatkowo roszczeniowe środowisko, ucząc tego samego na własnym przykładzie nasza młodzież.
Propoponuję Tobie wsiąść w wehikuł czasu i przenieść sie razem z Kartą Nauczyciela do minionej epoki.
Już od paru lat słyszę, że kosztem moich wspaniale długich wakacji będę mogła oficjalnie brać urlop w czasie dni wolnych od zajęć dydaktycznych w innych terminach. Jest mi wszystko jedno czy do nowego roku szkolnego będę przygotowywać się w domu czy w szkole (i tak często wybieram szkołę, bo nikt tam nie pyta co będzie na obiad). Będę wtedy przygotowywać moją salę, materiały na lekcje, pomoce dydaktyczne nie w czasie obligatoryjnego dla mnie urlopu wakacyjnego, ale podczas normalnych dni pracy. Jednak ani ja, ani wielu moich kolegów nie możemy się doczekać wprowadzenia tych rozwiązań.
@add
Nauczyciele się nie buntują, że muszą sprawdzać prace klasowe/domowe czy mają obowiązki wynikające z wychowawstwa etc.. To jest odpowiedź na wmawianie społeczeństwu, m. in. przez MEN, że nauczyciel pracuje tylko wtedy kiedy jest przy tablicy, a więc w ramach pensum, które wynosi 18 godzin tygodniowo + 2 godziny zwane hallówkami. W tym kontekście określa się nauczycieli jako nierobów, którzy pracują 20 godzin tygodniowo czyli połowę tego, co normalny pracownik. Przygotowanie lekcji, sprawdzanie prac, prowadzenie dokumentacji(!) i inne wymieniane wyżej obowiązki są przy tym pomijane, stąd reakcja nauczycieli!!!
@andrzej52
Proponuję wymienionych przez ciebie nienauczycieli wysłać na pół roku reedukacji w Korei Płn. Tam mają jeszcze gorzej… 😉 Tylko co z tego wynika???
Witom Andrzej 52:poco piszesz ;oni i tak cie nie kapuja.Jak to bylo:Daremne zale prozny trud,bezsilne zlozeczenia….Dedykuje to polskim nauczycielom!
andrzej52:cenzura nie pozwala mi tu pisac!?
Na szczęście pracuję w liceum i nie będę musiała dyżurować w zimnej i pustej szkole – będę za to mała czas na sprawdzanie kolejnej próbnej matury (bo jak się komuś przypomniało, że to już w maju ta nowa nowa, to teraz próbne z zewnątrz przychodzą średnio co 3 tygodnie) i może nawet uda mi się ogarnąć klasówki młodszych roczników (małe 5 klas poza), bo przecież oprócz maturzystów oni też muszą pracować i też trzeba ich oceniać…
Kochani, a przeczytaliście dokładnie podstawę prawną podaną przez panią minister dotyczącą dni świątecznych z 18.01.1951r. (oczywiście obecnie obowiązującą)??? Kto ją podpisał??? Ówczesny Prezydent RP – B. Bierut oraz Prezes Rady Ministrów – J.Cyrankiewicz.
Niby nic – po prostu taka ciekawostka.
Pozdrawiam i życzę dużo mikołajkowych prezentów.
andrzej52
6 grudnia o godz. 8:52
gsj
5 grudnia o godz. 18:54
Proponuję wam wszystkim, żebyście się zatrudnili sami w szkole. A ile to nauczyciel pracuje w szkole no to odrobina przypomnienia. W praktyce od 8-15 a właściwie nawet i dłużej ze względu na przygotowanie się do lekcji sprawdzenie prac domowych to nawet i dłużej. Nie wspominając już o durnowatych nasiadówkach spowodowanych aktywnością nierobów z ministerstwa edukacji narodowej, którzy pierdząc pomiedzy jednym a drugim koniaczkiem robią wszystko, żeby upierdolić jeszcze bardziej nauczycieli. Wakacje w praktyce zaczynają się 3 dni później niż to co się pisze i mówi w radiu, gdyż nauczyciele w praktyce pracują w komisjach rekrutacyjncyh. Co więcej ci szczęśliwcy na których padł zaszczyt pracy w tych komisjach i dyrektor zaczynaja swoje wakacje jeszcze 10 dni później, gdyż zgodnie z tym co wymyślili jacyś jeniusze z ministerstwa edukacji narodowej muszą zająć się pracą papierkową typu pisanie wyjaśnień dlaczego jeden albo drugi uczeń nie dostał się do gimnazjum liceum kończące sie pobytem w sądzie gdzie to sie wyjaśniania. Inna przyjemność zafundowana przez śmierdzieli z ministerstwa edukacji narodowej udział w komisjach maturalnych w praktyce siedzisz i najlepiej byłoby gdybyś umarł- to dotyczy nie tylko macierzystej placówki ale są delegowani nauczyciele do innych szkół w rezultacie trzeba pośpiesznie w danej szkole zmieniać plan zajęć słowem jeden wielki burdel na czterech kołach-, gdyż inaczej uczeń może to wykorzystać jako pretekst do składania wyjaśnień, że nie udało mi się zdać egzaminu dojrzałość gdyż…. Kiedy to odbywają się takie powtórne matury no właśnie w czasie wakacji w sierpniu lipcu w praktyce każdy nauczyciel może zostać ściągnięty. Kolejny przykład twórczości jeniuszy z ministerstwa edukacji narodowej udział w komisjach konkursowych typu olimpiady przedmiotowe w praktyce wygląda to w ten sposób, że nauczyciele ganiają z jednego krańca miasta na drugi, żeby wziąć udział w komisji. Wycieczki do Kina i teatru albo w teren stosunek opiekunów do uczniów 1 nauczyciel na 15 uczniów kto zapewnia opiekę nauczyciel w praktyce jeżeli to jest dłuższa wycieczka to nauczyciel musi pilnować w nocy porządku.
No to w takim razie zapraszam tych wszystkich co to tu tak chętnie narzekają na nauczycieli, żeby sie zatrudnili conajmniej tydzień w szkole.
Nie widzę chętnych dlaczego przecież według was nauczyciele to same nieroby no wiec chodżcie i przekonajcie sie jak to wygląda nasze nierobóstwo.
Ludzie, jaki normalny pracownik? Kto pracuje 40 godzin? Chyba w gimnazum tyle schodziło.
@ hilda i do wszystkich nauczycieli!
(1) Wasza praca jest ważna i wartościowa
(2) Nie wierzę w Waszą ” pracę w domu” – jak musicie się przygotować do lekcji to róbcie to w szkole, żeby można było ocenić ile godzin faktycznie pracujecie
(3) Jeżeli pracujecie po 15 (?!) godzin to zapraszam po nadgodziny
(4) Jeżeli pracujecie po 15 godzin w tygodniu i udajecie, że coś robicie, to po prostu jesteście zwykłymi oszustami
(5) Nie jesteście uczniami – nie chodzicie do szkoły, tylko do PRACY – ludzie w pracy nie mają ferii i wakacji, tylko URLOPY (26 dni)
(6) Karta Nauczyciela jest do wywalenia i to powinien być jeden z postulatów przy okazji następnych wyborów
Pozdrowienia dla nauczycieli pracujących z powołaniem
Wyrazy szczerego oburzenia dla udających, że pracują
belferxxx
6 grudnia o godz. 11:04
Szanowna Pani Nauczycielko.
Jeśl będziesz zatrudniona w prywatnej szkole, możesz mieć 6 miesiecy płatnego urlopu i pracować po 2 godziny lekcyjne dziennie.
Nic mi do tego, jest to sprawa wlaściciela, jak go stać to zapłaci, jak nie to zbankrutuje.
ale jeśli jesteś zatrudniona w publicznej oswiacie, twoim pracodawcą jestem ja, jest pani Zosia z pobliskiego sklepiku, czy pan Józek pracujący 40 lat w firmie za 2 tys. netto. To my, poprzez podatki placimy Tobie.
I jako płatnik podatku wolałbym, żeby szly one na pożyteczne rzeczy, a nie na przywileje sektora publicznego. Czy nie lepiej były by podatki wykorzystane, gdyby zamiast fundowac dodatkowe 4 tygodnie płatnego urlopu nauczycielom, przeznaczyć fundusze na nowe żłobki ?, na nowe przedszkola ? Nawet miejsc pracy dla nauczyciel by wtedy przybylo.
Jeśli chcecie se Państwo podpierać ustawa ze stanu wojennego, to zażądajcie również kartek na mięso, na cukier, tylko octu na półkach. A do takiego stanu moga w przyszlości doprowadzic rozbuchane żądania socjalne / przywileje.
Zastanawiam sie, dlaczego nigdy oświata nie żąda powiązania wysokości wynagrodzeń z jakością pracy.
PS. Mam w rodzinie 3 nauczycielki,
andrzej52
w końcu głos rozsądku.
Również jestem za zniesieniem obchodów katolickich świąt w szkole . Jako podatnik sponsoruję już nauczanie religii.
Do szkoły dzieciaki mają iść się uczyć. Od wychowywanie własnego dziecka jestem ja. Wiem kiedy je zabrać do kościoła, kiedy pójść z nimi na plac zabaw czy poczytać bajki. Do szkoły je posyłam po wiedzę a nie na pierdoły i dyrdymały.
Do andrzej52
Chłopie wyluzuj bo zaczynasz odlatywać.
Z tymi szkołami prywatnymi to nie masz racji. Poczytaj trochę w necie kto dotuje niepubliczne szkoły podstawowe i ponad podstawowe. Widzę, że jesteś uzdolnionym samoukiem. Gratuluję! Nie musiałeś chodzić do szkół. Dzięki takim jak Ty budżet państwa zaoszczędził milardy złotych. Teraz te miliardy złotych,tacy jak Ty i tobie podobni styropianowcy, rozdają górnikom,rolnikom,policji,wojsku, księżom i katechetom. A to wszystko w ramach łączenia zarobków z wydajnością pracy. I po co Ci te nowe żłobki,przedszkola, szkoły? Przecież Ty uważasz,że nauczyciele są leniami i należy ich wybić do nogi. Jak już tacy jak Ty doprowadzą do tego, wtedy kraj nasz będzie mlekiem i miodem płynący. Wtedy Ty nie będziesz musiał płacić podatków bo po co. Twoje dzieci i wnuki sami będą się uczyć od Ciebie! Życzę powodzenia!
hugo
6 grudnia o godz. 13:59
Oczywiście, miejsce do nauczania religii to salki katechetyczne, a nie szkoła, czy przedszkole. Koszty nauczania powinien ponosić Kościół, a nie podatnicy. Religia w przedszkolu to indoktrynacja zupełnie nieświadomego młodego osobnika. Pisze te słowa jako wierzący i praktykujący katolik.
miejsce religii w szkołach powinny zająć matematyka, fizyka i ekonomia. Może wtedy wychowalibyśmy społeczeństwo mniej podatne na różne teorie spiskowe w rodzaju „wybuchu w Smoleńsku”, czy społeczeństwo mniej roszczeniowe, gdyż młodzież opuszczająca mury szkolne wiedziała by, że pieniądze nie biorą się z banku, a z pracy.
andrzej52
6 grudnia o godz. 8:52
belfrzyca
5 grudnia o godz. 23:09
gratuluję fachowości, dzięki takim “fachofcom” mamy taki poziom nauczana , jak mamy.
“Rzal” mi Twoich wychowanków.
Rozumiem, ze otworzyłeś już szampana, z radości, że oto ty, praktykujący, wierzący katoliku „dowaliłeś” nauczycielce za,skądinąd poprawiony, błąd ortograficzny. I wypowiadasz się z nadęciem właściwym głąbom lub narcyzom o mojej fachowości. Na jakiej podstawie? Jesteś nieomylny drogi andrzeju52? A może po prostu jesteś miałkim, niedobrym człowieczkiem, wylewającym jad z zacięciem godnym lepszej sprawy?
Ok, dobrze, że chociaż dzieci po wyjeździe zadowolone i one nie plują nienawiścią.
andrzej52:z ta religia to mylisz sie.W Bawarii w szkolach i wielu urzedach jest krzyz:Czy chcesz zeby mlodzi ludzie byli wychowani bez zasad etycznych,albo jeszcze gorzej,socjalistycznych Chcesz Korei Pln.????
O ile to cenzura pusci,to zastanow sie!!!!
@Andrzej52
Jak już zbudujesz te swoje przedszkola itd. to się okaże, że jednak najważniejsze (dla dzieci!) jest to, kto(!) w nich pracuje i jaki ma stosunek do tej pracy. No a to zależy od warunków jakie mu stworzysz…. 😉 A dziecko nie segregator – czuje wszystko. I tego stosunku strachem ani kontrolami nie wymusisz, a i nie każdy się nadaje. Wtedy może coś do ciebie dotrze!
Z Fb pani ministry „Bądź odważny – najgorsze jeszcze przed tobą” -powiedzenie więźnia z Workuty, z lektury S. Aleksijewicz „Czasy secondhandu”.
Co nas „Czeka”?
„Ludzie ludziom zgotowali ten los” – to pierwsze słowa, które czyta odbiorca, zasiadając do „Medalionów” Zofii Nałkowskiej.
Wszystkim do przemyślenia.
Na motywach zbrodni ministerialnych na Nauczycielstwie Polskim, oświeconych nam przez @”Nauczyciela” (cudzysłów nieprzypadkowy)
>>„Ludzie ludziom zgotowali ten los” – to pierwsze słowa, które czyta odbiorca, zasiadając do „Medalionów” Zofii Nałkowskiej.
Wszystkim do przemyślenia.<<
Przemyślałem, za pomocą bryku:
…Ogromnym walorem „Medalionów” jest sposób, w jaki autorka zbioru mówi o metodach i celach faszyzmu – czyni to niezwykle rzeczowo, racjonalnie i wprost. Każdy fakt nazywa po imieniu, bez zbędnych słów i z całą bezwzględną prawdą. Motto opowiadań: „Ludzie ludziom zgotowali ten los” doskonale uzupełnia wiedzę człowieka o czasach wojny i bestialskich zbrodniach. Prawda, jaką odkrywa przed czytelnikiem Nałkowska, prawda o tragedii milionów ludzi , opowiedziana przez świadków tych zdarzeń, sprawia, że książka zajmuje ważne miejsce w szeregu licznych powieści i dzieł o wojnie i latach okupacji.<<
Nauczycielom, tym w cudzysłowie i tym nominowanym przez Polskę, pogratulować ocalenia z bestialstwa ojczystego pracodawcy i pogratulować usłużnej gościny na blogu.
Pozostaje im honorowo zwrócić medaliony i karty nauczyciela oprawcy, i przejść na nieokreślone czasem ferie świąteczne.
Hahaha! No nie mogę…Czytając wpisy pana andrzeja52 ( i nie tylko jego ) przypomniały mi się spostrzeżenia koleżanek po fachu, doświadczonych nauczycielek z wieloletnim stażem. Tak się składa, że uczę w niewielkiej miejscowości, w której wszyscy wszystkich znają ( od pokoleń ). Nauczycielki zauważyły, że 90% roszczeniowych rodziców (obywateli) to osoby, które niezbyt dobrze wspominają czasy szkoły. A dlaczego? A no dlatego, że ledwo zdawały z klasy do klasy. Nauczyciele załamywali nad nimi ręce, litowali się i „przepychali” dalej, bo ile w końcu klas delikwent może powtarzać? A skąd koleżanki to wiedzą? A właśnie stąd, że same uczyły „owych” delikwentów. Potem taki „obywatel” dorasta z przekonaniem, że szkoła to wielki „gnój” i kiedy jego dzieci podrosną ma szansę odegrać się na ludziach, którzy kiedyś zrobili mu taaaaką krzywdę;). Z doświadczenia wiem, że ludzie wykształceni, spełnieni zawodowo nie czepiają się nauczycieli, ani żadnych innych grup zawodowych, bo i po co. Pewnie pan andrzej52 też nie ma zbyt dobrych wspomnień ze szkoły. Tak to już jest, że jak się nie zdobędzie dobrego wykształcenia to trzeba pracować wiele godzin i za małe pieniądze. Też by mnie szlag trafiał, no ale cóż…zgodnie z powiedzeniem „nie chciało się nosić teczki, trzeba dźwigać woreczki”;). Zachęcam pozostałych, „niezadowolonych”, żeby podzielili się na forum swoimi zawodami, myślę, że da nam to wiele do myślenia:). Korciło mnie, żeby napisać, iż chętnie wyliczę im godziny ich pracy, ale w sumie nie mam na to ochoty, w końcu ja jestem zawodowo spełniona:).
belferxxx
6 grudnia o godz. 16:59
Widzę , że się nie zrozumieliśmy.
Nie twierdzę, że każdy nadaje się do zawodu nauczyciela (ja nie), ale tak samo nie każdy może być kierowca , lekarzem, stolarzem.
Jeśli ktoś wybiera zawód wyłącznie kierując się kasą, nigdy nie będzie z niego dobry fachowiec. Do każdej pracy trzeba mieć zamiłowanie, inaczej męczymy się i lepiej zmienić zawód.
nie wiem co takiego wyjątkowego jest w zawodzie nauczyciela, że musza być zatrudnieni na podstawie odrębnych przepisów, a nie na podstawie kodeksu pracy, tak jak pozostali pracownicy.
Zresztą u samych nauczycieli występuje podział na lepszych i gorszych. Ci lepsi są zatrudnieni w szkołach i maja prawie 8 tygodni płatnego urlopu, ci gorsi w przedszkolach i mają 26 dni urlopu, jak każdy pracownik.
A czym się różni praca i odpowiedzialność przedszkolanki mającej pod opieka 25 rozpuszczonych najduchów od pracy nauczycielki w klasach 1-3, nie bardzo mogę zrozumieć.
andrzej52
Otóż nie możemy być zatrudniani na ogólnych zasadach ponieważ:
UWAGA- organizacja roku szkolnego to wymusza- nie mamy prawa do dowolnego wyboru terminu urlopu (zawsze najdrożej), nie mamy prawa do tzw „kacówek”, to znaczy urlopu na żądanie ,nie mamy prawa do odebrania dnia wolnego za święto przypadające w sobotę- ponieważ zmiany wprowadziłyby bałagan w pracy szkoły
@Andrzej52
Praca nauczyciela tak jak sporo innych zawodów związanych z ludźmi czy, generalnie, światem ożywionym, (i takich, gdzie się głównie głowa pracuje)nie da się zamknąć w schemat pięć dni w tygodniu 8-16 (czy 7-15). Czasem rodzi potrzebę poświęcenia dłuższych czasem krótszych odcinków czasu, które na dodatek nie dają się precyzyjnie zaplanować (dłuższa wycieczka, spotkanie z rodzicami, szkolna impreza, egzaminy i wiele innych). Na dodatek dużą część tej pracy(szczególnie w Polsce!) nauczyciel wykonuje w domu, bo w szkole nie ma warunków (miejsce do pracy, sprzęt, materiały). W PRL był to nawet tytuł do nadmetrażu (dodatkowy pokój), a szkoły nadal te same … 😉 Tak jest też na całym świecie – wiadomo, że dziecko nie segregator i urzędnicze schematy do niego nie pasują. Teraz państwo usiłuje zaoszczędzić na nauczycielach napuszczając na nie różne, jak pan to nazwał, panie Zosie i panów Gienków. Z intelektualnej perspektywy babci klozetowej, kopacza rowów, pomocy kuchennej, pracownika MPO czy urzędniczki na poczcie nauczyciel to rzeczywiście straszny nierób, a powinien mieć tak jak oni … 😉
errata
>napuszczając na nie różnenapuszczając na nich różne<
Powinno być >napuszczając na nich różne<
Gość
6 grudnia o godz. 18:38
” Pewnie pan andrzej52 też nie ma zbyt dobrych wspomnień ze szkoły. Tak to już jest, że jak się nie zdobędzie dobrego wykształcenia to trzeba pracować wiele godzin i za małe pieniądze.”
Matura 1978 w dobrym technikum elektronicznym , matematyka na 4, fizyka na 5. Wystarczy ? Zdany egzamin na Politechnikę Śląską, nie przyjęty z powodu braku punktów za pochodzenie, wystarczy ?. Od prawie trzydziestu lat własna firma, w tym od 1992 roku produkcja wyłącznie na eksport, wystarczy ?.
Tak wiem , dla magistra nauczana początkowego jestem zwykłym robolem, ale z podatków tego robola magister nauczania początkowego żyje jak pączek w maśle.
Czytając komentarze nauczyciel widzę, jak bije z nich wyższość piszących nad innymi zawodami.
@Andrzej52
No czuję się zdruzgotany pańskimi wynikami. Ja akurat, bez pochodzenia, ale za to po dwóch olimpiadach ścisłych, studiowałem co lubię, cała moja klasa (też raczej bez pochodzenia!) dostała(!) się na studia, w tym 10 osób na Politechnikę Warszawską i studia ukończyła. O dalszym ciągu nie piszę, bo jest na tyle unikalny, że mógłbym się tu zacząć podpisywać imieniem i nazwiskiem. W każdym razie sukcesy krajowe i międzynarodowe posiadam .. 😉
Podoba mi się odpowiedź pewnej pani dyrektor do naszej ministry:
Jako dyrektor szkoły skierowałam do pani Minister następujące pismo:” W nawiązaniu do listu Pani Minister Joanny Kluzik – Rostkowskiej skierowanego do nauczycieli dotyczącego obowiązku zapewnienia opieki uczniom w czasie zimowej przerwy świątecznej oraz w dniach 2 i 5 stycznia 2015 r. informuję, że uważam, iż na podstawie rozporządzeniem MEN w sprawie organizacji roku szkolnego z dnia 18 kwietnia 2002 r. z późniejszymi zmianami nauczyciele nie są zobowiązani do organizowania zajęć opiekuńczo -wychowawczych w terminie zimowej przerwy świątecznej. W cytowanym rozporządzeniu § 6a ust.1 określa obowiązek organizowania przez szkołę zajęć dydaktyczno-wychowawczych w dniach ,o których mowa w § 5 ust.1 czyli dodatkowych dniach wolnych od zajęć dydaktyczno-wychowawczych ustalonych przez dyrektora szkoły, a nie w czasie zimowej przerwy świątecznej. Karta Nauczyciela w art. 64 ust.1 i ust.2 określa zasady korzystania z urlopu wypoczynkowego nauczyciela oraz możliwość zagospodarowania czasu urlopu przez dyrektora szkoły. Czynności zlecone przez dyrektora opisane w wymienionym artykule nie przewidują prowadzenia zajęć opiekuńczo-wychowawczych z dziećmi. Uważam, że w obecnym stanie prawnym nauczyciel ma prawo do dni wolnych od pracy w czasie urlopu wypoczynkowego, który określa Karta Nauczyciela oraz w czasie zimowej i wiosennej przerwy świątecznej, które określa rozporządzenie MEN w sprawie organizacji roku szkolnego. Wymaganie od nauczyciela świadczenia pracy jako obowiązku w czasie zimowej i wiosennej przerwy świątecznej uważam za niezgodne z obowiązującym prawem. Nauczyciel zgodnie z rozporządzeniem MEN w sprawie organizacji roku szkolnego ma obowiązek organizować zajęcia opiekuńczo-wychowawcze dla uczniów, wyłącznie w sytuacji, kiedy rodzice nie mają możliwości zapewnienia dzieciom opieki w czasie dodatkowych dni wolnych od zajęć dydaktyczno-wychowawczych opisanych w § 5 ust.1. rozporządzenia MEN w sprawie organizacji roku szkolnego. Takie dni mogą być 2.I.2015 r. oraz 5.I.2015 r.”
Jak widać, pani ministra nie zna przepisów prawa oświatowego…
http://www.solidarnosc.bialystok.pl/naszekomentarze/716-jak-manipuluje-si-tzw-opini-publiczn-aby-przygotowa-j-do-zmian-w-karcie-nauczyciela
Drodzy sfrustrowani obywatele naszego smutnego kraju.
Czy naprawdę poprawi to wasze samopoczucie, jeśli wyślecie wszystkich nauczycieli do pustych w większości szkół w okresie międzyświątecznym tylko dlatego, że sami musicie w tym okresie pracować? Pracuję w gimnazjum i liceum i naprawdę nie ma w naszej szkole ucznia, który chciałby przyjść dobrowolnie do szkoły tylko po to, by „pobawić” się w tym czasie z nauczycielem.
Może niektórzy rodzice chętnie pozbyliby się z domu swoich
„domorosłych” pociech, ale to świadczy tylko o chorych relacjach w rodzinie i może tylko budzić współczucie.
Dlaczego tak trudno uświadomić sobie rodzicom, że to oni i dom rodzinny są dla dziecka jego naturalnym i najważniejszym środowiskiem i że żadna szkoła nie zastąpi dziecku kontaktu z rodzicem? Smutne …..
Poza tym – przecież do pracy nauczyciel potrzebuje podmiotu, jakim jest uczeń.
Nie mam nic przeciwko świadczeniu pracy w tym okresie. Trzeba tylko zmienić organizację roku szkolnego i zlikwidować – może najlepiej wszystkie dni wolne od zajęć lekcyjnych? Co o tym sądzicie?
Może niech szkoła i nauczyciele całkowicie wyręczą rodziców w wychowaniu ich dzieci. Tak już chyba kiedyś było? NRD – polityka państwa do do tego właśnie zmierzała – oderwać dziecko od rodziny, kształtować zgodnie z ideologią komunistyczną. Temu służyły całodobowe żłobki, przedszkola, obozy pionierskie. Rodzic nie musiał się o wychowanie dziecka wcale martwić. Państwo za niego to czyniło Czy naprawdę tego chcecie?
W dziwnym kraju żyjemy….
Pracowałam kilka lat lat w Niemczech – tych „niekomunistycznych” – tam wolnych dni tyle mniej więcej ile u nas w Polsce – jedynie organizacja roku szkolnego nieco inna – więcej krótszych przerw w ciągu roku szkolnego – między innymi dwutygodniowe ferie jesienne. Nikomu nie przyjdzie tam do głowy, żeby zagonić nauczycieli do pustych szkół tylko w imię dobrego samopoczucie reszty społeczeństwa, która musi akurat pracować.
Po rozdaniu świadectw, w czasie ferii jesiennych, świątecznych, zimowych, wielkanocnych, wiosennych i innych szkoła zamykana jest na 4 spusty. Żadnych rad pedagogicznych, rekrutacji egzaminów poprawkowych itp. Nikt się nie zastanawia, co rodzice mają w tym czasie zrobić zrobić z dziećmi.
Tam szkoła służy do nauczania, a nie „przechowywania ” dzieci, produkowania zbędnej makulatury czy też miejsca spotkań i wielogodzinnych „nasiadówek” nauczycieli w czasie, gdy uczniowie mają wolne. Kto by w tak oszczędnym państwie płacił za prąd i ogrzewał budynek szkolny dla siedzących bezproduktywnie nauczycieli?
Ale u nas owszem – możemy sobie na to pozwolić, wszak społeczeństwo płaci podatki, to ma prawo żądać dla swojego dobrego samopoczucia i „widzimisię”, żeby nauczyciele siedzieli w pustych szkołach. Stać nas, a co….
Czy naprawdę w swoim zacietrzewieniu nie widzicie państwo, tak usilnie upierający się przy konieczności pracy nauczycieli w czasie wolnym od zajęć dydaktycznych, absurdu takich żądań?
Poza tym – każdy zawód ma swoją specyfikę, każdy wybiera swój i zawiera z pracodawcą konkretną umowę, również w kwestii dni wolnych od pracy.
Póki jednak co, żyjemy chyba jeszcze w państwie , w którym obowiązuje prawo?
Czy jeśli właściciel firmy nakazuje pracownikowi świadczenie pracy niezgodnie z zawartą z nim umową, to ten musi się na to godzić i nie ma prawa zaprotestować?
Skoro Karta Nauczyciela ciągle jeszcze obowiązuje , to w imię czego prawo ma być łamane?
Zresztą niezależnie od zapisów Karty Nauczyciela – w każdym normalnym kraju, nie jest to żaden nauczycielski przywilej tylko normalny stan – gdy uczniowie mają wolne, również nauczyciele mają wolne. Tylko, że Polska to dziwny kraj …. U nas wszystko na opak musi być….
Po lekturze listu pani minister i tego wszystkiego, co ludzie wypisują w komentarzach jest mi po prostu smutno. Każdy patrzy czubka własnego nosa – ja, mnie, moje, dla mnie, a po mnie choćby potop. Czy wiecie jak przejść niepostrzeżenie obok zgrai rozjuszonych psów? Wystarczy rzucić im kawałek ścierwa i będą się o nie zagryzać. Kochany narodzie, właśnie tym jesteś dla elit rządzących – zgrają psów. A rolę ścierwa co jakiś czas pełni inna grupa zawodowa: a to pielęgniarki i lekarze, to znowu kolejarze, górnicy, teraz nauczyciele itd. (kolejność dowolna i regularnie powtarzające się zjawisko). Obecni rządzący to nierzadko współskaczący przez styropian w 80-tym roku. Odrobili prac domową, wyciągnęli wnioski ze strajków 1970, 76,80 i tych wcześniejszych. Czego się nauczyli? A tego, że przykręcanie śruby całemu społeczeństwu skutkuje buntem narodu. Wniosek: atakować pojedyncze grupy zawodowe, napuszczać jednych na drugich, skłócić, niech wzajemnie się zagryzą w myśl zasady, że Polak jest zawistny i nie ścierpi, jeśli ktoś ma lepiej od niego. My w tym czasie tu sprzedamy fabrykę, tam zamkniemy kopalnię, tu zlikwidujemy parę szkół, szpitali, tym zabierzemy to, a tamtym tamto. Gryzące się psy nie widzą lub nie chcą widzieć jak miliony i miliardy naszych złotówek trwoni MEN, ZUS, rząd. Ujadające burki nie widzą, że ich dzieci po 2 kierunkach studiów nie mają pracy lub pracują na śmieciówkach albo na czarno za grosze w kebabie. Burki nie czują ja obdzierają ich ze skóry i godności, pożal się boże, pracodawcy, jak każą pracować za 1500 zł po 10-12 godzin dziennie przez często 7 dni w tygodniu. Kochany narodzie, nie widzisz tego, czy nie chcesz widzieć? Ludzie, dajecie sobą manipulować – dziel i rządź, maksyma starożytna, ale nadal aktualna. Gryziecie teraz nauczycieli, bo nieroby i roszczeniowi. A wy jacy jesteście? Dokopiecie każdemu, bo jesteście sfrustrowani tym, że tak samo ciężko pracujecie, a na nic wam nie starcza. Może nie tu należy skierować swoje niezadowolenie Może wreszcie przejrzycie na oczy i skierujecie swój gniew tam, gdzie powinniście. Walczyć o godne zarobki, o 8-godzinny dzień pracy, umowy o pracę, prawo do czasu dla rodziny i siebie, a nie gryźć na oślep, byle sobie ulżyć. Polecam lekturę „Folwarku zwierzęcego” Orwella. Warto przemyśleć,. dlaczego koń zdechł.
dziękuję emerytka09- świetny tekst 🙂
emerytka09
7 grudnia o godz. 0:27
„Może wreszcie przejrzycie na oczy i skierujecie swój gniew tam, gdzie powinniście. Walczyć o godne zarobki, o 8-godzinny dzień pracy, umowy o pracę, prawo do czasu dla rodziny i siebie, a nie gryźć na oślep, byle sobie ulżyć”
Niskie zarobki (netto), umowy cywilno – prawne, a nie żadne śmieciowe, itd wynikają z wysokich kosztów pracy. A koszty pracy to nie tylko wynagrodzenie netto, które jest rzeczywiście niskie (chociaż nauczyciele moim zdaniem nie powinni narzekać), ale również podatki i parapodatki które obecnie wynoszą ok. 110-120% płacy netto. A narzuty te są tak wysokie, gdyż ktoś mus utrzymać całą sferę budżetową, oraz zatrudnionych w firmach państwowych (górnicy), razem z ich przywilejami w rodzaju karty nauczyciela, karty górnika, wczesne i wysokie emerytury.
Szanowni nauczyciele, pouczcie się trochę ekonomii, a wtedy stwierdzicie, że Wasze przywileje można finansować tylko na dwa sposoby : poprzez podnoszenie podatków lub zadłużanie państwa. Jak na razie stosowane są obydwa sposoby, a za Wasze przywileje płacić będą Wasze wnuki, spłacając długi państwa.
belferxxx
6 grudnia o godz. 22:46
Jestem pod wrażeniem, naprawdę.
Ja szedłem typowo śląska drogą edukacji, najpierw zawód a potem wykształcenie (zawodówka, technikum, egzamin na polibudę). gdyby dzisiaj taki model edukacji zastosować, nie było by większości bezrobotnych magistrów od nie wiadomo czego, a fachowców do konkretnej pracy brakuje.
Poza tym jest Pan jedyną osobą, z która można merytorycznie podyskutować.
Do pana „belferxxx”
Szanowny panie, magister od nie wiadomo czego skończył 2 kierunki studiów, 3 studia podyplomowe (płatne z własnej kieszeni), przez ponad 30 lat rokrocznie dokształcał się na niezliczonej ilości doskonaleń zawodowych i kursów kwalifikacyjnych (też za własne pieniądze), za PRL-u zrobił I i II stopień specjalizacji za 30 zł więcej do pensji (sic!) W swoim dorobku ma ponad 4tys. godzin szkolenia się lub szkolenia innych, aktualnie nadal pracuje, jeśli trafi się dłuższe zastępstwo, kilka programów autorskich, parę publikacji (nie w Iternecie) i nadal publikuje. Wykształcił i nauczył kindersztuby (tak drogi panie, tego od dawna rodzice nie uczą od zwykłego „dzień dobry”, przez posługiwanie się sztućcami do kultury bycia, zachowania się w miejscach publicznych, że o higienie i trosce o własny wygląd nie wspomnę) oraz wzajemnego szacunku i współpracy 12 roczników dzieci i pracuje nad 13-stym. Za to dostaje 1500 zł netto emerytury. Ani przeżyć ani zdechnąć za te pieniądze się nie da. Ten magister od nie wiadomo czego nie ma własnego mieszkania, auta, nigdy nie był na wczasach ani w kraju ani zagranicą. Nawet w wakacje harował, żeby związać koniec z końcem. Gdy nie trafi się zastępstwo, zajada pasztetówkę na przemian ze smalcem. Z takich rzeczy jak kino i teatr dawno zrezygnował. Tak drogi panie. Więc może zanim chlapnie pan coś tym nienawistnym ozorem, warto się zastanowić. Ciężko zapracowałam na tą żałosną emeryturę i nie zasłużyłam, by ktokolwiek dezawuował wartość tego, co w życiu zawodowym osiągnęłam. Ale coś mi się wydaje, że polemika z panem to rozmowa z kretem o tęczy – i jego i mnie to zmęczy.
I jeszcze jedno- jestem nauczycielem w uprawnieniami do nauczania 3 przedmiotów, ale żadna ze specjalizacji nie jest pedagogiką opiekuńczą. Gdybym chciała pracować w świetlicy szkolnej z maluchami, bądź w klasach I-III to taki kierunek bym wybrała. Ale nie wybrałam. Gdybym chciała pracować w świetlicy, nie dostałabym etatu, bo nie posiadam odpowiednich uprawnień. W takim razie, praktycznie, sprawowanie przeze mnie opieki nad nimi jest bezprawne.
Czytając te komentarze, uderza przede wszystkim pogarda z jaką wypowiadają się nauczyciele o innych profesjach.
Belfrzyca nazywa pana Andrzeja głąbem.Gośc dość jasno sugeruje , że panu Andrzejowi w szkole nie szło.Ktoś inny twierdzi ,że kopacz rowów nie może wypowiadać się o polskim szkolnictwie, bo ma złą perspektywę.
@emerytka 09
Ten komentarz to chyba nie do mnie … 😉
Do wszystkich wyrzekających na rozpasaną sferę budżetową, do której się zaliczają nauczyciele. Jakoś uszło Waszej uwadze, że, jak wyliczył prof.Witold Kieżun, liczba urzędasów w „rynkowej” III RP jest ponad 3,5 (tak, trzy i pół czyli 350%) razy większa niż w „biurokratycznym” PRL. I to te urzędasy (zarabiające lepiej od nauczycieli i mające lepiej chronione praktycznie stołki – urzędasa nie da się zwolnić, a nauczyciela owszem) są źródłem pazerności budżetu – za coś tę szkodliwą i pazerną(niestety!) hałastrę(kłania się program „Państwo w państwie”!) trzeba utrzymać … 😉
To oże najpierw wymyśl, kto ma wykonywać ich pracę, jak jesteś taki prędki do zwolnień
belferxxx
7 grudnia o godz. 19:45
ziarnko do ziarnka, a uzbiera sie miarka.
@mpn
Jeśli „biurokratyczny” PRL (i to bez dzisiejszych narzędzi informatycznych!) radził sobie przy pomocy 3,5 razy mniejszej liczby urzędasów, to znaczy, że większość z nich w III RP stanowią zbędne pasożyty, blokujące na dodatek poszukiwaniem dla siebie alibi(a często pól do wziątek!) funkcjonowanie wielu dziedzin!!! Zmniejszenie liczby urzędasów to oszczędność i mniejsza biurokracja i to i to raczej pożyteczne! 😉
Więcej posad dla nauczycieli!
Więcej sera.
Czyli którzy? No powiedz, kogo chcesz zwolnić, jeśli to takie łatwe.
emerytka09
7 grudnia o godz. 13:15
Szanowna Pani Emerytko.
Pomyliła Pani Pan @belferxxx ze mną.
Jeśli chce sie Pani przerzucać wysokoscią emerytury, opisze przypadek mojego znajomego.
Po 40-tu latach prowadzenia zakładu rzemieślniczego i opłacania ZUZ (w sumie miał 47 lat składkowych) ,ZUS wyliczył mu 900,-PLN (dziewięćset ) emerytury.
Ja, jeśli dożyje i za 10 lat pójde na emeryturę (a raczej później, gdyż w mojej rodzinie pracuje sie „do końca”), to otrzymam jakieś 600,-PLN emerytury. Po 40-tu latach prowadzenia warsztatu i w sumie po 50-ciu latach pracy.
prosze to porównać z górnikiem przechodzącym po 25 latach zatrudnienia (celowo nie pisze pracy), z mundurówką -aktualnie po 25 latach, wymiarem sprawiedliwości otrzymujacym emerytury w wysokości ostatniej płacy, z nauczycielami, którzy jeszcze niedawno w wieku 50 lat przechodzili na emeryturę, natychmiast zatrudniając sie w oświacie.
Dodam jeszcze, że to, że Pani skończyła 5 fakultetó w żadnym kraju nie ma wpływu na wysokość emerytury.
Przepraszam, miało być „fakultetów” a nie „fakultetó”. Poprawiłem, ale chochlik powtórnie zeżarł „w”.
@mpn
Np. w edukacji przynajmniej połowę z liczącego grubo ponad słyną parkinsonowską granicę 1000 urzędasów (powyżej niej urząd zaczyna zajmować się głownie sobą!) w MEN i jego klonach (kuratoria, ORE, CKE etc.). Od razu się skończą kontrole kolorów długopisów w dziennikach, poprawności zliczania indywidualnej frekwencji uczniów na 5 lat wstecz, śledcza „triangulacja” z lat 50-tych „ewaluatorów” ministry Berdzik oraz licznych papierowych programów, systemów, planów i innych papierzysk, jakie sobie wymyślili urzędnicy by mieć alibi dla swoich stołków oraz uzasadnienie dla tłustej unijnej kasy, jaką biorą, stosując język „Kiepskich”, za każdego pomysła … 😉
@mpn
Warto też pomyśleć o genialnym personelu Ministerstwa Opieki Społecznej, który za drobne unijne trzydzieści parę milionów + koszty urzędasów do obsługi stworzył portal dla bezdomnych (to niejedyny taki wynalazek w tym resorcie), o personelu „Urzędów Pracy”, który otrzymawszy maila z ofertą pracy twierdzi, że nie ma adresu by na niego odpowiedzieć (tak odpowiadała w TV przy okazji badania naukowców z UW pani dyrektor PUP!) itp. itd. A może personel GUS, który dwa razy do roku domaga się (i ma ustawowe umocowanie) od szkół informacji o … sposobie spędzenia ferii letnich i zimowych (do których, jako dotyczących prywatności, szkoła po prostu nie ma prawa!), generując masę sprawozdań via sufit… 😉 Nie sądzę by forum Polityki było odpowiednim miejscem na szerszą listę, ale może uzasadnij etaty tych urzędasów i wydawane na nie środki. Powodzenia!;-)
@mpn
Oczywiście chodzi o sposób spędzania ferii przez uczniów … 😉
@mpn
A tak generalnie to do zwolnienia jest cały powiatowy szczebel samorządu i administracji – powiaty to wymysł z czasów, gdy podróżowano głównie furmanką. Powiat pozwalał (w założeniu!) w ciągu jednego dnia dotrzeć właśnie furmanką do urzędu i wrócić do domu… 😉 Nie było powiatów od czasów Gierka i nagle …. politykom były potrzebne urzędnicze stołki do rozdawania … 😉
Do pana „andrzej52”
Przepraszam – mój błąd. to, co do Pana wysłałam belfrowi i na odwrót. Obu Panów przepraszam za pomyłkę. Co do przerzucania się wysokością emerytury: nie takie były moje intencje. Podkreślam, że nie nauczyciele, kolejarze, pielęgniarki itd. winni są tego, że „źle się dzieje w państwie duńskim” i wzajemne opluwanie się w mniej czy bardziej kulturalny sposób nie rozwiąże problemu. Wspomniał Pan o utrzymywaniu sfery budżetowej przez sferę produkcyjną. Tak było i będzie. Ale żadna grupa zawodowa nie jest winna tak kuriozalnym podatkom i wysokim kosztom pracy. I to wszyscy sobie powinniśmy uświadomić. tak samo jak to, że biurokracja zżera nie tylko pieniądze, ale i nasz czas, a także to, że szara strefa (ciągle rosnąca) nie powiększa dochodów państwa. Naprawdę nie lud pracujący winny jest temu wszystkiemu. i może czas skończyć z szukaniem kozłów ofiarnych. Pozdrawiam i życzę pogodnych Świąt.
Super sprawa. Dzieci przychodzą do szkoły i pozostają w niej od 7 do 17 z jedną kanapką i bez picia. To nauczycielki dyżurujące oddają swoje kanapki – jeśli przyniosły. Dzieci korzystają z materiałów plastycznych zakupionych przez przez rodziców „świetlicowych” (z jakiej racji?). Dodam, że głównie przychodzą dzieci rodziców niepracujących. Frekwencja 1-2 dzieci. Na zajęciach prowadzonych podczas ferii zimowych podobnie. Moje dziecko ogłosiło „strajk” – Mamo w wolne nie będę chodzić do szkoły – zostało samo w domu.
Chciałabym zwrócić uwagę na trzy rzeczy:
– takie zmiany wprowadza się od września, mieliśmy za dobrze, ok., jednak mamy prawo planować życie z pewnym wyprzedzeniem;
– 10 listopada pilnowałam pustej szkoły, a wójt nie zapłacił mi za całą pracę;
– i to właśnie ta trzecia rzecz, za wolne nie płacą nam tak , jakbyśmy pracowali, więc skąd przekonanie, że będę siedzieć w szkole za więcej niż mi zapłacą.
Nie bonię naszego wolnego, uważam, że pani minister miała prawo zwrócić uwagę na potrzeby rodziców, ale nie tak i nie na cito.
malina290
Każdy widzi to, co chciałaby widzieć- w mojej wypowiedzi nie ma nic, co dotyczyłoby przedstawicieli „innych profesji”. Dotyczyło złośliwej i wrednej wypowiedzi andrzeja52, który to w stylu własciwym głąbom i narcyzom (a nie jako głąb i narcyz) wywnętrzał się nad moimi kwalifikacjami zawodowymi. Czytanie ze zrozumieniem ma sens.
Oczywiście że dyżury w szkołach być powinny…. ale nie dyżury dla przechowania uczniów, tylko faktyczne zajęcia rekreacyjno- rozwijające. Problem w tym, takich zajęć nie ma, jest nakaz, aby był dyżur. W podstawówce znajdą się dzieci „do przechowania”, ale w liceum kilku nauczycieli siedzi w pustej szkole… Powinno być tak:
– w ustalonym czasie szkoła podaje OFERTĘ zajęć
– uczniowie zgłaszają udział
– realizujemy, co obiecane.
Na razie mamy:
– nauczyciele siedzą, bo im kazano
– pies z kulawą nogą nie zagląda (no może w podstawówce kilkoro)
– wszyscy nudzą się śmiertelnie
– listy obecności podpisane i wszystko gra
TYLKO PO CO?
Odważne lany, nie za odważne? To, że PUP działa, jak działa, jest raczej przesłanką do reformowania tych placówek. Jeśli zlikwidujemy powiaty, to ktoś inny zajmie się ich pracą. Ewaluację w MEN można by rzeczywiście ograniczyć, aczkolwiek na razie wyniki polskich uczniów w międzynarodowych testach nie są złe
Z tego co mi wiadomo na Zachodzie, na którym podobno się wzorujemy, nauczyciele nie robią w czasie wolnym za niańki. Czas wolny to czas wolny i nikt się nie przejmuje tym, co rodzic zrobi ze swoją pociechą.
Ja widzę węże boa.
Pani belfrzyco ,a jak mam rozumieć frazę o miałkim człowieczku.Proszę o wykładnię.Mnie mama uczyła( fakultetów nie miała), że tak się do ludzi nie można zwracać.Ale ja młoda i głupia.
malina290
7 grudnia o godz. 17:46
Też odnoszę takie wrażenie.
Mój lekarz powiedział mi kiedyś, że nauczycielkę pacjentkę rozpoznaje od razu.
po prostu lepiej wie od niego, co jej dolega i che jego pouczać.
Ano absolutnie literalnie albo też jako przenośnię, parabolę czy cokolwiek. Proszę sobie rozumieć, jak Pani chce. A młodość przechodzi, niech się Pani nie martwi.
A tutaj coś dla krzykaczy na forum:
http://www.solidarnosc.org.pl/oswiata/attachments/1724_1311_czas_pracy.pdf
@mpn
1.Jak powstawały (za Buzka) ponownie powiaty, to się zastanawiano, słusznie, co one mają robić. Przez ćwierć wieku ich nie było i jakoś ludzie żyli bez nich. Po prostu je wymyślono by były stołki urzędnicze, a partie mogły „budować struktury w terenie” … 😉
2.Tzw. ewaluacja min. Berdzik działa (tragicznie!) od mniej więcej 4 lat. Tzw. sukcesy edukacyjne (niesłychanie skądinąd naciągane!) Polska odnosi sporo dłużej, przy czym nawet ostatnie badania są na uczniach uczonych oczywiście przez parę co najmniej lat przed nimi. Jaki wpływ mógł mieć na nie potworek ewaluacyjny???
Twoja logika i wiedza po prostu mnie porażają …. 😉
Twoja logika i wiedza mnie powala
Anikarka
8 grudnia o godz. 12:18
A może oferta szkoły na ten czas jest robiona „po łebkach” ?
może należy tak zorganizować działanie szkoły, żeby kucharka też przyszła ?
Może należy wymienić Pania Dyrektor na kogoś, kto zna się na zarządzaniu ?
Może należy ruszyć cztery litery , itd, a nie tylko twierdzić, nie można, niezgodne z prawem, nie da się.
Zaraz otrzymam pytanie, a kto zapłaci ?. Może Wasze związki, które tek potrafią walczyć o Wasze zasłużone przywileje, powalczyły by tez o pieniądze na działanie szkoły.
Anikarka
8 grudnia o godz. 12:18
Pracownik za okres postoju ma płacone 60%, może by tak nauczycieli tez potraktowac jak zwykłych pracowników ?
Ludzie, żyjecie w PRL-u ?
@Andrzej 52
Znowu wychodzi specyfika zawodu – jakie postojowe? Np. CKE (nie nauczyciele!) ustaliła na ostatni tydzień przed feriami termin próbnych matur. Ja mam 60 sztuk – to akurat w czasie tych ferii je będę sprawdzał…. 😉 W tym tygodniu są próbne sprawdziany gimnazjalne (też CKE) – też „ktoś” to musi sprawdzić, a jednocześnie w większości szkół jest koniec semestru – rady pedagogiczne, wystawianie ocen, wywiadówki itd. To, że uczniowie mają wolne, nie znaczy, że nauczyciele nie mają co robić – szczególnie papierów, ale nie tylko … 😉
Tak, nauczyciel dzieci i młodzieży to zawód wyjątkowy, nieporównywalny z żadnym innym, nawet z profesją nauczyciela akademickiego.
Dlaczego nauczyciele są tak łatwym i częstym obiektem manipulacji i ataków ? Właśnie z racji wyjątkowości. Mamy w Polsce z sytuacją rażącej niespójności i sprzeczności w trzech związanych ze sobą zjawiskach:
– wyjątkowo niewłaściwy nabór do zawodu nauczycielskiego,
– wyjątkowo niewłaściwy proces wsparcia i rozwoju nauczyciela,
– wyjątkowy brak procesu tworzenia się elit w tej grupie zawodowej.
Warto zauważyć, że analogiczne grupy zawodowe – lekarze i prawnicy – mają swoje ścieżki rozwoju i awansu, mają swoje elity i autorytety. Rozwój nauczycieli jest oparty na działaniach pozornych, dlatego w tej grupie zawodowej nie wyłaniają się autentyczne autorytety i elity.
@belfrzyca, o matko, aleś Ty złośliwa!…
Proponuję aby wszyscy nauczyciele urlopy zaczęli nazywać „postojowe”, przecież nie można wybrać sobie wolnego kiedy się chce tylko wtedy kiedy dają, a to przecież postojowe i spora niedogodność.
Bywam, bywam, droga Jagodo, choć z reguły jestem spolegliwa i łagodna jak kocanek piaskowy 😉
Słowo „spolegliwy” oznacza człowieka, na którym można polegać.
Polegać – nie oznacza „pokładać się”.