Katechetka bez ochrony
Wydawało się, że nauczyciele religii są chronieni podwójnie: Kartą Nauczyciela oraz przez biskupa. Przypadek katechetki, która mimo ciąży została zwolniona z pracy w trybie natychmiastowym, pokazuje, że jest inaczej.
Katechetka straciła zaufanie kurii, ponieważ się rozwiodła, następnie żyła w konkubinacie z innym mężczyzną, a w końcu zaszła w ciążę i spodziewa się nieślubnego dziecka (zob. info). Gdyby to dotyczyło nauczycielki każdego innego przedmiotu, nikomu nic do tego. A już na pewno nie byłoby powodu, aby zwalniać kobietę z pracy, do tego osobę z 18-letnim doświadczeniem w zawodzie. Karta Nauczyciela chroni.
Okazało się jednak, że chroni tylko nauczycieli przedmiotów świeckich, natomiast katechetkę można zwolnić. I nawet ciąża w tym nie przeszkadza, a przecież wg Kodeksu Pracy kobiet w ciąży zwolnić nie można.
Katechetka złożyła pozew do Sądu Pracy. Opinie prawników są sprzeczne. Jedni twierdzą, że zwalniając ciężarną, dyrekcja szkoły złamała prawo. Inni natomiast uważają, że skoro kuria wycofała upoważnienie do nauczania religii, katechetka utraciła prawo wykonywania zawodu. Dyrekcja nie może zatrudniać osób bez prawa wykonywania zawodu. Umowa rozwiązuje się więc automatycznie, a ciąża nie ma tu nic do tego.
Sprawa jest wyjątkowa, wymaga zatem komentarza autorytetów prawniczych. Nie będę się więc silił na popieranie jednego bądź drugiego stanowiska. Dodam tylko, że sytuacja katechetki bardzo mnie poruszyła. Wyobrażałem sobie bowiem, że nauczyciele religii są chronieni bezgranicznie. Sądziłem, że dyrektor szkoły nic im nie może zrobić. Okazało się to prawdą częściową. Tak, cieszą się podwójnymi przywilejami, dopóki mają za sobą biskupa. Gdy biskup cofa poparcie, tracą wszystko. I nie ma Boże, zmiłuj się albo Jezu, ulituj.
Komentarze
Ja znam lepszy przypadek – tylko właściwy biskup jeszcze nic o nim nie wie. Otóż znam katechetkę, która pracuje w szkole, ma dzieci ze swoim legalnym mężem, ale jakiś czas temu wyprowadziła się z domu do swojej nowej miłości – kobiety. Nagle odkryła, że jest lesbijką. I nadal uczyła w szkole dzieci o moralności katolickiej. Pełna schizofrenia. Mnie osobiście nic to nie obchodzi, żal mi tylko tego męża i dzieci, bo przy okazji bagno im z życia zrobiła niewąskie, ale uważam, że jednak powinna odejść z tego akurat zawodu. Sama, nie pod przymusem. I ciekawa jestem, kiedy znajdzie się jakiś „życzliwy”, który szepnie dwa słowa w kurii…
To są rządy klechów, a nie jakiegoś tam prawa świeckiego.
Religia wżarła się w głowy ludu bożego, bez reszty.
Patrz Nastka.
Przypadek ten pokazuje nam dobitnie kto w Polsce rządzi. Mamy podobno świeckie państwo . Amen.
@ sugadaddy
Hej, poczułam się wywołana do odpowiedzi, chociaż nie wiem, czy warto. Ja mam to w nosie, moje dziecko na religię chodzić nie będzie. Ale uważam, że powinno się żyć zgodnie z tym, co się głosi. Chce uczyć religii – niech uczy, ale niech żyje zgodnie z jej regułami. A jak nie chce tak żyć, niech nie robi dzieciom w szkole wody z mózgu.
Ewidentnie złamano prawo
Kochani! Co Wy tu wypisujecie?
Ludzie realnie żyjący, chcą mieć święty spokój i zajmować się swoimi sprawami, a Kościół?
Kto się będzie podkładał pod osąd miejscowych dewotów obu płci?
Kosztuje to niewiele. W niedzielę odsiedziana godzinka na mszy (bo tłok w bożych świątyniach już rzadki), nie w każdą, bo przecież listy nie sprawdzają, koperta na kolędę, dzieci, póki małe i głupie, to na religię, do komunii i spoko!
A potem można anonimowo ponarzekać, że klerykalizm, państwo wyznaniowe i różne takie…
Przyznaję, że ja też anonimowo, ale funkcjonuję w tzw. środowisku, mam rodzinę na utrzymaniu, choć sam stary jestem i też chcę mieć święty spokój.
Ale jednego błędu nie popełnię. Nie zakreślę w wyborach żadnego dewota.
Tak mi dopomóż buk!
Sprawa jest jasna. Dyrektor Rydzyk powiedzial ze katolika prawo nie obowiazuje. Skoro nie obowiazuje, to i nie chroni
Zwolnienie było całkowicie słuszne.
Skoro katecheta musi mieć upoważnienie kurii do nauczania religii katolickiej to jego utrata automatycznie oznacza, że nie może wykonywać swojego zawodu. Dokładnie tak jak instruktor prawa jazdy straci pracę gdy straci swoje prawo jazdy.
Dziwi mnie jedynie, że kuria cofnęła uprawnienia kiedy hipokryzja katechetki (w doktrynie katolickiej jest to grzech ciężki) zaowocowała ciążą. A właściwie nie dziwi- niezgodne z zasadami religii prowadzenie się osób, które ją propagują, w tym w celach zarobkowych jak owa katechetka, jest tolerowane w imię „solidarności zawodowej” dopóki hipokryzja nie stanie się widoczna i rażąca.
Kuria postawiła palę pani katechetce tak jak ona zapewne stawiała ją uczniowi, który nie wygłosił formułki o nierozerwalności węzłów małżeńskich i że życie w konkubinacie to grzech cudzołóstwa.
@była nauczycielka
Proszę przeczytać artykuł w Wyborczej (ten z linku „zob.info”). Katechetka rozumie, że musi odejść i chciała to zrobić. Chodziło „tylko” o zachowanie świadczeń z racji ciąży. Ponad to jest tam „niejasna” sprawa księdza, który chciał etat katechetki.
Dyrektor szkoły rzeczywiście nie miał wyjścia, musiał ją zwolnić i nikt do niego nie ma o to pretensji.
Jeżeli księdzu lub innemu ojcu zdarzy się zostać ojcem, to nikt go z tego powodu z pracy nie wyrzuca, w dodatku bez wypowiedzenia. Jest to w pełni zgodne z konserwatywną doktryną, zgodnie z którą kobiety są przyczyną wszelkiego zła, słusznie więc mają pod górkę.
W tym konkretnym przypadku karą dla katechetki było nie tyle wyrzucenie z pracy, co pozbawienie prawa do płatnego urlopu macierzyńskiego.
Inne katechetki, jeżeli mają choć kroplę oleju w głowie, powinny wyciągnąć z tej sprawy logiczne wnioski i bez skrępowania zacząć korzystać z dobrodziejstw antykoncepcji, a jeśli już dojdzie do „najgorszego”, to z usług słowackich czy czeskich ginekologów. Byle po cichu.
Zapewne kuria miała prawo zwolnić tę kobietę, ale powinna wypłacić jej odprawę.
Religia powinna być nauczana w kościele na koszt wiernych i ich kościoła, nie w szkole na koszt podatników.
wydaje mi sie, ze umowa o prace jest ze szkola (oswiata). Kuria mogla cofnac ‚misje’ nauczania religii tej pani, ale szkola nie miala prawa zwolnic kobiet w ciazy. Dyrektorka powinna zaoferowac inne stanowisko (swietlice?) Podejrzewam, ze pani katechetka nie byla zbyt popularna osoba i dyrekcja skorzystala z pretekstu, by sie jej pozbyc…
@Nastka (nasty znaczy wstretny po angielsku) nie wiem, czy pani lezala pod lozkiem tej swojej katechetki, by przykleic jej etykiete lesbijki. Co pani wie o jej malzenstwie i problemach w domu! Moze przyjaciolka ofiarowala jej ochrone przed maltretowaniem i biciem. Ale to pani, jako prawdziwej katoliczki nie obchodzi. Byle przylozyc. Bardzo chrzescijanskie.
Natka,
Co Cię obchodzi z kim śpi katechetka? Jak facet zostawia żonę z dziećmi, co jest zapewne częstszym przypadkiem, to nie rozdzierasz szat? A tutaj żal ci męża?
Myślałaś, ze okołokościelni to z innej gliny lepieni? Lepszej? Oni są gorsi.
Tutaj tylko i wyłącznie chodzi o jednakowe traktowanie i tyle.
Homoseksualiści i homoseksualistki tradycyjnie byli zmuszeni ukrywać swoją orientację i wiele z nich zawierało małżeństwa hetero. Mogłoby się wydawać, że te czasy minęły (chociaż pewnie nadal są specyficzne środowiska, w których homoseksualiści są zastraszani). Katechetka, jak to katechetka, zapewne pochodzi z rodziny bardzo religijnej, która mogła dać sobie wmówić, że homoseksualizm to choroba, wynik uwiedzenia albo kaprys, na który zamążpójście jest najlepszym lekarstwem. Mogła zostać wychowana tak, że sama również w to uwierzyła. Ale ileż można żyć z najśliczniejszym choćby partnerem, który nie pociąga erotycznie? W walce religii z naturą religia poniosła porażkę, przy okazji niestety komplikując życie paru osobom.
@wydaje mi sie, ze umowa o prace jest ze szkola (oswiata). Kuria mogla cofnac ‘misje’ nauczania religii tej pani, ale szkola nie miala prawa zwolnic kobiet w ciazy. Dyrektorka powinna zaoferowac inne stanowisko (swietlice?) Podejrzewam, ze pani katechetka nie byla zbyt popularna osoba i dyrekcja skorzystala z pretekstu, by sie jej pozbyc…
Nie jest tak. Umowa o pracę jest ze szkołą, ale misja stanowi coś w rodzaju prawa do wykonywania zawodu u katechetki. Z kursu prawa wyznaniowego na uczelni pamiętam, że utrata misji oznacza utratę możliwości wykonywania pracy, zatem rozwiązanie umowy. Ani sąd pracy jej nie pomoże, ani inne działania.
Sytuacja jest anologiczna jak dla lekarki w ciąży, która utraciła prawo do wykonywania zawodu jak i innych podobnych. Katecheci nie pracują na identycznych zasadach jak nauczyciele. Warunkiem ich pracy jest posiadanie tzw. misji, która stanowi dokument umożliwiający im pracę w oświacie w roli katechetów.
Marudzenie niepotrzebne. Katechetka znała swoją sytuację (akurat o szczegółach wynikających z misji powinna wiedzieć). Także powinna wiedzieć, że misja jest typowo uznaniowa, zatem postępowanie wbrew Kościołowi może oznaczać wycofanie uprawnień (trudno oczekiwać od Kościoła utrzymania misji rozwódce z nieślubnym dzieckiem)
Nie żal mi jej. Jak można uczyć religii czyli wiary. To największa głupota. Wiarę się ma albo nie. Religia to nie jest wiedza. A jeszcze stopnie z tego przedmiotu to idiotyzm nr. 2.
Czy ktoś tu czyta ze zrozumieniem? Ja nie mam nic przeciwko homoseksualistom, jestem ateistką i wypraszam sobie wkładanie mnie na tę półkę. Pisałam o życiu w zgodzie z głoszonymi zasadami.
Nie obchodzi mnie wcale, z kim śpi katechetka, obchodzi mnie jej hipokryzja. I jeszcze dzieci, które zostawia na miesiąc bez słowa. I nie, nie była maltretowana (przynajmniej ta, o której piszę).
Ja się zastanawiam, jakie to awantury były, kiedy prywaciarze wywalali na potęgę z pracy kobiety po urlopie macierzyńskim. Jak widać niektórym wolno więcej.
@Nastka i hipokryzja katechetki
Być może kiedyś zrozumiesz, że małżeństwa i związki się czasem się rozpadają (ile małżeństw się rozwodzi – nie z 50%?) niezależnie od rodzaju wykonywanej przez małżonków pracy. Mam też dziwne wrażenie że odczuwasz satysfakcję z powodu tego z co spotkało opisywaną katechetkę (zwracam uwagę na wątek księdza, dla którego potrzebny był etat) i tego co może spotkać tą z twojego postu.
Hipokryzja? Mówiła uczniom, że ma szczęśliwe pierwsze małżeństwo?
Paradoksalnie najbardziej tu ją bierze w ochronę Kodeks Pracy, ze względu na ciążę, bo już Karta Nauczyciela jest dość jednoznaczna: tracisz uprawnienia do katechizacji (a te przyznaje się na podstawie „odrębnych przepisów”), tracisz pracę. I to właśnie będzie oś sporu prawnego, bo przecież nie prawo kanoniczne, które ma charakter tylko wewnętrznego kodeksu korporacyjnego. Jest zrozumiałe, że dana wspólnota wyznaniowa chce autoryzować swoich nauczycieli religii, i związane z tym ryzyko ponosi każdy, kto wybiera karierę katechety. Wyjściem byłoby przywrócenie jej do pracy w szkole na innym stanowisku, na tych samych warunkach. Zapewniam, że bajania ojca Rydzyka o obowiązywaniu bądź nie prawa w przypadku katolików nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.