Wieźli łupy bogate
Moja córka i jej koleżanki wróciły ze straszenia sąsiadów z koszykami pełnymi słodyczy. Okazało się, że hasło „cukierek albo psikus” ma magiczną moc otwierania ludzkich serc i wręcz zmusza do okazywania sympatii dzieciom.
Dziewczynki obeszły duże osiedle w dwie godziny, a potem kolejną godzinę dzieliły łupy w moim mieszkaniu. Dostały nie tylko cukierki, ale też owoce, chipsy, czekolady, ciastka, a nawet drobne pieniądze. Sąsiedzi proponowali także lody, co maluchy lubią najbardziej, a przede wszystkim okazywali dzieciom mnóstwo serdeczności. Przyjazna postawa sąsiadów była chyba najlepszym prezentem.
Osiedle jest bardzo duże, na moje oko mieszka tu jakieś 3 tysiące ludzi. Sąsiadów, poza nielicznymi wyjątkami, prawie nie znamy. Halloween okazało się dobrą okazją do poznania okolicznych mieszkańców. Dziewczynki opowiadały z przejęciem, jak zostały przyjęte, co mówili gospodarze, jak się zachowywali, kto był fajny, a kto taki sobie. Okazało się, że większość dalszych i bliższych sąsiadów to bardzo przyjaźni ludzie, tylko wcześniej nie było okazji się o tym przekonać.
Bałem się, czy moja córka powinna wieczorem chodzić po okolicy, pukać do drzwi obcych osób i narażać się na niebezpieczeństwo. Zgodziłem się dla świętego spokoju. Teraz uważam, że dobrze zrobiłem. Dziewczynki wróciły przeszczęśliwe. Dowiedziałem się przy okazji, że te dzieci, którym rodzice zabronili wychodzić z domu, bardzo płakały. No cóż, jak dorosną, pewnie zrozumieją, że nie każdy obchodzi Halloween, ale na razie trudno im postawę rodziców zaakceptować.
W nagrodę za przyjazną postawę rodzicielską dostałem od córki kawałek najsmaczniejszej zdobycznej czekolady. Była pyszna.
Komentarze
Nie zamierzam komentować działań funkcjonariuszy kk w Polsce w tej sprawie.
Znam relacje z Halloween w Kalifornii od dwu wnuków.
To znakomita zabawa, ale dzieciakom w tej zabawie zawsze towarzyszyły osoby dorosłe (choć nie eksponowane).
Dzieci nigdy nie były bez nadzoru dorosłych.
„Przyjazna postawa sąsiadów była chyba najlepszym prezentem.”
To jest niezgodne z Wartosciami Chrzescijanskimi. No, zeby czlowiek byl przyjazny czlowiekowi? Wytepimy to z korzeniami!
Kosciol amerykanski, gdzie chodze. Katolicki, jak najbardziej. Wewnatrz I zewnatrz przystrojony dyniami. Jakos nikomu nie przeszkadza.
Znaczy, że św.Weronika nie ustrzegła Pana córki przed złowieszczym halloween ;)))
A.L.
31 października o godz. 21:30
Każda okazja dobra, aby dokopać.
takei-butei
Dokopać? Niby kto komu?
Lepiej odpowiedz sobie na pytanie, dlaczego kościołowi katolickiemu w innych krajach Halloween jakoś nie przeszkadza, a już w ogóle nikt nie urządza takich krucjat antyhalloweenowych jak nasz episkopat, katecheci w szkołach czy środowisko skupione wokół Frondy.
Zostały już przekroczone wszelkie granice głupoty i śmieszności.
Mieszkamy w UK z czworgiem malych dzieci. Dwoje z nich uczeszcza do szkoly katolickiej. Wczoraj dzieci uczestniczyly z rana w mszy swietej a po poludniu mialy przyjecie z okazji Halloween. Po powrocie powiedzialy mi, ze ksiadz uczyl ich ze ten czas poswiecony jest pamieci o zmarlych a Halloween ma pomoc nam, zywym, oswoic sie ze smiercia I mniej sie jej bac. Madre podejscie. Wszystko mozna pogodzic. Wystarcza dobre checi. Wieczorem zas cale grupy dzieci chodzily po okolicy I zbieraly slodycze/owoce itd. Mlodszym dzieciom zawsze towarzyszyl ktos dorosly.
takei-butei,
Takim smutnym cehaujom jak ty, to tak.
Interesujący jest inny aspekt – Halloween chętnie i w podskokach zapożyczony lecz Kolędnicy zaniknęli omalże całkowicie. Pytanie: czy gęsi zapomniały nie tylko swojego języka?
Na Wszystkich Świętych
był zjazd rodzinny
rodzina cała
w tym liczni młodzi
wszyscy zjeżdżali w tym dniu
do Łodzi
to było święto
przegląd dorobku
dwa dni gadania
i oglądania
dagerotypów rozlicznych przodków
… a po śniadaniu
z samego rana
szła na cmentarze
kolumna znana
ciotki co w futrach
wprost z naftaliny
szły w pierwszym rzędzie
jak te hrabiny
kiedy pogoda robiła figla
to im ta droga okrutnie brzydła
bo nieraz cieplej było niż latem
a one w futrach i kapeluszach
były pod pudrem wręcz popielate
a świeża henna tworzyła plamy
zmieniając twarze w obraz nieznany
…dzieci biegały wokół pochodu
dźwigając znicze i chryzantemy
a był to spacer kilometrowy
i się powtarzał każdej jesieni
a przed cmentarzem jak na odpuście
stały stragany z gadżetami
i obwarzanki na sznureczku
oraz przekupki ze zniczami
…groby już były wcześniej umyte
i zastawione rzędami kwiatów
były świadectwem każdej rodziny
że ta pamięta o tych …z zaświatów
Rodzina miała swych bohaterów
i zwykłych członków i hochsztaplerów
obchód zaczynał się od dziadków
a kończył na najświeższych grobach
tych co niedawno witaliśmy
i żegnaliśmy w naszych progach
tych których wszyscy wspominali
z najlepszej strony i dowcipu
lecz ich zbyt wcześnie pożegnali
i nie przywołasz ich z niebytu
palono świece na ich grobach
i ustawiano chryzantemy
niektórzy się żegnali krzyżem
sięgając wzrokiem do podziemi
wszyscy się sobie przyglądali
i tej jesieni na cmentarzu
drzewa już stały pociemniałe
tak jak zastygłe w smutku twarze
to była chwila pełna lęku
próba rozmowy z tamtym światem
tylko te kwiaty się nie bały
i rozkwitały tak jak latem
w czasie wizyty na cmentarzu
witano licznych tam znajomych
dalszą rodzinę i kolegów
i zapraszano ich do domu
/ na jednego /
w drodze powrotnej
przez cukiernię
gdzie kupowano pyszne torty
zrobione z cukru, żółtek, masła
co nam zapycha dziś aorty
lecz miały smak tak uroczysty
że tamten tort się dzisiaj przyśni
wieczorem znowu na cmentarze
żeby zapatrzeć się w te łuny
tańczących ogni z widziadłami
/ kto nie żył w Polsce nie zrozumie /
bo kto raz widział te cmentarze
to już z pamięci nie wymaże
bardzo brakuje tego święta
Polakom z nowej emigracji
świat się wyzbywa swych tradycji
unika myśli o ekspiacji
świat też udaje nieśmiertelność
żałoba źle się dziś sprzedaje
Halloween kiepską jest namiastką
czy po Halloween coś zostaje?
w przyszłości bliskiej nie dalekiej
tak jak już gminna wieść nam niesie
pogrzeb nie będzie już rodzinny
nasz pogrzeb będzie w internecie
Chicago dnia 1 listopada
Wojciech K.Borkowski
sugadaddy
1 listopada o godz. 12:14
smutnym cehaujom? Skąd wiesz, przecież dziś tańczyłem z radości na grobach… Ty pewnie też.
Redaktorze,
to jest wlasnie pozytywny duch Halloween. Mieszkam w Irlandii i uwielbiam to swieto prawie tak samo jak moje dzieci. Co roku, 31 pazdziernika, w granicach godziny 18, ulica na ktorej mieszkam, niezaleznie od pogody, zamienia sie w festyn. Towarzyszy mu duzo radosci, zabawy, smiechu i wzajemnej zyczliwosci. To dzien rodzicow i dzieci, bo rodzice towarzysza dzieciom w obchodzie sasiadow celem uzbierania cukierkow. To swietna okazja do ich poznania, badz zamienienia slow z tymi, ktorych sie zna, ale w pogoni dnia codziennego nie ma okazji do spotkania. To czas rowniez spotkan rodzinnych, bo czesto odwiedza sie braci, siostry, wspomina czasy jak samemu bylo sie malym w tym dniu i potem wspolnie z wlasnymi juz pociechami wybiera sie na obchod w celu zdobycia cukierkow. Nie powiem zlego slowa o tym dniu, bo jest wspanialy, dzieci i dorosli go kochaja. W takiej atmosferze zle moce szans nie maja.
Mieszkam w USA od 9 lat i chyba sie poprostu przyzyczailam do halloween, ale dla mnie nie jest to zadne Swito to poprostu fun dla dzieciakow, co roku ze znajomymi chodzimy po cukierki, dzieci maja chwile radosci, potem spotykamy sie wszyscy razem u kogos w domu i dzieci sprawdzaja ile kto cukierkow uzbieral i na tym koniec. Dal naszych dzieci to tylko fun na cukierki a Swieto Wszystkich Swietych jest dopiero na nastepny dzien gdzie idzie sie do kosciola i modli za zmarlych a potem na cmentarz jesli ktos ma tu kogos pochowanego. Ja akurat nie mam tu rodziny wiec jedynie moge zapalic swieczke w kosciele ale tlumacze dziecku dlaczego to robie i dla kogo ta swieczke zapalam.
Grunt aby dowieźli 🙂