Minister edukacji na kongresie

Bardzo interesująco zapowiada się zjazd dyrektorów szkół, który odbędzie się w Łodzi w przyszłym tygodniu. Interesująco nie tylko z powodu zapowiadanego w programie spotkania z minister edukacji Joanną Kluzik-Rostkowską, chociaż to też ważne.

Spotkanie z minister otwiera zjazd. Po kurtuazyjnym przywitaniu szanowny gość ma odpowiadać na pytania sali. A zatem wszystko w rękach dyrektorów. Czy będą pytać o duperele, czy też postawią Joannę Kluzik-Rostkowską pod ścianą i przyprą do muru. Wprawdzie prezydent prosi o 100 dni spokoju dla nowego rządu, ale przecież minister edukacji nie jest nowa.

Wiele też zależy od samej minister. Gdy Katarzyna Hall wędrowała po Polsce i spotykała się z nauczycielami, to podobno raczyła odpowiadać tylko na pytania wcześniej zgłoszone i zaakceptowane. Taką widać mamy demokrację, że nawet pytać można tylko o to, o co wolno pytać.

Program IX Kongresu Zarządzania Oświatą jest więcej niż interesujący (zob. info). Wśród mówców m. in. prof. T. Wolańczyk (zdrowie psychiczne dzieci), prof. J. Pyżalski (trudne zachowania), prof. L. Szmidt (kreatywność), sędzia A. M. Wesołowska, reżyser K. Zanussi. Aż żałuję, że nie jestem dyrektorem, gdyż zrobiłbym wszystko, aby uczestniczyć w spotkaniu. Chociaż może gdybym był dyrektorem, widziałbym sprawę inaczej. Rozmawiałem z kilkoma dyrektorami i dowiedziałem się, że słyszeli o Kongresie, ale nie idą. Wszystko z powodu opłaty, jaką trzeba wnieść.

Prawie siedemset złotych wpisowego to niby mało (z noclegiem więcej), ale jak się nie ma takich pieniędzy, to dużo. Budżety szkół publicznych w Łodzi nie przewidują takich wydatków, więc dyrektor musiałby albo zapłacić z własnej pensji, albo pokombinować. Kombinowanie w szkole oznacza najczęściej poproszenie Rady Rodziców o wsparcie. No i wielu szefów uważa, że co jak co, ale na takie wydatki prosić nie wypada. A pensja dyrektorska nie jest znowu taka duża, aby szastać. Szkoda. Wyjdzie na to, że Kongres w Łodzi, ale łódzkich dyrektorów jak na lekarstwo.