Dobre praktyki SS

Moja śp. ciocia Sabina Sępa miała taki problem, że nie mogła podpisywać się inicjałami swojego nazwiska. Żyła bowiem w czasach, kiedy skrót SS kojarzył się tylko z jedną organizacją. Dzisiaj nie miałaby już tego problemu. SS jest bowiem wszędzie i nikomu chyba źle się nie kojarzy. Wielka szkoda, że ciocia nie dożyła tych pięknych czasów niepamięci o SS.

Jechałem dzisiaj za samochodem, w którego łódzkiej rejestracji po trzech cyfrach było wpisane SS (800SS). Zapewne po ulicach jeździ wiele samochodów propagujących SS. Zauważyłem, że nawet jeden z uczniów mojej szkoły przyjeżdża autem z podobną rejestracją. To nie wina ucznia (zapewne jeszcze na lekcji historii nie było tematu o SS, gdyż to się robi tuż przed maturą, o ile nauczyciel zdąży). Winni nie są też urzędnicy, którzy wyrazili zgodę na rejestrowanie samochodu z czymś takim. Widocznie także ich nauczyciele nie zdążyli omówić tego tematu. Dlatego zapewne w całym Wydziale Komunikacji w Łodzi nikt już nie wie, co to jest SS.

To jednak nie koniec moich przygód z SS. Miałem sprawę do studentów, korespondowałem z kilkoma i w końcu zostałem skierowany do SS. A co to takiego? – pomyślałem. Dałbym głowę, że to kryptoreklama organizacji, przez którą moja ciocia nie mogła podpisywać się inicjałami SS. Czytam jednak dalej i widzę, że chodzi o Komisję Praktyk SS UW (zob. tutaj). Co to jest UW, to ja wiem. Ale co to jest SS na UW, tego nie wiem.