Matura – głupszy rocznik?
Z duszą na ramieniu czekaliśmy na wyniki matury. Stracha mieli nie tylko uczniowie, ale także nauczyciele. Wiadomo przecież, że jak trafi się niepowodzenie, to winny jest zawsze belfer. W tym roku jednak winna okazała się młodzież.
Niespodziewanie do tradycyjnego ataku na nauczycieli nie dopuściła minister edukacji, mówiąc, że coś jest nie tak z tym rocznikiem maturzystów. Przypomniała, iż to nie pierwsza porażka tej grupy. Wcześniej młodzi słabo wypadli na egzaminie gimnazjalnym. Trzeba się przyjrzeć, gdzie jeszcze zawalili.
Głupie roczniki już się zdarzały. Zawsze jednak były tego racjonalne przyczyny. Na przykład wybuch w elektrowni jądrowej w Czarnobylu w roku 1986 spowodował, że głupsza była młodzież urodzona na początku lat 80. Dzieci akurat bawiły się na świeżym powietrzu, bo kwiecień był bardzo ciepły tego roku, gdy opadła na nie radioaktywna chmura i wyżarła im mózgi. Wiadomo było, że skażone dzieci będą inne, dlatego specjalnie dla tego pokolenia zreformowano oświatę, wprowadzając nową skalę ocen (pojawiła się ocena mierna, zwana później dopuszczającą) i zupełnie inny program. Dzięki temu dzieci przetrwały szkołę, a nawet zdały maturę i poszły na studia.
Co takiego wydarzyło się, że obecny rocznik maturzystów okazał się głupszy? Coś musiało się stać, świadczą o tym fakty (jedna trzecia nie zdała matury). Na pewno niedługo poznamy przyczyny i wprowadzimy program naprawczy. Szkoda jednak, że nie poznaliśmy ich odpowiednio wcześniej. Można by wtedy dokonać stosownych zmian w systemie, np. wprowadzić jeszcze szerszą skalę ocen czy bardziej okrojony program nauczania. Moim zdaniem, źle się stało, że minister Kluzik-Rostkowska tak bezceremonialnie powiedziała młodzieży prawdę. Tego nie mówiono nawet dzieciom skażonym Czarnobylem. No bo czy człowiek jest winny, że coś z nim jest nie tak?
Komentarze
Cóż, młodzież pozwoli sobie na taki poziom głupoty, na jaki jej pozwoli system edukacji.
to nie jest nasz wina. Bo niby w czym akurat nasz rocznik jest gorszy? W niczym. Tak nas uczono, tak nas przygotowywano. Dokładnie tak samo jak tych o rok starszych. Przygotowuje się nas pod schematy, bardzo powtarzalne arkusze, a w tym roku po raz pierwszy postawiono na to, abyśmy się rozwinęli. Tylko dlaczego wcześniej nikt nam nie powiedział, że tak ogóle można? Chociaż……W tym roku poszło fatalnie, ostatni rocznik tego programu, głupszy jakiś, a za rok objawią się geniusze, pokażą wszystkim jak fantastyczna jest reforma. Szkoda tylko nas. W imieniu swoim i chyba wszystkich ’95
Rocznik 1995 głupszym rocznikiem? Może i tak. W gimnazjum i w szkole średniej zawsze trafiałam do klas, którym nadawano etykietkę „tej najgorszej”. Moim zdaniem to nie tylko wina uczniów (oczywiście w nas leży największa część) ale i wszystkich tych, którzy uznali, że „szybciej dorastamy”. Pozostawienie na młodzieży odpowiedzialności zawsze rodzi ryzyko błędów. Poza tym czy naprawdę nauczyciele mają czyste sumienia? W LO byłam w klasie mat-inf-biol-geo. Na 8 matematyk w tygodniu p. Profesor była z nami w klasie na jednej. Reszta godzin wyglądała tak, że pilnowała nas pani sekretarka, a my dostawaliśmy zadania, których nie potrafiliśmy rozwiązać. Program informatyki nie różnił się niczymy od tego, co przerobiłam w gimnazjum, a kiedy ktoś z klasy zadał p. Profesor pytanie dotyczące informatyki, odpowiedź brzmiała: „wyszukaj sobie w google”. Biologia była na bardzo dobrym poziomie jedynie w pierwszej klasie – uczyła nas p. Profesor, której każdy się bał, a strach często rodzi respekt i naprawdę każdy uczył się na sprawdziany. Z kolei geografia była zawsze przedmiotem prostym, a kiedy już uczyliśmy się czegoś z zakresu rozszerzonego to p. Profesor bez owijania w bawełnę mówił nam, że to „może nam się przydać jedynie do krzyżówek”.Maturę zdałam bez problemu, bo w domu nauczono mnie, że inteligentny człowiek musi wykazywać się wiedzą z każdego zakresu. Lubię się uczyć i zdobywać dobre stopnie, jestem ambitna i czuję, że robię to dla siebie. Ale nie każdy uczeń ma na tyle samozaparcia by zamiast na imprezie, sobotę spędzić przy dobrej książce lub na dyskusji z babcią o polityce, a w tygodniu znaleźć czas na piekielnie ciekawy wykład otwarty, który potrafi ukazać przedmiot z zupełnie nowej, ciekawszej perspektywy. Pragnę podkreślić, że w pierwszej klasie LO urodziłam dziecko, które sama wychowuję i przy wsparciu rodziny oraz odpowiedniej organizacji czasu opuściłam może tydzień zajęć. Pozdrawiam wszystkich, którzy zdali maturę i tych, których czeka poprawka. Powodzenia 🙂
No, goopiutka ta młodzież – dopiero co otrzymała prawa wyborcze i od razu ruszyła głosować na Korwina ;p
Ja wiem, że to ironia ze strony autora. Ale czy słuszna? Może obecna młodzież rzeczywiście jest inna, testy sprawdzające wiedzę, a nie umiejętności raczej są te same od wielu lat, tego rodzaju zmian, o których myślę nie zostanie przez nie zinterpretowany.
Jeśli to dzieciaki z nowego pokolenia wychowanego przez Internet to możliwe, że mają problemy z koncentracją. Nie potrafią czytać książek, w ogóle tego nie robią. Jak pracować z uczniem, który dekoncentruje się po 15 minutach? Lekcja zaś trwa 45 minut. Internet zmienia nasz mózg, bardzo możliwe, że to pierwsze z pokolenie, na które Internet w ten sposób wpłynął. Ucząc się za pomocą sieci mniej pamiętamy, mniej wiemy, łatwiej się rozpraszamy, problemy rozwiązujemy powierzchownie. Doświadcza tego każdy z nas, nawet Ci ze starszych pokoleń.
Nie ma teraz też coraz częściej rodzica, który by pomógł, który by dopilnował. Ja maturę zdawałam parę lat temu, ale przez pierwsze lata podstawówki moi rodzice zawsze sprawdzali, pomagali i tłumaczyli mi kwestie, które gdzieś tam w szkole mogły zostać niezrozumiane. Z rozmów z rówieśnikami odniosłam wrażenie, że już w moim roczniku rodzice nie pomagali dzieciom w nauce. Pilnowali, ale nie tłumaczyli jak dziecko czegoś nie wiedziało…Nauczyciel niestety w takiej sytuacji wiele nie pomoże.
Jedyna rada na to, by nasz mózg ponownie nauczył się koncentrować dłużej, abstrakcyjne myśleć, to czytanie książek. Regularna czynność pozwala zbudować nam nowe połączenia w naszym mózgu. Ale jeśli nie będzie ta czynność powtarzana, połączenia szybko znikną na rzecz innych naszych umiejętności tj szybkiego skakania po informacjach.
A jak jest z czytaniem w naszym kraju wiemy wszyscy…
Rocznik 95 dziekuje serdecznie za takie opinie. Ciekawe co by bylo gdyby osoby tak sadzace napisaly razem z nami najtrudniejsza od kilku lat mature. Oczywistym jest ze zrobiono to specjalnie zeby pokazac jak wspaniala jest nowa podstawa I jakvto nasze ministerstwo edukacji cudownie sie sprawuje. Jesli za to co sie stalo obliczacie moj rocznik nie podejmujac sie wczesniej zerkniecia a poziom matury to nie wiem kto tu jest „glupi”
A może to kwestia systemu ogólnie pojętego. Rodziców, którzy nie mają czasu rozmawiać z dziećmi, zwalają wszystko na szkołe. A prawda jest taka, że czesto przepracowany rodzic, po 12 godzinach tyrania nie ma siły zapytać się dziecka o najprostrze sprawy. Nie ma rozmów.( Bo idąc takim tropem to okaże się, że to też wina taśm albo Ukrainy, albo Pana Tuska. 🙂 Nie sądze żeby ktoś coś wymyślił nie było wybuchu :D.) Niech się zastanowią nad kwestią rodziny jako mikro grupy społecznej jak ona dziś funkcjonuje. A funkcjonuje źle. Potem nich zmienią system na taki co był w latach 80 gdzie pisanie matury miało jeszcze jakieś znaczenie i nie było ściągania prezentacji i palenie głupa bo może się uda strzelić… Sa ludzie którzy się uczą, starają, są inteligentni, ambitni, ale tacy również przez ten system są straceni. Bo kogo się produkuje>? Bezmógowia strzelające w : a b c d….. I potem taki idzie do pracy i wykonuje : a b c d.
To tylko moje zdanie. Proszę się nie czepiać jak o przykładowe całki, jak w poprzednim komentarzu, bo to mnie troche bawi. Czasami piszę coś z dystansem, a ludzie przeżywają to jak wyniki w korporacji od których zalezy premia.
„coś jest nie tak z tym rocznikiem maturzystów” ??? Chyba Pani minister edukacji nie zauważa, że w tym roczniku egzaminy są nieco inne niż z lat poprzednich. Rocznik 95 jest rocznikiem zaraz przed reformą i już na nim zaczynają wprowadzać zmiany. Najpierw na egzaminie gimnazjalnym gdzie pierwszy raz na teście humanistycznym było tak dużo zadań z historii, a teraz na maturze, gdzie CKE odeszło od typowych zadań maturalnych. Chciałabym podkreślić, że np. matura z matematyki rozszerzonej przez 3 poprzednie lata opierała się na tego samego rodzaju zadaniach, a w tym roku nastąpiła zmiana. Zadania były innego typu, znacznie trudniejsze. Jak najbardziej uważam, że to dobrze, gdyż zdana matura powinna być czymś prestiżowym. Czymś na co trzeba zapracować aby osiągnąć, a nie jedynie pójść na egzamin i zdać. Niestety w ostatnich latach tak to wygląda, gdyż matura z języka polskiego nie wymaga żadnej wiedzy od ucznia, a maturę z matematyki jest w stanie zdać osoba na poziomie 3 klasy gimnazjum. Jednakże stwierdzenie pod tytułem, że z rocznikiem jest „coś nie tak” jest jak najbardziej nie na miejscu.
Ja uczyłem się bardzo dokładnie, bo zacząłem od zawodówki itd. Gdy zobaczyłem teraz książki ze szkoły średniej, to włos na głowie mi się zjeżył. To co teraz jest w programie nauczania, w latach 70-tych mieli uczniowie zawodówek. Gdy do szkoły się nie chodziło, to ucznia wydalano. Dzisiaj jest tak, że dyrektor szkoły trzyma każdą duszę, aby tylko byli uczniowie na listach. Nie ważne czy uczy się czy też nie, czy chodzi do szkoły, czy też jest gdzie indziej w tym czasie. Tak więc poziom nauczania jest znacznie niższy, a miało być tak pięknie, uczniowie mieli wykazywać się inwencją, a muszą dopasować się do modelu testu.
pozdrawiam
I tu muszę się pochwalić u mnie w ZSO nr 1 w IV LO w Gliwicach spośród 140 uczniów nie zdało matury zaledwie 2 i to pomimo, że placówka gdzie pracuję nie stoi wysoko w rankingach najlepszych liceów. Znaczy się, że albo te wszystkie rankingi są g…. warte oraz, że miejsce w nich uzyskują ci którzy dadzą większą łapówką. Druga przyczyna jest taka, że koledzy i koleżanki nauczyciele dobrze przyłożyli się i skutecznie nauczyli abiturientów. A trzecia przyczyna tego wszystkiego leży po stronie uczniów, którzy uznają, że skoro już mają 18 lat to nie muszą chodzić do szkoły wskutek czego mieli braki. Wydaje mi się również, że winna tutaj była druga część egzaminu ustnego z polskiego w postaci prezentacji która jest stratą czasu i na którą zmarnowali zbyt dużo czasu. Kolejna przyczyna taka, że okaleczono kanon lektur z polskiego a nawet takiego okaleczonego kanonu nie chce się niektórym czytać. Jeżeli ktokolwiek ma pretensje to niech ma je do twórców tzw. bryków, którzy powypisywali w nich różne głupoty.
Owszem, stało się coś, co sprawia, że rocznik 95 wypada beznadziejne w statystykach. Jest to kolejna reforma edukacyjna. Planowana była dużo wcześniej niż rocznik 95 miał okazję wykazać się głupotą na egzaminie gimnazjalnym. Właśnie to sprawia, że zarówno na egzaminie gimnazjalnym, jak i na maturze obecni 19-latkowie zostali zalani falą niesztampowych zadań. Nie da się ukryć, że tegoroczna matura, zwłaszcza z przedmiotów ścisłych, była, jeśli nie trudniejsza, to na pewno mniej schematyczna. Od 2005 do 2013 matury wyglądały niemal identycznie, dało się przewidzieć większość zadań, dlatego nauczyciele obligowali maturzystów do rozwiązywania ton arkuszy z poprzednich lat. Jednak w tym roku ta metoda się nie sprawdziła, dlatego obecni maturzyści tak rozczarowali. Zadania zadziwiały już od pierwszej strony i wymagały inteligencji i kreatywnego myślenia, co obecnie szkoły zaniedbują na rzecz schematycznego wpasowania się w klucz.
A jeśli to nie jest wystarczającym wytłumaczeniem, to warto też zwrócić uwagę na to, jak Ministerstwo chce ocieplić swój wizerunek przed przyszłymi wyborami parlamentarnymi. W tym roku wyleją wiadro pomyj na rocznik 95, na starą podstawę programową, aby ta nowa Matura 2015 okazała się tak długo oczekiwanym sukcesem i przełomem w edukacji.
Mam nadzieję, że ten wpis, to coś z kanonu: słabe, ale sarkastyczne.
Czytając komentarze pod linkiem do tego wpisu zastanawiałam się, śmiać się, czy może płakać? Odezwa do Starszych: Wy wszyscy lepiej się uczyliście, mieliście większe ambicje, więcej od Was wymagano i wiedzieliście więcej. Och, drodzy męczennicy pokolenia wcześniejszego, miejcie litość nad nami, idiotami. Bo szkoła cokolwiek determinuje. Bo o tym, że się uczysz, świadczy tylko papierek.
Wymagam dojrzalszego myślenia od takich genialnych ludzi.
Powiedzmy sobie szczerze, matura, to nic innego jak schemat. Niektórzy uważają, że oceny mają jakiekolwiek znaczenie, tu błędne mniemanie: że świadczą o inteligencji. Dlaczego błędne? Niestety nie mogę traktować poważnie człowieka, który nie potrafi samodzielnie myśleć, a jego ‚inteligencja’, to wykute na pamięć słowa innych. Uczniowie są głupi, bo dają sobie wtłaczać do głów kwadraty. Sorry wodzu, jesteśmy (jakkolwiek patetycznie to brzmi) ofiarami systemu edukacji.
Jestem tegoroczną maturzystką, do matury z filozofii przygotowywałam się samodzielnie, nie realizowałam tego przedmiotu w szkole, nikt nie nagradzał mnie dobrymi ocenami. Powtarzam, one nie mają znaczenia. JEŻELI KTOŚ CHCE WIEDZIEĆ WIĘCEJ, SZKOŁA NIE STANIE MU NA DRODZE. Choć przykre jest to, że chcąc to udowodnić, musiałam przystąpić do egzaminu z filozofii.
I niech nauczyciele się nie bronią, niech nie mówią, że my, rocznik ’95, to grupa zidiociałych fanatyków portali społecznościowych, nie czytających książek, nie myślących, ponieważ to kłamstwo. Przez dwanaście lat edukacji spotkałam wielu okropnych belfrów właśnie i czterech wspaniałych (:-)), którzy robili wszystko, żeby nie tylko dobrze przygotować nas do matury, ale przede wszystkim rozwinąć w nas ciekawość świata, pragnienie wiedzy i ŚWIADOMOŚĆ. A reszta? Śmiechu warta, dla przykładu, przez trzy lata nauki łaciny, pani magister wtłaczała w nasze łebki swoje poglądy polityczne i gdyby nie moja samodzielna nauka, już w październiku świeciłabym oczami na studiach.
Edukacja to temat rzeka. A i tak zawsze pytacie o zdanie ekspertów, nauczycieli i młodych wspaniałych, a nas, tj. świadomych, macie w dupie.
I tak nikt tego nie przeczyta.
maturzystkakrk
Ja przeczytałem… popieram.
Obwiniają nas głupotą to czemu nad tym nie pracowali widząc braki po egzaminie gimnazjalnym.
Niech osoby które taj uważają rozwiążą tę maturę i sprawdzą z kluczem sądzę, że zmienią zdanie co do naszej głupoty. Były osoby których teksty były wykorzystywane w czytaniu ze zrozumieniem i chcieli sprawdzić czy znają swój własny tekst. I co? Wcale nie mieli 100% więc skoro autor nie rozumie swojego tekstu to czego wymagać od nas…
maturzystkakrk – doceniam to co napisałaś i Twoją postawę życiową. I współczuję maturzystom. To co ich spotkało to nie wina Facebooka czy masowego defektu intelektualnego. I szkoda mi mojego syna który obecnie zdał do czwartej klasy szkoły podstawowej. Uczy się bardzo dobrze ale w pełni potwierdzam że wszystkie testy które pisze od malucha muszą kończyć się odpowiedziami zgodnymi z kluczem co czasem naprawdę prowadzi do absurdu – np – przymiotniki od słowa „piłka” to nie może być „piłkarski”, „piłkarska” tylko np. „okrągła”, „żółta” – nie wiem co za idiota to wymyślił. Co do nauki matematyki to dowcip „pokoloruj drwala” stał się chyba kultowy i w pełni odzwierciedla rzeczywistość. A zawód nauczyciela? to smutne – ale bardzo często nie szanują go sami nauczyciele ani co za tym idzie większość społeczeństwa
Ciężko ocenić czy rocznik 95 jest głupi. Na pewno nie można tak generalizować. Subiektywnie rzecz biorąc, mój rocznik ’89 lepiej był przygotowywany do matury. Wiem o tym co nieco ze względu na korepetycje, których udzielam. Osoby, które przychodzą do mnie na korepetycje i chcą zdawać maturę rozszerzoną z chemii czy chociażby podstawę z matematyki, mają braki w elementarnej wiedzy, aby zdać taką maturę chociażby na poziomie podstawowym.
Prawda jest niestety taka, że teraz matury robi się pod uczniów, „chucha” się na nich. Nawet w moim roczniku już tak było, a to przecież aż 6 lat temu miało miejsce. Kiedyś zdanie matury było sporym osiągnięciem, można było być naprawdę z siebie dumnym. Aktualnie każdy przeciętny uczeń może dostać się na studia. Czy to świadczy o wysokim poziomie intelektualnym polskiej młodzieży? Kwestia bardzo ambiwalentna …
Tu dwa lata starszy kolega maturzystów, który ma brata w waszym roczniku.
Nie wiem dlaczego narzekacie na maturę, że nie była schematyczna? A ktoś wam powiedział, że musi być? Nie, z założenia miała sprawdzać miała ona waszą wiedzę, a z tego powodu, że używano schematów metody nauki były dwie. Pracochłonna – przerobienie wszystkiego co obowiązuje na tyle ile to możliwe. Łatwa – przerobienie schematów, także w większości wypadków bardzo skuteczna.
Młodszy braciszek dzięki Bogu posłuchał i użył tej pierwszej. Matematykę rozszerzoną zdał dobrze – dzięki tej samej metodzie co ja – olać lekcje w szkolę i postawić na naukę we własnym zakresie. Jest taki świetny zbiór co przerobiony w 100% niemal gwarantuje świetny wynik na maturze z matematyki rozszerzonej (bardziej rozgarnięci wiedzą który)
Sam zdawałem i WoS i Historię w swoim roczniku. Tu także były schematy i sporo osób uczyło się po prostu testów. Jednak lepszy wynik, a na pewno bardziej satysfakcjonujący można było załapać przerabiając wszystko. Co do braku czasu – egzaminy na trudnym i dobrym kierunku są znacznie bardziej wymagające pod względem czasu i pracy niż ta śmieszna matura.
Co do nauczycieli: sam chodziłem do tzw dobrego liceum, od początku nauczyciele mówili, że mogą jedynie wskazać co uczeń powinien się nauczyć. Sama nauka to działka ucznia, nauczyciel pomagał tylko jak coś wykraczało poza zakres. Wg mnie to słuszna metoda. Dzięki temu będąc na tzw. licealnym humanie zdałem mat. roz. na ponad 90%. Dla własnej satysfakcji (i zakładu z bratem)
Jacy nauczyciele tacy uczniowie i tyle. Mamy kiepskich nauczycieli, którzy niewiele potrafią, poza nauką rozwiązywania testów.
@Rocznik 95:
„Jesli za to co sie stalo obliczacie moj rocznik nie podejmujac sie wczesniej zerkniecia a poziom matury to nie wiem kto tu jest ?glupi?”. Podjęłam się zerknięcia w arkusz egzaminu maturalnego z matematyki na poziomie podstawowym. A tam takie kwiatki:
„Jeżeli ostrosłup ma 10 krawędzi, to liczba ścian bocznych jest równa:
a)5 b)7 c)8 d)10”
„Jeżeli liczba 78 jest o 50% większa od c, to:
a)c=60 b)c=52 c)c=48 d)c=39”
Przecież te zadania obrażają średnio rozgarniętego gimnazjalistę!
@ maturzysta
„Obwiniają nas głupotą” Co to jest, maturzysto? Bo mnie uczono, że obwinia się kogoś o coś, a nie kogoś czymś.
Czynników może być bardzo wiele 🙂 Maturę podstawową zdałem na 80%, ale rozszerzona poszła już gorzej… Dlaczego? Przez moje lenistwo 🙂 Przygotowywałem się na nią przez 1,5 miesiąca, a nie 3 lata. Nie twierdzę że jeżeli matura była by schematyczna to poszła by mi lepiej, ale jest to możliwe. Wiem, wiem że dochodzi stres, ale matury w domu (rozszerzone z poprzednich lat) pisałem 2 razy lepiej, w okolicach 90%. O fizyce nie wspomnę…. Więc nie ma co gadać że jesteśmy aż takimi debilami… Po za tym jeżeli ktoś jest zmuszany do nauki to efekty są bardzo widoczne. Nie wszyscy muszą mieć maturę! Społeczeństwo wpadło w jakiś dziwny socjalistyczny trans 🙂 Jeżeli ktoś nie ma predyspozycji do nauki to nie powinien się uczyć, tylko pracować w jakimś zawodzie fizycznym(nie uogólniam, można też zakładać własne firmy, lub pracować u rodziców, znajomych itp. itd.)…. Nie każdy może zarządzać innymi, bo nie będzie komu robić. Ogarnijcie się :). Dodatkowo % nie zdania matury może być też związany z ogromnym niżem! ,,Debilów” jest tyle samo bo takie towarzystwo ma kolegów z niższych i wyższych klas, a jest nas po prostu mało.
Ps. Osobiście nie cierpię się uczyć, ale potrzebowałem tych punktów żeby dostać się tam gdzie planuje….potem jeszcze tylko nauka na studiach i 75% tego co się nauczę zapomnę 🙂 Pozdrawiam CKE!
Im lepszy dostęp do wiedzy (internet), tym ta wiedza mniejsza. Przykład: w roku olimpiady w Londynie pytałam mnóstwo klas zwiedzających wystawę miltologiczną, z czym im się ten termin olimpiada kojarzy. Nie wiedział prawie nikt. teraz pracuje w pewnej instytucji kulturalnej, do której jest ciągana młodzież. Na zdjęciach widać dokładnie obwisłe, znudzone, niczym nie zainteresowane twarze… Ale błąd także tkwi w szkole – zamiast dopingować do samodzielnego poszukiwania wiedzy, budzenia chęci zdobywania tej wiedzy, uczenia, gdzie i jak ją znaleźć, wtłacza się w mózgi kute na pamięć i często niepotrzebne później formuły.
W czasie wielu spotkań z młodzieżą szkolną zaobserwowałam niepokojące zjawisko: młodzież musi stać na baczność i być cicho. Kiedy zaczynałam swoje zajęcia z mitologii, zachęcałam do rozmowy, zadawania pytań, aktywnego uczestnictwa… Tymczasem sporo nauczycieli żądało ciszy i nie przeszkadzania. Reforma szkoły powinna zacząć się od reformy nauczycieli… I odpowiedzi na pytanie, czy chcemy wypuszczać ze szkół encyklopedie, czy poszukiwaczy wiedzy.
@valmue
1. Zadanie jest zbyt trudne bo zakłada, że maturzysta wie co to ostrosłup/
2. Ukryte założenie, że maturzysta wie co to procenty.
A tak na serio.
Poziom podstawowy z jakiekolwiek przedmiotu obraża kogokolwiek w miarę rozgarniętego, kto po prostu uważał na lekcjach. Czwórkowy uczeń z liceum powinien mieć z takiej matematyki ponad 80%. Jedno zadań z otwartych to zawsze rozwiązanie równania lub nierówności wielomianowej. Z współczynnikami tak ładnie się skracającymi, że wyłączenie przed nawias jest wręcz banalne. A wszystkie wzory nawet na tak znienawidzoną przez maturzystów „deltę” są w tablicach. Nie zdają matury albo ci co nie robili zadań regularnie (w matematyce i ścisłych to jest klucz do sukcesu, przy humanistycznych wystarczy zarwać kilka nocek:D) albo ci co mają chroniczny strach przed matematyką (tu jest często wina nauczycieli, znam mnóstwo osób, które prywatnie radzą sobie z liczeniem, ale jak przychodzi do pisania testu panikują, często przez traumę związaną ze słabym pedagogiem).
Co co czytania ze zrozumieniem, ten ten jest dziwny – tylko tyle mogę powiedzieć. Ze swojego liceum pamiętam też ciekawą statystykę, że uczniowie mat-fizów nieraz beznadziejni z j. polskiego pisali tą część matury lepiej.
Jeśli chodzi o wypracowania nieraz ratowane są takie wypociny, że marudzenie na zdawalność to wstyd. Nieraz nawet robione w ciągu roku wypracowania w moim humanie wskazywały na brak wogóle czytania lektur (często maksymalnym poziomem było streszczenie z Grega, nieocenione przy powtórce, ale nie jako baza)
Z humanistycznymi rozszerzeniami problemem jest subiektywizm sprawdzającego przy tzw. wypracowaniu. Po prostu zależy kogo trafisz, ale z własnego doświadczenia wiem, że rozumowanie i łączenie faktów, jest lepiej punktowane niż sucha znajomość dat. Wiem z własnego doświadczenia, że suche zreferowanie zagadnienia dawało zazwyczaj mało punktów – zresztą temat maturalny zarówno na WoSie i historii jest sformułowany problemowo. Teksty źródłowe wymagają czytania ze zrozumieniem i minimum wiedzy.
Co do obrażania poziomu inteligencji przez egzaminy. Ktoś pamięta tegoroczną „wesoła urnę” z egzaminu gimnazjalnego?
Nie poświęciłem zbyt wiele czasu na przygotowania do matury, a wyniki uzyskałem naprawdę dobre. Więc całe to mówienie o tym, jakie trudne ułożono arkusze lub o tym, że CKE chce coś udowodnić przed wprowadzeniem nowej podstawy programowej, zdaje się być zupełnie bzdurne.
Większośc młodych dyskutantów dyskutuje w swojej obronie a większośc starych dyskutantów by przekonac,ze byli lepsi,madrzejsi,bardziej przystojni…
To się kupy nie trzyma albowiem abstrachują (bez skojarzen) od epoki .
Matura ,w moim pokoleniu,dawała pozycję i mozliwośc (tylko mozliwośc) startu na studia. W pokoleniu moich rodziców „mała matura” dawał rangę najmądrzejszego w całej wsi i pozycję urzędniczą.Zdawałem egzaminy wstępne na kierunek gdzie zdawało 353 osoby na 52 miejsca.To tylko wspomnienie epoki.
Wspólczesny maturzysta nie bardzo wie po co zdaje maturę.Jak bogaty z domu to dla studiow.Jak biedny to by starych nie zawieśc i wyjechac jak najprędzej tam gdzie żaden zgred nie bedzie pytał o maturę.
Mnie maturzystów żal.Że przyszło im byc maturzystami w takiej epoce.
No proszę jaka dyskusja, ale najzabawniejszy jest fakt, że każdy wie wszystko najlepiej!
Każdy rocznik twierdzi, że ich matura była najtrudniejsza! No bo jak to było? Trzy lata temu matma trudniejsza, bo rok wcześniej za łatwo poszło? A dwa lata temu chemia masakryczna bo rok wcześniej łatwiejsza? Prawda jest taka, że matura to kolejny egzamin, który trzeba po prostu przejść, jak prawo jazdy z zasadami, których się potem nie przestrzega (jak ktoś jest już po zrozumie o co chodzi) czy obrona na studiach o której się zapomina. Nikt nie pochwala klucza i schematów, ale nic na to nie poradzicie i jeśli marzą wam się jakieś studia musicie się podpasować. A oceny na litość boską nie świadczą o wiedzy, chociaż znajdą się tacy ambitni co wciskać będą Ci kit – jak niektórzy nadopiekuńczy rodzice. Prawda jest niestety taka, że zarówno reformy jak i młodzież się zmienia, gna do przodu chce wszystkiego więcej i więcej. Niektórzy nauczyciele starej szkoły nie potrafią się dopasować i często jest zjawisko „Nie lubię przedmiotu bo facetka, jest taka i owaka”. Uczcie się dla siebie! Najsmutniejszy jest fakt, że rocznik 95 czy młodszy, nie jest głupszy ale mniej uświadomiony. Przedszkola przygotowywały kiedyś do szkoły, szkoły do życia, a teraz liczą się oceny i papierki a wiedza i zainteresowania leżą gdzieś pomiędzy czas, pieniądze i praca. Poza tym nie można wrzucać wszystkich uczniów do jednego worka, bo znajdą się perełki, które wolą poczytać książke czy wyjść na spacer niż ‚nołlajfować’ przed komputerem czy przepijać swoje pierwsze lata pełnoletności. Fakt faktem istnieje coraz mniej takich osób, jednak to nie wina szkolnictwa a wychowania i charakteru. Jeszcze raz na koniec polecam rozwijać zainteresowania dla siebie nie dla innych 🙂 ps. nie zdziwię się, gdy zaraz rozpocznie się wojna human vs ścisłe
Matura nnie była w tym roku specjalnie trudniejsza. Nie sądzę, żeby dwa zadania typu „udowodnij” tak przesiało towarzystwo. I nie ma co tu mówic o głupim roczniku. Ci, którzy są dobrzy, smają świetne wyniki i w tym roku. Przestańcie wciskać rocznikowi ’95, zwłaszcza tym, którzy wybierają się na porządne kierunki i mają wyniki w okolicach i powyżej 90%, że są głupim rocznikiem. Czy odsetek osób słabszych jest większy? Być może tak, być może zmieniły się aspiracje części młodzieży? Być może części z nich (zwłaszcza tej po technikach, gdzie rzeczywiście zdawalność była niska) po prostu az tak bardzo nie zalezy na studiach, żeby poświęcać na to odpowiednią ilość czasu? Być może przystępują do matury bardziej z rozpędu niż z automotywacji? Być może zrozumieli, że tak naprawdę nie ma znaczenia, czy zdadzą maturę teraz i za pierwszym razem? Że mają inne drogi do bezrobocia niż szarpanie się z maturą i studiami? Czy sądzicie, że progi na oblegane kierunki na UW, UJ, PW i innych uczelniach wiodących będą znacząco niższe czy w ogóle niższe? Ja nie sądzę, to wciąż są bardzo dobrzy, inteligentni młodzi ludzie. A ze nie zdali ci słabsi? I bardzo dobrze, że nie otrzymali szansy zdawania na studia zupełnie za darmo.
Swoją drogą, w tym roku spotkałem już co najmniej kilka całkiem dobrych osób, które z rozszerzenia (i z polskiego, i z matematyki, ale głównie z polskiego) miały więcej punktów niż z podstawy. Głównie własnie przez to, że podstawa jest zbyt schematyczna, robiona mechanicznie, zbyt pod klucz i znacznie łatwiej jest osobom myślącym nieschematycznie wykazać się na poziomie rozszerzonym. Podstawę przelatują, tracac punkty na pominięciu zbędnych dla nich wyjaśnień, na nietrafianiu w klucz.
Proszę Państwa, ad rem: poziom polskich szkół publicznych póki co jest słaby, zresztą jak wszystko co państwowe w kraju nad Wisłą.
A a co do samych matur – skoro nie ma już egzaminów wstępnych na studia – po co nam wydawać publiczny grosz na organizowanie matury, którą mają (prawie) wszyscy zdać? Po co nam taka fikcja selekcji? Zlikwidować maturę a wraz z nią tę całą bezmyślną testomanię. Postawić na porządnie opłacane kadry i zacząć uczyć młodych ludzi myślenia i radzenia sobie w życiu.
Pozdrawiam użytkownika-autora komentarza wyżej a razem z nim stwierdzenie, że nie ma już egzaminów wstępnych na studia. Ja swoje jakoś zdałam, i to całkiem nieźle, dostałam się na wymarzoną uczelnię a matura mi w tym nie przeszkodziła.
Polecam zainteresować sie własnym nosem i własnymi sprawami a nie rozpaczliwie bronić swojej godności w internetach.
Moja córka należy więc do tego głupszego rocznika na pewno przez matkę, która w roku 1986 sama była maturzystką i ze strachu po raz pierwszy i jedyny poszła na pochód pierwszomajowy, gdzie nawdychała się skażonego powietrza, a po 9 latach wydała na świat dziecko gorszego gatunku 😉
A poważnie: pani ministra (z dziećmi w prywatnych szkołach) obraża ludzi takimi słowami.
PS. Córka maturę zdała, ale jak wielu- ma słuszne poczucie niesprawiedliwości za nagłe utrudnienie zadań otwartych nietypowością.
Polska szkoła nie jest słaba. Proszę sprawdzić wyniki testów PISA. Polska szkoła jest niedofinansowana, ma zbyt duże klasy i bez przerwy się na niej oszczędza. No i zgodzę się, część nauczycieli należałoby zwolnić. Winić należy za to dyrektorów, którzy tych słabych nauczycieli nie zwalniają, bo często są to ich najlepsi koledzy. Ale też i dyrektorów należałoby wymienić. Niektórzy siedzą na swoich stołkach 20 – 25 lat. To uważam, jest totalnym nieporozumieniem. Brak tu niestety rzetelnej oceny, a wszędzie dominują niezdrowe układy.
Kochani,
Z maturą jest rzeczywiście coś nie tak. W ubiegłym roku ? realizując nierealizowalne, jak byłem w Waszym wieku, marzenia ? dostałem się na jeden z najbardziej obleganych wydziałów Politechniki Warszawskiej. Maturę ? starą ? zdawałem w 95 roku (czyli rok/dwa lata po tym jak koleżanki i koledzy z roku przyszli na świat) i wiedza (nieodświeżana!) z tamtego okresu pozwalała mi w pierwszych miesiącach rozkładać na łopatki każdego ze świeżych absolwentów z zakresu fizyki, matematyki, historii (nieprzydatnej na moim kierunku) czy generalnie wiedzy ogólnej. Nie wierzę jednak w to, że jesteście tępymi nieudacznikami. Jestem przekonani, że zabrakło na Waszej drodze prawdziwych mentorów, nauczycieli z pasją (tych zresztą często brakuje też na uczelni, której jestem studentem ? przynajmniej 1/3 z nich nie powinna mieć do czynienia ze studentami). Ale głowa do góry i do ciężkiej pracy ? kto jak nie Wy, kiedy jak nie teraz? 🙂
1. Do młodych i maturzystów którzy uważają że starzy bredzą – jezeli nie wierzycie że poziom kiedyś był wyższy do odszukajcie stare zbiory zadań dla kandydatów na wyższe uczelnie i zróbcie z nich te zadania. Na wiare możecie przyjąc że kiedys było dużo trudniej, ale też kiedyś raczej mniejszość w ogóle zdawała mature, nawet jeszcze z 20 lat temu tak było że z 2/3 nie konczyło szkoły sredniej z maturą
2. Roczniki wątpie aby się istotnie między sobą rózniły zwłaszcza w odstępie kilku lat
3. Same zadania to jedno a sposob oceniania to drugie. Obecny system jest antywychowawczy i bardzo niewiele wymaga. Jak uczeń nie umie to winny nie jest uczeń. Konsekwencej tego wkrótce sie pojawią. Fascynacja Korwinem tez wynika
z daleko posunietej niezdolnosci do myslenia i formulowania wlasnego zdania w mlodym pokoleniu. Ktos kto ma jakąs wiedze z historii raczej wie gdzie nalezy rewelacje Korwina umiescic (chociaz bywa ze w niektorych racjach Korwin ma racje,
to w wiekszosci wypadków jego pomysly sa sprzeczne w sobie, i na pewno szkodliwe
dla jego wyznawców).
Pomyśleć, że wszystkich tych dyskusji by nie było, gdyby Polak wynalazł koło nazywające się grading on a curve.
Dopasowując się do poziomu angielskiego u maturzystów proponuję polskie tłumaczenie: gradowanie na kurwie.
Dzieciaki, to NIE wasza wina, nie dajcie sobie wmówić „dorosłym i ministrom”, że coś z wami nie tak.. Za jakość edukacji odpowiada ten, kto naucza – nie ten, kto nauki pobiera. Dlatego to nauczyciel bierze za to pensję – nie uczeń..
@jhg34ghHM
Proszę o dyskusję merytoryczną, a nie tanie personalne docinki. Od 2005 r. nie ma co do zasady egzaminów wstępnych na uczelnie wyższe i z tym nie ma dyskusji. Z całego serca życzę zdobycia zatrudnienia po tych wymarzonych studiach i generalnie, oby o polskiej młodzieży nie mówiono, jak w Hiszpanii czy Portugalii, że to stracone pokolenie.
Staram się być daleka od uproszczeń, tendencyjnych sądów. To nie tak, że rocznik jest gorszy. Problem jest złożony i mimo, że staram się na co dzień być optymistką, nie widzę perspektyw na polepszenie. Jestem nauczycielką gimnazjum od 12 lat – uwielbiam swój zawód i wkładam w pracę bardzo dużo energii. Zawsze bronię młodzieży, staram się zauważać w każdym coś dobrego. Niestety, w ostatnim czasie obserwuję niekorzystne tendencje, coraz więcej osób pozbawionych ambicji. Borykam się z problemem uczniów, których zadowala ocena dopuszczająca, nie mają potrzeby rozwoju intelektualnego. Obecnie bardzo trudno jest wyegzekwować od ucznia napisanie chociażby przyzwoitej rozprawki. Wymaga ona bowiem samodzielnej refleksji, przedstawienia pewnego logicznego wywodu, znajomości (nawet pobieżnej) literatury, sprawności językowej, tymczasem spora część klasy takowych umiejętności po prostu nie ma i – o zgrozo! – nie wstydzi się tego. Obserwuję spłycenie, nawarstwiającą się bylejakość i kryzys wartości. Nie będę się rozwodzić nad przyczynami, ponieważ wszyscy je znamy. Dopóki uczniowie z ocenami dopuszczającymi na świadectwie bez większych problemów będą dostawać się do liceów (z wiadomych przyczyn), dopóty nie powinny nas dziwić wyniki matur.
@w czym problem: „Pomyśleć, że wszystkich tych dyskusji by nie było, gdyby Polak wynalazł koło nazywające się grading on a curve.”
Cale sczescie ze nie wynalazl. Albowiem to kolo jest kwadratowe
T1000: „A a co do samych matur ? skoro nie ma już egzaminów wstępnych na studia ? po co nam wydawać publiczny grosz na organizowanie matury, którą mają (prawie) wszyscy zdać? Po co nam taka fikcja selekcji? Zlikwidować maturę a wraz z nią tę całą bezmyślną testomanię.”
A po cholere nam te egzaminy na studiach? Po co wydwac publiczny grosz? Zlikwidowac te bezmyslna testomanie! Kazdemu roznac dyplomy na poczatku pierwszego roku!
Jest głos nauczycielki XYZ.
Mocno mnie sprowokował. Maturę zdawałem 45lat temu. Miałem numer 46 w dzienniku. My się uczyliśmy. Od nas WYMAGANO. Na jedno miejsce na uczelni było 6 do 12 i więcej kandydatów.
„Zawsze bronię młodzieży, staram się zauważać w każdym coś dobrego. Niestety, w ostatnim czasie obserwuję niekorzystne tendencje, coraz więcej osób pozbawionych ambicji. Borykam się z problemem uczniów, których zadowala ocena dopuszczająca, nie mają potrzeby rozwoju intelektualnego. Obecnie bardzo trudno jest wyegzekwować od ucznia napisanie chociażby przyzwoitej rozprawki. Wymaga ona bowiem samodzielnej refleksji, przedstawienia pewnego logicznego wywodu, znajomości (nawet pobieżnej) literatury, sprawności językowej, tymczasem spora część klasy takowych umiejętności po prostu nie ma i ? o zgrozo! ? nie wstydzi się tego. Obserwuję spłycenie, nawarstwiającą się bylejakość i kryzys wartości. Nie będę się rozwodzić nad przyczynami, ponieważ wszyscy je znamy. Dopóki uczniowie z ocenami dopuszczającymi na świadectwie bez większych problemów będą dostawać się do liceów (z wiadomych przyczyn), dopóty nie powinny nas dziwić wyniki matur.”
Broni pani młodzieży. Ciekawa jest ta obrona.
Nie dostrzegła pani, że to pani uczy ich bylejakości, to pani nie wymaga, to pani powoduje zanik ambicji, to pani toleruje nieuctwo. Za to pani bierze pieniądze? Nie? To za co?
Kto zezwolił pani na promowanie tego partactwa?
A dlaczego to nie stawia pani rzetelnych ocen? Dlaczego pani nie stawia oceny niedopuszczającej? Kto jest tu winny pani nauczycielko? To pani m. inn. jest w tym łańcuchu nieuctwa.
„Nie będzie się pani rozwodzić nad przyczynami, bo wszyscy je znamy”.
Bardzo śmieszne. Najśmieszniejsze jest to, że pani ich nie zna. Tu jest ten brak bazy, o której pisano wyżej.
Cóż, prawda jest taka, że polscy nauczyciele nie potrafią uczyć. Można chełpić się, że młodzież licealna w Polsce musi wykuć więcej regułek i opanować większą cześć materiału niż rówieśnicy na Zachodzie. Tylko co z tego? Polscy nauczyciele potrafią jedynie egzekwować pasywne ‚wkuwanie’, nie potrafią nauczyć samodzielnego myślenia, kojarzenia faktów, kreatywności i myślenia nieszablonowego. Wręcz przeciwnie, bo wszak i polska szkoła jest do cna sztampowa i szablonowa. ‚Mierny ale wierny’ – zasada ta panuje także podczas naboru nauczycieli do szkoły. Niestety.
Pisze to jako nauczyciel.
@an
w pierwszym rzędzie za to czego będą się uczyć iczy cos będą umięc uczniowie
odpowiadają w kraju z centralnie sterowaną edukacja politycy. Za to ile z tego będą umięć odpowiadają uczniowie sami. Zaś za to jak łatwo im przyjdzie sie to jak łatwo i przyjemnie sie będą uczyć odpowiadają nauczyciele. Z polską edukacją jest jak z polskim przemysłem – najpierw
został zepsuty – a gdy nie działał i sie nie opłacał został zlikwidowany. Polską edukację
też to czeka, czasy darmowej edukacji pomału dobiegają na szczęscie konca. Dzieki
czemu wkrotce skonczy sie rzucanie pereł między swinie i oczekiwanie że swinie
docenią te perły które na nie spadają a nie bedą na sr*ć. Rzecz jasna w ostatnich latach
jakość pereł została dostosowana do poziomu odbiorców, bo im bez róznicy na co sr*ja
To proste, że rocznik 1995 nie jest głupi. CKE specjalnie dała o wiele trudniejszą maturę, niż poprzednim rocznikom, żeby pokazać za rok, że nowa reforma jest o wiele lepsza od starszej i zdawalność będzie pewnie na poziomie +90%.
@an: ” Za jakość edukacji odpowiada ten, kto naucza ? nie ten, kto nauki pobiera. Dlatego to nauczyciel bierze za to pensję ? nie uczeń..”
Dosyc kuriozalny poglad…. To jest wlasnie zrodlo wszelkich klopotow: Ja nei winien, ONI winni, bo mnie nie nauczyli
Zadania z matematyki na tegorocznej maturze były NAJPROSTSZE jakie widziałem. Jestem nauczycielem od wielu lat i wiem co mówię. Wtedy, gdy ja chodziłem do szkoły, takie zadania rozwiązałby KAŻDY UCZEŃ DRUGIEJ KLASY liceum.
@A. L. w odpowiedzi na an
Bo niektórym rodzicom wydaje się że dziecko to rzecz taka jak samochód,
tak jak samochód dają do mechanika żeby go naprawił tak dziecko dają do szkoły żeby je nauczono. W ich rozumieniu ich dziecko to rzecz od której nic nie zależy, jak dziecko nic nie umie to znaczy że żły nauczyciel nie włożył do głowy.
@dobrycy
Dokładnie tak – oni myślą, że uczenie człowieka to coś takiego jak ładowanie do komputera kolejnych programów. Jeśli nie chodzą to wina albo programu albo ładującego, ale nigdy komputera … 😉 Tymczasem człowiek nie jest komputerem i wiele zależy od niego samego … 😉
Evah
30 czerwca o godz. 20:42
Mówisz że w PISA uczniowie byli dobrzy tyle, że to nie jest cała prawda nie podano informacji o wynikach drugiej części która odbyła się w grudniu a tam chodziło o rozwiązanie zadań z życia codziennego typu zgłosić sprawę w urzędzie załatwić założenie internetu a tutaj uczniowie zawiedli. Ale informacji o tej drugiej częsci połytruki nie podały w końcu to by podważyło świetlany obraz działań MEN za PO.
W sprawie głupszego rocznika z matematyki mogę dorzucić jeden fakt.
Trzy lata temu (rocznik 1995 skończył wtedy gimnazjum) do Paryża na międzynarodowe zawody matematyczne GMiL (Gry Matematyczne i Logiczne) wysłano z tej grupy sześć osób. Zajęły one w tym konkursie sześć pierwszy miejsc. Gdyby taki wynik zdarzył się w sporcie, to jeszcze za dwieście lat mówiono by, że był to najlepszy rocznik wszech czasów.
Ja nie od matmy, ja od… nauczania zintegrowanego, język obcy, zupełnie inna bajka. Proszę sobie wyobrazić, że osobami najmniej zainteresowanymi nauką, wiadomościami, umiejętnościami, są… tak, bingo- rodzice. Sporo mojej energii idzie na to, aby, za przeproszeniem, starym d… wytłumaczyć, że na lekcji angielskiego uczymy się słówek, zwrotów, piosenek, rymowanek, a nie będziemy 45 minut rysować, bo ich dzieci lubią rysować! Sporo energii idzie na to, aby wyklarować, że dzieci dają sobie radę, w większości łatwo się uczą, są postępy. Daję dodatkowe materiały dla rodziców, aby wiedzieli co robimy na lekcjach, mogą czy to powtarzać z dziećmi, czy to w ogóle sprawdzić mnie, czy coś się dzieje, czy może tylko katalog firmy na A sobie wertuję. Z tego korzysta garstka, reszta jest kompletnie na to obojętna, a są jednostki oburzone na to, że dziecko raz w tygodniu dostaje informację do zeszytu co było na lekcji! Ja nie wiem dlaczego ta dzicz wysyła dzieci do szkoły. Nie no, wiem… Po rozmowach z niektórymi matencjami wychodzi na to, że dziecko ma się wyszaleć (ale tylko jej, to super wybrane, bo reszta nie może, bo jeszcze jej dziecięciu zagrażać będzie), tak aby w domu było grzeczne (swoją drogą, jak dzieciak ma się „zachowywać” w szkole, skoro matencja na plac go nie wyśle, a tatusiek w piłkę nie zagra, nawet na głupi spacer nie weźmie, no, do galerii- ale nie sztuki-to co innego, na to zawsze jest czas…). Innymi słowy: obserwuję coraz większe stado rodziców, którzy szkołę traktuję jako przechowalnię, nauczycieli, którzy chcą uczyć traktują jak wrogów, a najchętniej na rękach by nosili właśnie te wesołe pańcie, co to by nosów zza katalogów z kosmetykami w życiu nie wyścibiły. I ja to widzę w nauczaniu najmłodszych, więc dziwić się postawom ludzi na granicy dorosłości? Prze państwa, będzie coraz gorzej, ja to państwu gwarantuję. Dopóki dla większości rodziców szkoła będzie usługowym magazynem dla dzieci, dopóki dzieci będą miały święte prawa do szalenia, a nauczyciel obowiązek do używania magicznej różdżki, aby te mózgi jakoś wiedzą zapylić, dopóki dzieci będą wracać do szkoły po weekendzie kompletnie zidiociałe, bo jedyna rozrywka intelektualna rodziny to zrobienie zakupów i obejrzenie debilnego show dla ćwierćmózgów- to moi państwo, będzie coraz gorzej. To rodzicom, a nie nauczycielom, trzeba wbić w łby do czego służy szkoła, jakie mają obowiązki wobec dzieci, jakie dzieci mają wobec tego społeczeństwa, które jakby nie było w znacznej części tę edukację funduje. Ciekawe, że jeszcze nikt nie wpadł na pomysł, aby odpowiedzialnością za śmierć pacjenta, który odmówił przyjmowania leków, obarczyć lekarza. Pora zacząć tę logikę stosować w szkole, bo ludzi, którzy chcą nauczać będzie coraz mniej- do ich zwolnień, blokad awansu itd. będą doprowadzać pustogłowi rodzice.
Jako wykształcony naukowiec przedstawiam ciekawą sytuację, która miałem okazje zaobserwować.
Pierwszą maturę pisałem w 2007 roku. Była to sławna matura z amnestią, przelicznikiem Giertycha i innymi cudami.
Zamarzyło mi się ostatnio rozszerzyć swoją wiedzę na studiach, ale aby się dostać musiałem poprawić chemię. Nigdy nie był to dla mnie łatwy przedmiot, ale stwierdziłem, że przecież to nie jest czarna magia! Setki licealistów zdaje ten przedmiot, to co, mnie się nie uda?
Zawziąłem się więc i cały poprzedni rok przygotowywałem się w każdej wolnej chwili. Jestem osobą pracującą na etacie, ale to akurat było ułatwieniem.
Drugą „próbą badaną” był mój brat, który w tym roku po raz pierwszy pisał maturę po liceum. Nie zazdrościłem mu sytuacji, bo miał mnóstwo na głowie! Musiał przygotować się do polskiego, do matematyki, chodził na korepetycje z chemii i z biologii. Do tego prezentacja, do tego angielski. Ja wracałem z pracy i miałem czas tylko dla chemii.
Z drugiej strony brat przygotowywał się z 3 lata, miał wszystko na świeżo, chodził na korepetycje, miał kompetentnego „nauczyciela” z dużą wiedzą, choć miernego pedagoga.
I jak poszło?
Mój brat, świeżo po szkole, po korkach, po fakultetach, po tylu przygotowaniach – 37 procent z rozszerzonej chemii.
Ja, stary koń po studiach, wiele lat po liceum, przygotowujący się TYLKO sam w wolnych chwilach – 63 procent.
Jaki z tego wniosek? Że młodzi maturzyści kompletnie nie wiedzą o co chodzi w nauce i w egzaminach.
Rozmawiałem z bratem czego uczył się na korepetycjach i czego uczył się sam. Rozwiązywał arkusze maturalne i zadania w „maturalnym” stylu. Innych rzeczy nie tknął. Dlaczego? Bo korepetytorka, egzaminatorka OKE, sprawdzająca arkusze stwierdziła, że.. nic innego nie będzie. Że na maturach jest rokrocznie to samo z niewielkimi zmianami. W tym duchu się przygotowywali i wyszło jak wyszło.
Chciałem też skomentować poziom chemii w tym roku, choć pewnie ma to przełożenie i na inne egzaminy.
W toku przygotowań rozwiązałem wszystkie arkusze maturalne z poprzednich lat z chemii. Średnio wychodziło mi jakieś 75%. To oczywiście o niczym nie świadczy, bo wiadomo, że samemu sobie trochę zawyża się wynik.
Muszę jednak powiedzieć, że tegoroczna chemia była NAJDŁUŻSZĄ maturą ze wszystkich!
Zadań było 39, gdy średnia maturalna to 32,2 zadania. Na to wszystko standardowe 150 minut. Czy to sprawiedliwe, że jedni mają 150 minut na 32 zadania a inni ten sam czas na 39 zadań?
Nie mam nic przeciwko, może być nawet i 100 zadań, byleby mieć więcej czasu! Mnie samemu go zabrakło!
To kolejna cegiełka, która promuje rozwiązania na pamięć i schematyczność. 39 zadań i 150 minut = około 3,5 minuty na zadanie! Nie można nawet pomyśleć o co chodzi, trzeba od razu wiedzieć co robić i najlepiej od razu pisać wynik! Tak ma to wyglądać? Pół biedy, jeśli zadania faktycznie są schematyczne i od razu widać co i jak!
Osobiście nie mam najlepszego wyniku (choć i tak dużo lepszy niż średnia krajowa) i nie chcę się usprawiedliwiać. Uważam, że zadania były do rozwiązania, ale po głębszym namyśle. Tylko kiedy tu się namyślać..?
Na koniec dodam, że dla mnie, człowieka obytego ze statystką i metodologią badań taka sytuacja jest po prostu niepojęta. Albo wszyscy dostają 30 zadań na zbliżonym poziomie i mają tyle samo czasu, albo każdy dysponuje zapleczem 5 minut/zadanie.
Jak można porównać mój wynik z 2007 roku, gdzie było 26 zadań (spora różnica, prawda?) z moim wynikiem z 2014?
@WT
Jak można porównać dr czy mgr sprzed 20 lat do obecnego – to ten sam problem, którego młodzież stara sie nie zauważyć. Dokonano gruntownej inflacji wykształcenia
i bez dewaluacji nie da sie moim zdaniem sytuacji uzdrowić
@dobrycy: „Jak można porównać dr czy mgr sprzed 20 lat do obecnego – to ten sam problem, którego młodzież stara sie nie zauważyć”
Fkt. Z ciekawosci ogladam dzisiejsze doktoraty. Dziedzina techniczna. 30 lat temu nie bylyby srednia nawet praca magisterska. Spora czesc to „przeglad literatury” z takimi sobie wnioskami. Albo I bez wnioskow
Co nei znaczy ze dober sie nei zdarzaja….
Magisterium i studia doktoranckie to, moim zdaniem, trochę inny problem. Wiedza stricte naukowa cały czas się rozrasta, pojawiają się nowe techniki, nowe badania, otrzymujemy nowe odkrycia, nowe narzędzia badania rzeczywistości. Dziś nie wyobrażamy sobie badań bez, przykładowo, mikroskopu skaningowego, a kiedyś mikroskop świetlny był nie lada nowością. Tak jak niegdysiejszy magister biologii nie musiał znać technik PCR bo były zbyt drogie, nowe i egzotyczne jak na jego stan wiedzy. Dziś PCR to już standard!
Program nauczania szkolnego także z pewnością ewoluuje wraz z rozrastającą się wiedzą, ale myślę, że pewne elementarne podstawy pozostają niezmienne. Faktem jest, że 2+2=4, że człowiek ma płuca, że układ krwionośny działa tak, a nie inaczej i kropka. Co ważne, program nauczania jest regulowany przez ministra. Dlatego każdy licealista wie czego musi się nauczyć na maturę. Uczelnie – to co innego, bo każda ustala swój sposób kształcenia studenta na danym kierunku.
Ten ustandaryzowany program ministra powinno się, w także ustandaryzowany sposób, sprawdzać.
Teoretycznie sprawdza się w postaci egzaminu maturalnego, ale moim zdaniem jest on bardzo mało powtarzalny i mało wiarygodny, bo te same wartości testuje w różnych środowiskach.
Słaby rocznik – dobre sobie. Niestety, ale już dawno przewidziałem te wyniki. I nie dlatego że gdzieś nad pacyfikiem wybuchła bomba atomowa, a gdy 95 wchodziło do szkół neostrada stała się popularna. Po prostu taka była wola polityczna – trzeba było udowodnić wyższość nowej reformy co dobitnie potwierdzają wyniki egzaminów gimnazjalnych.
Polecam mój artykuł na ten temat, w którym przedstawiam dane statystyczne, które najwyraźniej potwierdzają moją teorię: http://kontrmagazyn.pl/2014/07/04/matura-2014-rzeczywiscie-mamy-slaby-rocznik/
A to w miarę obiektywna diagnoza tego co się wydarzyło na matematyce, wspomniana w tekście red.Marka Ostrowskiego w Polityce:
http://wyborcza.pl/magazyn/1,139244,16274443,Ratujmy_maturzystow.html
Powiem Wam w kilku zdaniach co się stało.Jeśli Polską od 1989 żądził taki pan na J nazwisko to sie nie dziwmy tym młodym że im te mózgi powyżerało już na porodówce.Jak on nie umiał w archiwum teczek kurcze zabezpieczyć tylko je wynieśli taka noc teczek była czy cuś tam w eterze gadali ale to amnezja pewnie.Nie o takiem Polskiem młodzież Walczyliśmy,Plus styczność z poprzednikami Czarnobyla skażone drzewo wyda skażony owoc.Tyle w temacie,kłaniam sie nisko po same p*z*isko.Ewentualne cytując klasyków nasze pańśtwo formalnie i edukacja i reszta istnieje na papierze szarym taki toaletowym rolka jednowarstwowa, słowem ,,CH** D*** i Kamieni Kupa” w końcu potomek Henryka Sienkiewicza.Przykład dziadeczki idzie z góry :-).