Matura – głupszy rocznik?

Z duszą na ramieniu czekaliśmy na wyniki matury. Stracha mieli nie tylko uczniowie, ale także nauczyciele. Wiadomo przecież, że jak trafi się niepowodzenie, to winny jest zawsze belfer. W tym roku jednak winna okazała się młodzież.

Niespodziewanie do tradycyjnego ataku na nauczycieli nie dopuściła minister edukacji, mówiąc, że coś jest nie tak z tym rocznikiem maturzystów. Przypomniała, iż to nie pierwsza porażka tej grupy. Wcześniej młodzi słabo wypadli na egzaminie gimnazjalnym. Trzeba się przyjrzeć, gdzie jeszcze zawalili.

Głupie roczniki już się zdarzały. Zawsze jednak były tego racjonalne przyczyny. Na przykład wybuch w elektrowni jądrowej w Czarnobylu w roku 1986 spowodował, że głupsza była młodzież urodzona na początku lat 80. Dzieci akurat bawiły się na świeżym powietrzu, bo kwiecień był bardzo ciepły tego roku, gdy opadła na nie radioaktywna chmura i wyżarła im mózgi. Wiadomo było, że skażone dzieci będą inne, dlatego specjalnie dla tego pokolenia zreformowano oświatę, wprowadzając nową skalę ocen (pojawiła się ocena mierna, zwana później dopuszczającą) i zupełnie inny program. Dzięki temu dzieci przetrwały szkołę, a nawet zdały maturę i poszły na studia.

Co takiego wydarzyło się, że obecny rocznik maturzystów okazał się głupszy? Coś musiało się stać, świadczą o tym fakty (jedna trzecia nie zdała matury). Na pewno niedługo poznamy przyczyny i wprowadzimy program naprawczy. Szkoda jednak, że nie poznaliśmy ich odpowiednio wcześniej. Można by wtedy dokonać stosownych zmian w systemie, np. wprowadzić jeszcze szerszą skalę ocen czy bardziej okrojony program nauczania. Moim zdaniem, źle się stało, że minister Kluzik-Rostkowska tak bezceremonialnie powiedziała młodzieży prawdę. Tego nie mówiono nawet dzieciom skażonym Czarnobylem. No bo czy człowiek jest winny, że coś z nim jest nie tak?