Studniówki bez uczniów
Studniówki przybrały taką formę, że wielu uczniów mówi dość i nie idzie. To nie są pojedyncze przypadki, ale coraz większy protest wobec wynaturzeń balu przedmaturalnego.
Rozmawiałem dzisiaj z uczennicą, z której klasy na studniówkę nie idzie siedem osób. Dlaczego? Po pierwsze, za drogo. Po drugie, to już było. Podobny bal był organizowany po szkole podstawowej, a później po gimnazjum. Także tańczono poloneza i też bawiono się do rana. Trzeci raz to już przesada. Kogo to bawi?
Uczniowie nie chcą płacić za tradycję, która wszystkim obrzydła. Po co organizować wielki bal w drogim lokalu, po co zamawiać obfite jedzenie, po co wynajmować modnego didżeja? Czemu nie może to być skromna impreza w murach szkoły?
Jeszcze więcej uczniów nie poszłoby na własną studniówkę, ale nie chcą tego robić rodzicom. Bo najbardziej na wystawności tego balu zależy właśnie rodzicom. Jako wychowawca i nauczyciel chciałbym spotkać się ze swoimi uczniami na studniówce, ale ze wszystkimi, a nie tylko z tymi, których stać na kosztowne imprezy.
Komentarze
100% prawda. Byłem na swojej studniówce bo przekonał mnie do tego ojciec mówiąc: ‚nie rób przykrości swojej matce. Ona bardzo by to przeżyła’. Nie powiem, zebym zalowal swojego uczestnictwa, ale studniówka to wielka impreza, ludzie nie chcą chodzic bo ile mozna? W gimnazjum byly bale, teraz nawet w podstawówce sie robi. Dziewczyny maja cel, aby mieć lepsza sukienkę od innych, chlopaki, aby isc z ładniejsza dziewczyna. To żałosne i beznadziejne. Nie dziwi mnie, ze ludzie nie chcą chodzic.
Ewentualnie można zrobić zrzutę
Zauważę na tym marginesie jeno, że każda idea, jak wiadomo, ma w sobie ten przechył, że daje się dość łatwo przekształcić w swoje przeciwieństwo. W wersji łagodnej polega to na tym, że dochodzi się nie do tego, ku czemu się dążyło.
W mojej klasie, której jestem wychowawcą, jedna trzecia uczniów nie idzie. Ba, niektórzy z nich jadą zamiast tego na parę dni do Zakopanego w gronie innych maturzystów.
„Skromna impreza w murach szkoły” to była moja studniówka – 30 lat temu. Było nas w klasach maturalnych ok. 100 osób.
Studniówka mojego syna w ub. roku to bal na 600 osób. Akurat udany. Choć oczywiście nie w szkole- kwestia braku odp. dużej sali.
Nic to nie ma wspólnego ze stosunkiem rodziców do formy balu, takie są realia wszystkich liceów w moim mieście.
Od kiedy praktycznie zlikwidowano szkoły zawodowe.
Postaw sie a nie daj sie. Studniowki, chrzciny, komunie, wykwintne dozynki i pikniki po wsiach, rozne wiglilie na placach…. Bieda az piszczy ale nic nie zmienia sie.
Przypominającym swoje skromne studniówki do roku mniej więcej 1985 chciałbym przypomnieć, że wtedy była jeszcze (wyeliminowana przy okazji stanu wojennego) tradycja dość wystawnych balów maturalnych po(!) maturze. Studniówka to była tylko przygrywka, a teraz przejęła wiele funkcji balów maturalnych po prostu (ten pierwszy dorosły bal itd.) … 😉
KOSZTY! Niemały wydatek na taką imprezę odbywaną przeważnie poza szkołą jest przeszkodą dla wielu maturzystów, którzy wolą spotkać się w kameralnym gronie: to taniej i bez przebywania pod czujnym okiem belfrów. Mało jest wśród młodzieży zwolenników studniówek odbywanych w szkolnych murach. Dosyć mają budy. Nauczyciele także. I może dlatego, cieszą się,że nie są wychowawcami klasy maturalnej, inaczej musieliby spędzać w niej kolejne godziny. I nie cieszą sie, że jest ona także w lokalu, przecież także trzeba czuwać. Oczywiście, są wśród nas i tacy, którzy potrafią stosować podczas studniówki różne formy integracji z młodzieżą. Oby z umiarem…
moja studniówka była w 87mym, ale nie poszłam. I nie żałuję. Dziwię się, ze ta maskarada przetrwała do dzisiejszych czasów…
A jak dają sobie radę z takimi wygórowanymi przez zdegenerowanych rodziców kosztami studniówek – nauczyciele?
Czy też, jak uboga młodzież, padają ofiarą rozpasanego konsumpcjonizmu i masowo studniówki bojkotują?
Ja jestem przerażony, że taka wystawna studniówka w lokalu, mogłaby przebiegać rączym krokiem poloneza bez nadzoru wychowawczego, z braku nauczycielskiej kasy.
Jak to jest?
Nauczyciel za studniówki nie płacą, podobnie jak za żadne imprezy, wycieczki itp. Chodzą na tzw. „krzywy ryj” Wszystko fundują im rodzice uczniów
@Eltoro już hejtuje. Każda okazja jest dobra aby dowalić nauczycielom. Kto nienawidzi, ten już przegrał. I tyle
Panie Gospodarzu! Dlaczego wykasował Pan mój wpis? Prawda w oczy kole?
xxx na wycieczce nauczyciel pracuje, nie wypoczywa. Na zabawy organizowane przez rodziców uczniów, w moim wypadku to gimnazjum, nie chodzę właśnie z powodu tego typu uwag. Po co zapraszać nauczyciela? Żeby mu to później za plecami wypomnieć? Stać mnie i na imprezę, i na wycieczkę. Kto pojedzie z dzieciakami, jeśli będzie za 24 godzinną pracę miał płacić sam? To nie prawda w oczy kole, tylko głupota poraża.
@xxx(Eltoro etc)
Dla nauczyciela i wycieczka i studniówka to jest praca. Naprawdę spędzić parę godzin tylko po to żeby zjeść coś tam, nawet smacznego, to zaden interes. A już na wycieczce się odpowiada(!) za życie i zdrowie podopiecznych (można pójść siedzieć jak się coś stanie!) i trzeba mieć oczy dookoła głowy… 😉
@Janek
Zacytowałeś Wyszyńskiego, a to dla Eltoro(czy xxx) żaden autorytet … 😉
A Ty, @ janku, co bardziej kochasz: płacić za siebie aby więcej uczniów było stać na studniówkę, czy też być opłacanym przez znienawidzonych, konsumpcyjnie rozpasanych rodziców?
W nauczycielstwie liczy się przecież dobro dzieci i przeciwdziałanie ekonomicznemu wykluczeniu słabszych, prawda?
Przynajmniej tak naucza we wpisie Pan Chętkowski, warto skorzystać.
W niektórych szkołach nauczyciele płacą za studniówkę – zarówno za siebie, jak i swoich partnerów. I nawet pomimo tego chodzą. A to dlatego że „dyrektor krzywo patrzy, gdy kogoś z grona nie ma, bo to znaczy, że nie interesuje się życiem szkoły…”
Ja na swoją studniówkę nie poszedłem w 2001. Była jeszcze w murach szkoły i „po staremu” ale i tak uważałem ją za nudną arię pomponady i hipokryzji. „Bal” tym różniący się od szkolnej dyskoteki, że wszyscy poubierają się w garniaki i sukienki (kasa). Każdy musi mieć partnera/partnerkę co dla sporej części oznacza konieczność zafundowania udziału w tej wspaniałej imprezie jakiejś prawie nieznanej osobie (sam wystąpiłem w tej roli rok później na prośbę koleżanki której siostra nie miała z kim iść a to przecież obciach pójść samemu). Opłata za studniówkę to znowu koszty, dzisiaj podobno już tak absurdalnie wysokie, że dziwię się, że ktokolwiek jeszcze na to chodzi. Koszty naganiane przez jakąś nawiedzoną matkę jednej z uczennic, mającą bogatego męża i nic do roboty, na której pomysły wszyscy się godzą, bo wstydzą się zaprotestować że za drogo. Udział nauczycieli w imprezie to już w ogóle niezły żart – u mnie byli podobno konieczni, bo impreza odbywa się w szkole. Dzisiaj, kiedy odbywa się w lokalach też są konieczni? Rozumiem, że uczniowie (nie mamusie) mogą zechcieć zaprosić nauczycieli których lubią, ale „zaprasza” się wszystkich obligatoryjnie. Po co? Po to, żeby następnie udawać przed nimi, że się nie pije alkoholu (w szkole jeszcze to miało jakiś pokrętny sens, ale teraz w lokalu, dorośli ludzie??) a oni udają, że nie widzą że alkohol jednak jest pity i to w takich ilościach że połowa niepijących balowiczów leży nawalona do nieprzytomności. Sami nie piją w osobnej salce, do której alkohol przysyłany jest przez uczniów.
Tak właśnie wygląda ten „pierwszy dorosły bal”. Niezwykle uroczyste wydarzenie.
XXX,
twojego burackiego wpisu nikt nie wykasował, acz sam powinieneś, jakbyś miał odrobinę smaku.
A co do meritum, nauczyciele nie chodzą na wycieczki na krzywy ryj, nauczyciele na wycieczkach pracują, w dodatku na więcej niż cały etat (bo 24 godz. na dobę), bez wynagrodzenia dodatkowego zazwyczaj.
Na imprezach (nie wiem o jakich imprezach zresztą mówisz) sprawują opiekę nad uczniami, często niepełnoletnimi.
A na studniówkę nie idą na krzywy ryj, tylko są zapraszani imiennie przez uczniów.
I bardzo często nie przychodzą z różnych przyczyn.
Ale ludzie twojego pokroju są pewnie zbyt prymitywni, by to pojąć.
@El toro
Model edukacji El toro – nauczyciel nie pobiera pensji tylko ją jeszcze wpłaca w kasie szkoły, żeby więcej uczniów … 😉
Nauczyciel musi żyć (jeść, pić,mieszkać, czasem nawet, o dziwo, kupić ksiązkę etc.!) – więc dopłacanie z marnej pensji do pracy(tym jest płacenie za studniówkę!) to jakiś absurd! To już wolę parę książek kupić. Studniówka to impreza (dorosłych!)uczniów i ich rodziców – niech to zrobią tanio lub nie zapraszają albo nie robią wcale. Najwyżej ich coś ominie… 😉
Full wypas Anno 2014 – zjeść na studniówce w luksusuowym hotelu salami z kucyka którego dostalo się na I Komunię i zalać palę Black Lebel !?
@ belferxxx (czy jakośtam, w rewanżu za kulturę cytowania nicków)
Złodziejstwo to też ciężka praca.
– – –
@ a do wszystkich innych niż modo superiori nauczycieli:
Wracając do nauczycieli – no to jak, chodzą na te studniówki wmuszane im przez rozpasanych rodziców?
Kto płaci za koszt udziału belfra w takim knajpianym jublu?
A jeśli belfer jest wtedy w pracy, to chyba spożywać mu nie wolno (przynajmniej tak stoi w regulaminie pracy placówek państwowych)?
A zapłacić musi za nadgodziny (?) zgodnie z prawem pracodawca, któremu zapłacił już za to rodzic-podatnik.
Nb. kiedyś, jak jakieś dziecko było zbyt biedne, aby pojechać np. na wycieczkę szkolną, to nie raz i nie dwa nauczyciele zachęcali i pomagali w klasowej zbiórce, znam i takich co potrafili dziecku biednemu kupić podręcznik albo piórnik za własne.
Macie Państwo jakieś skojarzenia tej postawy i moralności ze swoim tytułem zawodowym?
Czy wolicie trzymać linię na tym, co nie tuczy, plując obłudnie ‚krzywdą dzieci’ na swoich dobroczyńców (Panie Chętkowski, jak to jest u Was)?
Smacznego poloneza życzę.
xxx
19 stycznia o godz. 12:13
Proponuję, żebyś zamiast czytać propagandówki z łybiórczej sam przepracował choć rok w szkole. Jak wygląda praca nie jakby taki tępak jak ty sądził od 1 września ale conajmniej od ostatnich dni sierpnia, gdy ma miejsce wstępna konferencja. Co więcej pomimo powszechnej opinii, że nauczyciele w wakacje nie pracują jest inaczej część z nich jest angażowana do kolonii jeżeli organizuje je szkoła. Ponadto inni pracują w komisjach egzaminacyjnych uczniów z liceum i gimnazjum ewentualnie w dodatkowych komisjach maturalnych. Inny przykład pomimo, że rok szkolny kończy się 27 czerwca przez trzy dni wszyscy nauczyciele są zobowiazani żeby wziąć udział w komisjach rekrutacyjnych. Co więcej nawet w trakcie wakacji w każdej chwili mogą zostać ściągnięci do szkoły, żeby wziąć udział w komisji egzaminacyjnej. Nie będę już mówił o maturze, który to psi obowiązek nauczyciele spełniaja nie tylko w własnej szkole ale i w innych szkołach gdzie są posyłani. Wycieczki wyjścia do teatru kto wychodzi z uczniami rodzicie nie nauczyciele i o kogo pyta się policja jeżeli ma miejsce jakieś zajście gdzie był nauczyciel. Przygotowanie lekcji sprawdzenie klasówe gdzie to ma miejsce w szkole nie właśnie w domu i często teoretycznie nauczyciele kończą pracę nie o 15:00 ale o 19:00, 23:00 w nocy a nawet o wiele później.
Podsumowując proponuję, żebyś zamiast czytać agitki łybiórczej o tym jakie to są nieroby ci nauczyciele i jakim to prawem domagają się utrzymania Karty Praw Nauczyciela sam przepracuje w szkole to zmienisz całkowicie zdanie na temat tego jakie to nieroby pracują w szkole.
Choć sądzę że raczej tego nie zrobisz w końcu lepiej wypisywać swoje wypociny niż przekonać się na miejscu jak prawda wygląda nieprawdaż.
No jasne, nauczyciele na studniowkach, wycieczkach, imprezach jedza, pija, lulki pala. ble ble ble ble ble ble… Juz mnie to nawet nie rusza, przyzwyczailam sie… Co roku organizuje wycieczki mlodziezy z mojej szkoly do Polski. ostatnio zdarzylo sie, ze nasz samolot mial prawie 5h spoznienia i mielismy prawo do odszkodowania (250 euro za osobe,a wiec kupa kasy). Oczywiscie w dzien powrotu juz mialam maile od rodzicow, ze trzeba dzialac, pisac, „procedurowac”, bo nam sie nalezy. Bilety kupowane byly przez szkole, wiec tylko ona miala prawo do przeprowadzenia calej procedury. Ale poniewaz uczniowie byli nieletni, rodzice musieli przyjsc do szkoly i zlozyc w ich imieniu podpis. lesmy sie nadzwonili, napisali, nagadali, (do niektorych trzeba bylo specjalnie dzwonic, bo nie reagowali na maile). Oczywiscie zaden z nauczycieli nie wzial z odszkodowania ani centa, bo przeciez nie zaplaciclismy za wycieczke. Po otrzymaniu przez szkole pieniedzy od linii lotniczych, jedna trzecia rodzicow w ogole nie zglosila sie po odbior! Oczywistym jest, ze moja praca papierkowa, telefony do rodzicow itd., i wszystko, co zwiazane z odszkodowaniem, bylo po godzinach i stuprocentowo gratis. I, moi Drodzy, za cale to zawracanie glowy, mailowo podziekowalo mi jakies 20% rodzicow…
Juz nie moge sie doczekac nastepnej wycieczki…
Moja studniówka odbyła się sto lat temu(1973), a i datę przesuneliśmy o 2 tygodnie później, bo nagle zmarł jeden z nauczycieli i było nam nijako bawić się zaraz po jego pogrzebie.
Obowiązywał schludny biało-granatowy strój, spódnice czy sukienki długie lub krótkie, do wyboru, bo wtedy mini szło na wojnę z midi czy odwrotnie, nie przypominam sobie jednak żadnych olśniewających kreacji.
„Lokalem” była udekorowana przez nas sala gimnastyczna.
Mój partner przyszedł ubrany jak na dyskotekę, za co już do końca ogólniaka zbierałam baty, bo miałam szalenie konserwatywną nauczycielkę. A ja nie miałam wpływu na to, jak facet się ubierze – zaprosiłam go poniekąd „z łapanki”, bo chwilowo byłam „bezchłopakowa”. Ciekawe, że ten facet 3 lata wcześniej na swojej studniówce był ubrany w garnitur, miał krawat itd. czyli odróżniał studniówkę od dyskoteki, gdzie można było ubrać kolorowe koszule i obwiesić się tanimi łańcuchami itp. wtedy „w modzie”.
Zaskoczeniem dla nas był oficjalny szampan na studniówce, inicjatywa naszej konserwatywnej nauczycielki. Igristoje było w ilości jednej butelki na parę. Studniówka trwała bodaj do 2-giej w nocy, a że sporo uczniów dojeżdżało, wcześniej był opracowany plan, żeby miejscowi przenocowali dojeżdżających.
Jasne, że uczniowie pili i inne alkohole, odbywało się to w tzw. palarni, ale nie palarni papierosowej (wtedy paliło się papierosy w WC lub za boiskiem szkolnym), tylko w palarni, gdzie mieścił się piec centralnego ogrzewania.
Piliśmy i paliliśmy dyskretnie, a jak ktoś się urżnął, to równie dyskretnie trzeźwe towarzystwo się urżniętym zaopiekowało, żeby nie było sensacji i późniejszych konsekwencji dla delikwentów.
Wówczas w klasie maturalnej miało się 18 lat, czyli teoretycznie (wg. prawa) wolno nam było pić czy palić, ale nie przeciągaliśmy struny i Boże broń, nie czyniliśmy tego ostentacyjnie.
Ale to było w starożytności 🙄
p.s.Koszty owej studniówki ’73 były minimalne, nie pamiętam sumy po tylku latach, ale jestem przekonana, że każdy uczeń mógł sobie na to przyjęcie pozwolić.
@Alicja
Przeczytałem twój wpis w duchu ciepłego sentymentalnego wspomnienia. Zapewne trudno uwierzyć, ale w moim przypadku było to jeszcze dawniej…
…yyy
– ależ smaczna spowiedź łapówkarza, i to do szpiku niewdzięcznego i zawistnego.
Więc darmowe wycieczki fundowane urzędnikowi państwowemu to nie tylko mało, ale jeszcze żółć, że trzeba było odpracować pobory!
Oczywiście odszkodowanie słusznie i prawnie należne temu, kto za bilet płacił, a nie temu kto z przekupstwa korzystał – ach, to dopiero ból w nienażartej d..pie polo zawistnika!
Bezwstyd degeneracji w pełnej krasie.
Szkoła, ale życia w dzikim, wynaturzonym plemieniu.
Więcej tego ganiania po agorze bez majtek, więcej…
Eltoro,
niech zatem rodzice w pana szkole wynajmują opiekunów wycieczek szkolnych z sektora prywatnego. Zapłacą koszty + godziny opieki. To podroży koszty, ale będziecie państwo zadowoleni, że nie jedzie nauczyciel. Nauczyciel będzie zadowolony, bo będzie miał czas wolny. A pan będzie miał wolność spożytkowania ładunku emocji w jakiejś lepszej sprawie.
Szanowni Państwo, dajcież spokój!
Gospodarz znów zaciera ręce. Włożył kij w mrowisko i patrzy, jak mrówy się kąsają.
Studniówka winna być skromna.
S. winna odbywać się w szkole.
S. powinna przypominać dyskrecją i klasą dawne prywatki.
S. nie powinna różnić ludzi ze względu na możliwości ekonomiczne rodziców.
S. winna być świętem uczniów i nauczycieli, gdzie jest miejsce i na kabaret (satyrkę), liryzm i ślozy.
Wszyscy o tym wiemy i…?
Ależ @ohmy,
na tym właśnie polega cały kabaret, że rodzicom narzuca się podatkami, kogo Państwo przymusowo im narzuci do wynajęcia, chociaż nikt go o to nie prosi.
Tak się jednak składa, że na przymusowo państwowych najemników (jak elegancko Pan określa rolę nauczycieli szkół publicznych w roli opiekunów imprezy szkolnej) pchają się zdemoralizowani pieczeniarze – i walczą o swój monopol jak o niepodległość!
Nic bowiem tak nie tuczy jak …wyjadanie pod płaszczykiem. Tylko jeszcze właściciela lodówki podjadek oczerni i nienawistnie opluje – i już może pławić się w dobrostanie moralnym troski o dzieci.
No, kabaret.
@Alicja
Też miałem studniówkę w 73, też była w szkole i też była tania i skromna – inna rzecz, że wtedy duży był wkład pracy(!) rodziców. Ale potem w czerwcu, Ty pewnie też, miałem bal maturalny poza szkołą i droższy. Tyle, że wtedy salę się ‚załatwiało” więc te koszty trudno porównywać … 😉
A to było tak: my (uczniowie) zorganizowaliśmy naszą studniówkę w stylu belle epoque – nosiło się na niej szale i piło się (oficjalnie) jakiś symboliczny alkohol udający absynt. Wcześniej odbył się kabaret muzyczny na temat naszych nauczycieli – starannie przygotowany i nie napastliwy, raczej sentymentalny – o jednej z pań zaśpiewaliśmy „No bo ty się boisz Wisi” na melodię „No bo ty się boisz myszy” Czerwonych Gitar itp. Do dziś mam fragment dekoracji z tego wydarzenia: szyld paryskiej knajpy namalowany na prześcieradle i wstawiony do szuflady po starym biurku.
Bardzo słuszny postulat,
nauczyciele zajmują się organizacją wycieczek oraz opieką w trakcie wycieczek za daemo (wyjątek niektóre projekty unijne).
Gdyby rodzice musieli zapłacić zewnętrznym podmiotom za zaplanowanie, organizacje i udział w wycieczce, jeszcze mniej biednych dzieci, o które niby troszczy się Eltoro mogłyby wziąć udziałw wycieczkach, byłyby zwyczajnie droższe.
Podejrzewam, że Eltoro nie jest tak głupi, że tego nie wie, po prostu to manipulator i nienawistnik.
Współczuję mu.
Hm, w zakładach pracy nie wolno jeść? W przerwach, Eltoro, nauczycielom też nie wolno?
na wycieczkach (bo pracują) też im zabronisz?
Uczniom Wigilii organizować zabronisz?
Szkoda komentarza na twoje idiotyzmy.
Ten blog jednak m.in. z twojego powodu nigdy nie stanie się poważnym miejscem dyskusji o edukacji i jej problemach, bo skutecznie zaniżasz od lat tu poziom.
Żenada straszna…
Ohmy, bardzo słuszny postulat.
Nauczyciele organizują imprezy i wycieczki i biora w nich udział za darmo, prpoponuję więc za tobą, by organizacją wycieczek i opieką na uczestnikami w trakcie zajmowały się zewnetrzne podmioty.
Ciekawe ilu uczniów, o których niby troszczy się Eltoro, będzie wtedy stać na wycieczkę i na zapłacenie wynagrodzenia kilku opiekunom i zapłacenie firmie za zorganizowanie wycieczki.
Zresztą myślę, że Eltoro nie jest aż tak głupi, by tego nie widzieć, to prostu manipulator i nienawistnik.
@ drogi ohmy,
w szkołach do których posyłają swoje dzieci „nienawistnicy” publicznego pieczeniarstwa, istnieje solidarność grupy pozwalająca na składkowe fundowanie udziału w wycieczkach członkom społeczności klasowej (czyli uczniom). Nie zezwala się na szkolne (!) imprezy, na które nie stać wszystkich, przeciwnie, wymaga się od uczestników szkoły zaangażowania w działalność non-profit.
Może Cię zbulwersuje fakt, że inicjatorami i współsponsorami tych obyczajów są nauczyciele tych szkół, na równi z dziećmi i ich rodzicami.
Tym sposobem funduje się też stypendia uczniom, których na czesne nie stać, a także tym, którzy osiągają najlepsze wyniki w nauce.
Szkoła nie pobiera czesnego od dzieci z ubogich rodzin, stanowią one ok 10% uczniów.
To jest świat cywilizacji, którego publicznie zdemoralizowana wspólnota pieczeniarzy się boi.
Cóż mogliby zaoferować innym w takim świecie?
Co najwyżej, zażółcone nienawiścią do normalności i małostkowymi kompleksami wpisy na blogach, cynicznym fałszem oszczerstw malujące swoje rzekome krzywdy i przykrywające amoralną niekompetencję.
Cbdo.
Eltoro
21 stycznia o godz. 10:59
Skoro twierdzisz dajesz wyraźnie do zrozumienia, że tak jest w szkołach państwowych to podaj konkretny przykład szkołę miejscowość adres oraz opis dziennikarzom Polityki za pewne pojadą tam i zrobią artykuł. Jak masz taką konkretną wiedzę to zgłoś do sądu co zabrakło odwagi. A jak nie masz takiej wiedzy bo sądząc po twoich postach tak jest to milcz. Poza tym proponuję ci, żebyś przynajmniej przepracował choćby rok w szkole to wtedy może zmienisz zdanie na temat publicznych pieczeniarzy. I proponuję, żebyś poczytał sobie coś więcej poza agitkami łybiórczej oraz niejakiego L. Balcerowicza, gdyż to wszystko o czym ten pan pisał o tej tzw. niewidzialnej ręce rynku obalił kryzys udawadniając, że to była sterta kłaków.
Drogi nauczycielu sauromie.
Głębia Twojej akompetencji czytania ze zrozumieniem oraz ujemny poziom świadomości konstytucjonalnej roli sądów oraz procedur praworządności w Państwie, jakie reprezentujesz w roli nauczyciela na stanowisku publicznym (?) dyskwalifikuje Twoje zdolności polemiczne.
Mówiąc prościej, na Twoim poziomie, piszesz horrendalne głupstwa – ale oczywiście w formie nieuprawnionych żądań, jak to publiczny belfer (?).
Wszystkim pozostałym zacnym belfrom życzę, abyś się tylko podszywał pod ten szacowny zawód, nie kompromitując go jeszcze bardziej swoim ganianiem po gumnie w intelektualnym i moralnym gumiaku na czerepie i gaciach na kostkach.
A broń Boże po studniówkach fundowanych przez zdziczałych rodziców.
ElToro czy jak ci tam zadałem proste pytanie jakie masz dowody? Skoro potrafisz jedynie obrzucać innych obelgami zarzucać im, że piszą horrendalne głupstwa widać, że nie masz żadnych dowodów. Tyle na twój temat sam pokazujesz swój poziom i poziom swojej akompetencji widać chyba masz żal do któregoś z nauczycieli, który kiedyś postawił ci pałę.
A poza tym przynajmniej tam gdzie pracuję nikt nie zmusza ani uczniów ani nauczycieli żeby chodził na studniówki każdy idzie tam z własnej woli i przeważnie dobrze się bawi.
Dzieci! Spokój mi tu!
@Eltoro(vel xxx, spod katedry, etc.)
No i wyszło szydło z worka – Eltoro(etc.) to Jan Wróbel zachwalający mitologię(właśnie tak – mitologię!) Bednarskiej/Raszyńskiej … 😉
@Eltoro
w mojej szkole na studniówce byli praktycznie sami wychowawcy i zespół kierowniczy,
reszta nauczycieli miała dość corocznych insynuacji, że za studniówkę (jako zaproszeni goście) powinni sami płacić.
poczytałem sobie dalsze wpisy el tarabumbum toro i przypomniałem sobie czemu przestałem czytać tego bloga, szkoda nerwów na czytanie idiotycznych wypocin, może jak wrócę za pół roku to pajace stąd sobie pójdą?
Oj oj oj – tak chyba zacznę.
Moją pasją jest edukacja od liceum. Byłem wtedy przewodniczącym samorządu szkolnego i to było pięć lat temu. Teraz jestem po studiach i uczę w szkole.
Niestety – nie jest tak do końca jak Pan pisze.
Drogo? To już kwestia organizacyjny. Moją studniówkę przewodnicząca rady rodziców orżnęła na ponad trzy tysiące. Sprawa miała zostać skierowana do prokuratury ale było zapewnienie, że pieniądze zostaną zwrócone. I oczywiście nie zostały.
Za drogo w lokalu? To trzeba zrobić w szkole. I wszyscy uczniowie czekają i chcą iść na studniówkę. Jeżeli nauczyciel tego nie rozumie – to jest to problem
A podstawowym problemem, głównie uczennic jest fakt, że nie ma z kim pójść na ten bal.
Studniówka to piękna rzecz. Byłem trzy razy i każdą wspominam pięknie.
Eltoro
20 stycznia o godz. 17:39
„?yyy
– ależ smaczna spowiedź łapówkarza, i to do szpiku niewdzięcznego i zawistnego.
Więc darmowe wycieczki fundowane urzędnikowi państwowemu to nie tylko mało, ale jeszcze żółć, że trzeba było odpracować pobory!”
Sprawę odpłatności za nauczyciela pełniącego w czasie wycieczki funkcję opiekuna lub kierownika wycieczki reguluje stosowny dokument:
„Dziennik Ustaw 2001 r. nr 135, poz. 1516
Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 8 listopada 2001 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania przez publiczne przedszkola, szkoły i placówki krajoznawstwa i turystyki”
http://dokumenty.rcl.gov.pl/DU/rok/2001/wydanie/135/pozycja/1516
” § 16. Działalność szkoły w zakresie krajoznawstwa
i turystyki, w tym koszty przejazdu, zakwaterowania
i wyżywienia kierowników i opiekunów wycieczek lub
imprez, może być finansowana ze środków pozabudżetowych,
a w szczególności:
1) z odpłatności uczniów biorących udział w wycieczce
lub imprezie,
2) ze środków pochodzących z działalności samorządu
uczniowskiego i organizacji młodzieżowych
działających na terenie szkoły,
3) ze środków wypracowanych przez uczniów,
4) ze środków przekazanych przez radę rodziców ”
Publiczne pomawianie nauczycieli świadczących nieodpłatną pracę w czasie wycieczek szkolnych o branie łapówek to oszczerstwo. Nie pierwsze zresztą w wykonaniu tego użytkownika.
Rozporządzenie Ministerstwa dotyczy „działalności szkoły” a nie wynagrodzenia nauczycieli.
Pobieranie lub korzystanie przez pełniących funkcje publiczne (z) korzyści majątkowych od uczniów (czy petentów) jest określone jasno w KK w art 228 jako odmianę korupcji pod nazwą sprzedajność urzędnicza.
Nie mówiąc o tym, że żadne rozporządzenie nie jest w stanie łamać ustawowego prawa, właśnie z mocy prawa (kto nie rozumie o co chodzi, niech ze szkoły ucieka).
Publiczne ignorowanie prawa oraz szczycenie się jego niezrozumieniem i łamaniem, swą głupotą i sprzedajnością, przy jednoczesnych oszczerczych pomówieniach wobec praworządności (jak to czyni niejaka „hilda”), jest nie tylko niegodne nauczyciela ale po prostu skandalicznym naruszeniem i prawa i regulaminu blogów „Polityki”.
Ku przestrodze Panu (nie)Chętkowskiemu wobec prawa.
Eltoro
23 stycznia o godz. 17:21
„Rozporządzenie Ministerstwa dotyczy ?działalności szkoły? a nie wynagrodzenia nauczycieli.
Pobieranie lub korzystanie przez pełniących funkcje publiczne (z) korzyści majątkowych od uczniów (czy petentów) jest określone jasno w KK w art 228 jako odmianę korupcji pod nazwą sprzedajność urzędnicza. ”
Kłamiesz.
Nauczyciel w szkole publicznej nie otrzymuje za pracę świadczoną w czasie wycieczki żadnego dodatkowego wynagrodzenia ani żadnych innych „korzyści majątkowych od uczniów”. Nie oni płacą za pracę świadczoną jako opiekun lub kierownik wycieczki. Płaci organ prowadzący szkołę.
Nauczyciel pracujący w czasie wycieczki nie otrzymuje nawet należnego mu wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych i nocnych – pracuje zazwyczaj społecznie.
Rozporządzenie reguluje natomiast kwestie opłacenia kosztów przejazdu, zakwaterowania i wyżywienie opiekunów i kierowników o wycieczek szkolnych – których rolę pełnią właśnie nauczyciele, zezwalając na finansowanie tych kosztów przez uczniów biorących udział w wycieczce, więc o żadnej korupcji czy sprzedajności urzędniczej nie ma tu mowy.
” § 16. Działalność szkoły w zakresie krajoznawstwa
i turystyki, w tym koszty przejazdu, zakwaterowania
i wyżywienia kierowników i opiekunów wycieczek lub
imprez, może być finansowana ze środków pozabudżetowych,
a w szczególności:
1) z odpłatności uczniów biorących udział w wycieczce
lub imprezie, „
Eltoro
23 stycznia o godz. 17:21
„Publiczne ignorowanie prawa oraz szczycenie się jego niezrozumieniem i łamaniem, swą głupotą i sprzedajnością, przy jednoczesnych oszczerczych pomówieniach wobec praworządności (jak to czyni niejaka ?hilda?), jest nie tylko niegodne nauczyciela ale po prostu skandalicznym naruszeniem i prawa i regulaminu blogów ?Polityki?. ”
Pochlebiasz mi Eltoro – jak zwykle, gdy nie masz merytorycznych argumentów obrzucasz mnie wyzwiskami – co w twoim specyficznym, chamskim stylu oznacza przyznanie się do porażki 😀
Pierwsza lekcja dla belfrów takich jak oszczercza „hilda” to zacząć odróżniać wynagrodzenie od wyżywienia a to od łapówki.
Sprzedajność – od nauczycielstwa.
Jest to niewątpliwie, jak widać, lekcja nie do pojęcia na tym poziomie, dlatego cywilizacja stworzyła prawo i kodeks karny, aby takie „hildy” tam, a nie w szkołach swe lekcje dostawały.
Nawet jeśli nie są świadome swej amoralnej nieświadomości, pomimo upomnień kolejnych ministr oświaty i nawet rzecznika praw dziecka.
Zainteresowanym praworządnością poleciłem już link dla skorumpowanych lub szczerze chcących tego uniknąć nauczycieli, orzecznictwo prawne i stanowisko ministerstwa powinno być dorosłym i zatrudnionym w resorcie – znane.
A jak nie jest – patrz powyżej; 228 KK.
Reszta kolejnych coming outów sprzedajności, niechże się, ku chwale belfrów, w świat praworządności i jej strażników niesie na falach bloga.
Czegóż więcej Temidzie trzeba…
KIM JESTEŚ ELTORO???
ELTORO czy Ty masz jakiś problem??
Eltoro
Nic ciekawego. Chciałbym tylko powiedzieć, że całkowicie się zgadzam z przedstawionym punktem widzenia.
Gratuluję. Powinien Pan pisać powieści.
Ale już chyba Pan jakąś napisał…
Alez ten Eltoro (feministycznie spero, ze nie jestes kobieta, bo gdyby tak bylo, to po prostu porazka… 🙂 ) jest bardzo interesujacy. Juz od jakiegos czasu zastanawia mnie, gdzie tkwi zrodlo NIENAWISCI DO SZKOLY uczniow i ich rodzicow. Jesli chodzi o uczniow – to zrozumiale – sa niedojrzali, przechodza mlodzienczy bunt (w sumie zal takich ludzi). Jesli natomiast chodzi o rodzicow, to po prostu mszcza sie za swoj szkolny czas, za upupianie i autorytarnosc nauczycieli. Ile ci ludzie traca sil na ublizanie! I jakim mlodopolsim stylem! 🙂 Zalosne, ale niezwykle interesujace. Pozdrawiam i prosze o jeszcze!
Dlaczego Pan, Eltoro, nie sprobuje medytacji…?
Eltoro z powodu takich … jak Ty odszedłem z nauczycielstwa. Zresztą tak jak wielu młodych nauczycieli, bo nie mają zamiaru wysłuchiwać mądrości takich … jak ty, co w szkole dłubali w nosie, a teraz mądrują, bo kilka groszy w kieszeni poczuli.
[Usunąłem obraźliwe wyrazy – Gospodarz]
@Aleks; 23 marca o godz. 20:02
Dla organizacji poważnie traktującej to, czym się zajmuje, informacja od klienta jest bezcenna. Żeby je uzyskać, wydaje się często ogromne pieniądze (bo warto) a każda opinia nawet pozornie niedorzeczna jest analizowana. Pracownicy, którzy tego nie rozumieją, nie odchodzą, tylko są na bieżąco i sukcesywnie usuwani (bo dają tym dowód braku elementarnych kompetencji).
Nie dotyczy to jedynie socjalistycznych enklaw, gdzie pracownik nie jest wynagradzany za pracę, tylko za bycie tym, czy tamtym.