Kto pierwszy podniesie butelkę?

Wyprowadziłem dziecko na plac zabaw, a tam, zgroza, pełno pustych butelek, puszek i innych śmieci. Zacząłem zbierać i do kosza wyrzucać. Jak tylko wziąłem się do roboty, inni rodzice rzucili się do pomocy, więc w mgnieniu oka oczyściliśmy cały plac. Teraz zabawa będzie bezpieczna.

Ludzie nie są źli, potrzebują tylko dobrego przykładu. Wystarczy, żeby ktoś zaczął. Niestety, bycie pierwszym, który sprząta, stanowi nie lada wyzwanie. Rodzice patrzą jeden na drugiego i udają, że niczego nie widzą. Niektórzy przychodzą na plac zabaw z laptopami, aby widzieć jeszcze mniej. Inni gapią się w telefony, czyli też nie widzą. Dopiero jak zaczynam sprzątać, wszyscy podnoszą głowy i patrzą, co robię. A potem rzucają się do pomocy. Tak zachowują się dobrzy ludzie.

W szkole jest trochę inaczej. Wchodzę do budynku, kłaniam się uczniowi, który na mój widok natychmiast wyciąga telefon i zaczyna w nim gmerać, czyli żeby nie widzieć. Potem pochylam się i zbieram kilka śmieci, które z rana już walają się po korytarzach. Czasem woźna rzuci się i podniesie przede mną, a młodzież nic. Dawniej zatrzymałbym się przy uczniach, pokazał papierki i kazał posprzątać. Teraz tego nie robię. Powiedzieliby mi, że oni chodzą do szkoły nie po to, aby pracować, ale by się uczyć. Więc niech się uczą.