Patriotyzm kicający

Podczas uroczystości zakończenia roku szkolnego padła komenda, aby wprowadzić sztandar Liceum. Poczet sztandarowy już miał ruszyć, gdy jeden z nauczycieli krzyknął, aby zacząć od lewej nogi. To tak wybiło z rytmu pierwszą osobę, że kicnęła jak zając. Chciała bowiem zacząć od prawej, ale nagle kazano jej od lewej, więc aby się nie przewrócić, musiała kicnąć.

Nauczyciel, który wywołał zamieszanie, spojrzał na mnie pytająco. Czy też zostałem nauczony, że poczet powinien zaczynać marsz od lewej nogi? Niestety, nie mogłem poprzeć kolegi. Wywiązała się dyskusja w gronie pedagogicznym, ale okazało się, że co nauczyciel, to inna opinia.

Jeśli chodzi o mnie, to mam w tej kwestii zdecydowane poglądy. Lewa noga kojarzy mi się z pechem, a prawa ze szczęściem. Dlatego z łóżka wstaję zawsze prawą nogą. W ostateczności, gdy niechcący lewa wysuwa się jako pierwsza i nie jestem w stanie jej zatrzymać, wysuwam także prawą i kicam. Dzisiaj na przykład kicnąłem z łóżka, dzięki czemu uniknąłem nieszczęścia. Także z samochodu wysiadam zawsze prawą nogą, choć w przypadku kierowcy to bardzo niewygodne, albo kicam. Dziwię się tym, którzy zaczynają swój krok od lewej. Moim zdaniem, sami proszą się o nieszczęście.

Ponieważ kwestia nogi może podzielić radę pedagogiczną, proponuję kompromisowo wprowadzić zwyczaj ruszania obiema nogami równocześnie. Wtedy wszyscy nauczyciele będą zadowoleni, zarówno zwolennicy lewej, jak i prawej nogi. Kicanie powinno być obowiązkowym krokiem szkolnym podczas uroczystości ku chwale ojczyzny i tym podobnych zebrań.