Co powiedział Broniarz?
Złapała mnie dzisiaj na korytarzu dziennikarka łódzkiego radia. Zapytała o to, co zwykle, czyli dlaczego w szkole jest źle i co można na to poradzić. Odpowiedziałem prosto z serca, dałem więc dziennikarce niezły materiał do obróbki. Bóg jeden wie, co dzisiaj poszło w eter. Jedyna nadzieja w tym, że gadania w radiu nikt nie słucha. Najważniejsza jest przecież muzyka.
Sławomir Broniarz, prezes ZNP, miał zdecydowanie gorzej. W obroty wzięła go dziennikarka prasowa, do tego z poczytnej gazety ogólnopolskiej, Mira Suchodolska. Szans na zagłuszenie odpowiedzi nie ma żadnych. Czarno na białym wydrukowano, że Broniarz zaproponował, aby nauczyciele pracowali od 8.00 do 14.00 w szkole, a od 15.00 z dorosłymi, którzy potrzebują reedukacji, czyli tyrali od rana do nocy. Cały środowisko nauczycielskie huczy od komentarzy, że propozycja jest nonsensowna i że prezes, delikatnie mówiąc, dał ciała (zob. wywiad z prezesem).
Niestety, uczciwy człowiek nigdy nie nauczy się podstępów sztuki dziennikarskiej. Co zatem prezes powiedział, to jedno, a co wydrukowano, to zupełnie inna para kaloszy. Teraz nauczyciele atakują Broniarza, że powiedział źle o nauczycielach. Ludzki język jest naprawdę zdumiewający, szczególnie gdy zechce pociągnąć za niego dziennikarz. Człowiek myśli wtedy, że chwali i docenia, a wychodzi, że krytykuje i obśmiewa. Nawet autoryzacja wywiadu niczego nie zmienia. Trzeba być prof. Miodkiem i Bralczykiem w jednej osobie, aby zauważyć wszystkie niuanse i pułapki języka.
Znam wielu nauczycieli, którzy po jednej rozmowie z dziennikarzem złożyli przysięgę, iż to się nigdy więcej nie powtórzy. I dotrzymują tej przysięgi, bo wiedzą, czym grozi otworzenie ust przy redaktorze. Za słówko jest tak łatwo człowieka złapać, że nawet nie trzeba się specjalnie trudzić. Po prostu ludzki język jest cudem, człowiek strzela słowami, a dziennikarz kule nosi i trafia nimi, w kogo chce. Od pewnego czasu Mira Suchodolska z Dziennika Gazety Prawnej chce, aby kule trafiały w nauczycieli. A pamiętam czasy, bo mnie Suchodolska też przepytywała, kiedy ta sama redaktorka była dla nauczycieli tarczą i obroną. Tylko wtedy nie pracowała w Dzienniku Gazecie Prawnej (zob. wywiad z gospodarzem).
Nie będę komentował, co wyprawia ze słowami Mira Suchodolska, gdyż jest to śmiesznie łatwe i proste. Wystarczy przeczytać pytania, jakie zadaje Broniarzowi. Każdy inny człowiek uciekłby od takiej osoby, ale Broniarz musiał rozmawiać. Jako prezes ZNP nie mógł sobie pozwolić na obrażenie się na dziennikarkę. Szeregowy nauczyciel może nie podejmować rozmowy, a Broniarz musi. Pewnie zgrzyta teraz zębami, że nauczyciele zachowali się dokładnie tak, jak chciała Suchodolska. Redaktorka napędziła jednych na drugich i się cieszy. Zadanie wykonane. Gdy nauczyciele zaczną się żreć między sobą, można ich będzie powystrzelać jak kaczki.
Komentarze
Najlepsza pani Suchodolska była, gdy stwierdziła, że dobry nauczyciel (opiekun świetlicy) powinien umieć zająć się 52 dziećmi.
Nie chcę używać mocnych słów, ale myślę, że mało jest obelg, na które ta pani sobie nie zasłużyła takimi debilnymi komentarzami.
„DGP” jest niestety w czołówce idiotycznej, chamskiej i kłamliwej nagonki na nauczycieli.
Żenada…
Trudno mi powiedzieć, ile jest prawdy w tekście, który poniżej cytuję, ale – jeśli to prawda – to kpiną wydaje się komunikat na stronie MEN-u, stwierdzający, że polscy nauczyciele zarabiają więcej niż amerykańscy, czy ci, którzy pracują w Austrii. Słowem – ręce opadają.
„Jak i za co pracują w Europie; Trochę danych statystycznych dla porównania polskiej oświaty z OECD (źródło? Education AT a glance?, ?Key topics in education in Europe?, roczniki statystyczne i inne): – nakłady na oświatę ? w EU średnio 5,6 % PKB, w Polsce w 2004 ? 2,99%, 2005 ? 2,88% 2006 ? 2,87 %, 2007 ? 2,79 % – systematycznie maleją, i są jednymi z najniższych w EU? – liczebność klas ? średnio w EU ? od 12 do 24 osoby ? u nas klasy 36 osobowe są codziennością? – wiek emerytalny nauczycieli – w EU od 52 do 60 lat – wszędzie nauczyciele mają możliwość przejścia na wcześniejszą emeryturę po 30 -35 latach pracy ? w Polsce proponuje się 65 lat?.. – pensum nauczycieli (godziny lekcyjne, poza innymi czynnościami) – dla przykładu : – FRANCJA ? w podstawówkach nauczyciele pracują 20 , w gimnazjum – 18 (tyle, ile w Polsce), a w liceum – zaledwie 17. – CZECHY – podstawówkach nauczyciele pracują w tygodniu 20 godz., w gimnazjum – 16, a w liceum – 15. – FINLANDIA ? 18 godzin ? jak do tej pory w Polsce. U nas proponuje się 27 godzin !!! – zarobki ? tu jest najgorzej – od 8x tyle co w Polsce (Lichtenstein) do 2x tyle co w Polsce ? Czechy ? zarabiamy tyle co w Chile ? – płaca minimalna w Polce w 2008 to 1126 zł brutto ? wynagrodzenie nauczyciela stażysty po podwyżkach, których nikt jeszcze nie ujrzał to: licencjat ? 1101 zł, magister 1248zł lub 1418 zł – na tle EU to są zarobki niewykwalifikowanego pracownika po podstawówce?. – stabilność pracy nauczyciela – w EU warunki pracy nauczyciela są w większości krajów unormowane układami zbiorowymi, gwarantującymi stabilność, poszanowanie, przywileje prawne i socjalne – u nas proponuje się likwidację KN- jedynego dokumentu regulującego kwestie zatrudnienia nauczycieli ?. Polscy nauczyciele zarabiają dużo mniej niż ich koledzy w Unii Europejskiej, a nawet mniej niż w Meksyku czy Chile. (…) Jak wynika z danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (raport OECD „Education at the glance 2006″) polscy nauczyciele zarabiają najgorzej nie tylko w Europie. Najwyższe pensje są Luksemburgu – rocznie nauczyciel zarabia równowartość ponad 80 tys. dol. (dane dla nauczycieli gimnazjów publicznych, z 15-letnim stażem pracy, w przeliczeniu na dolary z uwzględnieniem siły nabywczej pieniądza – tzw. PPS). To osiem razy więcej niż polscy pedagodzy ze średnim zarobkiem na poziomie 10 tys. dol. Za Luksemburczykami są Szwajcarzy – około 55 tys. dol. rocznie. Nasi sąsiedzi – Niemcy – zarabiają w szkole prawie 50 tys. dol. rocznie. W Anglii nauczyciel dostaje średnio cztery razy więcej niż w Polsce, a w Czechach – dwa razy więcej. Najbliżej polskich zarobków są Węgrzy i nauczyciele w Chile, ale i tak dostają prawie o połowę większe pensje.”
Pozdrawiam wszystkich czytelników bloga.
Zaskakujące jest oczekiwanie palety umiejętności nauczycielskich. Pani Hall /GW/ mówi, że nauczyciele nie muszą tracić pracy, bo mogą prowadzić przedszkola, świetlice, resocjalizację, zajęcia z dorosłymi itp. Istnieją oczywiście matematycy o predyspozycjach do pracy w przedszkolu i biolodzy świetni w pracy z zaniedbanymi blokersami. Pani Hall uważa więc, że wszystkie wydziały pedagogiki wczesnoszkolnej albo specjalnej, kulturoznawstwa itp są fanaberią studentów, a w razie potrzeby przedszkolanki mogą przecież przygotować do studiów językowców, informatyków i innych adeptów nauk wszelakich. Nauczyciel – kombajn. Chce uczyć? No, może – wszystkich i wszystkiego. Boże, Boże i po co ja w 1962r podjęłam tę pracę? A moje córki w 1992? Okazało się, że będę przyczyną nieszczęścia własnych dzieci. „Po co nam to było?”
jaruta – mogliby podjąć taką prace, o ile ktokolwiek ich zatrudni.
Ale pracy nie przybędzie. Nauczyciel ma za to sam sobie ze wszystkim poradzić.
Z całym szacunkiem – pytania pani redaktor tendencyjne, ale pomysł z douczaniem bezrobotnych??? Prawie z krzesła spadłam, bo pan B. uważa, że jest „dobry”. Czyli do nauczania, wychowywania (dzieci i młodzieży), tony papierologii, zebrań, rad, szkoleń można dodać jeszcze zajęcia z dorosłymi wykluczonymi społecznie??? Ratunku! W imię czego?
Kasiu,
akurat Broniarz gada tu sensownie, jeżeli nauczyciele w rzeczywistości niżu demograficznego chcą mieć pracę, to muszą rozglądać się za nowymi możliwościami (jak kształcenie właśnie dorosłych)
Nauczyciele musza uzywac zywego glosu, ktory jest mozliwy dzieki strunom glosowym. Przeciazenie glosu moze doprowadzic do choroby lub zniszczenia. Biologiczny limit ludzkiego glosu jest glowna przyczyna, ze nauczyciele nie powinni pracowac wiecej niz 20 godzin tygodniowo.
Na GW jest rozmowa z byłą minister – to dopiero pomysły: więcej nadzoru, wskaźników, monitorowania…
Ręce opadają.
Już dawno nie widziałem tak ordynarnie zmanipulowanego lidu. Dziennikarka zadaje pytania mało merytoryczne, uogólnia na podstawie ploteczki w rodzaju „jedna pani drugiej pani”, zapomina o prostej dyrektywie: oboje dążymy do obiektywnego pokazania mocnych i słabych punktów systemu. To Broniarz jest tym, który próbuje zracjonalizować „wywiad” – pokazać pułapki głupiego myślenia, wskazać szanse rozwoju i elementy racjonalizacji kształcenia oraz wychowania.
Tak sobie myślę, że kiedyś to były wywiady, teraz coraz częściej obserwuję albo połajanki albo – za przeproszeniem – pyskówkę. Redaktorce wydaje się, że jest rewolwerowcem i przychodzi robić porządek swoją strzelbą – gębą.
Przepraszam, aliści…