Uprzejmość czy bezczelność?

Wybrałem się z przyjacielem do teatru, a tam spotkała nas niespodzianka. Otóż takie tłumy waliły na przedstawienie („Elektra” Eurypidesa w Łódzkim Domu Kultury), że zabrakło miejsc siedzących. W foyer kłębiły się głównie nastoletnie osoby. Młodzież jednak chodzi do teatru – niesamowite! Gdy już było pewne, że nie usiądziemy przez dwie godziny, wyszedł „przewodnik chóru” i zaprosił starszych widzów na miejsca siedzące. Młodszych poprosił, aby ustąpili. Zachowanie niby piękne, ale tylko niby.

Otóż gdy mój przyjaciel zrozumiał, że zaproszenie jest skierowane do niego, oniemiał z wrażenia, spurpurowiał  i się obraził. Ja też się obraziłem, ale chwilkę później, gdyż mam spóźniony refleks myślenia, więc od razu nie zrozumiałem, że ktoś mnie obraża. W każdym razie nie mogliśmy darować tej obrazy, więc wyszliśmy, bo nie zamierzamy przebywać w miejscu, gdzie się nas tyka z powodu wieku. Zresztą co to za wiek – między czterdziestką a pięćdziesiątką. Całe szczęście, że spektakl dopiero się zaczynał i można było wyjść bez awantury. Wiedziałem, że jeszcze chwila, a świątynia zostanie zbrukana naszą reakcją.

Gdy już wydostaliśmy się z teatru, uznaliśmy, że większy obciach nie mógł nas spotkać oraz że teatr to jednak niebezpieczne miejsce. Naprawdę trudno się nie zdenerwować i nie wywołać bójki. Całe szczęście, że są w Łodzi inne miejsca, gdzie nikt nikogo nie zaczepia z powodu wieku. No więc poszliśmy tam, gdzie jest kulturalnie i spokojnie, czyli na piwo. Co ciekawe, nie było tam ani jednej nastoletniej osoby. Po prostu zgroza – co za młodzież!