Szkoła wobec stanu wojennego
Minister edukacji wzywa nauczycieli, aby nie zapomnieli o rocznicy stanu wojennego (zob. list Krystyny Szumilas). List piękny, ale stosowałbym się do jego zaleceń bardzo ostrożnie.
Starsi nauczyciele, czyli ci, co pamiętają stan wojenny, powinni milczeć, gdyż – jak mi powiedział jeden z naszych absolwentów – „tu kiedyś byli sami komuniści” (to tylko opinia absolwenta, niekoniecznie prawdziwa). Miał na myśli wychowawców z lat osiemdziesiątych. Co mogliby dzisiaj powiedzieć uczniom? W tamtych czasach między szkołami a władzą najczęściej była harmonia sfer. Dopiero u schyłku komuny pojawiły się zgrzyty. Może więc lepiej niech starsi nauczyciele milczą, przecież nie chcą kłamać.
Najwięcej mogliby powiedzieć nauczyciele, którzy w latach 80. byli uczniami. Większość zachowała wtedy czyste ręce, szczególnie dzieci. Pokolenie dzisiejszych czterdziestoparolatków lubi opowiadać o stanie wojennym. To ich jedyna martyrologia. Trzeba jednak pamiętać, że to opowieści bardzo podkoloryzowane, nieomal bajki, wydarzenia ze snów, a nie żadna historia. Jak ktoś lubi słuchać o tym, że myszy zjadły Jaruzelskiego, niech słucha. Ja sam też mógłbym opowiedzieć cudowną historię mojego stanu wojennego (miałem wtedy kilkanaście lat), ale może nie w szkole. Jeśli już mam zmyślać, to niech to ma miejsce przy piwie.
Wychodzi więc na to, że największe prawo do mówienia o stanie wojennym będą mieć najmłodsi nauczyciele. Niech zatem o 30. rocznicy tych zdarzeń mówią ludzie przed trzydziestką. W mojej szkole jest kilka takich osób, więc na nie najbardziej liczymy. Przeczytajcie, młode koleżanki i młodzi koledzy, list pani minister i załatwcie sprawę.
A poza tym – wiadomo – wszyscy kochamy ojczyznę.
Komentarze
Bardzo dobry komentarz! Dlatego kurs historii powinien się w szkole kończyć na(góra!) końcu II Wojny Światowej. Inaczej mamy powielanie własnych emocji i indywidualnych aktualnych(!) sympatii politycznych.
Nota bene około 50% Polaków uważa, że stan wojenny był potrzebny i uzasadniony…;-)
Warto przy okazji wspomnieć, że w oświacie stan wojenny nie został zniesiony.
Pierwszą ustawą stanu wojennego uchwaloną przez Sejm po wprowadzeniu stanu wojennego, była Karta Nauczyciela, uchwalona na początku 82′
Zatrzymał nas stan wojenny w letargu na dziewięć lat, ale rozwój oświaty zamroził na lat trzydzieści.
Dedykuję to tym, którzy twierdzą, że system wymaga uczenia pod klucz a którzy dzięki KN tyłek maja do stołka przyspawany więc mogliby uczyć jak by chcieli. Musieli by tylko odczuwać taką potrzebę. Prościej jest uznać, że celem nauki jest egzamin.
Tak, tak ,tak.
Starzy – nic nie mówmy, bo możemy coś chlapnąć, jeśli byliśmy umoczeni. Żadnych refleksji i coming outów.
Tak, tak, tak.
Nic nie mówmy, co byliśmy młodzi, bo WSZYSCY kłamią i koloryzują. Nie dajmy się przyłapać na fałszu, znajdźmy lepsze pole innej martyrologii. Dzisiaj też system i korporacje gnębią, jak Jaruzel. I to jest poprawne.
Tak, tak, tak.
Nic nie mówmy, oddając głos tym dzieciom, co nic nie wiedzą (bo ich na świecie nie było). Niech wydeklamują „co autor miał na myśli” a publiczny Pimko ochoczo potwierdzi historię pisaną na nowo. Pod PO albo pod PIS, zależnie, kto u żłóbka leży i rozdaje sianko.
Pan, Gospodarzu w tym wpisie, kadencję TAK TAK NIE NIE, słyszy jednym uchem.
Czyżby nasza polska, nieodrobiona przez 30 lat, lekcja i szkoła stanu W.?
S-21 13 grudnia o godz. 9:33
„Bardzo dobry komentarz!”
Akurat myślę, że to jest bardzo mocny kandydat do tytułu najgorszego i najmniej przemyślanego komentarza Gospodarza, jaki do tej pory zdarzyło mi się przeczytać. Jak się uspokoję to może coś napiszę.
„Dlatego kurs historii powinien się w szkole kończyć na(góra!) końcu II Wojny Światowej.”
Zauważ proszę, że przedmioty powinny być tak nauczane, aby uzupełniały się i wzajemnie pomagały w zrozumieniu całości wiedzy. Im jestem starszy, tym bardziej jestem przerażony swoją niezdolnością do syntezy. Analizować umiem i mogę w miarę dobrze. Opisuję drzewa a nie widzę lasu.
Bardzo konkretny przykład dla ciebie. Doskonale (bo na własnej skórze) przerobiłem w młodości wszelkie wahania kursowe złotówki do dolara i do obu marek (wschodniej i zachodniej).
W latach osiemdziesiątych pomagała mi rodzina dolarami. Wymieniałem u cinkciarzy i nie zatrudniałem swojej głowy jakimś szerszym myśleniem. Potem patrzyłem na Gawronika, ale dalej nic z tym nie umiałem zrobić.
Dopiero z okazji wymiany marki wschodniej na zachodnią coś zadziałałem. Byłem wtedy na milion procent przekonany, że z samej natury niemieckiej wynika konieczność kursu 1:1 i muszę się przyznać, że tyle ile byłem w stanie wtedy zgromadzić (niestety nie było tego wiele) wolnej gotówki to zainwestowałem w ten interes i nie zawiodłem się. Czyli historia bardziej mi pomogła aniżeli znajomość ekonomii, bo przecież taki kurs był zabójczy dla całej masy przedsiębiorstw w NRD i kto wie, czy nie był u nich błędem.
Potem przyjrzałem się rynkowi nieruchomości w krajach, które dołączały do Unii Europejskiej i gdy zrobiła to Polska już mniej więcej wiedziałem co zrobić. No i miałem już nieco większe środki. W USA była bańka nieruchomościowa. Nastepnie zaczeła się paranoja psucia pieniadza, a szczególnie dolara i należało (by) coś z tym zrobic. Teraz (zupełnie ostatnio) zauważamy wielkie przesunięcia kursów złotówki. To jest (może być) kolejna okazja/sygnał.
Gdyby mi jednak ktoś mądrzejszy ode mnie (nauczyciel?, program szkolny?) wskazał/wyjaśnił/chociażby zwrócił uwagę dokładniej w szkole na te prawidłowości to być może dzisiaj byłbym dużo bogatszy. Sądzę też, że uczniowie słuchaliby z zainteresowaniem opowieści o kupowaniu czegokolwiek tylko po to, aby zamrozić siłę nabywczą szybko tracącego wartość pieniądza.
I o rozwijającym się barterze zamiast wymiany towarowo-pieniężnej.
Kto wie, co nas może czekać w przyszłości.
A więc mnie nie tylko chodzi o „martyrologiczno-emocjonalny” wykład historii co o socjologiczno-ekonomiczny. Jeden z bardzo bogatych i bardzo publicznych finansistów z USA chwalił się kilka lat temu wielkimi inwestycjami poczynionymi w nieruchomości w Brazylii. Okazuje się, że dla maluczkich były utworzone bardzo podobne instrumenty inwestycyjne na terenie Brazylii jak i wcześniej dla Polski, Bułgarii czy Rumunii. Ale takie rzeczy trzeba było wiedzieć. Teraz to musztarda po obiedzie.
Ja bardzo bym chciał przedstawienia uczniom w szkole historii i konsekwencji oszczędzania czy inwestowania. Ze wszystkimi ważniejszymi wymianami walut, konfiskatami, denominacjami, hiperinflacjami, itp. I z opisem sposobów reakcji ludzi, którym dane było przeżyć takie zawirowania.
„Inaczej mamy powielanie własnych emocji i indywidualnych aktualnych(!) sympatii politycznych.”
A co w tym złego? Czym innym, jak nie (kontrolowanymi oczywiście) emocjami uwiarygodnić może się nauczyciel w oczach młodzieży? Wydaje mi się, że zaakceptowała ona by prawo nauczyciela do popierania (prawie każdej) opcji, byle była ona wyrażona i broniona szczerze. Przynajmniej tak było za moich czasów. Nikt z moich kolegów nie „skreślił” naszego wychowawcy, sekretarza szkolnej POP, zadeklarowanego komunisty. Był bardzo na ten temat otwarty i bardzo żarliwie lewicowy. Jednocześnie dał mi czas lekcyjny i wręcz nakazał przeprowadzanie regularnych cotygodniowych prasówek z wydarzeń międzynarodowych tak, jak przedstawiały je RWL, VofA, BBC i inne tego typu źródła, o krórych wiedział, że ich regularnie słucham. A przecież nikt z moich znajomych czy ze znajomych rodziny nie miał żadnych wątpliwości co do oceny ideowej gierkowskiej Polski czy jej funkcjonariuszy. I wszyscy czytali przemycane ze Szwecji i z Francji wydawnictwa podziemne.
„Nota bene około 50% Polaków uważa, że stan wojenny był potrzebny i uzasadniony?;-)”
Monday morning quarterback ma zawsze rację.
Co tłumaczy się, że łatwo przewidywać i komentować skutki wydarzeń, które już się wydarzyły.
Manifestant
13 grudnia o godz. 10:38
– – –
Dobry manifest, zwięzły i celny – jak to z okazji rocznicy wojennej 🙂
Gratuluję, nick też ładny 🙂
List Pani Minister jest bezpłciowy i do bani. Czyżby pochodził z ministerialnego bloga?
Pisze Ona:
„13 grudnia 1981 roku wprowadzono stan wojenny. Zdławiono wówczas wolnościowy zryw zapoczątkowany masowymi strajkami robotników w sierpniu 1980 roku. Wydarzenie to mocno zaważyło na najnowszej historii Polski. Noc stanu wojennego nie zdołała jednak przekreślić marzeń o wolności i suwerenności. Nadal kroczyliśmy drogą, która ostatecznie doprowadziła nasz kraj do demokratycznych przemian.”
A tak napisałbym to ja:
13 grudnia 1981 roku WRONa nakazała wprowadzenie tzw. „stanu wojennego”.
PZPR rękami wojska i milicji próbowała po raz kolejny w powojennej historii Polski zdławić wolnościowy zryw, tym razem zapoczątkowany masowymi strajkami robotników w sierpniu 1980 roku. Wydarzenie to mocno zaważyło na najnowszej historii Polski. Noc stanu wojennego nie zdołała jednak przekreślić marzeń o wolności i suwerenności. Dzięki wielkim poświęceniom narodu wspieranego przez Kościół z polskim papieżem na czele, dzięki końcowemu porozumieniu się rządu i opozycji oraz niezwykle szczęśliwemu zbiegowi okoliczności w polityce międzynarodowej nasz kraj mógł doświadczyć demokratycznych przemian.
Zamiast bezosobowości wskazanie na sprawców.
Zamiast wypaczającego fakty trybu dokonanego ? bardziej optymistyczny tryb niedokonany.
Zamiast biorącego się znikąd ?wolościowego zrywu? nawiązanie do historii.
Zamiast zwyczajnie prostackiego „kroczenia drogą” (kto to pisał ? Gomułka zza grobu?) coś bardziej przystającego do rzeczwistości.
„Stan wojenny ze swoją logiką przemocy, zastraszenia, represji zamordował budzącą się w społeczeństwie nadzieję, zatruł nienawiścią i bezsilną rezygnacją psychikę wybijającego się ku wolności i demokracji narodu. Ostatecznie po siedmiu straconych latach generał powrócił do stołu rokowań, ale w jakże innej sytuacji psychologicznej, społecznej, gospodarczej. Wykopana wówczas w polskim społeczeństwie przepaść dotąd się nie zabliźniła …” Henryk Wujec
Akurat KN uchwalona w roku 1982 została stworzona przy udziale i na żądanie Solidarności przed(!!!) stanem wojennym. Miała chronić nauczycieli przed brzydką władzą komunistycznych aparatczyków. Uchwalenie jej było symbolicznym ukłonem w stronę społeczeństwa i listkiem figowym…;-)
„tu kiedyś byli sami komuniści” (to tylko opinia absolwenta, niekoniecznie prawdziwa). Miał na myśli wychowawców z lat dwudziestych, trzydziestych, czterdziestych, pięćdziesiątych, sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, osiemdziesiątych, dziewięćdziesiątych. Co mogliby dzisiaj powiedzieć uczniom? W tamtych czasach między szkołami a władzą najczęściej była harmonia sfer. Dopiero u schyłku komuny pojawiły się zgrzyty. Może więc lepiej niech starsi nauczyciele milczą, przecież nie chcą kłamać.”
Wszystko powyższe odnosimy do zaangażowania polityczno-społecznego Żydów w Rosji Radzieckiej i w ZSRR. I zabraniamy im szerokiego publikowania artykułów prasowych, książek i reportaży filmowych sławiących ich osiągnięcia w rozwoju humanizmu oraz wszelkich izmów, od przedrewolucji do upadku komunizmu. Nie wiem jak tam Agora z Polityką ale chyba nienajgorzej sobie radzą z upowszechnianiem wiedzy,- w USA tez nie narzekam na szczególny brak wiadomości.
„Pokolenie dzisiejszych czterdziestoparolatków lubi opowiadać o stanie wojennym. To ich jedyna martyrologia. Trzeba jednak pamiętać, że to opowieści bardzo podkoloryzowane, nieomal bajki, wydarzenia ze snów, a nie żadna historia. Jak ktoś lubi słuchać o tym, że myszy zjadły Jaruzelskiego, niech słucha. Ja sam też mógłbym opowiedzieć cudowną historię mojego stanu wojennego (miałem wtedy kilkanaście lat), ale może nie w szkole. Jeśli już mam zmyślać, to niech to ma miejsce przy piwie.”
Ja tam myślę, że taki Spielberg fundując Centralnym Archiwom Syjonistycznym Światowej Organizacji Syjonizmu film dokumentujący jak to amasador Izraela przy ONZ drze na kawałki rezolucję Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych zrównującą syjonizm z rasizmem miał świetny pomysł. Nikt już nie będzie bajek opowiadał o tym wydarzeniu, bo na zdrowy rozum kto by w takie coś uwierzył? Na trzeźwo znaczy się,- przy kefirze.
Podobnie z filmowanymi bajaniami żydowskich świadków II wojny swiatowej zgromadzonymi i opłaconymi przez Spielberga dla jego „Survivors of the Shoah Visual History Foundation”. Z czasem zgromadził 52 tysiące bajań w 32 językach. Bajarze pochodzili z 56 krajów. Z pewnością każda sfilmowana recytacja kolejnej bajki była połączona z poprawiającym bajarza co drugie jego słowo i korygującym źle zapamietane wątki groźnym belfrem-historykiem o wiedzy absolutnej, z pejczem i pałką gumową lejącym (a może tylko grożącym?) bajających staruszków. Historia jest (i musi być, do jasnej cholery!) tylko jedna i to ta właściwa! Bezbłędna!
Oczywiście żydowscy bajarze wszyscy ładnie ubrani, umalowani, uczesani, z ładnymi zegarkami na przegubach, koralami na szyjach, usadzeni na tle regałów pełnych cennych książek, na ścianach obrazy, na ciężkich, pieknych biurkach stylowe lampy i cenna porcelana. Miękkie światło wygładza zmarszczki.
Nie tak jak u Marzyńskiego w jego „Sztetlu”, gdzie reżyser z nienacka napada na polskich chłopów w ich zagrodach, w oborach, przy drodze, przy gnojówce, tak aby uwypuklić brak zębów, nieogolenie i podarte kufajki. Zupełnie nie tak.
No ale to tylko nic niewarte bajki. Żadne tam historyczne dokumenty. Bez wagi politycznej na wczoraj, na dziś cz na jutro. Ot, bajania.
Myszy Żydów zjadły w obozach. I polscy chłopi spalili w jednej szopie na 3 miliony ludzi.
Jak mozna klękać (bo jestem na sto procent pewien, że taki jest Gospodarza stosunek do Fundacji Spielberga) przed fantastycznym pomysłem utrwalenia swojego zbiorowego przekazu w absolutnie indywidualnej i subiektywnej formie a tak pogardzać próbami dowiedzenia się czegoś o sobie samym, o swoim losie? Bezczelnie i ignorancko określać to mianem „bajania”?
ZOMOwiec przy mnie podniósł do góry za pasek od spodni i za kołnierz przy koszuli nastolatka. W wieku gimnazjalisty. I cisnął nim o posadzkę. Bałem się cokolwiek zrobić. Tylko chłopcu pomogłem w łazience krew z twarzy umyć.
Jak mi ktoś w twarz powie, że to bajka to musi chyba za to forsę brać do tej pory. Tatuś bił i się śmiał to i synek się śmieje. W końcu esbecy i zomowcy mieli rodziny i nie rozpłyneli się w powietrzu.
Nie będę o „swoim stanie wojennym” – patrz tekst Gospodarza – opowiem, jak go widziały moje Bliźniaczki, wtedy uczennice VI LO w Poznaniu, harcerki, a przynajmniej jakie wrażenia znosiły do domu.
1. na pytanie zaprzyjaźnionego z nami pracownika PZPR, czy zapiszą się do ZMS-u odpowiedziały radośnie „Nie. Socjalizmu się już nie nosi; niemodny”;
2. z ogromnym zaangażowaniem latały na „msze za Ojczyzną” i znosiły do domu „bibułę”. Największą radochę miały kiedy pracownicy bezpieki filmowali tłumy młodzieży opuszczające kościół po takiej mszy, kiedy ksiądz wypuszczał najmłodszych licealistów „tajnym” wyjściem za ołtarzem. Studenci takiej ochrony nie mieli.
3. Oporniki w swetrach były i milczące przerwy i w rocznicę znicze na korytarzu i czarne stroje, a Dyrekcja wprowadzała sankcje.
4. Na Auli UAM wisiało jakieś bzdurne hasło o tym, że każdy będzie jadł szynkę jeżeli zarejestruje się „Solidarność RI” , a w murach uczelni trwał strajk NSZ. Moje też tam poleciały, przesiedziały sobotę i niedzielę – wszędzie materace, wiadra herbaty, gitary, tony niedopałków, owocowe wina i nastrój politycznego pikniku. Bardzo im się podobało.
Zbliżała się jednak matura i stan wojenny jakby dogasał… Teraz kiedyś rozmawiałyśmy na ten temat. Wyrosły na hasłach patriotyzmu, w harcerstwie Powstanie Warszawskie czczone biegiem Arsenał, specjalnymi ogniskami itd , a „festiwal Solidarności” był namiastką – zupełnie niegroźną konspiracją, jeszcze jedną grą harcerską (dzięki bezpiece i Dyrekcji) z pozorami realiów. Wyrosły z tego szybciutko, ale co się półtora roku pobawiły – to ich. Serio mówiąc tylko zdobyta „biała służba” – sprawność harcerska z obsługi pielgrzymki JP2 wyhaftowana na rękawie munduru i pudło ulotek, broszur itd wcisśnięte w kąt domowego archiwum przetrwały z tego okresu.
@ Gekko
13 grudnia o godz. 11:00
Tak, tak ,tak.
Starzy ? nic nie mówmy, bo możemy coś chlapnąć, jeśli byliśmy umoczeni. Żadnych refleksji i coming outów.
Umoczeni w szkole na bardzo wysokim poziomie ze na Zachodzie emigracja lat 80 bez trudu kończyła studia, kursy, college. Wtedy w szkole było mniej komuchów niż teraz nawiedzonych katolików uprzykrzających życie sobie i innym.
Ani p. minister ani nikt się nie upomina o wprowadzenie w życie ONZ owskiego Dziedzictwa Ludzkości, tj. Porozumień Gdańskich. Premier z KOR właśnie olał pkt 14 i wprowadził równouprawnienie, emerytury od 67 roku dla obu płci. Polecam porównanie tej lektury z rzeczywistością.
Cwaniaki z KOR wykorzystali naiwność i nieznajomość życia młodych ludzi i wpuścili min. mnie w maliny. Miałem więcej szczęścia niż górnicy z Wujka których podpuszczono by wyłączyli elektrociepłownie ogrzewająca Katowice. Dla uczczeni ich tragedii, żyjący szefowie Komitetu Strajkowego powinni przed kamerami TVP na każda rocznice wyłączać ogrzewanie dla Katowic.
Czy p. minister poleci mówić również o dniu dzisiejszym,
tj. ~ 300 rocznie zamarzających zima, kilku tysiącach samobójców, 50% Polaków wykluczonych ze społeczeństwa, ludzi bezdomnych, emigracji ~ 2 mln, o bezkarnym łamaniu prawa przez prokuratorów, sędziów, policje, urzędy państwowe, banki, windykatorów, braku perspektyw dla młodzieży i starych ?
Dlatego uważam ze autor ma racje.
Od głupiego gadania jest Sikorski, PiS i reszta „kombatantów” żyjących na nasz rachunek i na rachunek przyszłych pokoleń
Wszystko, co pisze pan gospodarz jest okropne. Jeżeli o stanie wojennym będą mówić tylko trzydziestolatkowie , bo w rozumieniu gospodarza mają do tego wyłączne prawo, natomiast ludzie czterdziestoparoletni i starsi, którzy przeżyli stan wojenny mają milczeć, to……………………………
Nic tu po mnie.
A pana Gospodarza proszę o RZETELNOŚĆ i nawoływanie do rzetelności w pracy nauczycielskiej.
Już wystarczająco dużo złego się dzieje.( a zło samo się nie robi)
Gospodarz: „Starsi nauczyciele, czyli ci, co pamiętają stan wojenny, powinni milczeć,”
Niby dlaczego? Niby dlaczego o stanei wojeym maja prawo mowic tylko ci ktorzy byli wtedy w stadium zygoty albo kulfonili w kajetach „Ala ma kota”? W takim wieku sa wlasnei „eksperci” IPN.
Ja wtedy bylem wicedyrektorem dosyc duzego instytutu na dosyc duzej uczelni. Wybranym w pierwszych demokratycznych wyborach. Pamietam niektorych „dzialaczy” Solidarnosci wyjmujacych ubeckie legitymacje i pamietam niektorych dzialaczy PZPR wynoszacych w teczkach dokumenty zeby nie wpadly w lapy Ubecji. Od tego czasu nei oceniam ludzi po „znamionach zewnetrznych”. Pamietam rozpad Solidarnosci, strajki o to „zeby szwagier byl dyrektorem” i parcie Solidarnosci do globalnej konfrontacji.
Dlatego wkur… mie jak ktos zabrania mi o tych rzeczach mowic a dozwala tylko tym ktorzy o owych czasach nie maja zielonego pojecia. Albo znaja z politycznie podkoloryzowanych pzrekazow
Adam 2222
13 grudnia o godz. 13:27
– – –
Gospodarz ma więc rację, co do takich ‚refleksji’, jak Twoja.
Lepiej tym belfrom milczeć, którym przyzwoitości już (?) nie staje.
Kolejna nieodrobiona lekcja stanu W.
____
Moje wspomnienie stanu W i moja lekcja:
Strach władzy – zamykają ludziom usta, telefony. Władza komuny wie, co czyni i boi się. Dziś tę wiedzę relatywizuje, cieniuje i modeluje – społeczeństwo wywalczyło na niej to jej dzisiejsze prawo.
Krew i przebici dzidami zomowcy, brak krwi do transfuzji.
Zomowcy wywożeni karetkami msw do milicyjnych szpitali, ich stan, w jakim atakowali, nie może wyjść na jaw. Są przypadki, że to uniemożliwia pomoc dla nich samych.
Władza i jej dowódcy się ukrywają. Nie można ustalić, kto z nich może znieść blokadę dla karetek, czekających aby udzielić pomocy rannym i zabitym robotnikom.
Narastający huk czołgowych kolumn o świcie – jadą pacyfikować hutę. Na innej ulicy, na drogę czołgów wychodzą kobiety – matki i żony strajkujących – blokują przejazd do zakładu.
Zamknięta dla wszelkiego ruchu dzielnica, gdzie pacyfikowano.
Mam przy sobie rannych w wyniku ataku zomo na zakład.
StanWo – moja pierwsza krew polsko-polska.
W mojej szkole wyrzucono dyrektora, został zastąpiony partyjnym aparatczykiem z KW, rezydentem oświatowym UB. Pierwszy z jego ręki padł historyk, sekretarz partii PZPR, dyskutujący na lekcjach zaciekle o Katyniu, KPP, cudzie nad Wisłą – błądzący, lecz zawodowo uczciwy i przyzwoity człowiek. Nigdy się po tej dymisji nie podniósł, zmarł młodo.
Aparatczyk-dyrektor w wolnej Polsce został wybrany na prezydenta samorządowego.
‚O Take Polske’ walczono? – nie wiem, ale zdaje się, że Polska lekcji nie zmarnowała.
Oświata publiczna na pewno tak.
Nijak nie mogę zrozumieć przesłania Gospodarza.
Że niby miałby zamilknąć jako zakłamany staruch zaangażowany w dwuznaczne relacje z władzą komunistyczną? A niby dlaczego, skoro to nieprawda? Zacząłem pracę w szkole jako nauczyciel historii w 1981r. Nigdy nie flirtowałem z władzą i nie ustalałem z nią wersji historii przekazywanej na lekcjach. Bezpieka była na szczęście zbyt zajęta uganianiem się za opozycją, by równać do szeregu młodego nauczyciela w jakiejś podstawówce. Mogłem więc bez konsekwencji po każdym dniu nauczyciela i zakończeniu roku wozić „łupy” w postaci naręczy kwiatów pod tablicę Solidarności przy Kościele Jezuitów, na lekcjach krytykować Jaruzela i mówić o Katyniu, a w domu drukować ulotki i pisać artykuły do podziemnych wydawnictw.
Aktualnym uczniom potrzebne są różne punkty widzenia, by wyrobić sobie pogląd na kontrowersyjne wydarzenia historyczne z okresu historii najnowszej, takie jak stan wojenny- jeśli taki pogląd zechcą sobie wyrobić. Powinni zatem w tej sprawie zabrać głos starzy i młodzi nauczyciele, robotnicy i gospodynie domowe, pezetpeerowcy i solidaruchy- bez limitów i cenzury. W sytuacji, gdy na (w miarę) obiektywne oceny przyjdzie poczekać wiek lub dwa nic więcej nie da się zrobić.
Gospodarz”: „?tu kiedyś byli sami komuniści? (to tylko opinia absolwenta, niekoniecznie prawdziwa). Miał na myśli wychowawców z lat osiemdziesiątych. Co mogliby dzisiaj powiedzieć uczniom? W tamtych czasach między szkołami a władzą najczęściej była harmonia sfer. Dopiero u schyłku komuny pojawiły się zgrzyty. Może więc lepiej niech starsi nauczyciele milczą, przecież nie chcą kłamać.”
Tak. A w ciagu 5 lat niemeickiej okupacji byli w Polsce sami nazisci. Wiec o Drugiej WOjnie Swiatowej maja prawo opowiadac tylko ci ktorzy sie urodzili po wojnie. Pzreciez ci ktorzy przezyli wojne nie chca klamac.
Gospodarzu, chailbym napisac ze to post bez sensu. Niestety, gdybym napisal to co naprawde mysle, bylbym nieuprzejmy. Bardzo nieuprzejmy
Jaruta: „Wyrosły na hasłach patriotyzmu, w harcerstwie Powstanie Warszawskie czczone biegiem Arsenał,”
Czy czczono rowniez 250 tysiecy osob cywilnych ktore zostaly zamordowane w trakcie i po upadku Powstania? Czy tez przedstawiano mlodziezy Powstanie jako swietna zabawe podczas ktorej powstancy na barykadach spiewali powstancze piosenki i ukladali wiersze? Jak to sie pzredstawia dzisiaj?
Krągła rocznica.Nie do ominięcia.Zwłaszcza dla przeżuwaczy historii.Czy coś z niej wynika dla współczesności ? jakieś lekcje z wnioskami dla współczesnych ?
Z wnioskami krucho a z zastosowaniami jeszcze gorzej.
Tromtadrackie obchody ku czci ze wspominaniem czynów coraz bardziej bohaterskich.Po obydwu stronach sporu „wejdą nie wejdą”.
W radiu usłyszałem reportażyk o obchodach szkolnych symulujących „stan wojenny”.
ZOMO pałujące uczniów i tylko ocet w sklepiku szkolnym.Daj Boże zdrowie animatorom bo na rozum za póżno.
„Miała chronić nauczycieli przed brzydką władzą komunistycznych aparatczyków. Uchwalenie jej było symbolicznym ukłonem w stronę społeczeństwa”
Lepszego dowcipu dawno nie słyszałem.
Pierwsza ustawa i odrazu ukłon. Nauczycieli trzeba było przekabacić na swoją stronę. Podzielili się władzą. Nad dziećmi oddali kaście nauczycielskiej. I kasta władzę trzyma. Kryzys sprawi, że straci.
Odzyskamy szkołę dla dzieci.
A.I. – nie, nie były uczone, że to była przygoda na barykadach. Miały (i czytały) mnóstwo książek. Ale był młodzieńczy kult bohaterów. I absolutna pewność, że „walka z komuną” to fajne i dosyć bezpieczne zajęcie. Na zadymy nie chodziły, a za manifestowanie? Co najwyżej mogły być zawieszone w prawach ucznia. Wszystkich nie zawieszą…Całe szczęście, że nie mają syndromu kombatanta.
A.L.
13 grudnia o godz. 17:24
„Pamietam rozpad Solidarnosci, strajki o to ?zeby szwagier byl dyrektorem? i parcie Solidarnosci do globalnej konfrontacji….”
– – –
To dobry test na pamięć i dobry przykład wartości dydaktycznej wspomnień.
Słowa i fakty wzięte wprost z ubeckich gadzinówek i komunikatów wrony (ta globalna konfrontacja!!!).
„Uzasadniających” napaści, pobicia, prowokacje i wreszcie stan W, dokonywane przez komunistów na narodzie.
Przykry psikus pamięci, w tym komentarzu, docencie A.L., czy wierność sprawdzonym ideałom? 😉
Tak na marginesie czytanych tu komentarzy pt. „co autor/blogu/ miał na myśli”.
Ja mam wrażenie, że nie pierwszy raz przesłaniem Gospodarza (w różnych sprawach) jest zabawna pointka:
„oj tam, oj tam” 🙂
W tej akurat sprawie – i śmieszno i straszno 😉
A mnie tekst P.T. Gospodarza nie zaskakuje ani dziwi. Przeciwnie, jest bardzo dobrze wpisany w ducha blogu. I doskonale wpisany w ducha szkolnictwa.
W zamierzchłych czasach społeczeństwo wynalazło szkoły w celu edukowania młodego pokolenia. Jest to funkcja usługowa. Jak pieczenie bułek albo oczyszczanie miasta; tyle, że ma o wiele większą wagę. Wspólne jest to, że istnieje podmiot usługi: konsument, mieszkaniec, uczeń, podstawowe zadanie oraz zespół środków. W tej funkcji nauczyciel jest wykonawcą pewnej usługi (edukacyjnej).
Później rozmaite systemy totalitarne wykorzystywały (i wykorzystują) szkołę jako narzędzie ucisku społecznego. Jest to funkcja pacyfikacji lub/i indoktrynacji. Państwo sprawuje nadzór nad swoimi obywatelami w określonym wieku a nauczyciel w tej funkcji jest rodzajem urzędnika państwowego.
Natomiast w naszych czasach i okolicach powstał jeszcze jeden nowy dziwotwór w tej dziedzinie, podstawową funkcją szkoły publicznej stało się danie zatrudnienia jej pracownikom.
Funkcja pierwotna jest w zaniku, wyjątkiem są jednostki. Funkcję ucisku społecznego realizują na własną rękę nieco liczniejsze jednostki powodowane niejasnym poczuciem takiej powinności. Funkcja trzecia jest w rozkwicie. Władze oświatowe, urzędnicy, samorządowcy i socjalistyczny związek nauczycielstwa prześcigają się w pomysłach na tym polu.
I dochodzę do tematu. Nie dziwi mnie argumentacja tekstu. Nie pierwszy raz czytam uzasadnienie, że nie warto, nie trzeba, nie należy komentować, oceniać, mówić młodzieży o wzorcach, opowiadać się. Ideałem jest meandrować, unikać nie dopowiadać. W imię tzw. tolerancji być za a nawet przeciw, być z każdym, czyli nikim.
Nie pierwszy to tekst, który przekonuje, że szkoda młodzież traktować poważnie. Słusznie. To przykre, ale kilka lat edukacji w szkole publicznej przekonuje nawet mało rozgarniętych absolwentów gimnazjum, że po szkole nie można za wiele oczekiwać.
Nawet, jeżeli nie potrafią tego zwerbalizować, doskonale to czują. Czują, jak marginalne jest ich miejsce w szkole.
Szkola nie ma byc ‚wobec’. Szkola ma uczyc!
Pni minister ma administrowac, a nie produkowac
wyznania ideolo. Nogi powinny byc do chodzenia,
a glowa do myslenia. Slonce do swiecenia, drzewo do rosniecia…
Moze juz czas najwyzszy, zebysmy wszystko zaczeli od nowa? Tym razem normalnie.
Tak się składa, że młodość spędziłem w Elblagu, które może „poszczycić się” jedną krwawą, śmiertelną ofiarą tych czasów. A najbardziej z tych czasów wspominam zwierzenia znajomego rodziców, lekarza, który powiedział, że owa przypadkowa ofiara była całkiem niepotrzebna i całkiem do uratowania, gdyby tłum ludzi (i bynajmniej nie było to ZOMO) dopuścił do rannego karetkę. Odtąd bardzo ostrożnie podchodze do wszelkich opowiesci „bohaterów” tamtych czasów.
Jestem oburzony listem minister Szumilas.Takiego patosu i steku komunałów już dawno nie czytałem! Cytuję:”zdławiono wolnościowy zryw; noc stanu wojennego nie zdołała przekreślić marzeń o wolności;w polskich rodzinach wciąż żywa jest pamięć dni represji…”, itd., itp. Szanowna pani minister z Tuska łaski! Ja, rodzic licealisty NIE ŻYCZĘ SOBIE, aby w ten sposób usiłowano wpływać na poglądy mojego dorastającego dziecka! Akurat w mojej rodzinie poglądy na wprowadzenie stanu wojennego diametralnie różnią się od tych politycznie poprawnych. Należymy do tej „mniejszej” 60-procentowej rzeszy Polaków myślących inaczej. Historia zatacza koło. Znów nie można mieć swego zdania, bo ci zaraz wytłumaczą, co tak naprawdę miałeś na myśli! Rodzice, nie pozwólcie, by prano mózgi waszym dzieciom! Zgadzam się z jednym- powinno uczyć się w szkole o stanie wojennym, ale żaden minister,dyrektor, nauczyciel NIE MA PRAWA narzucać uczniom swojego punktu widzenia, obojętnie, jaki by on był.To nie Korea Północna, na szczęście. A poza tym ministerstwo hamowania rozwoju i edukacji ma się dobrze?!
gekko: „Przykry psikus pamięci, w tym komentarzu, docencie A.L., czy wierność sprawdzonym ideałom”
Gekko, jak idzie o „slowa gadzinowek” to zdecydowanei przodujesz. A ile ty masz lat, jezeli mozna wiedziec? I co robiles WTEDY?
rodzic 1961: „h. Należymy do tej ?mniejszej? 60-procentowej rzeszy Polaków myślących inaczej. Historia zatacza koło. Znów nie można mieć swego zdania, bo ci zaraz wytłumaczą, co tak naprawdę miałeś na myśli!”
Brawo! Zawsze w Polsce byly i sa „poglady jedynei sluszne”; za gloszenie innych mozna sie srogo narazic. Ja tez naleze do tych 55 czy 60% ktore uwazalu ze stan wojenny byl rozwiazaniem zlym, ale praktycznie jedynym. Przyjalem go z ulga i ze zloscia: z ulga, ze TO sie nareszcie skonczylo, i ze zloscia, bo Solidarnosc przes.. .swoja szanse.
Mam swoje poglady ktorych nie bedze zmienial po to zeby zadowolic Gekko.
Swoja droga, ciekawe kiedy sie Pani Minister urodzila?
„Zgadzam się z jednym- powinno uczyć się w szkole o stanie wojennym, ale żaden minister,dyrektor, nauczyciel NIE MA PRAWA narzucać uczniom swojego punktu widzenia, obojętnie, jaki by on był.To nie Korea Północna, na szczęście. A poza tym ministerstwo hamowania rozwoju i edukacji ma się dobrze?!”
No i na tym polega caly problem. Gdy komunisci indoktrynowali w szkole, to bylo zle. Gdy MY indoktrynujemy, to jest dobrze. Moralnosc Kalego to sie nazywa, czy jakos tak…
Albert
14 grudnia o godz. 14:02
– – –
Jasne, społeczeństwo wymordowało się samo.
Zapewniam, że te liczne karetki które w St.W. i widziałem i brałem udział w ich pracy, owszem, były blokowane – wyłącznie przez milicję i zomo.
No, ale punkt widzenia zależy od (ówczesnego) punktu siedzenia.
Niektórym społeczeństwo zawadza nadal, tylko ze swoją zaprzeszłą podłością są już pod innymi sztandarami, strojąc się w piórka odnowicieli.
—————-
rodzic 1961
14 grudnia o godz. 14:31
– – –
List p. Szumilas nie był skierowany do dzieci, ale do belfrów. Zawiera trafne i uczciwe opinie, które wyrażają sens państwa demokratycznego, oceniającego gwałt i przemoc na społeczeństwie.
Belfer w szkole państwowej ma obowiązek reprezentować państwo, któremu służy i którego obywateli uczy – w kwestii wspólnych zasad demokracji.
Możesz mieć inne zdanie i posyłać swoje dzieci do szkoły wyznaniowej lub policyjnej.
Na tym polega prawo wyboru, którego długo nie miałeś, od 1961 do 1989 i pewnie stąd masz trudności z odnalezieniem się w demokracji.
Do Gekko, zgadzam się tym razem z Pana wpisem. (haryzmatycznie rzecz jasna). Pozdrawiam
A.L. – popieram Cię. W przeciwieństwie do tych co wtedy spiskowali w kościelnych zakrystiach, teatralnych garderobach i czy uczelnianych bibliotekach ja pracowałem w dużym zakładzie przemysłowym i miałem bezpośredni kontakt z robotnikami, referentami. Widziałem ile było wśród nich gorących głów, którzy nie kryli się z poglądami, że jak tylko padnie hasło, to oni gotowi pójść i wieszać komunistów.
W ciągu kilku dni przewrotu majowego w 1926r. zginęło 5 razy więcej ludzi niż w okresie kilku lat stanu wojennego. Znajomy, któremu zdarzyło się służyć w wojsku w czasie stanu wojennego opowiadał mi o swoich odczuciach, gdy ze swoim pododdziałem, znalazł się naprzeciw agresywnego tłumu. ” Jak zobaczyłem – mówił – ten tłum wznoszący okrzyki – gestapo, SS-mani, mordercy itd natychmiast zapomniałem, że tam rodak, brat, przyjaciel. Ja tam zobaczyłem wroga o albo ja jego, albo on mnie !!!”
Dlatego wkurzają mnie wystąpienietych, którzy wtedy głośnym szeptem wołali do muszli klozetowej ” precz z komuną ” a teraz stroją się w piórka wielkich bojowników i cierpiętników ” za sprawę”.
Generałowi jesteśmy winni wdzięczność, że sprawił iż nie mordowaliśmy się nawzajem tak, jak w dawnej Jugosławii !!!
jaesjot: „Widziałem ile było wśród nich gorących głów, którzy nie kryli się z poglądami, że jak tylko padnie hasło, to oni gotowi pójść i wieszać komunistów”
Pamietam prominentnego dzialacza Solidarnosci – naawiska nei wymienie, bo on jeszcze daiala _ ktory otwartym tekstem mowil: „dopoki na ulichach nie poleje sie krew, nie ma szans na zwyciestwo”. Pamietam afere Rulewskiego – ewidentne bylo ze Rulewski robil wszystko zeby zostac spalowanym. Wtedy wlasnie wypisalem sie z Solidarnosci. Pamietam przygotowywania do strajku generalnego o to ze Rulewski byl spalowany. Pamietam mojego kuzyna ktory zostal pobity pod brama fabryki w ktorej pracoiwal, dlatego ze nei chcial sie zapisac sie do Solidarnosci. Pamienam marginalizowanie i oczernainie tych ktorzy wiedzieli o Solidarnosci za duzo – Anny Walentunowicz, na ptzuklad.
A jak idzie o disiejszych „bohaterow” i kombatantow, tych co to najglosniej krzycza… Polecam kapitalne opowiadanko Mrozka „Ostatni Husarz”. Pelen teks t tutaj:
http://niniwa2.cba.pl/mrozek_ostatni_husarz.htm
A.L.
14 grudnia o godz. 18:02
„…Rulewski robil wszystko zeby zostac spalowanym…”
– – –
Jasne.
Ofiara (rzeczywista, bo to Rulewskiego, działacza związkowego, ubeccy prowokatorzy spałowali na…sesji rady miejskiej!) spałowania jest sobie winna.
Robotnicy i górnicy, żądni krwi, chcieli wieszać komunistów (których zresztą, jak się okazuje w dzisiejszej szkole – nie było!).
Społeczeństwo i ‚Solidarność’ robiła wszystko, aby stanąć przed zwartymi kordonami milicji i zomo (wojsko unikało konfrontacji, choć brało udział).
Po prostu, podli Polacy (11 milionów) zaatakowali władzę z Moskwy, w postaci polskojęzycznych zdrajców i aparatczyków w jej służbie.
Taka to nowa historia nam rośnie, gdy szkoła milczy o faktach i wstydzi się szacunku dla społeczeństwa.
Jeśli trzeba być dzisiaj w szkole ‚bohaterem’, aby to wiedzieć i zauważyć, to nie dziwi, że społeczeństwo szkole i belfrom, takie ‚prawdy’ głoszącym, pokazuje odpowiedni gest… szacunku :((
Zjadamy gorzkie, ale konieczne owoce ‚grubej kreski’, z okazji rocznicy wypełzły spod biurek kanalie (tak, inaczej tego nazwać nie sposób) ze swoimi wybielaczami polityki historycznej.
A na ulicy, z pochodniami, marsz takich samych, chociaż przemalowanych na czarno-brunatno kanalii, co IV komunę chcą nam urządzić.
Za późno, na szczęście, pomimo kanalizujących wysiłków niektórych belferskich, niezaleczonych wykwitów 🙁
Do Gekko – Przykro mi, że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. Ten list był skierowany również do dzieci. Zacytuję nagłówek: Szanowni Państwo, Dyrektorzy, Nauczyciele, Drodzy uczniowie – i co ty na to? W szkole mojego syna był uroczysty apel „ku czci”( poprzedzony jeszcze bardziej uroczystą mszą) na którym dyrekcja , oczywiście uroczyście, odczytała list pani ministerki. A swoją drogą ciekawe jest twoje rozumienie demokracji: „Belfer w szkole państwowej ma reprezentować państwo, któremu służy”. Kurcze, musiałem zatem coś zaniedbać w mojej historycznej i obywatelskiej edukacji, bo do tej pory myślałem, że tak właśnie, jak ty rozumiesz, funkcjonuje szkoła w systemach totalitarnych. A tak na poważnie – jak mniemam, polski BELFER,jak go z uporem maniaka tytułujesz, na razie żyje i pracuje w państwie demokratycznym, gdzie każdy ma prawo do własnych poglądów i ani państwo, ani kościół nie ma prawa mu ich narzucić. Pozdrawiam niedouczonych.
Gekko: „Ofiara (rzeczywista, bo to Rulewskiego, działacza związkowego, ubeccy prowokatorzy spałowali na?sesji rady miejskiej!) spałowania jest sobie winna.”
Spowolnij. Bo oplujesz monitor
rodzic 1961
14 grudnia o godz. 19:45
– – –
Masz rację, że nie zauważyłem dzieci w nagłówku.
Nie uważam więc formy tego listu za trafnie sformułowaną w odniesieniu do dzieci, zgoda – i nie sądzę, aby odczytywanie go dzieciom (a nie młodzieży) było sensowne, z punktu widzenia celu.
Z Twoim pojmowaniem demokracji trudno jednak się zgodzić.
Nie ma sprzeczności w tym, że szkoła umożliwia dyskusję różnych poglądów i jednocześnie stoi na straży misji obywatelskiej państwa demokratycznego.
Ponieważ granica demokracji przebiega tam, gdzie prawa jednych są gwałcone lub zawłaszczane przez innych.
Trudno o bardziej jaskrawy przykład totalitarnej i antydemokratycznej lekcji historii gwałtu na obywatelach i demokracji, niż stan wojenny.
Szkoła publiczna nie tylko powinna ale i jest zobowiązana kształtować prawdziwy wizerunek demokracji i jej granic, poza którymi zaczyna się postawa wykluczająca praworządny byt obywatelski i nadużycie władzy, łamiącej własne prawa.
Inaczej, szkoła ex caethedra miałaby np. równo głosić poglądy ubeckie, jakoby społeczeństwo pobiło się samo i zawiodło totalitarną władzę, jak i anarchistyczne, jakoby państwo nie powinno prawem strzec obywateli przed patologiami w stylu narkotyków.
To, że oba te poglądy funkcjonują w życiu społecznym i, oczywiście mogą i powinny być w szkole dyskutowane (i wyjaśniane) nie znaczy, że instytucja szkoły ma akceptować któreś z nich, jako wykładnię postawy demokratycznej.
Nie ma zresztą państwa demokratycznego, które kontestuje swe zasady i „równa” każdy pogląd w działaniu swych instytucji, ponieważ na tym ono polega, że zgadzamy się wspólnie na granice praw i obowiązków, które łączą nas jako obywateli.
Nie są więc uprawnione poglądy, jakoby państwo miało być neutralne wobec własnych zasad i w dodatku reprezentować ten relatywizm w podejściu do publicznego oświecenia.
Skądinąd wiadomo, że i obecnie instytucje totalitarne i/lub wyznaniowe uważają, że państwo ma służyć właśnie im i to w imię rzekomej demokracji.
To fałsz.
Mam nadzieję, że z tak opisanymi obowiązkami naszego państwa i jego (czyli naszej, wspólnej!) szkoły się zgodzisz i dostrzeżesz jaki sens ma i miał list ministry.
Pozdrawiam.
Do Gekko – Niestety, mimo iż bardzo się starałem, jednak żadnego sensu w liście „ministry” nie dostrzegłem. Na dodatek zaczynam podejrzewać,że coś jest nie tak z moim rozumieniem czytanego tekstu, bo nijak nie pojmuję treści następującego zdania:”Nie są więc uprawnione poglądy, jakoby państwo miało być neutralne wobec własnych zasad i w dodatku reprezentować ten relatywizm w podejściu do publicznego oświecenia”. Takich zdań jest więcej.Ale cóż, ja przed laty ukończyłem tylko stacjonarną, bezpłatną reżimową uczelnię, więc nic dziwnego, że mogę mieć problemy z obiektywnym odbiorem informacji. Pozdrawiam studentów.
rodzic 1961
14 grudnia o godz. 22:16
– – –
Tak więc pozostańmy w szczęściu, że nawet nie rozumiejąc demokracji, można korzystać z danych przez nią wolności, niezależnie od uczelni, jaką się skończyło (lub odwrotnie) 🙂
A.L.
14 grudnia o godz. 20:31
Gekko: ?Ofiara (rzeczywista, bo to Rulewskiego, działacza związkowego, ubeccy prowokatorzy spałowali na?sesji rady miejskiej!) spałowania jest sobie winna.?
Spowolnij. Bo oplujesz monitor
– – –
Spokojnie. To Twoje plucie na przyzwoitych ludzi podlega monitorowaniu.
Nic z tego nie rozumiem. Ani z notki Gospodarza, ani z tej przepychanki komentujących. Widać natomiast jak na dłoni kto po której stronie stał wtedy i co próbuje swoimi wypowiedziami usprawiedliwiać.
Obawiam się, że o wydarzeniach ostatnich 30 lat spokojnie będzie można rozmawiać za kolejnych 50. A może za 80 do 100 lat będzie wiadomo co, kto, kogo i dlaczego, bo wymrą grupy wpływów, które o tamtą władzę cały czas toczą teraz boje, i nikt na mówieniu prawdy niczego nie straci.
w mojej szkole parę dni przed pojawiła się pani z IPN, przez 2 godziny prowadziła zajęcia na temat stanu wojennego dla 6 klas
Gekko 13 grudnia o godz. 17:27
Dziękuję za odpowiedz. Uważam ze tropów i rannych byłoby o wiele, wiele mniej gdyby członkowie Komitetów Strajkowych dbali o bezpieczeństwo strajkujących. Do czego są zawsze zobowiązani.
Członkowie Komitetów Strajkowych którzy uzbroili i wyprowadzili robotników na zewnątrz powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności karnej.
Ja w swoim idiotyzmie i głupocie miałem więcej szczęścia niż górnicy. Bo mając przygotowane 2 m piki nie miał kto nas poprowadzić na barykady, bo tylko jeden z S i KOR nie został aresztowany.
W zupełności podzielam zdanie @rodzic 1961 14 grudnia o godz. 14:31
Adam 2222
16 grudnia o godz. 12:01
– – –
Twoja odpowiedź przykra.
Obarcza winą katów – ofiary.
O wyprowadzaniu na ulice z bronią mogą mówić jedynie dowódcy zomo (i tak też robiła jedynie propaganda komunistyczna). Teraz pisze to nauczyciel!
Demagogiczne relatywizowanie wartości demokratycznych i podmiotowości społeczeństwa, będącej w demokracji ponad przywilejami władzy, to postawa, jaka u nauczyciela w wolnym kraju, jest godną potępienia.
Dlatego jedynie zabrałem głos, odpowiadając Tobie.
Nie obchodzą mnie prywatne poglądy komentatorów, dopóki nie wypowiadają się jako publiczni belfrzy.
To jest zasadnicza różnica. Jeśli prywatne poglądy i postawy publicznego funkcjonariusza są do tego stopnia sprzeczne z postawą nauczyciela, jak wynika z Twojego komentarza, nie powinien być zatrudniany w szkole.
A jeśli jest, swoje prywatne poglądy ma obowiązek zachować dla siebie i nie dopuścić, aby wpływały na czyny i postawy zawodowe. Jeśli to niemożliwe, pracodawca publiczny powinien być tym pierwszym, który takiego pracownika pożegna.
Oświata publiczna nie jest osobistym folwarkiem nauczycieli.
Tym różnią się „cwaniaki z KOR”, jak ich obraźliwie i podle nazywasz od dobroczyńców z ZOMO, PRON i WRON, że w dzisiejszej Polsce możemy o tym podyskutować, właśnie dzięki tym pierwszym.
A zabijali ci drudzy i to są faktyczne czyny, które świadczą o nierównoprawnej wartości poglądów, na której to wartości straży ma obowiązek stać szkoła publiczna.
Oraz jej belfrzy, wyobraź sobie.
Dziwne, że trzeba takie rzeczy nauczycielom pisać po 30 latach od upadku totalitaryzmu w RP, ale oświaty nigdy dość, nawet na pustyni.
Odchodząc (na chwilę) od prześmiewczych i polemicznych komentarzy, chciałbym zamieścić tu na blogu moje podsumowanie tematu, coś bardzo ważnego, bez czego nie sposób dzisiaj świadomie cieszyć się wolnością – nawet tą trudną i wymagającą.
„Szkoła wobec stanu wojennego” to pytanie nie o historię czy współczesne błazeńskie maski polityczne, ale o wartości i zasady, jakie dzisiejsza młodzież napotyka w postawach i działaniach nauczycieli.
Jest tu sporo komentarzy belfrów, próbujących własne i osobiste opinie czy poglądy polityczne, uprawnić jako fakty, równające wartość zła, bezprawia i mordu z obroną wolności innych za cenę nawet życia.
To hańbiące współczesną profesję belfra i publiczną szkołę postawy, które nie mogą pozostać bez odpowiedzi.
Mam osobiste powody, jako świadek, aby przytoczyć poniższe relacje – sądzę, że i na tym blogu, czytający go młodzi nauczyciele i uczniowie powinni wiedzieć i rozumieć, co jest ważne i uczciwe a co podłe i hańbiące.
‚Wielkie’ słowa, ale wyrażane przecież w codziennych, drobnych czynach. Oby także w szkole publicznej.
–
„16 grudnia 1981 r. w katowickiej kopalni Wujek od milicyjnych kul zginęło sześciu górników, a trzech zmarło w szpitalu.
Od razu było widać, że nie były to strzały przypadkowe. Kule trafiały w głowy, klatki piersiowe – mówi dr Krystian Rygol, specjalista medycyny sądowej. Ale w kartę zgonu jako przyczynę śmierci lekarze mieli wpisywać „egzekucję prawnie uznaną”. Dr Rygol: – Zbuntowaliśmy się. Wpisywaliśmy:
„zabójstwo przez postrzał”.
Tego samego dnia /…/ prof. Nasiłowski miał w domu gości: – Wyciągnęli pistolet i położyli na stole. Nie grozili, tylko powiedzieli, że władze chcą same dysponować zwłokami, bo jest stan wojenny i życzeniem władzy jest, żeby nie było manifestacji. Odmówiłem – wspomina./…/
W ubraniach górników były tylko nakrętki od śrub. Chcieli nimi rzucać w czołgi. To podważa argument zomowców, że strzelali w obronie własnej.”
–
Całość: http://wyborcza.pl/1,75478,10827310,Lekarze_o_pacyfikacji_Wujka__To_bylo_zabojstwo.html
http://wyborcza.pl/1,75478,10826692,Moj_szczerbaty_gornik.html?as=2&startsz=x
–
Polecam zwłaszcza tym belfrom, którzy gotowi są swymi wypowiedziami usprawiedliwiać zabójców w imię…szkoły, dzisiaj w XXI wieku.
@gekko
1.Ludzie,którzy na policję czy inne siły porządkowe idą z naostrzonymi stalowymi pikami, łańcuchami czy strzelają do nich kulkami łożyskowymi muszą się liczyć ze śmiercią czy ranami postrzałowymi…
Zabici z Wujka zginęli od ran głowy i klatki piersiowej bo akurat od takich ran się umiera. Ci którzy odnieśli rany np. w ręce czy nogi po prostu żyją.
Milicjanci strzelali seriami z automatów a te nie są zbyt celne…
Tak było, jest i będzie…
a)10 lat po grudniu 1981 w roku 1992 w demokratycznych USA doszło do, nawet słusznych, rozruchów rasowych w :Los Angeles. Gwardia Narodowa wkroczyła i zastrzeliła 44 Murzynów i Latynosów.Nikt nie poniósł konsekwencji, nikogo nie sądzono, nie ma corocznego festiwalu w mediach…
b) Generał Rowecki”Grot” i komendant główny AK,nasz narodowy bohater napisał w latach 30-tych jako pułkownik Sztabu Generalnego WP instrukcję użycia wojska do tłumienia rozruchów(w ramach Regulaminu Piechoty) – wojsko naprzeciw tłumu manifestantów:
1.wezwanie do rozejścia
2.salwa ostrzegawcza w powietrze
3.salwa ostrzegacza w ziemię
4.salwa w tłum(!)…
b)
Piszesz kłamstwa.
Górnicy nigdzie nie „szli” na zomo, to zomo i czołgi wtargnęli na teren zakładu, gdzie byli pracownicy.
Zabójstwa nie dotyczyły protestujących na ulicach, a zresztą również wówczas byłyby zabójstwami.
Nikt do zomo nie strzelał, było dokładnie odwrotnie.
Bardzo detalicznie i faktycznie pokazuje to również film Kutza „Śmierć jak kromka chleba”, warto, zamiast kontaktu z Twoimi kłamstwami, przyjrzeć się temu, jak dokumentowi.
Obywatele NIE muszą i nie powinnni „liczyć się” z tym, że zostaną przez działające bezprawnie „siły porządkowe” zabici na terenie zakładu pracy.
Tak NIE BYŁO I NIE JEST nigdzie w demokratycznym państwie i o takie właśnie państwo walczyli i zginęli górnicy.
I takie państwo dzięki NIM mamy.
A Ty dzięki nim właśnie, możesz dziś potwarzyć ich pamięć dokładnie takimi słowami, jakie rozsiewało wówczas SB.
Pogratulować wierności, SB-21, pożałować ludzkiej dyskondycji moralnej.
Przyzwoitym ludziom uciekać tylko, ze wstrętem, od takiej „szkoły” jak Twoje nauki osobiste, czego dowodzisz każdym wpisem.
Oczywiście powyższy komentarz kieruję do słów niejakiego s-21 oraz ku oświacie.
@gekko
1. Obywatel, który będzie siekierą bronił policjantom wejścia do swojego mieszkania też ryzykuje zastrzelenie – wszędzie;-)
2. Wizje artystyczne średnio oddają rzeczywistość – również w wykonaniu tak wybitnego reżysera jak Kutz – ZOMO weszło do zakładu i zostało zaatakowane łańcuchami, wielkimi nakrętkami od śrub, zaostrzonymi pikami metalowymi. O tym mówią, tylko z dumą ze swej waleczności, uczestnicy tamtych wydarzeń z „górniczej” strony…
Skądinąd o ile wiem, któraś z tych kopalń(Wujek albo Manifest Lipcowy już została zamknięta, a górnicy zwolnieni na bezrobocie. Ciekawe, czy wiedząc to byliby równie waleczni…
3.W Los Angeles oczywiście Gwardia Narodowa też weszła do „kolorowych” dzielnic… Oczywiście słusznie i strzelała też słusznie, takoż zabijała…;-)
W roku 1981 kibicowałem górnikom, ale bardzo nie lubię podwójnych standardów…
@S-21
Zmiany ustrojowe dokonują się zwykle poprzez masowe protesty. Jakaś idea musi upaść, żeby wzejść mogła nowa idea. Jeśli stara idea ma za sobą aparat represji, to protestującym stanie się krzywda. Nie wydaje mi się, żeby ten mechanizm miał cokolwiek wspólnego z demokracją. Przypomina każdą formę dyktatury, aż po oligarchię, którą mylnie nazywa się demokracją, a która jest obecnie najczęściej spotykanym ustrojem państwowym. Zatem jeśli mówisz o strzelaniu do protestujących ludzi, to nie ma takiej opcji w demokracji. Fakt, że nikt nie liczy się ze stratami ludzkimi i nikt nie pamięta o tych wszystkich pomordowanych na ulicach Los Angeles oznacza tylko tyle, że u nich jest mniej demokracji niż u nas.
Overdrive 19 grudnia o godz. 4:40
„u nich jest mniej demokracji niż u nas”
Democracy index:
USA – Full democracy – 8.18
Poland – Flawed democracy – 7.05
http://en.wikipedia.org/wiki/Democracy_Index
„Jak wie każde dziecko, to ONI są jej śmiertelnymi wrogami. To ONI w 1951 r. wywołali wojnę i w każdej chwili mogą znowu zaatakować. Tego uczy szkoła od pierwszej klasy. ‚Trzej żołnierze NASZEJ Armii Ludowej zabili trzydziestu żołnierzy amerykańskich. Ilu zabitych Amerykanów przypada na jednego żołnierza?’ – to zadanie z matematyki.”
Zadanie z socjologii: w jakim kraju overdriva uczył tego S-21? 🙁 🙁
I dlaczego krew NASZA leje się na ulicach Los Angeles?
Odpowiedź: Idee dżucze wiecznie żywe, sponsorów nie brakuje.
http://wyborcza.pl/1,76842,10727128,Kim_i_prywatna_inicjatywa.html
🙂
@zaa kałuży
Jaka full democracy? Chcesz powiedzieć, że przeciętny Amerykanin ma wpływ na to które Państwo teraz zaatakujecie? Albo czy zaatakujecie? Co Ty mi za indeks tutaj pokazujesz, skoro w Stanach rządzi oligarchia? Jaki wpływ na decyzje podejmowane przez władze ma szary obywatel? Nie ma żadnych. No chyba, że należy do Fortune 500, wtedy może coś załatwić. Jaki wpływ ma szary obywatel na prace Kongresu i Senatu, które trzy razy w tym roku prawie doprowadziły do samozamknięcia? Jaki wpływ ma na budowę gazociągu z Kanadą, albo na zniesienie ulg dla klasy średniej? Jeśli jakieś Państwo przypomina demokrację, to na pewno nie Stany. Chyba, że masz na myśli „demokrację”, czyli sytuację gdzie szary człowiek ma iluzję wpływu na cokolwiek poprzez system wyborczy, skonstruowany tak by u władzy byli ciągle ci sami ludzie, ale oprócz tego bez prawa głosu w jakiejkolwiek sprawie. Wtedy tak, „demokracji” na świecie całe mnóstwo.