Kary dla szkół

Artur Radwan z „Dziennika Gazety Prawnej” dziwi się, dlaczego szkoły nie są karane za złe nauczanie (zob. materiał). Jak ktoś patrzy z boku na oświatę, to rzeczywiście może tego nie pojmować. Są fatalne wyniki, a kary nie ma – wydaje się to niesprawiedliwie.

Warto jednak zwrócić uwagę na drugą stronę medalu. Brak kar jest bowiem konsekwencją braku nagród. Szkoły, które osiągają wybitne wyniki, nie są nagradzane, tzn. nie otrzymują żadnej wymiernej nagrody od Organu Prowadzącego, a jedynie dyplom, pogłaskanie po główce i poklepanie po plecach dyrektora. Pula pieniędzy na dodatki motywacyjne jest taka sama dla szkół kiepskich, jak świetnych. Praca w szkołach doskonałych nie różni się pod względem finansowym od pracy w szkołach fatalnych, różni się jedynie poziomem satysfakcji duchowej.

Głos Artura Radwana nie jest pierwszy i ostatni. Ludzie domagają się kar dla złych szkół, mają bowiem dość śmieciowej edukacji. Należy się spodziewać, że takie kary będą. A co z nagrodami dla szkół, które utrzymują wysoki poziom nauczania? Dla tych placówek nagrodą będzie brak kar. Władze oświatowe, także kuratoria, zaczynają się zachowywać wobec podległych im szkół jak urzędy kontroli. Na wsparcie nie ma co liczyć, natomiast na przysłanie kontrolerów, którzy prześwietlą szkołę na wylot, jak najbardziej. Gdy kontrolerzy nie znajdą powodu do nałożenia kar, należy się cieszyć. Innych nagród – poza brakiem kar – jak nie było, tak nie będzie. A zatem niech się red. Radwan nie martwi, jego pragnienie się spełni. Gorzej z moim pragnieniem – nagród z prawdziwego zdarzenia.