Prosimy o sen
Uczniowie mojej szkoły przedstawiali wczoraj najpilniejsze prośby. Między innymi prosili o prawo do snu i wypoczynku. W Dniu Dziecka obiecaliśmy spełnić ich prośbę. Łatwiej jednak powiedzieć niż zrobić.
Zbliża się czas wystawiania ocen końcoworocznych. Sprawdziany są nieomal codziennie. Czy można ocenić ucznia, nie fundując mu klasówki? Osobiście jestem gotów to zrobić, w końcu znam swoich uczniów i dobrze wiem, co umieją, a czego nie. Jednak osoby kontrolujące moją pracę, urzędnicy, w ogóle mnie nie znają, podobnie jak innych nauczycieli, dlatego oczekują, że pokażemy im klasówki. W tym roku dawałem już paczkę takich prac do kontroli. Im grubsza paczka, tym lepszy ze mnie nauczyciel. Niestety, dopóki nie zmienią się metody kontroli pracy nauczycieli, klasówki muszą być. Należy się spodziewać, że z każdym rokiem będzie ich więcej.
Zespoły klasowe są liczne, a program bardzo obfity. Wielu rzeczy nie da się zrealizować na lekcji, gdyż warunki na to nie pozwalają. Trzeba przerzucić część pracy na uczniów, aby wykonali ją w domu. Nie zanosi się na to, że liczba dzieci w klasach zmaleje, a programy zostaną dostosowane do potrzeb uczniów. A zatem nadal trzeba będzie zadawać pracę do domu. Już teraz pomagają dzieciom rodzice, nieraz to oni są faktycznymi autorami prac domowych. Niestety, nie zanosi się na to, aby do Polski dotarła idea, że całą szkolną robotę dziecko wykonuje w szkole. Prac domowych raczej będzie przybywać niż ubywać.
Co można poradzić dzieciom, które są przeciążone nauką i chcą się wyspać? Szkoła na pewno się nie zmieni, więc zmienić musicie się wy. Chyba trzeba po prostu mniej się uczyć. Niech się dzieje, co chce, sen dzieci jest święty. Poza tym dzięki lekcjom nie pofrunie się ptakiem w przestworza, a we śnie można.
Komentarze
Pierwszy!!!!!
Wszystko prawda! Dzieciaki potrzebuja snu.
„Co jeszcze mamy zrobic przed egzaminem”? Moja odwieczna i jedyna rada zawsze byla „wyspac sie”.
Ale to tylko teoria. W praktyce, na przyklad w Korei w ktorej uczylem przez trzy lata, porzekadlo bylo „kto spi nie dostaje sie na uniwersytet”.
Tak jak w Kanadzie, mialem tam swoj adres emailowy specjalnie dla uczniow – zeby mogli sie ze mna kontaktowac w jakichkolwiek sprawach.
Emaile wysylane o pierwszej czy drugiej w nocy nalezaly do standardu; szkola zaczynala sie normalnie – 8:15 czy cos takiego.
Nigdy przez 20 lat pracy nikt nie skontrolował zrobionych przeze mnie prac klasowych, znam ten przepis, mam w sali specjalną szafkę z pracami uczniów, ale co najwyżej zainteresowany rodzic obejrzy ze mną prace swojego dziecka. W czasie wakacji przychodzę i robię wielkie sprzątanie starych prac.A tu proszę! W Łodzi kontrolują.
Modlitwa poranna (nie tylko uczniowska)
Ofiaruj mi Panie
czasu na dospanie.
Pozdrawiam 🙂
Dariusz Chętkowski pisze: ‚Nie zanosi się na to, że liczba dzieci w klasach zmaleje’ Zapewne ze względu na chroniczny brak nauczycieli z doświadczeniem.
… minister edukacji popiera działalność „Matura To Bzdura”!
Więcej… http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35612,9715570,Co_powiedziala_minister_Hall_chlopakom_z__Matura_To.html#ixzz1O8ymB8MV
Szanowny Panie Profesorze,
dziś mam dla (i do ) Pana komunikat krótki, bo i Pana wpis jet tak jednoznaczny, że żarty są nie na miejscu.
Otóż, Panie Profesorze, z Pana wpisu wynika, że należy się Panu:
a/ pobudka
b/reedukacja
c/ zinternalizowanie sobie pod karą dyscyplinarną idei, że
…że całą szkolną robotę wykonuje w szkole NAUCZYCIEL !!!
A dziecko jest tej roboty podmiotem, a nie koszem, do którego wrzuca się własną niekompetencję i bezradność wobec zadań za jakie się bierze pieniądze.
Ot i cała materia dyskusji, czy sen dziecka należy do decyzji szkoły czy też czas ten koszmar senny belfrów we mgle kończyć.
A dla przykładu, pożegnać w pierwszym rzędzie takie „niedasie”:
„dopóki nie zmienią się metody kontroli pracy…”
„Wielu rzeczy nie da się zrealizować na lekcji, gdyż warunki…”
„Trzeba przerzucić część pracy na uczniów (sic!!!)”
Co to wszystko (ta postawa!) ma wspólnego z uczeniem, kompetencją nauczyciela czy wiekiem XXI to już tylko natywny homo pegeericus może próbować uzasadnić, ze skutkiem auto da fe.
Cywilizacja odpowiada – pobudka, belfrzy!
Pod katedrą dla sennych królewien miejsca nie będzie.
Składam należne wyrazy stamtąd.
od początku liceum czas na sen zmalał do 4-6 godzin! Teoretycznie 6 godzin jest wystarczające (do normalnego funkcjonowania) jednak uczniowie obarczeni mnóstwem prac domowych itd. są przemęczeni psychicznie!
Zataczamy błędne koło
A wszystko zaczyna się w ministerstwie…
Teza Gospodarza: ?Chyba trzeba po prostu mniej sie uczyc.?
Pomysl zacny ale czy wykonalny?
Kiedys, dawno temu rozmawialem z Ojcem (1910 matura ok 1928 r) o programach szkolnych – wtedy i dzis. Ojciec byl profesorem fizyki na UW. Powiadzial mi ?moj zacny xbelferku, kiedy ja bylem w szkole fizyka uniwersytecka pokrywala moze jedna piata tego czego ucze (i ty) teraz. To samo odnosi sie do innych przedmiotow – polonistyka, literatura (kto przed wojna slyszal o literaturze amerykanskiej? Literatura Poludniowej Ameryki – terra incognita!). Przykladow takich mozna mnozyc w nieskonczonosc. Doszly dziesiatki przedmiotow ktorych nawet i ja nie mialem w szkole – computer science (nie wiem jak ten przedmiot nazywa sie w Polsce). Nie sposob jest wyeliminowanie ich z programu.
Do tego dochodza wszystkie pozaszkolne lekcje baletu, muzyki, sporty.
To co natomiast sie nie zmienilo, to wiek dojrzewania mlodziezy i biologicznej gotowosci do malzenstwa i prokreacji. Fajnie byloby dodac jeszcze ze trzy klasy w szkole i ze dwa lata na uniwersytecie ale jest to fizycznie niemozliwe.
Nadal jestem przeciwny wczesnemu ukierunkowaniu mlodziezy – szkoly o takim czy innym profilu, czy wrecz zawodowki – zabieg ktory pozwala wyeliminowac z nauczania pewne tematy, dzialy czy wrecz przedmioty – wszystko poto aby zyskac dodatkowy czas na nauczanie przedmiotow.
Wyjscie z sytuacji? Uczciwie mowiac nie wiem, nie mam realistycznych pomyslow. Przeniesc sie na Marsa – rok jest dluzszy!
PS
? Niestety, nie zanosi sie na to, aby do Polski dotarla idea, ze cala szkolna robote dziecko wykonuje w szkole. Prac domowych raczej bedzie przybywac niz ubywac.?
Nie wiem skad ta idea mialaby przyjsc. W Kanadzie, Szwjacarii nie mowiac o wyzej wspomnianej Korei prac domowych jest na tony. Oczywiscie problemem sa korepetytorzy (zywi czy elektroniczni) ktorzy odwalaja prace, projekty, eseje…..
Do xbelfer
W krajach rozwiniętych, gdzie uczyłeś, jakimś spsobem na to o czym piszesz, jest możliwość wyboru przedmiotów i ich poziomu, czasem według pewnego klucza, szczególnie na poziomie licealnym. Więc jeśli fizyka, to ambitnie(spora ilość godzin!), ale za to np. bez biologii czy geografii.Jak humanistyka, to prosta matematyka i bez fizyki itd. Wszytkich dyscyplin, które się w ciągu stulecia namnożyły i nawet są, generalnie i potencjalnie, bardzo użyteczne, nie da się wcisnąć do szkoły!
W Polsce kultywuje się, a nawet umacnia [gdzie te klasy mat-fiz z lat 70-tych;-)] mit tzw. kształcenia ogólnego. Czyli próbuje się zmusić każdego(!)ucznia do nauczenia się całego(!) tradycyjnego zestawu przedmiotów w tradycyjnej wersji programowej i to w krótszym czasie. Na dodatek jesze się wciska masę dodatkowych michałków – różne religie(masa), dodatowe godziny wf(ale bez bazy-sal, basenów itd.),jakieś wiedze o kulturze, podstawy przedsiębiorczości itp.
Skądinąd w nawet w czasach edukacji szkolnej Twojego taty, kiedy w liceach było parę procent populacji(dziś 90%) uczeń miał większy wybór – były gimnazja i licea klasyczne(humanistyczne), realne(przyrodnicze), matematyczne. Czyli cofamy się o stulecia!!!
Pamiętam z lat szkolnych problemy koleżanki z zacnego i tradycjami LO w stolicy. Koleżanka- zadeklarowana humanistka od urodzenia ze sprecyzowanymi planami studiów artystycznych w przyszłości zapisała się do klasy klasycznej (łacina, filozofia, etyka, języki nowożytne, nawet nieco greki). Tak miało być. Ale było inaczej: w klasie szalała pani profesor od …biologii, gnębiąc i ostatecznie tabuny humanistów. Wiele osób ewakuowało się do innych szkół, niektóre- nie zdawały do wyższych klas.
Do S-21
To co proponujesz, ma być właśnie realizowane.
Nowa podstawa programowa, która właśnie wchodzi do szkół ponadgimnazjalnych przewiduje w I klasie zajęcia jednakowe dla wszystkich, a od klasy drugiej wybór specjalizacji. Polski, matematyka, języki obce dla wszystkich. Reszta wg specjalizacji. Przykładowo – kto wybierze profil humanistyczny – ma rozszerzoną historię i wos, a zamiast przedmiotów przyrodniczych (fizyka, chemia, biologia) jeden przedmiot o nazwie przyroda. Na stronie MEN są już od kilku dni ramowe programy nauczania. Warto się zapoznać. Wreszcie podjęto walkę z tzw. wykształceniem ogólnym, które Twoim zdaniem jest przeżytkiem i śladem słusznie minionej epoki. Widać to znakomicie na przykładzie historii, gdzie zasadniczy zrąb edukacji historycznej został przeniesiony do gimnazjum. Kto wybiera rozszerzone przedmioty przyrodnicze będzie miał zamiast historii i wos przedmiot o nazwie „historia i społeczeństwo”. Nie ma sensu rozwodzić się nad program, bo jeśli ktoś zainteresowany to sobie sam sprawdzi.
Przy okazji, ciekawym efektem będzie redukcja zatrudnienia wśród n-li o ok.1/4 składu osobowego. Jeśli w danym roku w szkole nie będzie klasy z poszerzoną historią to z dwóch n-li tego przedmiotu ostanie się jeden. Analogicznie z biologią, chemią, fizyką, geografią. Właściwie w szkole pewne zatrudnienie mają jedynie poloniści, matematycy, językowcy, no i jeszcze wf-meni i katecheci.
Do gość
Ta szkoła to był Batory, a pani od biologii nazywała się Lenart, jak zgaduję;-)
Jestem nauczycielką i nie mogę pojąć jednej rzeczy: w czasach, gdy ja chodziłam do szkoły program np matematyki był co najmniej o połowę obszerniejszy, nie będąc w klasie matematycznej miałam całki, pochodne, badanie funkcji, cały rachunek prawdopodobieństwa, całą geometrię analityczną wraz z równaniem elipsy i hiperboli. Na język polski musiałam przeczytać wszystkie lektury, bo nauczycielka robiła szczegółowe pasiaki. Nie piszę i biologii i chemii bo byłam w klasie biologiczno-chemicznej więc wiadomo….to było zwykłe liceum w małej mieścinie i nikt nie chodził niewyspany, wszyscy mieli czas dla siebie i dla innych. Co się stało, że wszyscy narzekają na nadmiar nauki, brak czasu, przeładowane programy (to mnie śmieszy najbardziej)???? Ludzie ogarnijmy się bo zamiast światłych ludzi my HODUJEMY – nie wychowujemy – jakieś żałosne tabuny nieuków!!!!!
Motyldo,
Nic a nic nie rozumiesz dzisiejszego świata! Muszę wobec tego Cię oświecić.
Kiedy Ty się uczyłaś, Motyldo? Chodzi mi o porę dnia. Czy po nocy? Czy może w dzień? Ile czasu trwała Twoja nauka? Kilkadziesiąt minut czy kilka godzin?
Współczesna młodzież „siedzi nad lekcjami” duuużo dłużej od Ciebie! Oni potrafią „spędzić przy biurku” cały dzień i całą noc i jeszcze lekcje są nie „odrobione” a w głowie sieczka.
Czy miałaś Motyldo przez cały dzień i noc, czyli podczas tzw. „nauki” słuchawki na uszach?
A w słuchawkach muzykę rozrywkową?
Nie, nie kursy językowe – źle mnie zrozumiałaś!
Czy przed Tobą stał komputer o potwornej aczkolwiek całkowicie zmarnowanej mocy obliczeniowej?
Szesnastordzeniowy, a każdy rdzeń zajęty czym innym?
Jeden zajęty GG, drugi Skype, trzeci Wrzutą, czwarty YouTube, piąty iTunes, szósty Onetem, siódmy Gazetą, ósmy Allegro, dziewiąty Wirtualną Polską, dziesiąty naszą klasą, jedenasty tlenem, dwunasty fotką, trzynasty Interią, czternasty (to u prawdziwych naukowców!) Microsoftem, pietnasty facebookiem, szesnasty Mozillą?
Czy na ekranie miałaś ZAWSZE pootwieraną jakąś nieprzytomną ilość okienek, a w każdym co innego? Ze dwa filmy, klip muzyczny, dwa komunikatory, poczta, portal społecznościowy?
CAŁY DZIEŃ?!
Czy jak wyszukiwałaś informacje to sięgałaś na domową półkę lub szłaś do biblioteki? A potem musiałaś te informacje ręcznie przepisać długopisem albo ołówkiem raz na kartkę papieru „na brudno” a po raz drugi do zeszytu „na czysto”?
A widzisz! Młodzież dzisiejsza ma o wiele trudniej, bo wszystko „musi” wyszukać w necie. Jest coś takiego jak „google”, wiesz? Zastępuje Twoje spacery do regału i do biblioteki.
Wszystko czyni szybszym! A komputer umożliwia (znowu „szybkie”!) zładowanie wynalezionej sieczki z Wikipedii albo z bryka.
Kopiuj – wklej, kopiuj-wklej! Wiesz ile to pracy????
Ich komputer jest zawsze stary i zawsze przeciążony a internetowe złącze skąpi rodzice zakupili duuużo za wolne gdyż podczas komunikowania się z tymi wszystkimi stronami i zładowywania z nich gigabajtów smiecia biedne dziecko ma trudności w graniu z kolegami na Kurniku.
Czy miałaś czas na jeżdżenie na rowerze? Na wychodzenie z psem na spacer? Na czytanie książek dla rozrywki? Na basen? Taaak? Współczesna młodzież jest tak zapracowana przy komputerze, że zupełnie nie ma czasu na takie rzeczy.
Rozumiesz, tak „przyspieszyli” proces pozyskiwania informacji, że przeskoczyli etap zapamiętywania. Wobec tego ich proces nauki nigdy sie nie kończy. Nigdy nie mogą powiedzieć, że „nauczyli się”, czy że „odrobili lekcje”. W ich głowach nic nie zostaje, są puste jak sito! No i wobec tego, aby mogli wywierać wrażenie, iż cośtam w czaszce mają – przez te głowy musi cały czas przepływać świeży strumień ciągle odnawianej informacji zewnętrznej.
Odłączenie współczesnego nastolatka od Internetu jest równoznaczne ze śmiercią jego mózgu, czego absolutnie nie należy utożsamiać ze śmiercią nastolatka! Serce i płuca i cała reszta działają nadal świetnie! Oni zmienili harwardzką definicję śmierci!
Zmartwychwstanie następuje po włączeniu routera czy modemu!
Musisz się Motyldo jeszcze dużo dokształcić aby pojąć „metodologię uczenia się” dzisiejszej młodzieży.
Najlepszym zaś dowodem na moje własne odstawanie od rzeczywistości jest to, że w poprzednim poscie nawet nie wspomniałem o telefonie komórkowym, „smart” czy „nie smart”. 😉
@Eltoro
„Składam należne wyrazy”
Uściślij… szacunku/poważania czy współczucia/ubolewania
„skutek auto da fe” … 🙁 i zapachniało inkwizycją
Szycie szat pokutnych – mały biznesik na boku?
W mojej okolicy (daleko od pegeeru) wyniki placówek niepublicznych były prawie 20% niższe niż mojej osiedlowej szkółki (gdzie wszystkie dzieci nasze są: nawet te, które nie mają warunków na dobry sen, wcale nie z powodu przepracowania)
Do rudy
>To co proponujesz, ma być właśnie realizowane.<
Diabeł siedzi w szczegółach;-)
Wszystko to nieudolne łatanie tego co nabroił Handke wprowadzając gimnazja i 3 cykle nauczania zamiast dwóch.
Specjalizacja powinna być od pierwszej klasy LO. Inaczej mamy taki absurd, że na np.fizyce zainteresowani nią w klasie pierwszej, z wszystkimi, zmarnują czas na elementarne popularnonaukowe wstępy do fizyki kwantowej, jądrowej i fal elektromagnetycznych(do czego nie mają aparatu pojęciowego i matematycznego. A potem zaczną z powrotem od mechaniki by wrócić z powrotem na końcu do tych samych zagadnień z klasy pierwszej. Ale co 30 godzin w pierwszej klasie zmarnują to zmarnują!!!;-)
Ubawiłam się setnie!!! „zza kałuży” masz 100% rację!!!! Muszę się dokształcić w tych dziedzinach, na razie dziękuję za otwarcie oczu!!
„zza kałuży pisze:
2011-06-03 o godz. 19:13”
Bardzo trafna synteza, niepierwsza 🙂
Tak, hodowcy ludzkiego bentosu ‚przeskoczyli’ nie tylko zapamiętywanie ale przede wszystkim zrozumienie sensu – nawet nie informacji, ale w ogóle własnej egzystencji.
W tym cyfrowym śmietniku-kurniku, kurczaki dziobią szybciej, niż są w stanie połknąć i przetrawić śmieci, jakimi próbują się żywić, więc giną zanim dojrzeją.
Nie mają czasu.
Jeden na pół miliarda zdąży wydalić z siebie fejkzbuka czyli wyższą wersję kurnika – ot i cały postęp mielenia masy biologicznej.
Saluto, zza kałużo! 😉
@ time
a/ „wyrazy” – wybór znaczenia komunikatu pozostawiam odbiorcy (nikt Cię tak dobrze nie zna jak Ty sama)
b/ „autodafe” to nie inkwizycja ale samospalenie przez pocieranie czoła w poszukiwaniu rozumu (a la Proust)
c/ wyniki – czego? wyższe – od czego? i w ogóle – publiczne lub nie – w czym i po co? Hihi:)
Bardzo lubię Twoją wrażliwość polemiczną, indeed i pozdrawiam 🙂
@zza kałuży: za odpowiedź Motyldzie należy Ci się Nobel:)
sama miałam dokładnie takie samą koncepcję odpowiedzi, kiedy przeczytałam jej wypowiedź. z którą zresztą też w pełni się zgadzam.
@Eltoro
„samospalenie przez pocieranie czoła w poszukiwaniu rozumu (a la Proust)”
„Są ludzie, którzy, nie będąc obdarzeni geniuszem, posiadają jednak talent budzenia go u innych” (jak powiedział Sherlock Holmes)
albo inna wersja tego samego: „Niegeniusze w niezwykły sposób inspirują niepospolite umysły”…
„wyniki ? czego? wyższe ? od czego? i w ogóle ? publiczne lub nie ? w czym i po co? ”
Chodziło o wyniki tzw. sprawdzianu kompetencji.
No cóż, polecę Lecem : „Głupota nigdy nie przekracza granic, gdzie stąpnie, tam jej terytorium” … przewrażliwiona polemicznie indeed pozdrawiam 🙂
@ time
to poletko oddaję walkowerem 🙂
Jestem dziko ciekawa jak taki niezorganizowany licealista śpiący po 4h poradzi sobie na studiach. 😉 Może czas nauczyć się jak się uczyć? Robić to systematycznie? Nie poprawiać wszystkich ocen na gwałt w ostatnim tygodniu? Licea nie są dla wszystkich serio serio. A sfrustrowani nauczyciele są wszędzie – w mojej klasie biol-chem-mat-fiz szalała pani od historii kosząc w klasie maturalnej 90%. 😉