Czekamy na wyniki
Matura dobiega końca, został tylko egzamin z cierpliwości. Na jego zdanie trzeba poczekać aż do ostatniego dnia czerwca. Wtedy bowiem zostaną ujawnione wyniki matury pisemnej.
Czekają wszyscy, zarówno nauczyciele, jak i uczniowie. Niestety, wielkiego sukcesu nie należy się spodziewać. Tak mało wystarczy dzisiaj, aby dostać się na studia, że ludziom nie chce się chcieć. Wyścig szczurów już nie taki, jak przed laty. Dawniej co rok mieliśmy wzrost średniej, a od pewnego czasu obserwujemy zastój. Teraz może nas czekać spadek. Niby w porównaniu z innymi szkołami nie jest źle, ale w porównaniu z naszymi własnymi uczniami sprzed lat jest dużo gorzej.
Z wyników trzeba się będzie tłumaczyć. Dyrekcja bowiem porównuje poszczególne roczniki. Poprzednie sięgnęły gwiazd, a obecnym nie chce się podskoczyć po jabłko, rosnące na gałęzi. Uczniowie dobrze wiedzą, że uczelnie podadzą im to jabłko na tacy. Nawet osoby z przeciętnymi wynikami dostaną się na kilka kierunków. Już w zeszłym roku absolwenci chwalili się, że zdali maturę z ważnych przedmiotów na 60-70 procent (dawniej była to trójka) i to im zupełnie wystarczyło, aby dostać się tam, gdzie chcieli. Po co więc uczyć się więcej, gdy mniej wystarczy aż nadto?
Uczniowie mają wiele powodów do radości. Żyją w czasach, kiedy można mało się uczyć i wiele osiągnąć. Tylko nauczyciele starej daty siwieją z rozpaczy.
Komentarze
” Niby w porównaniu z innymi szkołami nie jest źle, ale w porównaniu z naszymi własnymi uczniami sprzed lat jest dużo gorzej.”-
cóż, to zauważalna tendencja. Na dodatek w „mojej” komisji nie było na maturze ani jednej pracy ocenionej naprawdę wysoko, za to całe mnóstwo było między 40-60%.W poprzednich latach były prace w okolicach 100% lub nawet 100%.
Ta matura to musi być jakaś bardzo ważna sprawa, wielkie wydarzenie w życiu szkoły, człowieka, społeczeństwa.
Cytat:
Jedynym wyjściem z zarysowanego impasu jest rozwiązanie instytucji szkoły i powołanie do życia nowej ? jakiejś post-szkoły, z nowymi zadaniami i zupełnie nowym modelem funkcjonowania. Ta nowa instytucja lub para instytucja miałaby wyrastać na gruncie wolnego rynku ideałów. W miejsce jednej szkoły ? wielość szkół, bo jest wiele ideałów człowieka. I niech będzie wiele testów kompetencji. Badajmy, które szkoły najlepiej przygotowują do wyzwań rynku, ale badajmy też, po jakiej szkole absolwenci mają najwyższe kompetencje społeczne, po jakiej są najszczęśliwsi, po jakiej potrafią założyć udaną rodzinę, po jakiej potrafią spełnić się jako artyści, po jakiej po prostu bezpretensjonalnie bujać w obłokach, po jakiej nadają się na mężów stanu, po jakiej potrafią głęboko myśleć, po jakiej potrafią uczestniczyć w tzw. kulturze wysokiej.
Całość tutaj: http://www.edunews.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1511&Itemid=1
„Niby w porównaniu z innymi szkołami nie jest źle, ale w porównaniu z naszymi własnymi uczniami sprzed lat jest dużo gorzej.?-
Coraz bardziej mierni uczniowie, coraz bardziej mierne wyniki matur, coraz bardziej mierni absolwenci wyższych uczelni, którzy zostają coraz bardziej miernymi nauczycielami – i kółeczko się zamyka….
Myślę, że gdzieś w systemie uczenia musi być błąd- tylko na jakim etapie? Wg mnie dla mnie zauważalną zamianą na gorsze było przyjście do liceum pierwszego rocznika, który skończył gimnazjum- jakby nagle trafiła do szkoły zupełnie inna młodzież. Jest źle z matematyką- też gdzieś w systemie nauczania musi tkwić błąd, bo nie dotyczy to tylko jednej szkoły czy klasy.
mada
I co dalej ? Na jakie pytanie szuka pan/pani odpowiedzi? Jaki problem chce pan/pani rozwiązać?
Sądzę, że rola szkoły będzie wzrastać. Ale nie takiej, jaką widzimy teraz.
Szkoła powinna być taka jak świat i powinna tworzyć świat. Gdy cywilizacja była hierarchiczna, szkoła też tak była i utrwalała taką strukturę, i przygotowywała ludzi do życia w takim społeczeństwie. Teraz cywilizacja jest pluralistyczna, wielopłaszczyznowa, oparta na prawach i swobodach obywatelskich, na wolności ekonomicznej, na przedsiębiorczości, egalitarna, dynamicznie zmieniająca się, mozaikowa i migocząca, z kulturą wysoką i popularną, medialna, konsumpcyjna. A jaka jest szkoła ? Ciągle sztywna i hierarchiczna, autorytarna, jednolita, sterowana centralnie, monolityczna. Nie pasuje do cywilizacji, nie przygotowuje do życia w naszym świecie i nie jest współtwórcą tego świata.
Nikt, żaden pracodawca, żadna instytucja nie potrzebuje człowieka, który potrafi z pamięci odtwarzać wiedzę, lub szybko rozwiązywać testy. No może z wyjątkiem teleturniejów.
Najpierw odskoczą od nas Finowie, potem Czesi, itd. A my będziemy udoskonalać-i-miętolić nasze testy, matury, oceny, i że młodzież coraz gorsza, i że minister nie taki, … . I zostaniemy w naszym grajdole dumni, godni i biedni.
Szanowny Panie Profesorze,
nie wiem, czy promuje Pan w tym wpisie na serio wizję szkoły, której jedynym sensem i celem jest produkcja papierów uprawniających do zakupu papierów wyższego stopnia…
Nie zdziwiłbym się, gdyby tak było, nie mam bowiem – dzięki Pana blogowi – zbyt wielu złudzeń co do kompetencji belfrów.
Jakże groteskowo w tym kontekście brzmi Pana odkrycie, jakoby odeszły czasy, w których osiągnięcia na Tej Ziemi (tej ziemi!) zależały od ilości uczenia się.
A ilość uczenia się była generowana i w dodatku wykrywana przez instytucję szkoły.
Przy czy jakimkolwiek sukcesem miałoby być uczestnictwo w kursach krajowych placówek szkolnictwa wyższego.
Nie chcę nawet insynuować, że ten sukces wysiłku zdania matury i bycia na studiach to wizja sukcesu będąca projekcją losów osobistych Gospodarza.
Ja tymczasem widzę coś innego. Szkoła powszechna i przymusowa, jako instytucja (nasza – będąca zresztą karykaturą instytucji i kadry oświatowej) straciła wpływ na poziom edukacji, ten z kolei nie wyznacza już drabiny sukcesu. Podobnie jak literatura nie kształtuje postaw i standardów kulturowych.
Edukacja i nauka w naszym kraju osiągnęła poziom kompromitacji, trudny do przełknięcia nawet dla niepiśmiennych i wykluczonych intelektualnie rzesz absolwentów.
Ostatecznie, casus profesora rektora wyższej uczelni, który ukradł z internetu treści habilitacyjne i rektorzył sobie latami, w najlepsze, z pełnym poparciem żerującej wraz z nim sitwy „akademickiej” może martwić tylko dinozaury.
Masy mielone młockarnią szkolno-uczelnianą martwi już tylko to, że to nie one zdążyły podkablować skutecznie tego autoryteta i nie im przyjdzie (na razie) skorzystać z dokonanej w ten sposób wymiany pokoleń.
Nie jest to jednakże najmniejszy powód do siwienia ani też rozpaczy. Nauczyciele obecnie zmierzający ku siwieniu nie są ani przyczyną ani sprawcami jakiejkolwiek nauki – co widać po ich własnych losach i postawach.
Nad czym ubolewać powinni, to fakt, że zarówno pojęcie współczesnego sukcesu, jak też jakość i trafność przedmiotu (a nie ilość) uczenia się pozwalającego sukces osiągnąć były i są im równie obce, co wolny świat pod katedrą, widziany przez nich z piwnicznego okienka rezerwatu oświaty.
Prawdziwa jest w tym jedynie klęska rzekomych autorytetów w swym mniemaniu mianowanych, co pomiatają i gardzą marnymi wynikami własnej pracy. Pozostając w nieświadomości o kim te wyniki świadczą.
Życzę więc pogodzenia się z siwizną – bo i ona bierze się z naszego nieuchronnego odchodzenia z tego świata a nie z tego, że świat opuszcza nas – co zalecam, pozdrawiając spod, naturalnym kolorem owłosionej w najlepsze – katedry 🙂
@ ync
ja bym przemodelował paradygmat oświatowy inaczej:
szkoła nie jest już potrzebna w ogóle – ani taka, ani siaka.
Ideały są na wyciągnięcie ręki i nie wymagają wcale takich wzniosłych skrętów zakrętów substancji korowej, jakie roztaczasz.
Bierzesz ync wikipedię, trochę ziela i Lecha w płynie, walisz w pysk kogoś przed kamerą na stadionie, KULasz zimnego gostka po glebie na KULu – i już jesteś znanym celebrytą, wywiadowanym przez „Rzeczpospolitą” (sic!) i rozmawianym przez „Politykę”.
Lajki lecą, strzelisz jeszcze w komora i kaska leci też do wora (bo za ABW pewnie odszkodowanie podatnicy zapłacą).
Jaka szkoła 2.0 byłaby w stanie takie ideały społecznościowe i wydukacyjne (bo w reklamie jest jak wół: wydukaj siebie!) wcielić w życie – ync?
No sam się zreflektuj, chopie 🙂
@ mada
ten błąd się nazywa : latka lecą! 🙂
Edkom muzyka w Tangu nie przeszkadza, jutrzenka zmiany pokoleniowej to świta, ranek nie tak blisko a wręcz – coraz dalej, hihi.
Bulba 🙂
Oj przesada i to znaczna – bo z czym autor tekstu chce porównywać? Z wynikami sprzed 10-20 lat czyli z tzw. „starej matury”? Ależ oczywiście że jakieś powiedzmy 20 lat temu wyniki matury były olśniewające w porównaniu z dzisiejszymi. Przede wszystkim za sprawą tego, że prace były sprawdzane przez nauczyciela z tej samej szkoły, któremu bardzo ale to bardzo zależało na tym by dobrze wypaść przed dyrekcją. A na ustnym jedyną osobą znającą zdawany język bywał nauczyciel przedmiotu, któremu dla otrzymania piątki wystarczyło mówić dużo, płynnie i niekoniecznie na temat, byle dla nieznających języka członków komisji brzmiało to jak swobodna wypowiedź. I już podnosimy sobie statystyki.
Dziwię się że autor popiera „wyścig szczurów” i tęskni za nim. Myślałem że wszyscy wiemy, iż jest to zjawisko negatywne. W jego efekcie otrzymujemy „dziko ryjące wiedzę” pokolenie osób starannie wykształconych lecz wyniszczonych psychicznie i nienawidzących swojego przyszłego zawodu od drugiego semestru studiów.
Do mada
>Myślę, że gdzieś w systemie uczenia musi być błąd- tylko na jakim etapie?<
Oni są przygotowywani do takiego prymitywnego egzaminu gimnazjalnego,który jest manipulacją mającą zachćić do pójścia do liceum[bo tańsze dla państwa;-)]zamiast do technikum czy szkoły zawodowej.
W zasadzie egzamin gimnazjalny pozwala tylko podnieść wyniki Polski w najprostszych kategoriach czytania ze zrozumieniem w badaniach PISA…;-)
Do Xander
>Oj przesada i to znaczna ? bo z czym autor tekstu chce porównywać? Z wynikami sprzed 10-20 lat czyli z tzw. ?starej matury?? <
Nauczyciel dla siebie porównuje po prostu uczniów(maturzystów) i żadne wyniki nie są mu potrzebne. Wie np.że kiedyś w najbardziej obleganych liceach uczniowie przychodzący po 8(!) klasach nie mieli problemów z ułamkami czy przekształcaniem wyrażeń. A dziś po 9(!) klasach mają straszliwe! Na dodatek szukają prostych recept i algorytmów do wyuczenia się;-)
Nie chciałem podawać przykładów z j.polskiego bo to nie moja bajka, ale pewnie proces porównywania uczniów wygląda i tu…;-)
… i tu podobnie …;-)
Powinno być!
„Oni są przygotowywani do takiego prymitywnego egzaminu gimnazjalnego,który jest manipulacją mającą zachćić do pójścia do liceum[bo tańsze dla państwa;-)]zamiast do technikum czy szkoły zawodowej.”
– masz rację, tylko weryfikacja jest taka: w liceum jest jeszcze jakiś poziom, sprawdzanie matury z polskiego klas z technikum- cóż, to…. specyficzne doświadczenie. Na dodatek, co ciekawe, zwróćcie uwagę, ze ogłasza się tylko oficjalne wyniki matur (gdzie zdaje się od 30%!!!), a nie egzaminów zawodowych w technikach, gdzie zdawalność jest katastrofalna (bo trzeba mieć 75%).
Jednak w życiu nie wróciłabym też do matury „starej” z jej uznaniowością, nieporównywalnością i czasem zwykłą niesprawiedliwością.
Widzę, wiem, ze jest źle; być może nazywa się to „latka lecą”- jak chce Eltoro; tylko że nie ma żadnej sensownej wizji, co i jak zmienić. A na dodatek co zmiana rządu, to trafia się głupszy minister; kiedyś myślałam, że dno to Giertych, ale od dna zapukano z dołu i wyszła …. z cudnego PO, pani Hall- i to jest już kolejny dramat.
Do mada
>Jednak w życiu nie wróciłabym też do matury ?starej? z jej uznaniowością, nieporównywalnością i czasem zwykłą niesprawiedliwością.<
1.To nie może być żadne wytłumaczenie dla skandalicznego funcjonowania teoretycznie [i praktycznie, ale nie u nas;-)] lepszego systemu egzamniów zewnętrznych!!!
2.Kiedyś to było pole popisu dla nauczyciela – mógł(jeśli chciał i potrafił!) dobrze uczyć i rozwijać ucznia. Dziś musi(!) uczyć swoich uczniów by przynajmniej na czas matur stali się odtwórczymi bezmyslnymi idiotami , myślącymi tylko o "trafieniu w klucz", który różne bardzo dziwne indywidua stosują. Kiedyś badano umiejętności rozwiązywania zadań matematycznych(poziom egzaminu na politechnikę) nauczycieli matematyki szkół średnich – okazało się,że tylko około 25% było w stanie uzyskać rozsądne wyniki. A teraz te 75% sprawdza według klucza prace moich maturzystów…;-)
A ja dużo bym dała za powrót „starej” matury. Swoją „starą” zdałam uczciwie i uczciwie oceniałam ją przez 10 lat. A jeśli chodzi o nową to porównywalność wyników jest tylko w obrębie jednej komisji sprawdzającej (piszę o j. polskim). Wystarczy, jak porozmawiam z koleżankami i kolegami oceniającymi w innych komisjach i popytam, jak rozwiązywali pewne problemy interpretacyjne u uczniów………….. Oczywiście 70% obecnych uczniów „starej” by nie zdała i każdy nauczyciel to doskonale wie.
Stara matura? To była farsa. Nieuczciwa,oparta naściąganiu i pisaniu bzdur.Nauczycielom bardziej zależało na jej zdaniu niż uczniom. Przypominam sobie salę gimnastycznei wysiłki wychowawców, by pomóc jednym uczniom, a dokopać innym. To stara, beznadziejna, nieporównywalna, niesprawiedliwa forma egzaminu!
Ana
Cała prawda i tylko prawda. Ale, jak widać, my uwielbiamy mity, żyjemy mitami. Ostatnio usłyszałem takie hasło: odmitologizować szkołę.
Ana, przybijam piątkę !
Warto to przeczytać i wtedy od nowa porozmawiać o polskiej szkole ad 2011:
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1516350,1,ucz-sie-pod-klucz-czego-uczyc-na-polskim.read