Ściągają na maturze?
„Gazeta Wyborcza” informuje, że maturzyści bezczelnie ściągają. W trakcie egzaminu łączą się z internetem i proszą internautów o podpowiedź (zobacz materiał). Co na to egzaminatorzy? Czyżby byli ślepi?
Byłem przewodniczącym zespołu nadzorującego na matematyce (wczoraj) i języku angielskim (dzisiaj – poziom podstawowy). Zespół liczył trzech egzaminatorów, w tym jeden był z innej szkoły. Czuwaliśmy nad grupami 17-osobowymi w typowych salach lekcyjnych. W takim miejscu trudno nie widzieć, gdy uczniowie ściągają.
Co innego w auli czy sali gimnastycznej. Tam łatwiej się ukryć przed wzrokiem nauczycieli. Tym bardziej, że egzaminatorzy nie mogą chodzić po sali, lecz muszą siedzieć. Przepis ten wprowadzono kilka lat temu, chyba właśnie po to, aby podnieść wskaźniki zdawalności matury.
Jeśli nawet ściąganie jest niewidoczne dla egzaminatorów, to przecież widzą to inni uczniowie. Czy reagują? Kilka lat temu pewien rodzic poinformował mnie, że oczekuje, iż szkoła nie dopuści do ściągania. Dowiedział się od córki, że na maturze próbnej jej koledzy ściągali. Jeśli tak byłoby na maturze właściwej, to jego córka będzie miała mniejsze szanse dostania się na studia, więc złoży zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Przekazałem te słowa na radzie pedagogicznej, a dyrektor zobowiązał wszystkich nauczycieli do zadbania o to, aby maturzyści nie ściągali.
Uważam, że ściąganie zostałoby wyeliminowane, gdyby wszyscy uczciwi uczniowie tak się zachowywali. Jeśli egzaminatorzy nie pilnują, należy po egzaminie powiadomić dyrekcję szkoły lub nawet wyższe władze. Ściąganie skończy się, gdy nie będzie dla niego tolerancji. Uczciwi powinni otwarcie sprzeciwić się temu procederowi. Niestety, muszę przyznać, że zdarzają się nauczyciele, którym wisi i powiewa, gdy uczniowie ściągają. Młodzież dobrze wie, pod czyim okiem można ściągać do woli, a u kogo tego robić nie należy. Ja w każdym razie zapowiadam, że usunę z sali każdego, kto ściąga. Pod ręką zawsze trzymam protokół unieważnienia egzaminu i nie mogę się doczekać chwili, kiedy będę mógł go wypełnić. Niestety, uczniowie wierzą mi na słowo i nie muszę udowadniać, że nie żartowałem.
Komentarze
Szanowny Panie Profesorze,
jak dobrze, że poruszył Pan ten temat – ja trochę wcześniej wpisałem komentarz tu:
http://chetkowski.blog.polityka.pl/2011/05/04/jak-bylo-na-polskim/#comments
Niestety – odpowiedzialność belfra za tolerancję ściągania jest nieprzystawalna do odpowiedzialności współzdających.
Dla jasności tych, co czytają ze zrozumieniem plemiennym (to jest zrozumienie mające tyle wspólnego z rozumem co emocjonalność z inteligencją) – odpowiedzialność belfra uczestniczącego w komisji jest formalnie i społecznie o niebo wyższa i cięższa gatunkowo.
Szkoda, że w Pana wpisie, akcenty o odpowiedzialności rozkładają się zgoła przeciwnie.
Urzędnik państwowy świadomie dopuszczający się naruszenia obowiązków i prawa karnego to nie jest misio, co jedynie nie posłuchał Pana Dyrektora światłych rad.
Obywatel maturzysta nie donoszący w trakcie egzaminu na łamiących prawo ściąganiem, w sytuacji, gdy to de facto (inaczej – jak udowodnić?) wymaga od niego przerwania własnego egzaminu, to zupełnie inna bajka.
Lekarz nie musi ratować życia innych, jeśli to zagraża jego własnemu zdrowiu.
Tak samo maturzysta nie jest, moim zdaniem tak samo winny tolerancji ściągania, jak powołani do nadzoru urzędnicy.
Czyli belfry.
I tym pesymistycznym akcentem kreślę się spod katedry.
Oczywiście, ściąganie jest plagą (narodową?), która na dodatek jest traktowana jako powód do dumy (narodowej?). Co polityk, to wypowiedź: „No oczywiście, że ściągałem”. Już samo to stwierdzenie dyskwalifikuje, gdyż brzmi dokładnie tak samo, jak: „No oczywiście, ja zawsze prowadzę samochód po alkoholu”. Natomiast, co do konieczności siedzenia Zespołu Nadzorującego – kochany Gospodarzu – masz chyba jakieś mocno nieaktualne informacje. A poza wszystkim innym – gdzie jest powiedziane, że członkowie tego Zespołu muszą tkwić w kupie na jednym miejscu (najlepiej za paprotką). Dyrektor szkoły powinien ich tak podzielić, aby mieli pod okiem całą salę (np. po bokach i na końcu sali). Chyba, że jak to Gospodarz sugeruje, dyrektor dąży do zwiększenia poziomu zdawalności. Ale wtedy winien się liczyć z konsekwencjami.
Zjawisko ściągania jest związane z tym, że oczekuje się od uczniów głównie znajomości faktów, a nie tylko umiejętności ich zastosowania. Po to są te wszystkie encyklopedie i słowniki, aby w nich sprawdzać, jeśli się czegoś zapomni, a nie po to, by je wkuwać na pamięć. Dodatkowo tępienie ściągania powoduje, że uczniowie boją się i nie umieją korzystać z tego typu pomocy naukowych i uparcie próbują przywołać informację z pamięci. Co prowadzi do wtórnego analfabetyzmu, bo taki uczeń później będzie miał problemy z sięgnięciem po instrukcję czy słownik. będzie za to opierał się na swej ułomnej i zmiennej pamięci.
Nauczyciele NIE muszą siedzieć na maturze. Mają tylko nie zakłócać przebiegu egzaminu. Ja regularnie co kilkanaście minut robię rundkę dookoła sali.
Ja bym straż miejską z psami ściągnął na pomoc.
Podobno szkoła współpracuje w sprawach kontroli uczniów z tą służbą.
Silversun, a po takiej Twojej rundce, maturzysta napisze odwołanie, że w momencie kiedy obok niego przechodziłeś uciekła mu właściwa odpowiedź. I to nie jest żart, niestety.
Do ET
1.Skąd pewność,że ci uczniowie nie byli z płatnej szkoły???Był już w jednym takim gimnazjum eksperyment na całą Polskę[był problem czy uniewaznić egzamin gimnazjalny w kraju;-)].Jej nauczyciele nie są urzędnikami!, a pracownikami uczniów…
2.Udowodnić, że ktoś coś rzeczywiście widział i wiedział nie jest łatwo
S-21
A skąd pewność, że to w ogóle byli uczniowie a nie podstawieni przez wpływowe koła przebierańcy.
Udowodnić cokolwiek nie jest łatwo.
A brak dowodów, jest dowodem, że je zniszczono a więc jest dowodem przestępstwa jak dowodził swego czasu pewien minister sprawiedliwości.
Łatwo się natomiast posługiwać insynuacjami.
Tak się zastanawiam, czego S-21 może uczyć.
Polskiego, historii i matematyki na pewno nie.
Chemię obstawiam. I niesprawny wyciąg w pracowni.
W zeszłym roku, podczas matury rozszerzonej z matematyki, musiałam kilka minut trzymać podniesioną do góry rękę, żeby zgłosić, że skończyłam. Siedziałam na końcu sali i komisja jakoś nie widziała machania rękami- jak w takim razie mieliby zobaczyć maleńką ściągę u kolegi przy biurku obok ;)?
Chodzenia po sali, przynajmniej u nas, nikt z komisji nie praktykował. Dopiero po zgłoszeniu się jeden z nauczycieli podchodził, żeby zapytać o co chodzi (uczniowi ponoć bez pozwolenia wstać nie wolno).
Do parker
Ja rozumiem, najemniku internetowej propagandy, frustrację,że ci nie idzie i pracodawcy polecą po kasie[może już to zrobili:-)]. Twoja agresja jednak czyni cię propagandowo bezużytecznym, a za nieudaną próbę „mission impossible” wogóle nie płacą…;-)
S-21
Mnie nie idzie?
To co Ty masz powiedzieć?
Nie obroni Cię KN. Zaczniemy sprawdzać kompetencje.
Wtedy to społeczeństwo poleci po kasie spiskowca, którego trzeba z dala od dzieci trzymać.
A z tą chemią to trafiłem, prawda?
Bo jeszcze się nad biologią zastanawiałem.
@Dil-Se
A niech sobie pisze.
Ja mam dopilnować, aby egzamin przebiegał prawidłowo i raz na jakiś czas przejść muszę. Całej sali gimnastycznej nie skontrolujemy siedząc, nawet w czterech różnych miejscach.
Buty mam odpowiednie, hałasu nie robię. Nie ma co wpadać w paranoję i bać się głośniej odetchnąć 😉
Drobne wyjaśnienie edukacyjne dla zaczadziałych w kazamatach katedry, niewykluczone że z ciągiem pod wyciągiem:
a/ W komisji egzaminacyjnej egzaminu państwowego uczestniczą jedynie urzędnicy państwowi (zakontraktowani na tę okazję).
b/ Forma własności zakładu pracy świadczącego usługę nie ma wpływu na odpowiedzialność wobec prawa ani nie jest w kraju demokratycznym kryterium różnicującym tę odpowiedzialność. A już nic nie ma wspólnego z odpowiedzialnością klientów zakładu.
c/ Normy etyczno-deontologiczne obowiązują w zawodzie a nie miejscu świadczonej pracy.
Jak rozumiem z tego blogu i komentarzy, takie pojęcia i jakiekolwiek normy są nauczycielstwu plemiennemu obce.
d/ Wypowiedzi ilustrujące postawę moralno-deontologiczną oraz poziom kwalifikacji osobnika s-21 wykluczają go automatycznie ze wspólnoty rzetelnych zawodowo przedstawicieli profesji – oczywiście świadczonej na wolnym, czyli podlegającym prawu i zasadom zawodowym rynku.
I właśnie dlatego wolny rynek jest wrogiem publicznym pewnego szczepu plemienia polan.
Z wyrazami współczucia dedykuję pod wyciąg.
Chemii żadnej z tego nie będzie.
Nie widzę w przepisach zakazu chodzenia po sali – to raczej nadinterpretacja zbyt gorliwych urzędników i dyrektorów. Zespół nadzorujący ma obowiązek zadbać o samodzielna pracę – a jak ma to zrobić na sali gimnastycznej, siedząc na jednym miejscu? Zresztą wystarczyłoby nie organizować matury na takich salach lecz w zwykłych klasach…
Po drugie – może się czepiam, ale unieważnić egzamin może tylko dyrektor, a nie przewodniczący zespołu nadzorującego…
O ile dobrze rozumiem procedury, Gospodarz nie ma prawa wypełniać protokołu unieważnienia egzaminu, bo nie należy to do jego zakresu obowiązków jako przewodniczącego zespołu nadzorującego.
Co nie oznacza, że pochwalam ściąganie. Uważam, że powinno się wytropić adresy IP wszystkich wpisów ujawniających zadania w czasie egzaminu, zlokalizować łącza i unieważnić egzamin w tych szkołach.
Sciągają podczas matury? To zależy od wielu kwestii, np. w jakiej szkole się ona odbywa, kto tworzy komisję…. Niejedno mogliby powiedzieć ci, którzy ją przeprowadzają w szkołach dla dorosłych… Tam trzeba mieć stalowe nerwy. Nie zawsze przejawiana konsekwencja daje gwarancje belfrowi, że zostanie z nim zawarta umowa na rok następny. Dotyczy to zwłaszcza przewodniczących wysłuchujących prezentacji.
@ Gospodarz
@ Randybvain pisze:
2011-05-06 o godz. 15:02
Co to jest sciaganie? Moj przedmowca dobrze to okreslil – celem nauczania jest korzystanie z dostepnych informacji, a nie uczenie sie wszystkich glupot na pamiec. Dawno wyszlismy ze sredniowiecza, kiedy uczono wszystkiego przez „wkuwanie”. Idea jest zastosowanie wiedzy, a nie drobna informacja, jako taka. Nie mam pojecia ile jest nauczycieli w liceach, ale moge to sprawdzic w kilka minut – bo wiem jak. To co to jest sciaganie? W obecnych czasach najwieksza sztuka jest wyszukiwanie informacji, a nie uczenie sie jej na pamiec. Ilosc dostepnej informacji przekroczyla juz mozliwosci czlowieka do jej zapamietania. Znamy tylko zarysy, wiec mowienie o „sciaganiu” to kompletne nieporozumienie. Jak najbardziej uczniow nalezy naklaniac do „sciagania”, czyli korzystania z dostepnosci wiedzy.
Jak mnie Pan rozsmieszyl z ta „Granica”, to teraz rozsmiesza mnie Pan po raz drugi. Czasy mechanicznego przyswajania „wiedzy” dawno minely.
Co wcale nie znaczy, ze minal czas nauczycieli. Wrecz przeciwnie. Teraz, bardziej niz kiedykolwiek trzeba profesorow, ale nie od wbijania do glowy uczniom bezuzytecznych faktow. Tylko do otwierania umyslow mlodych ludzi na wiedze i barwy swiata.
A sciagac moga z czego chca – byle kreatywnie.
Pozdrowienia.
Werbalista pisze:
2011-05-07 o godz. 21:35
Podpisuje się pod komentarzem.
Chciałbym zwrócić uwagę na fragment wpisu dotyczący argumentu przeciw ściąganiu.
Autor pisze:
„Kilka lat temu pewien rodzic poinformował mnie, że oczekuje, iż szkoła nie dopuści do ściągania. Dowiedział się od córki, że na maturze próbnej jej koledzy ściągali. Jeśli tak byłoby na maturze właściwej, to jego córka będzie miała mniejsze szanse dostania się na studia”
To znaczy, że przechodzimy do porządku dziennego nad faktem,że nauka jest w Polsce limitowana. Że jest tylko dla wybranych. Dla tych co najlepiej zdadzą maturę. A kto najlepiej zda maturę? Ano ten, kto ma najlepsze warunki do jej zdania. Bogaty, z dobrze wykształconej rodziny,dziecko nauczyciela, mieszkaniec dużego miasta. Elita sobie te miejsca zapewnia i wszelkimi możliwymi sposobami, tworząc szkoły dla wybranych, tego przywileju broni. Biedakom i mieszkańcom małych miast i wsi, uczniom ze środowisk które awansu społecznego nie doświadczyły, skutecznie blokując dostęp do „elity”.
A pogoni was ten plebs, że miło będzie patrzeć.
Jak mnie poproszą będę ich doradcą 🙂
@ parker (ad 2011-05-07 o godz. 22:17)
dawno już, od czasów frakcji Moczara, nie czytałem równie demagogiczno-populistycznego tekstu, godnego „neo-wolnorynkowego rewolucjonisty” Edka (Tango) Leppera.
Jeśli rzeczywiście masz za sobą szkołę dobrej jakości, zapewne zrozumiesz, co piszę.
Ale wątpię, obrońco ludu uciśnionego pieniądzem (cudzym).
PS Zdaje się, że PIS zbiera na gwałt (oczywiście wyborczy) limitowanych doradców w piwnicach pod Zamkiem Królewskim (a jakże – po Wawelu!) – takie poglądy jak Twoje proszą się tam same.
Silversun pisze:”Ja mam dopilnować, aby egzamin przebiegał prawidłowo i raz na jakiś czas przejść muszę. Całej sali gimnastycznej nie skontrolujemy siedząc, nawet w czterech różnych miejscach.
Buty mam odpowiednie, hałasu nie robię. Nie ma co wpadać w paranoję i bać się głośniej odetchnąć ”
Tutaj nie chodzi o paranoję niestety, a jeśli już to nie nauczycieli. Moja szkoła ma ten zaszczyt (piszę w czasie teraźniejszym, bo egzaminy jeszcze trwają), że jest w tym roku nawiedzana przez kontrole. Jedna pojawiła się na sprawdzianie po podstawówce, kolejna siedziała na egzaminie gimnazjalnym, a w miniony czwartek na matematyce były dwie na raz (jedna z OKE, druga z kuratorium). Czyli naszych 15 maturzystów pilnowało w sumie 6 osób.I oczywiście o ruszeniu się z miejsca mowy nie było.
@ Dil – Se
Ja się pogubiłem w kwestii paranoi…
-Czy Kontrol ma pilnować uczniów czy nauczycieli, żeby pilnowali, bo nie pilnują i siedzą bierni, puszczając ściągi?
-Czy Kontrol pilnuje, aby nauczyciele nie „chodzili” czy przeciwnie, aby wykonywali swe obowiązki?
-Czy całe to gronko kontrolowo-belferskie siedzi w kupie pod paprotką, czy wykonuje swe zadania na maturze?
-Czy ktoś w tym całym lupanarze organizacyjnym zdaje sobie sprawę, że „najlepszą” lekcją dojrzałości dla maturzystów jest korzystanie z niekompetencji i biernego konformizmu zarządzających maturą belfrów?
I taki to społeczny wynik kompetencyjny egzaminu „dojrzałości”.
Jeśli już – to cynicznego cwaniactwa plemiennego.
Czy też się mylę?
Miłego dnia.
@Randybvain
Uczniowie od dawna mają do dyspozycji na maturach legalne źródła wiedzy – odpowiednio przygotowane na tę okazję zestawy wszystkich potrzebnych wzorów, słowniki ortograficzne i inne. Jeśli ktoś w tych warunkach jeszcze nie potrafi sobie poradzić i musi ściągać, to jest naprawdę osobą, która matury nie powinna w żadnym wypadku zdać, bo to znaczy, że nie potrafi korzystać z żadnych źródeł, nawet najbardziej łopatologicznych. I koniec dyskusji. Przykre, że u nas wciąż kultywuje się tradycje oszukiwania wszystkich naokoło. Przez to mamy społeczeństwo, które z definicji nie może mieć zaufania do nikogo. Dlatego gdzie indziej może być normalnie, a u nas nie.
Eltoro
Co piszesz, rozumiem. O czym, nie bardzo.
Mieczysław Moczar był szefem narodowej frakcji w PZPR.
Można powiedzieć, narodowy socjalista. Bandyta. Poczytaj sobie o nim w internecie. Jaki to równie demagogiczny i populistyczny tekst czytałeś w jego czasach?
Co jest populistycznego w moim komentarzu. Że się upominam o wykluczonych?
Że jestem przeciwny utrwalaniu podziałów społecznych przez szkołę.
Że sprzeciwiam się nierównemu dostępowi do edukacji, który tylko formalnie jest równy.Że sprzeciwiam się tworzeniu szkół dla marginesu społecznego, wcale u nas zresztą szerokiego, wiec trudno nawet o marginesie mówić?
Przecież system szkolnictwa powszechnego, który sankcjonuje podział na dobre i złe szkoły, skazuje uczniów tych gorszych w momencie kiedy są dziećmi.Nie mają na nic wpływu.Uważasz, że jak ktoś się urodził w biednej rodzinie na wsi, to jego sprawa, nikt mu nie kazał? Pamiętam,ze miałeś takie pomysły,żeby dobrych nauczycieli nagradzać praca w dobrej szkole a złych karać pracą w złej.
A co z uczniami?
Pisałem niedawno, jak nauczyciele z państwowych domów dziecka sobie zatrudnienie na najbliższe lata załatwili kosztem sierot. Wyprodukują kolejnych absolwentów, którzy skończą jako bezdomni, bezrobotni lub pensjonariusze służby więziennej w znakomitej większości.
Ostatnio minister Boni przyznał, że wypłacenie 50pln pomocy kosztuje 100pln.
A trzeba do tego dodać, że i te 50 jest marnowane, bo nie pomaga się wyrwać z zaklętego kręgu wykluczenia, tylko w nim trwać dając zatrudnienie pracownikom opieki. Pal licho tych, którym często nie można pomóc inaczej niż zapewniając wegetację. Ale chodzi o ich dzieci. To ich trzeba wyrwać z tego kręgu niemożności. W Polsce wykluczenie się dziedziczy. Teraz dotyczyć to zaczyna już trzeciego pokolenia.
Ty rozumiem uważasz,że każdy ma takie same szanse i jak się znajduje na marginesie, to jego to wina. A dzieci powinny cierpieć za nieudolność lub patologie rodziców. No to jest powszechna postawa u nuworyszy.
Strzeżone osiedle, elitarna szkoła za publiczne pieniądze, po co swoje wydawać, bezpłatne studia dla swoich, a hołota niech się buja.
Dlatego tak ciężko ten stan rzeczy zmienić, bo ci wykluczeni się nie upomną o swoje a elity nie są zainteresowane żadną zmianą.
Żeby ich dzieci z dobrych domów się mieszały z marginesem?
Przecież ci słabsi będą ciągnąć w dół.
Nie że ci lepsi, w górę tych słabszych.
To krótkowzroczna polityka.
Eltoro, „kontrol” przede wszystkim sprawdza dokumentację czyli spisy, protokoły, protokoły protokołów, etc. A potem siedzi razem z nauczycielami, patrząc na piszących uczniów. O chodzeniu mowy nie ma. Ale może inne OKE inaczej stosują przepisy.
http://www.oke.krakow.pl/inf/filedata/files/procedury_SP_GiM_2010.pdf
„Przewodniczący Zespołu Nadzorującego (…) odpowiada za to, by członkowie Zespołu Nadzorującego w czasie trwania sprawdzianu/egzaminu
zachowali ciszę, nie chodzili po sali bez wyraźnego powodu, nie zaglądali do prac zdających lub w inny sposób nie zakłócali ich pracy.”
@ dil-se
A gdzie i jakie to są przepisy, że nie można chodzić?
A może ta kontrol to kontrol-gogol-rewizor?
Dobry temat maturalny.
Dla belfrów.
@ parker,
niestety polemika z nieuczciwym polemistą, jaki jesteś, mija się z celem.
Oto cytat z Ciebie, który wyjaśnia wszystko i nie wymaga jakiejkolwiek egzegezy, poza tym, co już napisałem i podtrzymuję:
„Że jest tylko dla wybranych. Dla tych co najlepiej zdadzą maturę. A kto najlepiej zda maturę? Ano ten, kto ma najlepsze warunki do jej zdania. B o g a t y, z dobrze wykształconej rodziny,dziecko nauczyciela, mieszkaniec dużego miasta.”
Z takimi właśnie hasłami pałkarze Moczara walili studentów w 68 (tzw. bananową młodzież). A obecnie mikro-Pisuś-wodzuś, co sobie buduje miniaturową inteligencję na swój kieszonkowy format.
Obrzydlistwo i tyle (nawet jeśli nie sięgasz świadomością w to, co piszesz).
Over.
@ beaa
1/ cytowany regulamin nie dotyczy egzaminu maturalnego (ale szóstoklasistów i gimnazjalistów)
2/ jako członek komisji (???) masz obowiązek znać właściwy regulamin (co wynika z regulaminu)
3/ a Ty nie znasz
4/ cytowany przez Ciebie przepis dotyczy nadzoru nad członkami komisji a nie uczniami.
5/ O tym, czego ma wymagać od organizacji i zespołu jego kierownik mówi Rozdz.2 par. 14:
„14. Nadzorowanie przebiegu sprawdzianu/egzaminu, w tym podejmowanie decyzji o uniewaznieniu
sprawdzianu lub części egzaminu w przypadku:
!!! stwierdzenia niesamodzielnego rozwiązywania zadań egzaminacyjnych przez ucznia (słuchacza),
!!! wniesienia przez ucznia (słuchacza) do sali egzaminacyjnej urządzenia telekomunikacyjnego albo
korzystania przez ucznia (słuchacza) z urządzenia telekomunikacyjnego w sali egzaminacyjnej,
!!! zakłócania przez ucznia (słuchacza) prawidłowego przebiegu sprawdzianu lub części egzaminu
w sposób utrudniający pracę pozostałym uczniom (słuchaczom).”
Jest to jasne określenie wyniku pracy Przewodniczącego, i jasne, jakie czynności są niezbędne, aby spełnić te wymagania.
Np. ma obowiązek dokonać lub nakazać członkowi komisji stwierdzenie NIESAMODZIELNEGO sporządzania pracy LUB wniesienia lub wykorzystania sprzętu.
To oznacza in extenso, że nadzór obejmuje nie tylko obserwację z dowolnego dystansu ale też STWIERDZENIE wniesienia sprzętu. W tym celu nauczyciel z komisji nie tylko powinien ruszyć d…sko, ale wręcz MA OBOWIĄZEK z mocy nakazu Przewodniczącego dokonać …rewizji miejsca wykonu matury!!!
Jest w tym regulaminie (nie wiem, czy podobnie – w maturalnym) dokładnie odwrotnie, niż to pewni wygodniccy dyskutanci tu sugerują. A także, przez wybór cytatu – Ty, beaa.
Przerażające, do czego można się posunąć w konformistycznie instrumentalnym traktowaniu regulaminu, który powinno się znać z mocy prawa!
beeeee :(((
„2/ jako członek komisji (???) masz obowiązek znać właściwy regulamin (co wynika z regulaminu)
3/ a Ty nie znasz”
Ależ znam, właśnie pracuję w podstawówce.