Co potrafią szóstoklasiści?

Uczniowie ostatnich klas szkoły podstawowej piszą dziś egzamin. Właśnie zaczęli. Najważniejszym wymaganiem stawianym 13-latkom jest stawienie się w szkole i napisanie testu. Jak napiszą, to podobno nie ma znaczenia. Tak przynajmniej mówią przepisy, natomiast wszyscy dobrze wiemy, że komu marzy się lepsze gimnazjum, ten powinien dać z siebie wszystko.

Gimnazja nie mają prawa uwzględniać wyniku egzaminu podczas rekrutacji, czego skrupulatnie przestrzegają szkoły mające problem z naborem. Jednak gimnazja, do których jest więcej chętnych niż miejsc, jakieś kryteria przyjęć muszą ustalić. Dlaczego mają nie patrzeć na wyniki egzaminu? Czym mają się kierować? Może pięknymi oczami?

Słuchałem dzisiaj wiadomości przekazywanych przez różne media. Dziennikarze ironicznie podkreślali, że Centralna Komisja Egzaminacyjna zapewnia, iż wyniki egzaminu nie będą brane pod uwagę itd. Brakowało mi tylko mrugania okiem i pukania się w czoło.

Nie rozumiem, dlaczego oszukujemy dzieci, że ich praca nie ma znaczenia. Jeśli ich wysiłek ma tylko statystyczny wymiar, to w ogóle zrezygnujmy z egzaminu. Celom statystycznym mogą służyć sprawdziany wewnątrzszkolne. Po co wydawać pieniądze na coś, co nie ma znaczenia?

Oczywiście, egzamin ma znaczenie. Dla ambitnych liczy się jak nie wiem co. Jak ktoś wierzy, że wyniki nie będą mu do niczego potrzebne, to już nie zdał tego egzaminu. Jest to bowiem nie tyle egzamin z wiedzy i umiejętności szkolnych, co z braku zaufania do państwa. Ufasz – jesteś durniem, nie ufasz – otrzymujesz certyfikat mądrości i jedziesz dalej. Przed Tobą jeszcze wiele egzaminów, które „nie mają znaczenia”.