ZNP potrzebuje sprzymierzeńców
Rozmowy o przyszłości oświaty rząd prowadzi ponad głowami nauczycieli. Zaniepokoiło to ZNP, czego wyrazem był list prezesa S. Broniarza do premiera. Listy można pisać, ale jeszcze lepiej przygotować się na bezpośrednie starcie. Myślę, że jest ono nieuniknione. ZNP musi przede wszystkim wiedzieć, na jakich sprzymierzeńców może liczyć, gdy do takiego starcia dojdzie.
ZNP to najliczniejszy związek nauczycieli w Polsce, jednak nie jedyny. Jest przecież jeszcze oświatowa Solidarność. Co planują koledzy z Solidarności? Bóg raczy wiedzieć, w szkołach bowiem od jakiegoś czasu panuje kompletna cisza. Czytam czasem na tablicy informacyjnej tego związku, że przewodniczący wysłał list albo zaprotestował. Wisi potem ta informacja rok albo dwa lata, więc nauczyciele mają wrażenie, ze tylko na tyle stać Solidarność. Podejrzewam, że oddzielnie każdy ze związków nauczycielskich stać na niewiele, jednak gdyby uderzyli razem, mogliby zdziałać znacznie więcej.
Są w szkole jeszcze nauczyciele niezrzeszeni. Gdyby wziąć razem członków ZNP i Solidarności, to nie stanowią nawet jednej trzeciej wszystkich nauczycieli. A zatem większość to nauczyciele, którzy nigdzie nie należą. Czasem agituję, aby przystąpili do ZNP (sam należę od wielu lat do tego związku), jednak udaje mi się przekonać jednostki. Niezrzeszeni nie są przeciwni ZNP, proszą, by ich uznawać za sympatyków i przyjaciół. Myślę, że w razie sensownej akcji można będzie na nich liczyć. Warunkiem koniecznym jest jednak to, aby obydwa związki wystąpiły razem, inaczej nauczyciele niezrzeszeni będą rozdarci, jedni poprą ZNP, a inni Solidarność. Gdyby doszło do takiego podziału, stalibyśmy się pośmiewiskiem społeczeństwa.
Pozostaje jeszcze szukanie sprzymierzeńców wśród partii opozycyjnych. Z tym, niestety, jest najgorzej. PiS to jak z deszczu pod rynnę. SLD za słabe. Wychodzi na to, że trzeba będzie dogadać się z rządem. Jeśli ZNP chce to zrobić skutecznie, musi patrzeć na problemy nauczycieli z jedynego możliwego punktu widzenia, tzn. z punktu widzenia większości. I tę większość nauczycieli trzeba za wszelką cenę pozyskać. Dlatego list prezesa S. Broniarza traktuję jako grę wstępną. Z niecierpliwością czekam na mocniejsze uderzenie.
Komentarze
Przeczytałem list i mam jedna uwagę. On jest biurokratycznie nudny i przez fatalny styl zniechęca do czytania. Te ciągłe apelujemy, wzywamy, rządamy … . Beznadziejny.
Czy pan Broniarz nie mógłby się trochę wysilić i napisać ciekawego listu. A skoro juz nie umie to może by najął kogoś kto pisze ciekawie. Pisząc takie listy daleko nie zajedziecie. Czarno to widzę. Czarno i nudnie co najgorsze.
Pozdrawiam
Nie mogę zrozumieć dlaczego zmieniając KN konsultuje ją Pani Minister ze związkami zawodowymi, które nas w polskich szkołach nie reprezentują, a nie rozmawia Pani ze zwykłymi nauczycielami , którzy stoją 25 lat przy tablicy. My mamy całkiem inny punkt widzenia niż szefowie ZNP i innych związków zawodowych. Przecież większość uczących nauczycieli nie należy do żadnego związku. Więc kogo oni reprezentują – samych siebie, a mówią , że przemawiają w imieniu wielu nauczycieli.
Więcej nauczycieli i prawdy o nauczycielach i oświacie jest na różnych forach internetowych, niż przynoszą to Pani do konsultacje przedstawiciele ZNP czy Solidarności. Sam swego czasu był szefem ZNP na całą gminę i wystąpiłem z tej organizacji, ponieważ nie jestem w oświacie zwolennikiem od 40 lat trwającego
Co to za związki zawodowe, które pozwalają aby nauczyciele pracowali 2 godziny tygodniowo za darmo ? Co to za zwiazki zawodowe, ktore nie potrafią zorganizować strajku generalnego w oświacie ?
Broniarz zarabia 16 tysiecy na misiąc i ma w nosie wszystkich nauczycieli. Udaje ,że pracuje i tak od szczebla powiatowego
Masz rację, Gospodarzu. Zwróć jednak uwagę, że likwidacja Karty Nauczyciela jest jedynie jednym z działań łżeliberałów. Chcą również pozbyć się kuratoriów i innych instytucji tworzących system oświaty. Niestety, dyskusję z nuworyszami z MEN podejmują jedynie „Głos Nauczycielski” i ZNP (i Ty, oczywiście). A gdzie głos, np., innych związków, o czym piszesz, i byłych ministrów oświaty (Handke, Wittbrodt, Łybacka, wszakże to mądrzy ludzie). Czyżby oświata była mniej ważna (bo mniej pieniędzy do wzięcia dla decydentów), niż służba zdrowia czy obrona narodowa? Rozważcie to, internauci.
Większość nauczycieli jest zwolennikiem rzeczywistego 40godzinnego tygodnia pracy w odpowiednich warunkach i za godziwe wynagrodzenie.
ZNP nie jest organizacją reprezentującą nauczycielską większość, tylko grupą lobbystów zainteresowanych politycznymi gierkami. ZNP, walcząc o przywileje, a nie o poprawę jakości pracy pedagogów jest odpowiedzialna za wizerunek nauczyciela w społeczeństwie. Dla większości przynależność do tej postpezetperowskiej organizacji jest wykluczona z powodów etycznych.
Gdzie Ty Łodzianinie tę mądrość u Handkego, Wittbrodta i Łybackiej dostrzegasz???;-)
Wbrew pozorom przykro mi, ale KN nie ma szans z wielu powodow.
Pismaki usłużnie odwracają uwagę od tego co robi Tusk z ferajna, ciągłe używając pożytecznego idiotę, Kaczyńskiego.
Premier Tusk swoim, Krk czy królikom nie obierze a kasy coraz mniej bo już prawie wszystko po PRLu rozpiep..
A zarobić Geniusze Narodu Polskiego z KOR, S i Krk nie potrafią.
Choćby kasa leżała na ziemi jak było z Jamal II czy jest w Sławkowie (tranzyt z całej Azji do UE)
P.S.
uważanie byłych MEN za mądrych to trochę nie porozumienie. Przecież każdy z nich dołożył się do tego ze szkolnictwo sięga dna.
Do ‚Handke, Wittbrodt, Łybacka” warto dodać Koński Łeb, będzie czterech jak do brydża.
Rząd, a zwłaszcza ministrowie Rostowski i Boni, mają nas w głębokim poważaniu.
Jednak tylko czekać, gdy bliżej jesieni zostanie odgrzana propaganda z poprzedniej kampanii, jak to „dobrze zarabiający nauczyciele będą uczyć nasze dzieci” (w zagranicznych szkołach).
A poważnie: ma Gospodarz rację, że wreszcie trzeba połączyć siły związków zawodowych.
Drogi Gospodarzu, my tez potrzebujemy sprzymierzencow.
Pozwalam sobie przeslac linke do powstalej spontanicznie na Blogu Bobika Deklaracji poparcia dla Znaku, ktory padl ofiara mobbingu interentowego z powodu planow wydania najnowszej ksiazki J.T. Grossa.
http://poparcie-znak.blog-bobika.eu/
Nie ludzimy sie, ze zbierzemy wiele glosow, ale nawet te nieliczne w obronie wydawnictwa i jego Autora powinny tez byc slyszalne. Bedziemy wdzieczni za kazdy dodatkowy podpis.
Witam!
Nie ma się co oszukiwać, KN przepadnie, wcześniej czy później. ZNP nie jest dla mnie żadnym obrońcą środowiska zawodowego, tylko zwykłą grupą interesu, i towarzystwem wzajemnej adoracji uwikłanym w lokalne układy polityczno-towarzyskie. Już szczytem wszystkiego było niegdyś startowanie członków ZNP z list SLD w wyborach parlamentarnych. ZNP zajmuje się ( poza zapewnieniem swoim wyższym członkom wygodnych stołków) głównie organizowaniem wycieczek w majowy weekend, spotkaniami integracyjnymi na siłę, na które ja osobiście nie chodzę, bo nie chcę mieć wokół szkoły w wolnym czasie. Składka członkowska tez odstrasza, może to śmieszne, ale ta kwota jest spora dla przeciętnego belfra, woli sobie kupić tusz do drukarki, żeby coś tam dzieciom w domu drukować.
Kiedyś nawet chciałem się zapisać, i zacząć coś robić, ale przemyślałem sprawę, i chwała Bogu, bo zostałbym zjedzony przez lokalny układzik. Ja nie będę się kopał z koniem. Tka wygląda życie w Polsce, i nie jest tak tylko w oświacie. To kwestia mentalności ludzi, którzy nie potrafią korzystać z demokracji, i nie rozumieją siły głosu wyborczego. Zostaliśmy zantagonizowani i zaszczuci, bardzo skutecznie. Od 20 lat ci sami ludzie mamią ten naród, a te partie wszystkie są takie same, jak się dobrze zastanowić. To społeczeństwo nigdy nie będzie obywatelskie, bo od kilkuset lat żyje w dżungli, i nauczyło zachowywać się jak małpy. Kiedyś ten cwaniacki układ doprowadzi do wielkiego BUM, i smród rozejdzie się od Uralu po Atlantyk. Już jest za późno.
!!!Właśnie w Trójce podali, jakie grube miliony zmarnował MEN na bezproduktywne badania i szkolenia w drogich hotelach. Przecież za takie rzeczy powinna być dymisja!!! Ale nie w Polsce. ” Pluj świni w oczy…” Mam prośbę, może Gospodarz by się tym zajął i skrobnął coś?
Tak więc nikt się za nami nie ujmie, bo społeczeństwo w większości nas nienawidzi, i uważa, ze mamy za dobrze. Propaganda robi swoje. Inna sprawa, że jak patrze na niektórych nauczycieli, to dochodzę do wniosku, że mają rację. KN powinna zostać zmieniona, ale nie mam złudzeń, że politycy ja zmienią z korzyścią dla oświaty, zmienią lub zniosą ją z korzyścią dla siebie. Liczę się z odejściem z zawodu, a jeśli zostanę, to równolegle zajmę się czymś innym. Nauczyciele powinni zająć się nie obroną KN, tylko jej reformą, ale większość też nie chce, nie widzi, nie rozumie potrzeby i kierunku zmian, a status quo jest nadrzędnym celem, szczególnie dla wygodnych, upolitycznionych i zasiedziałych w układach nierobów związkowych.
Wracając do byłych ministrów „łośfiaty”, Handke, Łybacka, Wittbrodt, Giertych, to uważam, że ten ostatni, mimo że całkowicie mi obcy poglądowo, był najlepszym ( może źle się wyraziłem- lepiej by pasowało najmniej beznadziejnym) ministrem oświaty od wielu lat. Przynajmniej starał się przywrócić elementarne zasady dyscypliny i poszanowania nauczyciela w szkole. Inni tylko specjalizowali i specjalizują się w destrukcji, oraz pozorowaniem reform przez wymyślanie kolejnych bzdurnych papierów do produkowania, no bo jak się wykazać, skoro szkoła nie ma pieniędzy na papier do ksero, i uczniowie składają się co i raz na ryzę służącą do uciemiężenia ich kolejna klasówką 😉
Pozdrawiam!
Jan pisze-cytat „Nie mogę zrozumieć dlaczego zmieniając KN konsultuje ją Pani Minister ze związkami zawodowymi…”
Drogi Janie! Ja z kolei nie mogę zrozumieć dlaczego każdy projekt ustawy jest uzgadniany z KrK. To jest dopiero kuriozum!!!
No i Pan Premier do kieszeni czarnych specjalistów tradycyjnie już nie sięgnie.
Jeżeli chodzi o p. minister Hall to zastanawiam się skąd premier wyciągnął taką specjalitkę?
>Jeżeli chodzi o p. minister Hall to zastanawiam się skąd premier wyciągnął taką specjalitkę?<
Ta specjalistka była żoną jego guru z okresu RMP [lata 80-te;-)] Aleksandra Halla oraz jedną z sąsiadek.Wszędzie gdzie pracowała odchodziła w atmosferze konfliktów i skandali. No i tak się zostaje ministrem w IIIRP…;-)
Panie Gospodarzu pisząc o przyszłości oświaty w Polsce należy nie zapominać, że oprócz nauczycieli do głosu w przyszłej (mam taką nadzieję,) debacie społecznej winni zostać dopuszczeni przede wszystkim uczniowie i ich rodzice.
Redaktor Żakowski w „Polityce” inicjując swego czasu debatę o stanie oświaty i poziomie edukacji wspominał, że jedynym rozsądnym wyjściem z zapaści jest zejście do zera i rozpoczynanie wszystkiego od początku. Chyba miał rację.
Mam prośbę do Gospodarza. Może uda się Panu zachęcić uczniów liceów i rodziców uczniów szkół wszystkich szczebli do rzeczowej dyskusji o przyszłości edukacji w naszym kraju.
Myślę, że nauczyciele powinni przygotowywać się do strajku generalnego w obronie KN, już teraz, żeby być gotowym na czas.
W jedności siła.
Przed II wojną, na prowincji było 50% analfabetów. Samorządy odpowiedzialne m.in. za organizowanie bibliotek miały „ważniejsze” sprawy.
Biblioteki zaczęły błyskawicznie powstawać dopiero po wojnie, po dekrecie PKWN i centralnym finansowaniu, mimo biedy i ustroju (cyt) „nienawidzącym ludzi”.
Jeżeli ktoś myśli, że samorządy będą rozwijać oświatę, to jest idiotą.
Powtarzam, Polsce wykształceni ludzie niepotrzebni, będziemy przecież rezerwuarem taniej siły roboczej dla Europy.
PISA – rządzi!!!
Te wszystkie reformy, to „pic na wodę”, przykręcanie śruby i „piar”.
„Mądrzy” finansiści, z pensją kilkadziesiątkrotnie przekraczającą pobory nauczyciela, twierdzą, że budżet trzeba zrównoważyć. To wie uczeń w podstawówce. Ale dlaczego kosztem nauczycieli?
Z drugiej strony wydaje się miliardy na drogi dla niemieckich samochodów i coraz droższego paliwa. Gdzie akumulacja kapitału? Przez następne dziesięciolecia będziemy finansować producentów autek, tak autek, i producentów paliw. Pięć miliardów złotych właśnie przesunięto z kolei na drogi.
Za kilkadziesiąt lat transport drogowy będzie nieopłacalny.
Wtedy będziemy budować rynek dla innych zagranicznych producentów.
Clinton mówił „gospodarka durniu”, chyba do wszystkich.
A po Polsce krąży taka plotka, że likwidacja kuratoriów oświaty to osobista zemsta pani minister K. Hall. Za co? Będąc dyrektorką jakiejś szkoły (prywatnej) w Gdańsku otrzymała od tamtejszego kuratorium 30 zaleceń w związku z nieprawidłowościami w funkcjonowaniu tejże szkoły. Stąd jej niechęć do kuratoriów. I będzie psuła polską oświatę. I psuje.
W mojej szkole (70-ciu nauczycieli) do obu związków należy ośmioro. Nas (ogół nauczycieli) te zwiazki nie reprezentują. Oni głównie reprezentują emerytów (wskazuje na to zresztą skład władz miejskich zarówno ZNP jak i Solidarności).
A jeżeli chodzi o meritum.
1. Proszę dokładnie policzyć ilość dni nauki w szkołach. W tym roku jest ich ok. 190. Mamy więc prawie pół roku wolnego.
2. Pomnóżmy zatem nasze pobory przez dwa i wtedy otrzymamy przybliżoną wartość rzeczywistej zapłaty za nasza pracę.
3. Kuratoria są zupełnie zbędne i pomysł na oddanie pełnej władzy nad szkołami samorządom jest uzasadniony.
4. Karta Nauczyciela powinna być natychmiast zlikwidowana. Jest główna przyczyną słabości szkoły.
5. CKE i OKE powinny upubliczniać wyniki egzaminów i tworzyć rankingi szkół zarówno w skali ogólnopolskiej jak i regionalnej. Dzisiaj rankingi robią wydawnictwa w celach komercyjnych posługując się niestety również uznaniowymi kryteriami.
6. A wogóle to brak nam poważnej merytorycznej dyskusji o edukacji bez politycznego zacietrzewienia.
EsEs,
niechże się Pan na litość Boską zastanowi nad tym, co Pan pisze. Nie ma to, jak strzelić sobie samemu w stopę. No dobrze, dni nauki jest 190, ale to nie oznacza, że reszta to wolne tylko dla nauczycieli. Przecież sobót i niedziel jest w roku łącznie ponad sto (jakieś 104). Czyli inne zawody też mogą liczyć swoje pensje razy dwa, bo mają ponad sto dni wolnego? Czy oczekuje Pan, że nauczyciele zgłoszą się do pracy we wszystkie dni roku, także w soboty i w niedzielę?
Dodajmy 190 dni nauki do 104 sobót i niedziel. Mamy zatem 294. Dodajmy do tego kilkanaście dni świątecznych w roku (Boże Narodzenie, Wielkanoc, Nowy Rok, 1 listopada, 11 listopada, 6 stycznia, 15 sierpnia, 3 maja itd. – będzie jakieś 16), mamy więc 310 dni. Dodajmy do tego urlop 26 dniowy, który przysługuje każdemu pracownikowi po wyższych studiach, czyli 336. Dodajmy 7 dni, które dyrektor szkoły ma prawo zabrać nauczycielom na rady pedagogiczne w wakacje, rekrutację i inne sprawy, mamy więc 343. Zostaje więc ok. 22 dni, które nauczyciele mają dodatkowo wolne, a inni nie. Daje to nam łącznie 4 tygodnie wolnego (sobót i niedziel nie liczymy) więcej niż inni pracownicy. Jednak 4 tygodnie to nie 190 dni, na Boga! Uważam, że ten jeden miesiąc wolnego, który mamy więcej, powinien być przeznaczony na egzaminy, np. matury powinny być na przełomie czerwca i lipca po zakończeniu roku szkolnego.
Trochę rozsądku życzę
DCH
Gospodarz
Jedno Pana tylko zainteresowało w mojej wypowiedzi. Proszę o komentarz do innych wątków. Natomiast o ilości dni pracy inaczej. Dziewieć tygodni wakacji, dwa tygodnie zimowej przerwy światecznej, dwa tygodnie ferii zimowych, tydzień wiosennej przerwy swiatecznej, dziesieć dni (w szkołach ponadgimnazjalnych) dodatkowo wolnych od zajęć lekcyjnych według decyzji dyrektora. Proszę policzyć dokladnie dni pracy swojej szkoły bo w każdej szkole są jeszcze inne okazje kiedy nie ma lekcji.
Z tym rozsadkiem to wzajemnie.
EsEs,
dziękuję za zachętę do dyskusji. Będę się jednak trzymał p. 1, czyli godzin pracy. Brak lekcji w danym dniu, nie oznacza, że jest to dzień wolny. Gdyby liczyć tylko lekcje jako pracę nauczyciela, to w przypadku innych zawodów trzeba by robić podobnie, np. chirurg pracuje tylko wtedy, kiedy kroi pacjenta, a kierowca tylko wtedy, kiedy samochód jest w ruchu. W czasie wolnym od obowiązkowych zajęć można i trzeba pracować, czego przykład dają wybitni nauczyciele, np. :
„Marek Golka, Nauczyciel Roku 2010, fizyk w Gimnazjum nr 5 w Radomiu:
– Powiem coś chyba raczej niepopularnego – ferie nie są dla nauczycieli, tylko dla uczniów. Chociaż nie bardzo wiem, po co im tyle wolnego czasu. Nie wszyscy potrafią albo mogą racjonalnie go zagospodarować. Trzeba im w tym pomóc. Także dlatego w pierwszym tygodniu ferii poprowadzę w naszym gimnazjum laboratorium z fizyki dla grupy uczniów ze Szczecina.”
http://www.glos.pl/node/2150
Pozdrawiam
DCH
PS: Do wypowiedzi na temat pozostałych punktów zachęcam innych Blogowiczów.
Ja wam dobrze radzę . Choć nie jestem nauczycielem to proponuję wam by nie zrzeszeni zapisali się migiem do jakiegoś związku zawodowego. Inaczej powyjmują was jak ślepe kocięta. Pracowałem 15 lat w wielkiej państwowej firmie jak zaczęli ją restrukturyzować to tylko dzięki związkom zawodowym udało się wywalczyć godziwe odszkodowania dla zwalnianych a całą restrukturyzację poprowadzić tak że stała się „strawna” dla wszystkich pracowników.
Macie potencjał – jest was bardzo dużo jak zaczniecie protestować to zaczną się z wami liczyć . W innym przypadku pensum 40 godz tygodniowo i redukcja w etatach 50 % .
>?Marek Golka, Nauczyciel Roku 2010, fizyk w Gimnazjum nr 5 w Radomiu:
– Powiem coś chyba raczej niepopularnego – ferie nie są dla nauczycieli, tylko dla uczniów. Chociaż nie bardzo wiem, po co im tyle wolnego czasu. Nie wszyscy potrafią albo mogą racjonalnie go zagospodarować. Trzeba im w tym pomóc. Także dlatego w pierwszym tygodniu ferii poprowadzę w naszym gimnazjum laboratorium z fizyki dla grupy uczniów ze Szczecina.?<
Dla Marka Golki skończyło sie to zawałem serca, któremu w Szczecinie ulegl…
@S-21- i tak się to właśnie kończy, w Niemczech uznane jest, że praca przy tablicy ponad 20 godz na tydz. jest bardzo szkodliwa i stresogenna. Ja już dziś nie wyobrażam sobie pracy w gimnazjum z 35 bezczelami w najgorszym i najgłupszym wieku. Jeszcze chciałbym trochę pożyć 😉
@ EsEs- i Ty i Gospodarz przeginacie co do tych dni pracy, każdy w przeciwnym kierunku, to właśnie jedna z wad Polaków- skrajności, niemożność wypracowania rozsądnego złotego środka, bo każdy ma jedynie słuszna rację. Skąd my to znamy 🙂 Dodam jeszcze, że w Hiszpanii nauczyciele pracują ok 130 dni w roku, zarabiają na wejście 1000 euro netto, pensum wynosi od 20 do 22 godzin. Same wakacje trwają tam 3 pełne miesiące. Dla ścisłości piszę o Andaluzji. Jeżeli ma się studia wyższe dokształcanie nie jest obowiązkowe, ale jak ktos chce to państwo z chęcią za nie płaci, a po ukończeniu każdego 100 godzinnego kursu pensja rośnie o 200 euro. No cóż, Hiszpania to podobno pogrążony w kryzysie kraj, a my to zielona wyspa. Chyba wyspa ” zielonych”, i nie chodzi mi tu o ekologów 😉
Co do pkt. 3- oddanie całkowitej władzy samorządom to będzie jeszcze gorsza tragedia jeśli chodzi o zatrudnianie niż obecnie. Tak naprawdę na prowincji to samorząd decyduje i wybiera dyrektora, i w wielu przypadkach nakazuje zatrudnianie tych a nie innych nauczycieli, a względy merytoryczne są tu na ostatnim miejscu niestety. Zbyt dużo w życiu widziałem przez te prawie 20 lat pracy w szkole, Ty chyba nie wiesz o czym mówisz. Mógłbym podać dziesiątki przykładów niegodziwości, nepotyzmu w zatrudnianiu dyrektorów, nauczycieli, czy nawet pracowników uczelni wyższych.
Pkt. 4. KN powinna być zmieniona, a nie zlikwidowana. Należałoby wypracować mechanizmy funkcjonowania szkoły, doboru kadr opartych o przejrzyste kryteria, bo teraz to walka o wepchniecie swojaków. I decyzje o doborze tych kadr powinny zapadać jak najdalej od samorządu, bo tylko wtedy kwestie merytoryczne mają szanse w polskiej rzeczywistości wziąć górę nad kumoterstwem. Zawód nauczyciela jest zawodem szczególnym, powinien więc mieć jasno określoną specyfikę prawną, zawartą w KN.
Pkt. 5. Rankingi. Racja, ale powinny uwzględniać specyfikę szkół, osadzenie w realiach środowiskowych. W jednym miejscu wynik na poziomie 60% może być porażką, w innym sukcesem.
Pkt. 6. Jakie merytoryczne propozycje przedstawisz?
EsEs nawołuje do merytorycznej dyskusji.
Z czym dyskutować? Może spróbuję w stylu EsEs.
3. Kuratoria mogą być potrzebne.
4. Karta nauczyciela jest siłą szkoły.
5. Rankingi się tworzy, wszystko kosztuje.
6. Rzeczywiście brak.
Może całkiem zlikwidować etaty? Wszyscy nauczyciele na umowy zlecenia, …….od września, do lipca.
Samorządy zaoszczędzą na ZUS-ie, na pensjach i szkoły będą się mniej niszczyły. A jak się belfer nie spodoba to można będzie zwolnić go w trakcie lekcji.
Oczywiście katecheci powinni być na etatach dobrze płatnych, bo oni naprawdę harują. I odpowiadają nie tylko przed kuratorium czy ministrem ale i przed samym biskupem. Dla nich można nawet zostawić Kartę Nauczyciela. Nikt się nie sprzeciwi.
Szkoda Marka Golki, ale bez przesady, nie można porównać jego wykształcenia i pracy z harówą katechetów!
Pamiętam, jak na początku lat ’90 prymas walczył o religię w szkołach, że przed lub po lekcjach, że bezpłatnie, że nie w ramach siatki. To były wypowiedzi naczelnego Kościoła. I co mamy? A no chciwość doprowadziła nauczanie religii do rynsztoka, dziś nawet w wiejskich gimnazjach uczniowie biegają za braciszkiem z palcem małym i wskazującym wyciągniętym w znanym geście i z okrzykami „Ave Satan” Nic tak nie przysporzy młodych ateistów i antyklerykałów narodowi jak postępowanie samego Kościoła. Smutne to, zważywszy, jak wiele Kościół zrobił dla narodu w czasach PRL. 🙁
A ja pracuję w placówce, w której nikt z pracowników nie należy do żadnego związku zawodowego, pomimo agitacji ze strony ZNP. Nie mamy dobrych doswiadczeń z relacji z tymi ludźmi. Osobiście – w przeszłości – czułam się zaszczuta przez kierownictwo jedego z oddziałów ZNP.
Przeczytałam komentarze, nie jestem nauczycielem, nie mam dzieci w wieku szkolnym i załamałam ręce prawie nic w waszych tekstach o jakości nauczania. Piszecie tylko o sobie.
Do Hanna
A Pani gdzie pracuje?;-) Czy przedstawiciele jakiegokolwiek zawodu mówią najpierw(!) o jakosci swojej pracy, a dopiero potem o jej warunkach???Jakiś przyklad?Nawet politycy, którzy w Polsce mają lepiej niż dobrze też się nad każdą (swoją!) złotówką pochylają, nad naszymi milionami i miliardami już mniej…;-)
Jakość powinny zapewnić odpowiednie efektywne systemy motywacyjne!
Stworzyć je i zapewnić skuteczne działanie mogą jedynie pracodawcy – MEN i samorządy!I to od nich trezba egzekwować jakość pracy nie tylko nauczycieli, ale i urzędasow, przy czym im wyżej tym ostrzej!Jest odwrotnie,niestety…;-)
Do Hanna
O sobie?!!! Proszę poczytać (i policzyć) sobie wpisy do pozostałych wątków! Nie, piszemy przede wszystkim o sprawach które powinny żywotnie interesować jeżeli nie całość, to przynajmniej dużą część społeczeństwa, tj. osoby które posiadają latorośle w wieku szkolnym. Piszemy o tym, w jak „cudownych” kierunkach rozwija sie obecnie szkolnictwo (vide wątek dot. likwidacji szkół), o kolejnych – permanentnych, bo trwających już od blisko 20 lat – reformach, fundowanych przez kolejno zmieniajace się ekipy MEN-owskie, których skutki ponoszą przezcież nie tylko nauczyciele, ale przede wszystkim uczniowie i ich rodzice. Przykłady? O lista byłaby dłuuuuga… Wprowadzenie gimnazjów (przed wiadomymi obecnie wszyskim skutkami przestrzegali głównie nauczyciele), nieprzemyślane, odbijające się czkawką kolejne reformy programowe, uwolnienie „na hurrra” rynku podręczników szkolnych, wprowadzane a następnie zarzucane „nowatorskie” pomysły edukacyjne (vide słynne ścieżki edukacyjne), prezentacje maturalne z języka polskiego itp. itd.
Teraz pojawiły się następne „kwiatki”: wprowadzenie sześciolatków do klas pierwszych – pani Hall na pytania o gwarancje zapewnienia odpowiednich warunków w szkołach dla maluchów, z wrodzonym sobie wdziękiem odpowiedziała, że to nie problem MEN, lecz samorządów!
A to wszystko dzieje się w warunkach sypiących się „1000-latek”, gdzie często brakuje pieniędzy na kredę, w przepełnionych klasach nauczyciel musi radzić sobie z m.in. dyslektykami, dzieciakami z ADHD lub innymi dysfunkcjami, a na dodatek wysłuchiwać jak to z zimną krwią wysysa z budżetu nienależne (przecież pracuje tylko 18 godzin w tygodniu!) pieniądze społeczne.
Jakoś niewiele osób raczy zauważyć, że szkolnictwo – pomimo tak niby „oszałaiających” podwyżek – zajmuje w dalszym ciągu drugie miejsce wśród resortów o NAJNIŻSZEJ średniej płac…
Pani Marzena pisze: „Piszemy o tym, w jak ?cudownych? kierunkach rozwija się obecnie szkolnictwo (vide wątek dot. likwidacji szkół), o kolejnych – permanentnych, bo trwających już od blisko 20 lat – reformach, fundowanych przez kolejno zmieniające się ekipy.”
Wszystkie te (pożal się boże) „reformy” miały na celu zmianę listy płac i zmianę politycznego nadzoru na „przykościelny”. Chodziło o pieniądze i w tej dyskusji też chodzi o pieniądze, tak pieniądze. Reszta jest tylko dodatkiem „usprawiedliwiającym” „reformowanie”.
Te (pożal się boże) „reformy” sprowadzają się do zabrania, przykręcenia śruby. Finansiści „reformują” Polskę wyprzedając majątek (jak alkoholik), nazywając to prywatyzacją i przejadając na bieżąco (alkoholik przepija) uzyskane środki.
Fińska „Nokia” miała 30% rynku światowego, Koreański „Samsung” ma 50% rynku telewizorów w USA, między innymi. My mamy własny rynek i żadnych własnych produktów na nim.
Pisząc o reformach, miałam na myśli reformy w zakresie edukacji – o nich mam aż nadto jednoznacznie wyrobioną opinię…
Czy Autor zapuścił już wąsy? Bo działaczowi związkowemu jest w nich do twarzy, a mentalnie już osiągnął ten poziom.
Panie Profesorze,
te wąsy – to by Panu pasowały, oj tak.
Ja chciałbym merytorycznie zwrócić uwagę w temacie na:
1/ realny przychód z działalności na stanowisku oświatowym to nie tylko nominał gotówkowy, stąd nadmiar chętnych do zajęcia się tym procederem. Skądinąd realny przychód jest zupełnie inny, niż nominał, na co słusznie zwraca uwagę eses, tyle że to oczywistość.
2/ pieniądze jak widać nie są najważniejsze, motywacyjnie liczą się przywileje pracownicze na koszt społeczeństwa, bez związku z jakimikolwiek celami i wynikami pracy w oświacie.
3/ KN to gwarancja napływu do zawodu osób, motywowanych właśnie punktem 1 i 2.
4/ Merytoryczna dyskusja w ramach tego systemu i z jego beneficjentami nie ma szans na jakikolwiek konstruktywny wynik, gdyż zachodzi tu systemowy konflikt interesów. Pomiędzy oportunistycznymi beneficjentami i przymusowymi płatnikami.
Pod katedrą mamroczą o tym nawet wolne i rynkowe stada wróbli, starsze niż niepamięć o sensie komuny (nie mylić z tym jednym ćwirkiem medialnym).
Ja również – o tu: http://chetkowski.blog.polityka.pl/?p=1198#comment-88104
To i raz jeszcze zapodaję uprzejmie te prawdy banalne wraz z ukłonami.
W temacie „Nauczycielu nie decydujesz”. Sama jestem w trakcie pisania listu, felietonu(?) o tym, co sądzę o ostatnich rozporządzeniach i z niejaką przykrością przeczytałam, że odebranie Radzie Pedagogicznej jakiegokolwiek głosu w ważnych dla nas sprawach nie jako pierwsza dostrzegłam i boleśnie odczuwam.
Obawiam się jednak, że tak się nas traktuje, jak na to pozwalają nasi reprezentanci w postaci tych, czy innych związków. Im też nasz, ogółu nauczycieli, głos, jest (w moim odczuciu) obojętny. Pod tym względem będzie więc pewnie tylko gorzej.
Z poważaniem,
EB
Zeby Broniarz jeszcze większą kasę mógł zarobić w kolejnym propagandowym filmie/filmach o „sukcesach” polskich „reformatorów” oswiaty…;-)