Co najlepsze dla ucznia?

W dyskusji nad kształtem Karty Nauczyciela stawia się pytanie, co byłoby dobre dla ucznia. Karta, jak wiadomo, daje nauczycielom bezpieczeństwo zatrudnienia. Likwidacja Karty ma ułatwić zwalnianie belfrów. Skorzysta na tym niewątpliwie dyrekcja (większa władza nad pracownikami) oraz organ prowadzący szkołę (możliwość zatrudniania tańszego personelu). Czy skorzystają także uczniowie?

Zaobserwowałem, że dzieci wykazują znaczną skłonność do rozwiązywania problemów w relacjach międzyludzkich poprzez zrywanie więzów i nawiązywanie nowych. Jak z przyjacielem jest kłopot, to zmienia się przyjaciela. Zdarza się, że przy pierwszej kłótni dzieci mają ochotę zmienić także swoich rodziców. Pewien rodzic opowiadał, że jego dziecko, a mój uczeń, zaczęło się pakować w środku nocy. Na pytanie, dokąd pójdzie, odpowiedziało, że do wychowawcy. Szkoda, że istnieje Karta Rodzica. Gdyby nie ona, można by zwalniać rodziców pod byle pretekstem, wyprosić ich z domu i wziąć sobie nowych. A tak trzeba się starać dojść do porozumienia ze starymi.

Gdy pracowałem w szkole prywatnej, w której nie działała Karta Nauczyciela, uczniowie utożsamiali się z pracodawcą i mówili, chcąc sprawić mi przyjemność: „Nie zwolnimy pana. Napiszemy w ankietach, że może pan tu pracować”. Byłem też świadkiem, jak po źle napisanej klasówce z matematyki mówili, że trzeba zwolnić nauczycielkę tego przedmiotu. Padały słowa w rodzaju: „Trzeba ją zwolnić”. Naprawdę miałem wrażenie, że o moim losie decydują wyłącznie uczniowie. Nauczyciele w pewnym stopniu trochę bardziej się starali niż tam, gdzie działa Karta Nauczyciela, jednak to wcale nie przynosiło korzyści młodym ludziom. Miałem wręcz wrażenie, że uczniom poprzewracało się w głowach.

Kartę Nauczyciela możemy zostawić, zmienić albo całkowicie znieść. Jednak nie opowiadajmy nonsensów, że możliwość szybkiego zwalniania nauczycieli jest dobra dla uczniów. Obecnie w niejednej rodzinie ma miejsce terror nastolatków. Dzieci decydują o wszystkim, wymuszają na rodzicach, co tylko chcą, a dorośli dla świętego spokoju pozwalają na to. Czy chcemy, aby podobny terror odbywał się w szkołach? W prywatnej placówce, gdzie pracowałem, uczniowie terroryzowali mnie prośbami w rodzaju „zróbmy wolną lekcję” (tzn. pooglądajmy film albo porozmawiajmy o głupotach). Aby nabić sobie punktów, czasem się na to zgadzałem. W rzeczywistości na takiej lekcji bardzo tracili, ale nie mieli o tym pojęcia. Myśleli o teraźniejszości.

Nauczanie i wychowywanie dzieci to nie tylko dbanie o teraźniejszą przyjemność, ale przede wszystkim troska o przyszłość. Dziecko może mieć mylne wrażenie, że rodzice czy nauczyciele szkodzą mu, tymczasem oni troszczą się o jego lepszą przyszłość. Trzeba dojrzałości, aby docenić troskę tych, którzy opiekowali się nami w dzieciństwie. Dajmy dzieciom prawo wymieniania nauczyciela na lepszy model, a uczynimy z nich nieczułe potwory. O przyszłości Karty Nauczyciela można dyskutować, jednak bez mydlenia oczu naiwnym, że to dla dobra dzieci.